Piszę dla siebie i dla tych, którzy mi ufają i wiedzą, że czasem wszystko jest zmyślone ale częściej dotkliwie prawdziwe.
Bałam się trochę jechać do pracy bo poniedziałek w hotelu to zawsze bardzo pracowity dzień a przecież już w sobotę przyjechali do nas pierwsi uchodźcy.
Przydaje się moja znajomość rosyjskiego, nie wszystko zabyłam. Trochę pomogłam staruszkowi portierowi Krzyśkowi, akurat dziś mieliśmy razem dyżur, on chodził po pokojach aby rozdać talony na posiłki w naszej stołówce. Były same kobiety z dziećmi. Patrzyłam na nie i uderzyła mnie myśl - wyglądają tak samo jak ja i moje siostry po śmierci Asi, jednej z nas. Tak się wygląda w ciężkiej żałobie.
Dzieci bawiły się na korytarzach, dzieci są małe, takie jak nasza Hanusia.
W mojej gminie cały czas trwa akcja pomocowa. Ludzie znoszą do remizy artykuły pierwszej potrzeby, każdy dzieli się tym co może. Wielu pracuje przy segregacji, organizuje pomoc konkretnym osobom. Także tym, którzy otwarli szerzej drzwi swoich domów. Uciekinierów trzeba nakarmić, często leczyć lub zwyczajnie dać odpocząć tym, którzy podążają dalej.
W sąsiedniej miejscowości właściciel dużego, drogiego hotelu czeka na kilkadziesiąt dzieci z ewakuowanego domu dziecka. Jednocześnie cała okolica wspiera tego pana, zgłaszają się osoby deklarujące pomoc rzeczową i finansową.
Dla moich kochanych czytelników z zagranicy - na pewno o tym wiecie ale i tak napiszę - u nas w Krakowie mieszka na stałe lub tymczasowo bardzo wielu Ukraińców - pracują, studiują, ich dzieci wraz z naszymi chodzą do szkół. My nie dzielimy się na narodowości, jesteśmy z sobą zżyci bo przecież każdy zna kogoś z Ukrainy, to są nasi sąsiedzi, lokatorzy, współpracownicy. Do nich właśnie uciekają ze swego kraju uchodźcy, u nich się zatrzymują, ale przecież te maleńkie, wynajęte mieszkanka nie są z gumy, dlatego Polacy pomagają jak mogą. Często jednak uchodźcy nie mają tu nikogo bliskiego ale mają nas.
Do jutra. Jeśli komukolwiek pomagam swoim pisaniem to postaram się pisać codziennie. A może po prostu pomagam samej sobie.
Dziś też Cię kocham.
Każda forma pomocy jest na wagę złota. To naprawdę budujące jak ludzie potrafią być dla siebie wsparciem. Oby tak dalej, serce się kraje na widok takiego bólu i nieszczęścia. Miejmy nadzieję, że zdamy ten egzamin z człowieczeństwa.
OdpowiedzUsuńNawet o pandemii przycichło. Niech się te koszmary szybko skończą.
OdpowiedzUsuńRóbmy ile możemy.Tez obserwuje, że ludzie robią naprawdę dużo. świetny pomysł z tym symbolem Ukrainy w klapie, takie gesty bardzo się liczą.Trzymajcie się zdrowo🌟
OdpowiedzUsuńJesteś kochana!! Pisz dla nas i dla Siebie!
OdpowiedzUsuńJestem daleko od tych problemow ale to takze moje problemy.Wszyscy jestesmy ludzmi i powinnismy sobie pomagac.Ja moge tylko finansowo.Ciesze sie bardzo, ze Polacy tak bardzo pomagaja uchodzcom.Jestem dumna z Was wszystkich.
OdpowiedzUsuńJestem zza granicy ale wiem, jak wielu sąsiadów z Ukrainy mieszka i pracuje w Polsce. Już sobie nie wyobrażam mojego kraju bez ludzi z tym akcentem. Ale niech u nas mieszkają z wyboru!!
OdpowiedzUsuńU nas też wielu Ukraińców, muszę wybrać się po reklamowane pierogi, w końcu ukraińskie najlepsze, po naszych:-)
OdpowiedzUsuńpisz i pisz... może to tez zmieni podejście tych, którzy znów widza spiski a nie ludzkie nieszczęście...
OdpowiedzUsuńi boją się, że Ukraińcy zabiorą im miejsca pracy, dostęp do lekarzy...etc... jakie to u nas powszechne, że zawsze jest jakieś ALE!
UsuńPodoba mi się taki tekst: Jeśli boisz się, że Ukrainki bez znajomości języka, bez koneksji zabiorą ci pracę, to musisz być chujowym pracownikiem.Amen.
UsuńPisz, proszę, bo sama ze sobą nie wyrabiam.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno!
Klarko, od początku ataku serce mi rośnie, kiedy widzę tę skalę i ogrom pomocy Polaków dla Ukraińców.
OdpowiedzUsuńW Warszawie, gdzie nadal czasem bywam, też jest sporo obywateli Ukrainy, pracują w sklepach, u fryzjera, w salonach urody itp.
Świat zmienił się nam w ciągu tygodnia nie do poznania i trzeba teraz ponieść konsekwencje wielkiej polityki, ale i naszych wyborów.
Na szczęście Polacy są pomocni, pomagają jeśli ich stać, albo swoim działaniem.
Ciekawa jednak jestem, jak będzie wyglądała długofalowa pomoc ze strony państwa, bo przecież prywatni ludzie i firmy nie uniosą takiego obciążenia przez dłuższy czas. Tym bardziej po covidzie...
Uściski Klarko, cieszę się czytając o tych dzieciach, czytając Ciebie. Pisz!