niedziela, 1 maja 2011

znów o tych kotach

Biały Kot dawno przestał przychodzić do domu na noc, śpi gdzie chce, łazi gdzie mu się podoba i dopiero, gdy chce się porządnie najeść to trafia do mojej kuchni. Przyzwyczaiłam się do tego i już od dawna go nie nawołuję i nie szukam. Przychodzi obszarpany i brudny, biorę go więc pod pachę i oglądam, obmacuję, zaglądam do uszu i w futro zawsze mając pod ręką najpotrzebniejsze leki. Warczy na mnie, czasem myślę, że mnie za to nienawidzi bo już kilkakrotnie musiałam mu wyrywać kolce, czyścić zaropiałe ucho a nawet wyciągać z pyszczka wbitą cienką kostkę.
Wczorajszy dzień był parny, zwierzęta spały od kilku godzin w ogrodzie i wreszcie mnie to zaniepokoiło. Przypomniałam sobie, jak mając małe dziecko zaglądałam do niego gdy za długo było cicho. Tak samo mam ze zwierzętami, bo kto to widział, aby spały gdzie popadnie rozciągnięte na boku, z odsłoniętym brzuszkiem, jak martwe! Pies koło huśtawki, kot na trawie pod czereśnią. Zawołałam więc na nie z ganku – kotku, żyjesz? Nic, żadnej reakcji. Piesku nie śpij!  Nic. Zeszłam na dół, pies uniósł powiekę, mruknął i przewalił się na drugi bok. Podeszłam do kota, mruknął, przewrócił się na grzbiet i leżał z łapami wyciągniętymi w górę, nawet nie popatrzył. Podrapałam go po brzuszku i zostawiłam w spokoju.
Wracając do domu zwróciłam uwagę na poruszenie w altanie. Stoi tam szafa a na szafie jest szuflada. Z szuflady wystawała  głowa kota, który teoretycznie powinien być biały a był szary od brudu i kurzu. Już wiem, gdzie śpi.
Po południu przeszła burza, Kiciul się burzy boi więc był w domu ze mną. Pies spał na ganku. Po burzy do domu przyszedł Biały Kot. Szedł wśród wysokiej mokrej trawy i miał myjnię. Wyglądał jak mop. Wytarłam go a gdy się wymył i wysuszył, znów był pięknym, Białym Kotem o seledynowym spojrzeniu.

PS na blogu w onecie nie piszę bo nie mogę się tam zalogować.

10 komentarzy:

  1. Mój pluszak też wczoraj martwym bykiem leżał i nawet usmażona kiełbaska, której woń całe mieszkanie wypełniła go nie ruszyła :). A to zupełnie nie w Jego stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Klarko! :D moje kotowate, wczoraj wcale a wcale nie leżały, rozrabiały i rozrabiały...ps. a to sobie Twój Biały Kot, znalazł wygodne lokum na spanie :))))) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dosyć swobodne traktowanie. Obawiam się, że należę do nieco bardziej przeczulonych.Tzn albo umiesz się zachować albo...dostajesz anioła stróża i ani mru mru;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Onet ma kiepskie blogi, w funkcjonalnym sensie, więc w sumie lepiej, że teraz tu można się częściej spotkać.

    Nasz kot (rasowy kanapowiec) sezon na muchy uznał za rozpoczęty. Zaczyna się gonitwa i cieszę się niezwykle, że mamy minimalne ilości bibelotów na półkach, bo ich dni byłyby policzone :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Moryc śpi w szafie, w pudle z apaszkami i szalikami :-) Czasem w swoim łóżeczku pod fotelem w sypialni, a najczęściej w poprzek naszego łóżka, co jest o tyle niewygodne, ze musimy wisieć tyłkami niejako poza legowiskiem, byle tylko kota nie obudzić. Czasem śpi z łapkami zarzuconymi za łebek, wystawiając brzuszek, jak ufne dziecko :-)
    A teraz przyszedł z rajzy, pewnie siedział w jełopianach, bo pachnie trawą i ziemią :-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Zauwazylam ze cos jest nie tak na Onecie, bo nie moge dodac komentarza do twojego posta.
    A moj kotkowski to tez jakby sobie pory dnia pomylil ostatnio. Lazi calymi nocami, przylazi sie najesc, w dzien spi, albo na swoim legowisku albo na czyims lozku albo po prostu, w ogrodzie pod krzaczkiem tawulki... Budzi sie wieczorem i gdzies lezie i tak w kolko. Taki to chyba czas, kocia wiosna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Iwona wyłączyłam tam możliwość komentowania, to bardzo dobry sposób na trolli, a koty przeszły na czas letni czyli w nocy grasują i polują a w dzień śpią, uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczęśliwe i wolne te Twoje koty, Klarko! Czasem tylko zastanawiam się, czy się nie boisz, że któregoś kota potrąci samochód przejeżdżający ulicą... To niestety nie jest niemożliwe, stało się tak w zeszłym roku z naszym kotkiem. Miał do dyspozycji baaardzo duży, zarośnięty ogród, wokół pola, bo mieszkamy na wsi prawdziwej, wśród pól. Ale zachciało mu się zapolować na myszy po drugiej stronie drogi, która prowadzi jeszcze tylko do pięciu gospodarstw i się kończy. No i stało się, uderzyli go samochodem nasi najlepsi sąsiedzi, którzy opiekują się domem i zwierzakami pod naszą nieobecność... To była wielka trauma i dla nich, i dla nas, a dla kota - nagły koniec wesołego życia. A potem pozostała pustka... Teraz mamy trójkę młodzieży i wciąż drżę o nie, ale przecież nie zamykam w domu, wypuszczam mimo złych doświadczeń. Nie boisz się o swoje kociambry?

    OdpowiedzUsuń
  9. hajduczek bardzo się boję, czasem stoję w oknie i widząc kota, który zamierza przechodzić przez drogę krzyczę 'wróć się". Ale łażą po drodze. Nie zamknę, one by nie umiały żyć bez wolnosci.

    OdpowiedzUsuń
  10. Też tak mam! Jak pies leżał zbyt cicho i za długo nieruchomo, to podchodziłam i sprawdzałam, czy co mu się nie stało! Teraz, kiedy nie słyszę królika, którego normalnie słyszę przez całą dobę, to też zaraz wyruszam na poszukiwania i chociaż do przeszukania mam 35m2, to szukając królika mam wrażenie, że tych metrów kwadratowych jest ze sto!

    Kiedyś myślałam, że to paranoja chodzić i sprawdzać, czy pies aby na pewno tylko śpi, czy królik zdrowy, ale któregoś dnia znalazłam psa za wersalką zaplątanego w kable, a innym razem królika z owiniętą zasłoną wokół szyi... Na szczęście w oby przypadkach misja ratowania zakończyła się powodzeniem.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz