Osiem miesięcy
W ogrodzie rośnie wysoka, rozłożysta czereśnia a pod nią stoi huśtawka dla dorosłych, stół i ławeczki. Huśtawka ma zrobiony solidny daszek. Do drzewa, na wysokości kilku metrów, przymocowany jest mały, drewniany domek a w domku mieszkają sikorki.
Pewnego wiosennego dnia Hania leżała na rozłożonym na trawie kocyku i ogryzając ulubioną książeczkę słuchała głosów ptaków.
Pani Sikorka zdenerwowana upominała szpaki i kosy - uspokójcie się i przestańcie rzucać tymi czereśniami, bombardujecie daszek i straszycie moje dzieci i to małe co nie ma skrzydeł i musi tak leżeć na trawie też straszycie, nic tylko bum i bum, bawi was to?!
Szpaki za bardzo się tym gderaniem nie przejęły bo co im może zrobić taka mała sikorka? Mąż pani Sikorki latał tam i z powrotem nie mogąc nadążyć dostarczać jedzenia swoim dzieciom, które siedziały w domku i ciągle piszczały - jeść jeść jeść! Zmęczony usiadł na chwileczkę na gałęzi i włączył się do rozmowy.
- Jeśli koniecznie musicie rzucać tymi czereśniami to rzucajcie w kota!
- A kto to jest kot?- zainteresowały się szpaki.
- Kot jest wielki i zarośnięty futrem, ma wielkie, zakrzywione pazury, wspina się na drzewo i dusi ptaki, a pisklęta pożera żywcem - opowiadał pan Sikorka. Szpaki siedziały z czereśniami w dziobach nie wiedząc, czy wierzyć czy też nie. Może czas zacząć ćwiczyć rzucanie do celu?
Hania z uwagą przysłuchiwała się tej rozmowie a tymczasem babcia siedząca na huśtawce chciała zjeść kilka dojrzałych, czerwonych owoców, ale takich nie było w zasięgu ręki więc poszła po drabinę, przystawiła ją do pnia i zaczęła się wspinać po szczeblach.
Na czereśni wybuchła panika - kot, kot, alarm, uciekajmy, ratunku, kot włazi na drzewo, zaraz nas zje! Ptaki zerwały się i uciekły na sąsiednią posesję i tylko z budki słychać było pisk małych głodnych sikorek.
A Hania się śmiała do swojej babci zrywającej czereśnie.
Pół roku
Pierwszy prawdziwie wiosenny dzień Hania spędziła u babci w
ogrodzie. Takie zaciszne miejsca są bardzo dobre dla półrocznych dzieci. Dla
starszych również, ale starsze to już same biegają a Hania potrzebuje jeszcze
noszenia albo wożenia.
Mama Hani nakarmiła córeczkę zupką z warzyw i kiedy dziecko
zobaczyło, że w miseczce nie ma już nic do zjedzenia, krzyknęło oburzone –
dajcie mi więcej, babcia kotu daje więcej niż wy mnie, co za rodzice, babciu,
ratuj!
Kot usłyszał ten krzyk i pobiegł polować. Wrócił za jakiś
czas z żywą myszką w pyszczku i widząc całą rodzinę w ogrodzie, położył
gryzonia pod donicą z poziomkami.
Proszę bardzo – powiedział uprzejmie do Hani. Naucz się
łapać, jest tu tego w okolicy ile zechcesz.
Mysz korzystając z okazji czmychnęła w krzaki. Kot, widząc że absolutnie nikt nie rusza za nią,
machnął nerwowo ogonem.
- Ale jesteście leniwi, nic nie robicie tylko siedzicie na tej huśtawce! – powiedział i pobiegł w
krzaki, ale mysz była już bardzo dobrze schowana w jakiejś kryjówce. Po chwili
położył się na ciepłej korze pod krzakiem borówek i zasnął.
Tymczasem Hania siedząca na kolanach u babci zaczęła się
niecierpliwić. Aguuu gu hyhy – powiedziała, co znaczyło – a co tam jest za
siatką?
Piesek jest, pójdziemy do pieska – odpowiedziała babcia i podeszła
z wnuczką na rękach na koniec ogrodu. Biało-czarny kundelek głośno szczekał i
machał z radości ogonkiem bo nigdy jeszcze nie widział tak małego ślicznego
człowieka w różowych bucikach.
Cześć piesku – przywitała się grzecznie Hania. Hau hau hau –
odparł piesek. A kotek gdzie jest? – spytał. Kotek śpi, polowanie go zmęczyło –
odparła babcia.
Ooo, ja też bym się przespała – ziewnęła Hania.
Położona do swojego wózeczka prawie natychmiast zasnęła i
spałaby o wiele dłużej, gdyby nie obudził ją przeraźliwy głos – kukuryku!!!
Trzeba coś zrobić z tym kogutem – powiedział dziadek. Ale o tym, co się robi z kogutami, dzieciom nie
trzeba opowiadać.
Cztery miesiące
Pewnego dnia Hania zwiedzała dom Babci. Dziewczynka z uwagą
oglądała pokazywane przedmioty a ponieważ jeszcze nie umiała mówić, po swojemu dawała do
zrozumienia, co się jej podoba a co nie. Babcia doskonale potrafi zrozumieć
mowę małego dziecka ale ona rozumie również koty i psy, a każdy wie – jeśli ktoś
zrozumie kota to z dzieckiem nie ma najmniejszego problemu. Niektóre babcie i czarownice tak właśnie mają.
Zobacz kochanie jaka tam jest śliczna dziewczynka –
powiedziała Babcia wskazując na małe, niebieskookie dziecko. Hania widziała tylko
tył dorosłej osoby i swoją głowę. Po chwili roześmiała się radośnie – ależ to
oczywiste, tą śliczną dziewczynką jestem ja! Tak przecież o mnie wszyscy mówią,
choć Babcia nie zawsze, mówi również słoneczko, serduszko i kotek.
Kiedy dorośli jedli przy stole, Hania leżała na brzuszku na kanapie i
unosząc głowę usiłowała zobaczyć, co też dobrego Mama ma na talerzu. To było
trudne i prawie się udało ale nie do końca, udało się za to coś innego, co
wzbudziło niespodziewaną radość wszystkich dorosłych. Mała odepchnęła się
rączką i fik! – przewróciła się na plecy i zdumiona zawołała – a to co znowu?
A kiedy Tata odwrócił ją znów na brzuszek, ona przekręciła
się jeszcze szybciej i zaczęła jeść swoją rączkę. Tak – wszyscy jedli kaczkę a
dziecku nie dali nic, dlatego postanowiła zjeść samą siebie. Nie ma w tym nic szczególnego, dzieci buzią poznają świat a
najbardziej smakują im własne rączki.
Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Do tej pory kiedy Hania
płakała, cała rodzina natychmiast rzucała się na ratunek aby zobaczyć, czemu
dziecku jest źleeeee, źleeeee. Nawet Kiciul biegł na ratunek bo nikt nie
powinien płakać gdy nie może mówić.
Od niedawna dziewczynka odkryła, że można wyrażać potrzeby i
nastrój nie tylko płaczem. Śmieje się radośnie i nawiązuje dialog w haninym
języku.
Na przykład kiedy Babcia pyta – a czyje to takie malusieńkie
nóżki ? - dziecko odpowiada – gugageaaa co znaczy – no raczej
nie dziadkowe, i nie łaskocz mnie!
Nauczyła się również stanowczo i z oburzeniem protestować. Czyli kiedy Tata
zbliża się do niej z czapeczką, wydawać wrzask podobny do dźwięku jakie wydają
marcujące się koty. A wtedy wszyscy zamiast ratować biedne dziecko, śmieją się, jakby było z czego!
Ten wieczór był wyjątkowy i niezwykły, kolejny z tych nazywających się „pierwszy raz”.
Pierwszy raz Hania zobaczyła choinkę i zrozumiała, że choinka jest po to, aby obydwie Babcie, Dziadek i Rodzice a także Kot spotkali się w jednym domu i mówili Hani jaka jest mądra i śliczna.
Bo nawet Kot to zauważył. Siedział naprzeciwko leżaczka dziewczynki i oblizując łapę spytał – umiesz tak?
Hania popatrzyła na coś, co było bardzo blisko jej buzi i zrobiła tak samo jak Kot.
Umiesz, zdolna dziewczynka! – ucieszył się Kot.
To teraz nauczę cię czegoś fajniejszego. Musisz wstać, rozpędzić się i wskoczyć w środek tego krzaka, złapać zębami łańcuch i trzymając go mocno w pazurach ciągnąć z całych sił. Nie przejmuj się, że ten krzak się wywróci, oni są do tego od dawna przyzwyczajeni. Jak nas było więcej to ciągle się tak bawiliśmy a teraz nie mam z kim, dobrze że jesteś.
Kocie, co ty chcesz zrobić? – spytała Babcia widząc, jak koniec kociego ogona rusza się rytmicznie na znak, że za chwilę nastąpi skok.
Kiciul zmieszał się i polizał łapkę bo przecież nic nie robi tylko uczy Hanię myć ręce i idzie mu to bardzo dobrze.
Tego wieczoru wszyscy byli bardzo grzeczni i dlatego Mikołaj miał dużo pracy bo prezentów było całe mnóstwo, ale i tak Babcie najbardziej cieszyły się z każdego uśmiechu Hani a Kot cieszył się, że może zjeść rybki w galarecie ile tylko chce i dopiero kiedy już wszyscy pójdą spać, zapoluje na choinkowe węże.
Przez Kraków, Modlniczkę, wsie duże i małe,
Widziałam - leciały anioły dwa białe.
Zobaczyły choinką rozświetlone okno,
obok Babcię siedzącą z Wnusią śpiącą słodko,
uśmiechniętych Rodziców, Dziadka z dobrą duszą
i szepnęły: w tym roku szczęśliwi być muszą.
Zostawiły mi pióro, bym to napisała
bo życzenia były ciche, by Hanusia spała!
MBI
pan kotek był chory
Nadeszła zima. Za
oknem padał śnieg. W domu było ciepło,
szumiący cicho piec nagrzewał kaloryfery. Hania leżała na kanapie otulona
kocykiem. Obok niej siedziała Babcia.
Kot położył się na stole pod oknem i opartymi o grzejnik łapkami pobierał
ciepło. Dlatego Babcia tak dużo płaci za gaz. Koty podstępnie wyciągają
ogrzewanie i potem wynoszą je na pole myśląc, że w ten sposób szybciej przyjdzie wiosna.
Babcia trzymając przed sobą starą książkę z wierszykami dla
dzieci zaczęła czytać.
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
Kiciul otworzył oczy.
- Co to za kłamstwa,
żaden doktor nigdy nie przyszedł gdy byłem chory. Zawsze pakują mnie do klatki
i wiozą do wstrętnego miejsca a tam pan doktor kłamie, że nie będzie bolało. Ja
przynajmniej nie kłamię bo wiem, że jak go zajadę pazurami to na pewno poczuje.
Co też czynię – dokończył, polizał łapkę i usiłował zasnąć.
Hania nie była senna. Spała na spacerze i teraz chętnie by
coś zjadła.
Jeść – zawołała.
Niestety, Babcia dalej czytała o diecie kota chorego z przejedzenia.
Mówię że jestem głodna – zawołała głośniej dziewczynka.
Słoneczko moje śliczne a czemu ty tak
płaczesz, co się stało? – spytała Babcia.
Jeść, jeść, głodna jestem! – usłyszał kot, słyszały ptaki w karmniku
i nawet pieski sąsiada dowiedziały się, że dziecko chce natychmiast śniadanie,
obiad i kolację, cokolwiek jest do jedzenia.
Nie płacz malutka nie płacz, poczekaj chwileczkę – Kiciul zeskoczył
ze stołu i zażądał natychmiastowego otwarcia drzwi.
Gdzie ja w tym śniegu złapię mysz – zastanowił się chwilę.
Niech jej dadzą coś z puszki. Albo chrupki. Tymczasem zaczaję się pod
karmnikiem.
Nie czaił się zbyt długo, bo całe ciepło wyciągnięte z
kaloryfera ulotniło się i kotu zrobiło się zimno w łapki. Załomotał więc w szybę a kiedy Babcia wpuściła
go do domu, umył się i ułożył przy grzejniku.
Hania wypiła swoje mleczko do ostatniej kropelki i
przytulała się do ramienia Babci, która śpiewała – aaa kotki dwa..
Znów o tych kotach – mruknął Kiciul.
W domu było cicho i ciepło, na kanapie spała mała dziewczynka
a Babcia i Kot czuwali, aby miała uśmiechnięty sen.
aaaa kotki dwa
Kiedy Hania ważyła prawie tyle samo co Kiciul, Rodzice musieli
załatwić coś bardzo pilnego i zostawili swoją córeczkę pod opieką Babci.
Dziewczynka leżała na wielkim, miękkim łóżku i wcale jej się nie podobało.
- Źle, źleeee – zawołała. Ale co się stało, dlaczego źle?-
zapytała Babcia i wzięła dziecko na ręce. Hania natychmiast przestała płakać i
z uwagą przyglądała się nachylonej nad nią twarzy.
- Tylko nie śpiewaj bo się znów rozpłacze – powiedział niezbyt
uprzejmie Dziadek. Nie wtrącaj się, dzieci lubią moje śpiewanie – odparła Babcia
i zanuciła - luli luli luli aaaa kotki dwa.
Jakie dwa, co znów wymyśliłaś – zerwał się Kiciul. Kot jest
jeden i niech tak zostanie!
Tymczasem Hania ukołysana w ramionach Babci zmrużyła oczy,
uśmiechnęła się i zasnęła. Odłożona na
łóżko westchnęła i spała, od czasu do
czasu pomrukując. Babcia przejęta rolą siedziała obok przy stoliku i spoglądała
na dziecko. Potem wyszła do innego
pokoju a Hania spała, spała i spała. W domu było cicho i ciepło, słychać było tylko
stukanie klawiszy laptopa i niegłośną
muzykę z radia.
Nagle rozległ się płacz. Źle, źleeeee! Dziadek
przybiegł i stanął w drzwiach pytając co się dzieje.
Obiad, obiad, przespałam obiaaaaad! – płakała Hanusia coraz
głośniej. Kiciul zeskoczył z kanapy i zapytał – co wy robicie temu dziecku? A
po chwili zażądał – wypuście mnie z domu, zaraz jej przyniosę mysz albo coś. Nikt
nie zamierzał tłumaczyć kotu, że małe dziewczynki na pewno nie jedzą myszy
tylko piją mleko, i do dziś kot o tym nie wie, dlatego zawsze, kiedy tylko
Hania zjawia się u Babci, kot żąda, aby otworzyć mu drzwi i biegnie do ogrodu w
poszukiwaniu myszy.
oooo jaka cudna bajeczka,Hania jak dorośnie będzie zachwycona.Taka babcia to skarb.
OdpowiedzUsuńSama chciałabym usłyszeć taką bajkę od swojej babci:-). Zobaczysz, spodoba się Twojej wnusi, a jeszcze ile pytań zada Ci o Kiciula jak będzie większa:-))
OdpowiedzUsuńMarytka
Piękna bajka! :*
OdpowiedzUsuńPrzepiękna bajeczka :)
OdpowiedzUsuńAle na wszelki wypadek Klarko to może od razu drukuj te bajeczki, żeby ich coś kiedyś nie zeżarło w czeluściach internetu, bo byłaby nieodżałowana strata.
Piękna bajka :)
OdpowiedzUsuńBędzie na pewno bardzo oryginalny "Pamiętniczek panienki Hanki", w którym umiejętnie przemycisz pierwszy ząbek, pierwszy kroczek, pierwsze słówka itd.
OdpowiedzUsuńSuper ❤️
OdpowiedzUsuńPiękne! Pisz, drukuj, chomikuj, a potem pomyśl o wydawnictwie. Ostatnio byłam na uroczystości jubileuszu jednej z okolicznych bibliotek. W trakcie prezentacji opisującej jej działalność, wspomniano o projekcie promującym lokalnych artystów, w ramach którego pozyskano środki finansowe na wydanie tomiku -ów??? /nie pamiętam dokładnie/ wierszy naszych poetów.
OdpowiedzUsuńMoże to jest pomysł dla Ciebie? Nawiązanie współpracy z jakąś instytucją /dom kultury, biblioteka, szkoła - możliwości jest mnóstwo/, która może starać się o tzw środki zewnętrzne, np z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, z różnych fundacji, w celu promowania działalności edukacyjnej, artystycznej itp.
Jeśli Cię to zainteresuje, pisz na priv, albo sprawdź okolicę i internet.
Pozdrawiam serdecznie
MBI
Cudna bajka! Pisz, pisz!
OdpowiedzUsuńA kiedyś to wydrukujesz i dasz jej w prezencie. Piękne. Ja piszę moim dzieciom pamiętnik, krótsze rzeczy co prawda, ale chcę im dać w 18 rocznicę urodzin. Wklejam bilety do kina, zaproszenia na urodziny, numery startowe z turniejów Córy...
OdpowiedzUsuńOczywiście zapisywać. Dzieci są pomysłowe, więc tematów nie zabraknie, a gdy zaczną mówić, to sam miód na serce: "na stolitu stało mleto i jajeto (..) przzyszła pani tota zbiła, a stolupti wyrzuciła".
OdpowiedzUsuńSuper ta bajeczka;!!!!:))
OdpowiedzUsuńBajeczki z humorem - cała Ty :)
OdpowiedzUsuńa chociaż te myszy przynosi?
OdpowiedzUsuńOch przeciez to najstarsza Prawda swiata, ze koty kochaja swoich czlowiekow i chca dla nich jak najlepiej. A co umieja najlepiej? No wlasnie!
OdpowiedzUsuńtezMonika
Oj, jak ta babcia kocha swoją wnusię Hanusię! Aż się ciepło robi na sercu:-) Z każdego słowa tych bajeczek tyle miłości płynie do Hanusiowego serduszka:-))
OdpowiedzUsuńMarytka:-)
Cudna bajeczka nr 2. Kiciul powinien dostać honorarium za współautorstwo!
OdpowiedzUsuńKocham :)
OdpowiedzUsuńOj tak, cudna! Jestem przekonana, że Hanusia będzie chciała żeby jej czytać bajeczki o niej bez końca, gdy będzie ciut starsza
OdpowiedzUsuńElla-5
Hanusia - szczęściara!
OdpowiedzUsuńNzajbardziej udana jest rymowanka :)
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś w pszyszłości spodoba się Hani.
Wnusia to najpiękniejszy prezent od losu - najlepszego dla WAs!
Ola
Piękne, zaczytałam się...
OdpowiedzUsuń