To jest okropne, żeby nie pominąć, żeby wykupić i mieć, pamiętać. Biorę tylko to, co zapisze mi lekarz. Kiedyś potrzebowałam więcej przeciwbólowych, a teraz jestem burżuj - mam do wyboru do koloru, sterydy i nasenne też. Ale raczej się przeterminują, bo przeważnie nie ma potrzeby zażywać zbyt często. Za to te na serce wymagają dyscypliny. Rano i wieczorem. Kurde. Różnie z tym bywało, trzymałam opakowania w koszyku na chlebaku koło szafki z kawą a do tego miałam na lodówce przypiętą magnesem kartkę z ogromnym napisem LEKI! I co z tego, i tak nigdy nie schodziło mi z opakowania tyle ile trzeba. Aż po apelu na fp kupiłam pudełko. Ha, teraz to już będzie łatwo. Albo nie będzie bo od czego wyobraźnia. Przecież ja rozkładam te tabletki i potem nie sprawdzam tylko do ręki, do gardła i popić, wszystkie na raz. A jak mi KTOŚ podmieni i dosypie trucizny, albo nasennych, albo coś??
Już tam dołek w ogrodzie się kopie!
Kiciu, a kto miałby Ci te leki podmienić???? Wiesz chyba przecież że koszty pochówku znów wzrosły, a w tym dołku w ogrodzie to nawet psiny nie wolno pochować tylko trzeba albo na psim cmentarzyku o ile taki jest albo wet wie gdzie można psie szczątki złożyć. W Warszawie (a tak dokładnie pod Warszawą) to jest cmentarz dla domowych ulubieńców- to fajne miejsce a zwierzaki mają nawet swoje "zaduszki" i na tym cmentarzu jest bardzo kolorowo i ładnie, a niektórzy właściciele postawili swym ulubieńcom pomniki.
OdpowiedzUsuńSiup garść 😱
OdpowiedzUsuńJak.musiałam po operacji to płakałam. Nie umiem.
Troche dyscypliny, reszta rutyna. Ja mam leki, ktore sie ma polykac razem z jedzeniem wiec przeszlam na owsianke i szklanke wody. Pora dobra bo nasniadanie. W polowie owsianki juz mi lyzka sama staje w talerzu a woda bulgoce: pij mnie wreszcie. Tylko dwa lata trwalo przyzwyczajenie sie. Na wieczor to bym sobie pewno jakies ciacho fundowala, zeby prochow nie przegapic (nie musze jeszcze drugiej porcji lekow brac ale rutyne ciwicze z ciachem, ciasteczkiem). Na wszelki wypadek, na zas. :))) Sama wypelniasz dozownik to nikt Cie nie oszuka. :))))
OdpowiedzUsuńU mnie w rodzinie mówi się, że łykanie leków przygotowanych przez partnera, to dowód wielkiego zaufania, panowie nie lubią łykać nawet witamin, więc łykają, co im żony podsuną.
OdpowiedzUsuńMam jeden lek, który łykam w razie potrzeby, a lekarz przepisuje hurtem, wykupić muszę, bo przepadnie, a potem kończy się termin ważności. Dobrze, że ostatnia recepta tylko na 3 miesiące.
Dobrze, że przypominasz
OdpowiedzUsuńIdę wziąć tabletkę
Te pudełeczka to świetny wynalazek. W niedzielę wieczorem wyciągam koszyk z lekami i rozkładam sobie wszystko na cały tydzień. Łykam bezrefleksyjnie. Dosypie ktoś, to dosypie. Trudno.😀
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, Klarko!😘😘😘
Z tym dołkiem w ogrodzie to lekka przesada. Dawniej "Państwo" mogli poleżeć pośmiertnie blisko pałacu, ale to czasy dawno minione...
OdpowiedzUsuńEch, młodość mi się tak jakby przypomniała. Nieważne, z kim albo gdzie albo po czym leżysz, ważne, po co. No żartuję, tym niemniej…
OdpowiedzUsuńJa leki do brania mam w pudełkach po paskach do mierzenia cukru. Leki biorę pięć razy dziennie. Zdrówka Klarciu.
OdpowiedzUsuńMusisz mieć dwa takie pudełka. Jedno na wierzchu - dla potencjalnego truciciela - drugie w szufladzie, dla siebie. Tylko się nie pomyl!
OdpowiedzUsuńJak zwykle bywa, facet najbardziej podejrzany, no bo przecież nie suka.
OdpowiedzUsuńW Australii mozna miec leki popaczkowane wedlug zalecen lekarza - apteka przygotowuje dla indiwidualnego pacjenta tzw. Webster pack. Starcza na tydzien, bardzo dobre rozwiazanie bo nic nie trzeba myslec!
OdpowiedzUsuń