Jak tak dalej pójdzie to ja się ukraińskiego nauczę. Dziś gadałam z jedną pań, która mieszka u nas już miesiąc. To rozumiemy prawie wszystko. I ona mi tłumaczy, bo widziała, że ja mam łzy w oczach. Ze złości oczywiście! Jest taki stały numer przyprawiający mnie o rozpacz, przekleństwa i inne zaburzenia osobowości. Bo ja łagodna bywam. Haha już sama w to nie wierzę.
Polega ten numer na tym, że mieszka ktoś w pokoju bardzo długo i jest bardzo miły. A jak opuszcza pokój to zostawia taki chlew, że Klarka otwiera okno i skacze głęboko oddycha żeby pokonać mdłości.
Tak dziś właśnie miałam. Jak można mieszkać w takim gnoju, no, jak? - jęknęłam z rozpaczy bo czekało mnie trzy godziny harówy. Akurat przechodziła korytarzem ta moja ulubiona Ukrainka i pyta co się dzieje, czy się dobrze czuję. Te panie mają lekcje polskiego i jak tylko się czegoś nowego nauczą to są bardzo dumne i przychodzą pogadać. Ja tylko gestem pokazałam wykładzinę pokrytą brudem i bezradnie rozłożyłam ręce mówiąc, że nie mam sił. Bo nie mam. Pani mi zaczęła tłumaczyć, że jest jej ogromnie wstyd za swoją rodaczkę ale na pewno rozumiem, że Polacy są dobrzy i niedobrzy i Ukraińcy tak samo.
Pewnie że rozumiem.
Ja nie wiem czy nie szukać innej pracy, jestem zrozpaczona i zrujnowana tą wyniszczającą orką. Myślałam że jakoś wytrwam do emerytury ale jest po prostu za ciężko.
Czy ta pani to jest jakaś arystokratka, że nie potrafi sama po sobie posprzątać?
OdpowiedzUsuńSkoro mieszkają za darmo, to powinni sami poczuwać się do odrobiny odpowiedzialności za swój tymczasowy byt, dbać o swoje otoczenie, jak w swoim domu... Chyba, że w domu też nie sprzątały?
Pozdrawiam serdecznie!
Dorota L.
dajemy pościel i ręczniki na wymianę, środki czystości i kosmetyki, w widocznym miejscu jest udostępniony mop, odkurzacz i ścierki,
Usuńmy mamy teraz o wiele więcej obowiązków, nie wchodzimy tak jak do gości hotelowych na innych piętrach bo to krępujące a poza tym dzieci mogą spać itd, panie przeważnie same sobie sprzątają ale tak jak napisałam - różnie bywa i wyobraź sobie brodzik nie sprzątany przez miesiąc
niektorzy mysla ,ze sa na urlopie w hotelu,a od sprzatania sa sprzataczki.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie mogę zrozumieć ludzi którzy na co dzień są mili sympatyczni tacy och i ach wydają się super a tak naprawdę to brudasy i bałaganiarze .Potrafią się cieszyć jak komuś dokuczają,czerpią z tego przyjemność.Pracujesz ciężko fizycznie a i psychika siada po takich kwiatkach jak opisałaś.Pomyśl może znajdziesz inne zajęcie wszak zdrowie jest tylko jedno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Andrzej G.
zawsze uważałam, że żadna praca nie hańbi, hańbi żerowanie
Usuńi doprawdy nie mam problemu z tym, że sprzątam, ale fizycznie nie daję rady, a do tego nie umiem odciąć się emocjonalnie i stąd takie dni
pozdrawiam!
Przez cale lata, ilekroc lecialam samolotem ze Stanow do Polski lub na odwrot, najwiekszy chlew pozostawialy po sobie osoby z terenu bylego ZSRR. W zyciu w zadnym innym samolocie na swiecie nie widywalam takiego syfu jak po nich, a przeciez obsluga zbiera smieci kilkukrotnie w czasie lotu. Ale nie, oni musza wszystko na podloge pod siebie!
OdpowiedzUsuńi to wrzucanie do kosza zużytego papieru toaletowego, coś strasznego
UsuńZ papierem toaletowym to może być kulturowe, kiedyś czytałam o tym, że ze względu na wąskie rury (lub coś podobnego, nie pamiętam, niestety) jest taki zwyczaj właśnie, żeby nie wrzucać do kibelka...
UsuńZnalazłam: https://www.o2.pl/artykul/w-tych-krajach-nigdy-nie-spuszczaj-papieru-6102730586158209a
UsuńWszystko jasne.
Z czego wniosek, że w toalecie powinno wisieć ogłoszenie po ichniemu, że papier toaletowy należy spuszczać z wodą, a nie wrzucać do kosza. Po prostu nie wiedzą.
ale że młodzi ludzie też
UsuńTo nawet nie jest kulturowe tylko praktyczne. Po prostu maja wąskie rury i boja się że się zatkają. Podobnie jest np. w Bułgarii. ALe dla nas szokujące, fakt.
UsuńmMa
To samo jest na Kanarach chyba...no ja byłam przerażona że w hotelu nam kazali papier do śmietnika wywalać...wąskie rury i to nie ma żartów bo gówno wybije i tyle...
UsuńChyba nie wszędzie na Kanarach tak jest. Właśnie wróciłam z Fuerteventury i nikt w hotelu nie kazał wyrzucać papieru toaletowego do śmietnika, a hotel nie był pięciogwiazdkowy. Natomiast z tzw. "odbiór" pokoju w Ukrainie spotkałam się nie tylko w hotelu lecz także w domkach campingowych i bungalowach.
UsuńJa pamiętam z niegdysiejszych podróży po Ukrainie ze mnie proszono o wyrzucanie papieru do kosza właśnie. Myśle że tu akurat jak kroś zauważył wcześnie potrzebne są kartki żeby wyrzucać do toalety a nie kosza
UsuńDlaczego nie są poinformowani uchodźcy od razu na samym początku,że sprzątają po sobie.Nie dosyć,że za darmo mają wszystko jak piszesz Klarko i ręczniki i pościel i środki czystości itp,itd.Kiedyś w kalendarzu takim,co się wyrywało kartki każdego dnia,była taka złota myśl;"Nie tam jest czystko,gdzie jeden sprząta a reszta bałagani,ale tam gdzie każdy po sobie sprząta to tam jest czysto"Napisz Klarko na papierze wielkimi literami i zostaw na drzwiach lub w innym widocznym miejscu.Może to coś da?
OdpowiedzUsuńmyślę, że dobrym pomysłem jest oficjalna informacja tak jak pisze specjalistka ichtiolog
UsuńKlarko, w jednym z poprzednich postów pisałaś o panu z Ukrainy, który czekał na "odbiór" pokoju. Zdziwiło Cię to. Parę lat temu, gdy byłam z rodziną we Lwowie, wyjeżdżając zamówiliśmy taksówkę, zeszliśmy oddać klucze, no i powiedziano nam, że mamy poczekać aż "odbiorą" pokój. Wówczas byłam BARDZO zdziwiona. Niemile zdziwiona. Ale, co kraj, to obyczaj. Może w takich warunkach można by zaproponować Waszej placówce wprowadzenie takiej procedury dla osób przyjeżdżających z wojennej Ukrainy? Jako jedyny "warunek" bezpłatnego pobytu? Oddanie pokoju z stanie czystym, ze zdjętą pościelą zostawioną przy łóżku? W Ukrainie „odbieranie” pokoju było standardową procedurą "z wyższej półki". Sądzę, że w przypadku tego hotelu sprawdzano, czy coś nie zostało zdewastowane lub wyniesione. Pewnie przyjeżdżających z Ukrainy kontrole nie dziwiłyby tak, jak być może nas? A personelowi ułatwiło zawodowe życie? Serdeczności!
OdpowiedzUsuńbardzo Ci dziękuję, powiem szefowej o tym,
Usuńwiesz, ja tak narzekam i lamentuję bo mam wrażenie, że te panie nie zdają sobie sprawy, ile mamy więcej pracy, nigdy nie było u nas psów, nigdy nie biegały dzieci po korytarzach, nigdy nie wynosiłam tylu worów ze śmieciami, nie musiałam zmywać wielokrotnie w ciągu dnia korytarza bo mieliśmy albo wycieczki albo gości uczelnianych czy biznesowych, to nie ma porównania, pensje mamy takie same :) a dziś dostałyśmy ochrzan za negatywne komentarze na portalu i po prostu mam poczucie krzywdy
Świetny pomysł!
UsuńKlarko, absolutnie nie narzekasz, ani tym bardziej nie lamentujesz. Po dniu, który przetrzepie nas wiadomo gdzie warto się "wygadać". Ostatnio odbyłam "sesję bolączek" z ze znajomą wolontariuszką (szkoda, że nie mogłaś się przysłuchać. Skasowałabyśmy krocie od Ciebie za przyspieszony kurs biadolenia w trybie ekstremalnym ;)), po której odleciałyśmy w swoje strony na wzajemnie wymasowanych skrzydłach. Gdybyś nie napisała o niefortunnym poniedziałku, to nie przyszłoby mi do głowy napisać o "odbieraniu" pokoi. Teraz trzymam kciuki, abyś skutecznie porozmawiała z szefową i aby trafiło na podatny grunt. No i jak zawsze - dziś też lubię czytać Twoje teksty :D.
UsuńKlarko,szukaj innej pracy--koniecznie!!! Szkoda zdrowia--masz je tylko jedno.Zameczysz sie , takze psychicznie.
OdpowiedzUsuńNiestety z żerowaniem na ludziach wszędzie jest podobnie, mi zostały 3 miesiące, a pracuję czasem za dwie osoby, bo zawsze jest wyższa konieczność, a przecież w bibliotece tylko kawę się pije....
OdpowiedzUsuńSmutne. Przypomina mi sie taka historyjka. W hatelu paryskim wielogwiazdkowym bardzo kulturalny starszy pan oddaje klucze swojego pokoju na recepcji ale troche dluzej przetrzymuje ten klucz i wreszcie mowi: Zasłałem wam cale łozko! Pani recepcjonistka na to z usmiechem: To bardzo dobrze. Pan ze spuszczona glowa zostawia klucz na ladzie i powtarza kilka razy: Nie bałdzo, nie bałdzo...
OdpowiedzUsuńKlarko, martwię się o Ciebie. Wczoraj był dość marny dzień (znajoma babuleńka z Litwy mówi że to przez księżyc). Kiedyś sprzątałam przez rok wielką podstawówkę. Nie raz miałam ochotę wybuchnąć płaczem. Musiałam zmienić pracę bo rozwaliłam sobię łokieć. Zdrowia nikt nie zwróci. I nawet nie powie dziękuję za serce, pot i łzy. Trzymaj się Klarko
OdpowiedzUsuńDroga Klarko. Są ludzie i ludzie. Odbieranie pokoju to dobry pomysł. W schroniskach młodzieżowych to funkcjonuje. Kiedy moja córka mieszkała w akademiku to nie można było opuścić pokoju przed wakacjami bez podpisu pani sprzątającej. Irytowało mnie to, bo w październiku po czasie hotelowym pokoje były zwyczajnie brudne, ale teraz zaczynam to rozumieć.
OdpowiedzUsuńZ innej beczki. Moja siostra po trzytygodniowym pobycie mamy z dwójką dzieci przez kilka dni sprzątała. Pani była przyzwyczajona do obsługi przez najbliższych i zwyczajnie nie potrafiła zadbać o czystość. Pojechała dalej, do rodziny.
Wydaje mi się, że musi być komunikacja. Jasno wyłożone co dajecie , czego oczekujecie. O papierze toaletowym wielokrotnie czytałam i być może wystarczy czytelną informacją w każdej łazience.
Trzymaj się ciepło. Czytałam, że Kraków relokuje uchodźców z hoteli i hosteli, bo to za duże obciążenie finansowe dla miasta.
Kurcze... współczuję Ci. Ludzie są różni - wszędzie. Czy to Polacy czy Ukraińcy czy Niemcy - obojętnie. Może oni powinni mieć jakiś regulamin pobytu u Was, bo przecież się nie da.
OdpowiedzUsuńIm dalej na wschod, tym gorzej. U nas wschod też odstaje od reszty kraju, jeśli chodzi o higienę.Choc syfiarze są na całym świecie.
OdpowiedzUsuńAnia, a Ty jakieś badania przeprowadzałaś na ten temat? Jak możesz tak obrażać ludzi ze wschodu Polski!A gdzie przebiega granica "polskiego wschodu"? Wstyd tak mówić.
UsuńTeż Ania, w dodatku z Polski wschodniej. Bardzo ciekawe rzeczy prawisz? Jakiś konkretny powód?
UsuńKlarko
OdpowiedzUsuńA rzuć to w cholerę. Nie będzie łatwiej i lepiej, tylko gorzej i trudniej. Jeśli na osiołka będzie się nakładać coraz więcej, to on się po prostu padnie. Podobnie jest z ludźmi. Mieszkasz w pobliżu dużego miasta. Nie wierzę, po prostu nie wierzę, żebyś nie trafiła w końcu na taką pracę, która byłaby w końcu correct. Pozdrawiam Ewa.
Tu jest jeszcze, być może, ten problem, że mąż Klarki też tam teraz pracuje. I kto wie, czy nie straci pracy, gdy Klarka odejdzie? Różnie może być :(
UsuńKlarko, szczerze mi Cię żal, szkoda życia na taka orkę. Szukaj albo się staraj o rentę. Ale wcześniej nam napisz coś optymistycznego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ulka
Zawsze się zastanawiam, gdzie się tacy ludzie chowali i jak w ogóle sami wytrzymali w takich chlewie.
OdpowiedzUsuńI szczerze współczuję Ci takiej roboty!