wtorek, 2 listopada 2021

w sanatorium życie płynie..

 Zawsze mi się w sanatorium coś przytrafi i ludzie mają uciechę. Rok temu paradowałam przy basenie w kostiumie z kartką na tyłku a wcześniej spiekłam sobie plecy na bordowo i musieli mi zmieniać kąpiel solankową na okłady z czegoś. 

 Jestem gościem komercyjnym, to znaczy, że za pobyt, wyżywienie i zabiegi płacę z własnej kieszeni i traktują mnie lepiej, choć uczciwie przyznaję, tutaj gorszego traktowania nie widać. W Krynicy czy w Wysowej to była przepaść. Ale jeszcze porównam jadłospis bo może jest różnica. Pokój mam ciepły, czysty, łazienka beznadziejna, brodzik i foliowa zasłona, no trudno, przeżyję,  jest tu  uwaga szczotka i mleczko do sprzątania ale sprzątać nie zamierzam, zostawię pokojowym dyszkę na poduszce. 

Do brzegu do brzegu. Internet jest beznadziejny więc nie wiem czy się opublikuje ta notka. Zostaję tylko do soboty więc nie szukam innego, niech będzie ten co jest. Wieczorami zamierzam siedzieć w kawiarni i pić wino a nie ślęczeć przy laptopie jak to zawsze czynię. Choć po tym dzisiejszym incydencie to nie wiem czy nie pokazywać się ludziom. 

Było tak. Mam same relaksujące zabiegi czyli jakuzzi, masaż na fotelu,  jakieś czary mary z polem magnetycznym i prądem. Wszystko w cenie pobytu, plus trzy posiłki dziennie. O jedzeniu już pisałam to na razie nie piszę więcej, dawno nie jadłam takich pyszności. Tu głównie chodzi o to, że te posiłki są domowe i bardzo świeże, bez cudowania ale i bez oszczędzania. Nikt nie dzieli pomidora na czworo. 

Dziś rano pierwszy zabieg - jakuzzi. To jest takie kąpielowe pomieszczenie, prysznice, przebieralnia, no i takie urządzenie jak wszędzie, dość duże, chyba na cztery osoby. Ostatnio jak byłam z Krzyśkiem to byliśmy rozpasani, tylko we dwoje i na golasa, ale teraz jestem sama więc zabrałam kostium. 

Ale z pokoju wyszłam w szlafroku, i dopiero tam na miejscu poszłam pod prysznic a potem już w kostiumie zmierzałam do bąbelków gdy drzwi się znienacka otwarły i wszedł dziarski emeryt z pretensjami - co ja tu robię skoro on ma zabieg na dziesiątą! Ja też na dziesiątą - odparłam i spokojnie weszłam do wanny. Poleciał na skargę do pielęgniarki że mu jakaś baba wlazła do jakuzzi a in chce być sam. No, jaka porażka. Przecież to przejdzie do sanatoryjnych legend. Dla mnie to wcale nie jest komfortowa sytuacja ale właziłam ludziom do jakuzzi wiele razy na basenach, na termach, i nikt się nie pytał czy można czy nie a tu śmiechom nie ma końca. Nie przejmuję się tak bardzo jak ten pan bo to nie ze mnie się śmieją. 




11 komentarzy:

  1. ja to chętnie bym się zamienił...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle! Niech się dzieje! Jest przygoda, jest post na blogu. Serdeczności posyłam! 🤗

    OdpowiedzUsuń
  3. Sklerotyk Klarko, zwyczajny sklerotyk z tego pensjonariusza. I to na pewno nie z Ciebie się śmieją. I bardzo dobrze, że masz chociaż tydzień "luksusu".
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wypoczywaj i niczym się nie przejmuj, czas tak szybko mija.
    Pozdrawiam Andrzej G.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamiast się cieszyć, że fajną kobietę widzi...oj faceci... Ciesz się chwilami tam, olać śmiechy, ale skoro gównie z niego się śmieją, przynajmniej się śmieją, a nie płaczą. Dawno u Ciebie nie byłam, bardzo serdecznie chcę Cię pozdrowić, spędź wspaniale czas, uściski wielkie. :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. A jaki był finał? Miałaś jego towarzystwo, czy zrezygnował?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skończyło się bardzo dobrze dla mnie, czyli byłam sama

      Usuń
  7. Dziwny jakiś. Który normalny facet by się w takiej sytuacji obraził? Jeszcze jak mówisz, emeryt, więc raczej na nadmiar takich sytuacji nie narzeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naoglądali się paradokumentu na "Jedynce" i wyobrażają sobie, że każda żywsza kuracjuszka dybie na ich majątek i cnotę

      Usuń
  8. Mialam podobna sytuacje 15 lat temu w hostelu w Krakowie. Pokoj byl czteroosobowy a ja sama. W pewnym momencie do pokoju wszedl chlop zapytal czy ja tu nocuje i zaczal krzyczec : co pani sobie wyobraza, ze ja bede z pania w jednym pokoju spal? Trzasnal drzwiami i wyszedl :). Po chwili weszla jego wspoltowarzyszka i zaczela mnie przepraszac (noclegu szukal tylko chlop) bo okazalo sie ze to jedno z ostatnich wolnych miejsc noclegowych w okolicy. Chlop po dziesieciu minutach wyjasnien pani z recepcji sie uspokoil i tez przeprosil obiecal ze poszuka czegos gdzies indziej a jak nie znajdzie to wroci i bedzie musial spac ze mna w pokoju. Na szczescie nie wrocil.. Pozdr A

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz