Strony

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

beksa lala pojechała do szpitala na rezonans


Jeśli ktoś zawędrował tutaj oczekując rzetelnej wiedzy dotyczącej tego badania to niechże mi wybaczy, absolutnie wszystko co tu jest napisane to brednie i wymysły!

Miesiąc temu miałam się zgłosić na rezonans ale wiecie jak to było. Albo i nie wiecie. Było tak, że wystałam się godzinę pod szpitalem i na koniec nie wpuścili mnie, ponieważ przyznałam się, że pracuję w hotelu i w ostatnich dwóch tygodniach miałam kontakt z gośćmi z zagranicy. Powiedzieli mi wówczas,  precz zarazo,  na kręgosłup się nie umiera a na koronawirusa owszem i jestem potencjalnym nosicielem i nie mogą zaryzykować zawleczenia wirusa do szpitala. I mieli rację, szpital trzyma się dzielnie, wiem, bo dziś w nim byłam.

Kto nie ma nic do picia i do jedzenia to niech idzie do kuchni bo będzie dużo czytania.

Miesiąc upłynął i badanie krwi na kreaturę kretyninę  kreatyninę straciło ważność, dlatego znów musiałam wydać 11 zł w prywatnym laboratorium. Dwa razy 11 to już jest butelka całkiem dobrego wina. Serce moje płacze i na ziemi jest mi źle bo wina nie piję już od trzech miesięcy ale mogłam sobie zrobić zapas bo nie wierzę, że już nigdy nie będę mogła. Wina pić.

Przed pewnymi zdarzeniami, na przykład przed podróżą, egzaminem, rozmową o pracę albo  głupim zdejmowaniem złogów z zębów mój rozum mówi – nie przejmuj się, a mój tyłek melduje, że mam sraczkę. I wszyscy mi opowiadają, że nie ma się czego bać, że będzie dobrze, a ja i tak siedemnaście razy wbiegam do łazienki. Nie zawsze do toalety, bo jednak nawet jeśli się zemdleje albo coś gorszego to trzeba mieć zrobiony porządek z paznokciami zwłaszcza u nóg no i krzaków kłaków też się trzeba pozbyć . Trzeba i już. Bo nawet jeśli brzuch jest rozpłatany a z łydki wystaje kość to ratownicy i lekarze zwracają uwagę na tygodniowy zarost na nóżkach i nieobcięte pazury u stóp.

Do brzegu daleko.

Miałam problem z odzieżą bo (w internecie oczywiście) wyczytałam co należy na siebie włożyć a czego nie można mieć, ale nie wiedziałam jak tam to wygląda technicznie. Nie wiedziałam, że są kabiny. Myślałam, że trzeba swoje rzeczy zostawić gdzieś w pobliżu miejsca badania. Teraz doprawdy nie wiem dlaczego tak myślałam, przecież nieraz miałam prześwietlane to i owo i jakoś nikt mi nie kazał latać z gołymi cyckami po korytarzu.
Założyłam więc wygodną bieliznę, cienki sweterek i dżinsy. Wiedziałam, że dżinsy nie mogą mieć części metalowych ale ja mam właśnie takie, cienkie, elastyczne, ze sznurkiem w pasie. I skarpetki. Myślałam, że tam będzie chłodno i będzie mi zimno więc zacznę się kręcić. A ruszać się nie wolno.

Wpuścili mnie na teren szpitala, już z tego powodu byłam dumna. Znalazłam budynek. Kto nie chodzi po szpitalach to być może nie wie, że trafić do szpitala nie jest trudno ale potem odszukać  konkretny budynek, pracownię  a nawet wejście do niego wcale nie jest łatwo.

Dziękuję za cierpliwość, teraz będzie najważniejsze. Nie pić i nie jeść. Tzn.  Wy możecie, ja nie mogłam na co najmniej 4 godz.  przed badaniem. Pić mi się oczywiście chciało natychmiast bo skoro nie mogłam to wiadomo.  
Tam się wypełnia dużo papierów a potem pani pielęgniarka zaprosiła mnie do pomieszczenia. I było bardzo szybko, ściągnęłam tylko w kabinie biustonosz i buty, nic mi nie powiedziała a ja o nic nie pytałam bo kurde no, jak się boję to się nie odzywam. Dostałam zatyczki do uszu które absolutnie nic nie tłumią hałasu. Wiem bo jak byłam w sanatorium i koleżanki z pokoju chrapały to takie sobie kupiłam i wszystko było słychać, nawet kiedy dusiłam je poduszką.  

O Boże, ja nie wiedziałam, że ta rura jest taka ciasna. Na filmach wjeżdża się jak do sporego tunelu a tu jak do małej rury. Pierwsza myśl, wiadomo, idiotyczna – jak oni tu trzymają grubych ludzi?!
A jak się zaklinuję?  Aaaaa! Po co ja te lody tak żarłam hurtowo! Udało się. Ciężko będzie. No ale skoro czekałam na to badanie tak długo i od tego zależy, czy będę dalej brać te przeklęte leki przez które nie mogę pić wina to wytrzymam. 

Jak zaczęło napierdalać młotami brzęczeć, huczeć, tłuc się przeraźliwie i wyć, ojapierdolę amen koniec życia. Albo nie, skoro teściowa wytrzymała to i ja wytrzymam.  Po trzech godzinach (całe badanie trwało 20 minut ale tam nie ma zegarka więc skąd mogłam wiedzieć ile czasu upłynęło) zrobiło mi się gorąco, bardzo gorąco. Nikt mi nie powiedział, że mogłabym przed wjazdem do rury zdjąć maseczkę i ja biedna cierpiałam milcząc bo jak teściowa wytrzymała itd. I tylko mi łzy płynęły po twarzy wraz z potem. Aż nagle przestałam płakać, to było gdzieś w piątej godzinie, bo poczułam w brzuchu jakby mnie ktoś od środka łaskotał. O kurwa może ja w tylnej kieszeni spodni mam jakieś monety i zaraz mnie przebiją na wylot!
W ręku miałam oczywiście przycisk alarmowy ale ja dzielna jestem i nie użyłam, ha!
I do brzegu! 
W ten sposób dotrwałam do końca, nie zaklinowałam się przy wyciąganiu z rury, tego też się bałam. Ale przypomniałam sobie, że na skierowaniu od pani neurolog było napisane, że ma być z kontrastem. Aaaaaaaa! Moja teściowa nigdy nie miała z kontrastem więc nie wytrzymam!
Nie będzie mieć pani z kontrastem, doktor stwierdził, że nie ma takiej potrzeby – powiedziała pielęgniarka i to było jedno z najpiękniejszych słów, które dziś usłyszałam.
Czarującego wieczoru!




38 komentarzy:

  1. Dla grubych ludzi jest specjalny sprzęt. Wykaz dla każdego województwa jest dostępny w internecie, więc nawet jak urośniesz, to się nie wykręcisz ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boszsz, wykazy grubych ludzi mają? Przestraszyłam się!

      Usuń
  2. Miałam dwa razy, zawsze leżałam głową w dół i zabij mnie, ale nie wiem, czy wyjeżdżałam nogami do przodu, czy głową... ot, mam teraz zagwozdkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym sie na twoim miejscu wina teraz napila .Wrocilas zywa z lotu na Marsa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Założyli mi to ustrojstwo do kontrastu, ale nie okazał się konieczny, co mnie pokłuli, to moje...
    Leżąc tam, miałam wrażenie, jakbym siedziała w beczce, do której walą z kałacha.
    Musowo się napić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba najgorsze jest to, że te dźwięki co jakiś czas się zmieniają, raz łomot, raz dudnienie, raz jakby ktoś kosił przy samej głowie, straszne

      Usuń
  5. Niby nie boli, nie kłują itp, a nieprzyjemne badanie jak cholera.Ja za bardzo rozmodlona nie jestem ale jak miałam dwa razy kręgosłup robiony to różaniec z zamkniętymi oczyma(oczami)odmawiałam bo inaczej chyba bym nie wytrzymała w tej rurze.Na dodatek albo w gratisie przy MR kręgosłupa to mi jeszcze guzek w tarczycy wypatrzyli i musiałam iść na biopsję i wtedy to się już naprawdę prawie obsrałam(nie bolało ).Oby wynik był dobry albo chociaż nietragiczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dr Google i opinia zasięgnięta na korytarzu w przelocie mówią:będziesz żyć kobieto. Wynik wyszarpałam siekierą prawie w rejestracji bo wydać nie chcieli bo doktór na wizycie wyda.dopiero.Termin do endokrynologa przepadł pożarty przez koronawirusa. Kręgosłup za to boli jak nie wiem co a termin do sanatorium i rehabilitacja odpłynął w niewiadomo jaki termin.Buziaczki i życzenia zdrówka.

      Usuń
  6. Miałam rezonans kilka lat temu, ale nie było źle - to takie ogólne wrażenie; szczegółów nie pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię tego zamkniętcia...

    Kiedy wyniki?

    OdpowiedzUsuń
  8. No prawie umarłam że śmiechu Kocham Cię Klarko Też nie mogę pić wina przez leki. Nie opłaca się w nocy mimo wszystko rozsadziło mi staw w prawej ręce.Nie muszę myć już garów,bo się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie po blokadzie ręka przestała boleć, jakie to szczęście przespać noc bez tego cholernego drętwienia i skurczu

      Usuń
  9. A ja całkiem to badanie lubię (kręgosłup po operacji to robię regularnie) - jestem chyba jedyną osobą, która przy nim usypia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, ja też jestem w tej-chyba nielicznej- grupie która relaksuje się przy tym badaniu :-)

      Klarko, super, że udało Ci się zrobić to badanie, teraz trzymam kciuki za dobry wynik.

      Usuń
    2. jakim cudem w tym strasznym hałasie?

      Usuń
    3. Klarko, ja tego nie słyszę :) i to nie dlatego, że jestem głucha, ale mnie te dźwięki po prostu odprężają :) Ciężko to wyjaśnić, bo ludzi zdecydowanie denerwuje ten hałas i dyskomfort związany z ciasnym miejscem. Może to kwestia tego, że dla mnie to badanie jest chlebem powszednim

      Usuń
    4. A ja już pisałam chyba- obejrzyj, jeśli masz taką możliwość "Tańcząc w ciemnościach" z muzyką wykonywaną przez Bjork- inaczej po tym usłyszysz odgłosy maszyn. Aha, nie zapomnij tylko zaopatrzyć się w stertę chusteczek.

      Usuń
  10. Brawo!

    Nigdy nie mialam rezonansu, ale za to mam klaustrofobie, wiec pewnie bym im zeszla juz podczas wjezdzania w rure. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z mojego badania MRI, czyli rezonansu, pamietam tylko straszny halas-- mloty pneumatyczne ,wycie ladujacych ciezkich samolotow i cwalowanie dinozaurow.Pamietam tez , ze wsrod tego halasu(pomimo sluchawek na uszach) nie moglam uslyszec dokladnie polecen pielegniarek, ktore kazaly mi oddychac lub nie.Pozatym okropnie sie nudzilam w tej rurze. Ale przezylam, tak samo ,jak Ty Klarko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem, czy słowa uznania bardziej należą się Twojej odwadze, czy talentowi pisarskiemu. Rezonans widziałem tylko w TV, więc dobrze było się dowiedzieć, jak to w rzeczywistości wygląda. I mam nadzieję, że nie będę musiał się nigdy poddać tego rodzaju diagnostyce - bo będę musiał iść w dresie. Wszystkie inne spodnie mają metalowe części...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dresik na taką okoliczność jest bardzo dobry, albo w spodniach od garnituru, chociaż nie wiem bo widziałam jak panowie na bramce na lotnisku trzymają spodnie w garści i to jest bardzo zabawne

      Usuń
  13. Dziękuję za "zrobienie mi dnia" tym tekstem! 🙂 Chyba nigdy nie czytałam bardziej obrazowego opisu rezonansu :) Kiedy ja miałam badanie, dostałam ataku lekkiej paniki chyba z racji braku przestrzeni. Pozdrawiam serdecznie i czekamy na wynik

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest pikuś. Kilka dni temu miałam kolonoskopię. To dopiero jest jazda. Pozdrawiam. Ewa

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale Klarko, ja juz dałam radę. Badanie było kilka dni temu. Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, nieuważnie przeczytałam,
      i obawiam się, że do tego badania musiałabym mieć znieczulenie ogólne

      Usuń
  16. kolono nie jest aż tak straszne, ale fakt, rezonans przy tym to pikuś, jednak taka bronchoskopia lub gastro to bez uprzedniego mnie ubicia jest niewykonalna... ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wczoraj mi nie chciało wpuścić komentarza. Jestem chyba nienormalna bo mnie na początku te łomoty śmieszyły, potem było gorzej bo przez te wdechy i trzymanie powietrza bardzo zaschło mi w gardle. Moje badanie trwało 40 minut i jeszcze mną tyrpało, jakby krasnoludki się do środka dobijały. Ale w sumie da się przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja słyszałam, że tylko po esperalu nie można pić... :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Okropne badanie,te dzwięki są przerażające.Miałam to badanie i ledwo wytrzymałam do końca,po wyjściu nerwy puściły i się rozryczalam.Dobrze,że już masz to za sobą.

    OdpowiedzUsuń
  20. Miałam badanie wykonywane 2- krotnie. Nieprzyjemne, to fakt i długie, ja po 60 min.
    Jak się przygotować do badania przeczytam w internecie.
    Teraz pozostało Ci czekanie na opis, które trwa.
    Podobno nadal nie ma fachowych ludzi do opisów.
    Pozdrawiam, zdrówka życzę 🤗🌸☀️🧡

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham Cię czytać Klarko, no kocham i już:) ja jestem gruba, na rezonansie nie utknęłam, ale elegancko... zasnęłam, jak mnie już wysunęli to mnie panie budzić musiały, chyba ze stresu albo zmęczenia odleciałam :) też miałam stracha, wjeżdżałam na zamkniętych oczach, z sielnym postanowieniem, że nie otwierać za nic, ale żem ja sem z natury ciekawska, to jednym okiem podejrzałam, zobaczyłam, że nie jest źle i... poszłam spać. W sumie fajnie było, nikt nic ode mnie nie chciał przez chwilę, odpoczęłam, wynik był dobry :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz