tag:blogger.com,1999:blog-64688622241288252192024-03-19T11:48:06.862+01:00Dziś też Cię kocham
Wszelkie zdarzenia, miejsca i postaci opisywane przeze mnie są całkowicie prawdziwe choć zmyślone, a Groźna Woźna jest postacią literacką taką samą jak Waldemar czy Pani Emerytka Unknownnoreply@blogger.comBlogger2173125tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-48595165645288780482024-03-19T07:56:00.000+01:002024-03-19T07:56:17.780+01:00czas na przesadzanie<p> Imieniny Józefa były dla mnie dniem przesadzania domowych roślin. Miałam ich w domu sporo, nie wiem czy to moda czy chęć ozdabiania nieładnych wnętrz. Nie wiem, miałam i już. </p><p>Okna były małe i światła niewiele, dlatego rośliny po zimie były blade i wyciągnięte. "Rękę" do kwiatów miałam niezłą, cokolwiek posadziłam, przyjmowało się i bujnie rosło. </p><p>Aż pewnej jesieni nie wniosłam wszystkich doniczek do domu. Celowo. Nawet napisałam ogłoszenie że są do wzięcia ale nikt się nie zgłosił. Tu na wsi w każdym domu jest prawie że oranżeria, ludzie mają pomieszczenia pełne przepięknych roślin, pysznią się w oknach i w ogrodach. </p><p>Nie wniosłam bo zajmowały mi zbyt wiele miejsca a przecież tuż za oknami mam ogród pełen zieleni. Ale miłość do roślin i sposoby pielęgnacji przekazałam synowi. W swym kawalerskim mieszkaniu miał mnóstwo zieleni. A u nas zostały dwie czy trzy doniczki. Zdjęcia są stare, tych roślin już dawno nie ma. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLHSFx1nG3N4JGKfdfNLQR3mGY-jCfpdOrv9B7f25seTUeD1oz2GSWom-tq9f6XCCGiq2sqMlhZ5n-NGDwr-kepT3cyvVsTEByZF42vE3MoeYHfb1CxPkpCgkDJ2wmdEuP-3jhomRN60DtXwYHBxBmSpHPqdHqmcdr5siU2nBOBVhpAvhgmVXt-nFNoJw/s2560/P1050866.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1920" data-original-width="2560" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLHSFx1nG3N4JGKfdfNLQR3mGY-jCfpdOrv9B7f25seTUeD1oz2GSWom-tq9f6XCCGiq2sqMlhZ5n-NGDwr-kepT3cyvVsTEByZF42vE3MoeYHfb1CxPkpCgkDJ2wmdEuP-3jhomRN60DtXwYHBxBmSpHPqdHqmcdr5siU2nBOBVhpAvhgmVXt-nFNoJw/s320/P1050866.JPG" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPLPnWx5RlZB8F5MN_df8QU8EaUO-d0fPCJZN_B2xIe1sjksscq_6zBN3UorgEhyphenhyphen6hMobUq3EUlE-UUvT3PiGhusCMEYkgRIk6Tfj8SUy3MqLUVOGkQeAcsip0n6ES_LeTKaKwCquE6sIpnvEYiw8pJYQh0xwXXnTcw_3EsPsXc489GqBWhg9QZZyIIfk/s2560/P1060131.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1920" data-original-width="2560" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPLPnWx5RlZB8F5MN_df8QU8EaUO-d0fPCJZN_B2xIe1sjksscq_6zBN3UorgEhyphenhyphen6hMobUq3EUlE-UUvT3PiGhusCMEYkgRIk6Tfj8SUy3MqLUVOGkQeAcsip0n6ES_LeTKaKwCquE6sIpnvEYiw8pJYQh0xwXXnTcw_3EsPsXc489GqBWhg9QZZyIIfk/s320/P1060131.JPG" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx0_RTAdpjN5uoKNEjF-kJJInGApLA73bAYCXYMiXoGMgpQCkoVFZXXVLtBZoFoovX5YQyK3TKMhZvQAn5ttIqcep-vfddyjZhCOfpfj-BIhNNPGAOyGBI6V2wAgQXnI00o2mtRpWdA0f13RMjSfqwaxR3b2lfVoT_4tnScyvGV3cyOcztjPrNC4Nn4rY/s448/P1060576.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="336" data-original-width="448" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx0_RTAdpjN5uoKNEjF-kJJInGApLA73bAYCXYMiXoGMgpQCkoVFZXXVLtBZoFoovX5YQyK3TKMhZvQAn5ttIqcep-vfddyjZhCOfpfj-BIhNNPGAOyGBI6V2wAgQXnI00o2mtRpWdA0f13RMjSfqwaxR3b2lfVoT_4tnScyvGV3cyOcztjPrNC4Nn4rY/s320/P1060576.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">zdjęcia z archiwum bloga</div><br /><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-34158712389371371642024-03-18T10:18:00.003+01:002024-03-18T10:50:58.034+01:00bez zmian<p> Przychodnia, w której się leczę, położona jest tuż koło mojego miejsca pracy. Dziś rankiem pojechałam oddać krew na badania. Tym samym autobusem którym jeździłam do pracy, o tej samej porze. Na przystanku ci sami co zawsze ludzie - młoda dziewczyna z kaszlącym (jak zawsze) przedszkolakiem, licealistka - sąsiadka koleżanki, zaspany chłopak z charakterystycznym plecakiem. </p><p>Kilka przystanków dalej jak zawsze wsiada nauczycielka z synem, pracuje gdzieś na Azorach bo od paru lat mają przesiadkę pod galerią i czekają na 168, i jeszcze chłopak w firmowej kurtce i starszy facet, który czasem się z ludźmi kłóci o wszystko i o nic. </p><p>Pod Krakiem mam przesiadkę ja. Znów te same co zawsze twarze na przystanku. Za pięć siódma wysiadam pod hotelem i automatycznie skręcam w prawo na chodnik prowadzący do firmy. Wróć! </p><p>Raz czy dwa potknęłam się, raz czy dwa zachwiałam w autobusie, nic mi nie jest, objechałam, wróciłam do domu, napiłam się kawy. </p><p>Muszę się jakoś ogarnąć. Zacznę od tego miejsca. Spróbuję od zobowiązania - przynajmniej do Świąt Wielkanocnych pisać codziennie. To do jutra! </p>Unknownnoreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-41863261586340914332024-03-16T12:29:00.002+01:002024-03-16T12:29:49.996+01:00połowa marca<p> Za nami śmierć w bliskiej rodzinie i pogrzeb na jednym z krakowskich cmentarzy. Jeśli pogrzeb może być ładny to ten taki był. Spokojny, krótki, pełen kwiatów i życzeń wiecznego odpoczynku ale też powitań dawno nie widzących się ludzi. </p><p>Musiałam oddać skierowania sanatoryjne. Zarówno neurolog jak i lekarka poz stanowczo zabronili mi wyjazdu. Oddałam. Z płaczem, bo mi bardzo zależało. Jednak bardziej zależy mi na tym, aby komórki nowotworowe nie regenerowały się pod wpływem zabiegów. </p><p>Poza tym, może to się wyda śmieszne, ale zabiegi sanatoryjne bywają męczące. Kiedy byłam zdrowa, były dla mnie przyjemnością bo miałam dobrą kondycję, przecież dużo pracowałam fizycznie, prawie codziennie robiłam 10 tys kroków a często i 15 tys. A teraz ledwo łażę. </p><p>Lekarka kazała mi oszczędzać siły. Czyli z domu do ogrodu jeśli jest ciepło, jakiś niedaleki spacer, i wszystko, co pozwoli mi na dobrostan. </p><p>Jak się macie, napiszcie mi o sobie, co porabiasz, czy święta w domu czy może na Bali, jak się pracuje, co u dzieci i jak Ci minęła zima. </p>Unknownnoreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-67634384441704344042024-02-29T10:58:00.000+01:002024-02-29T10:58:11.972+01:00kronika zdrowienia<p> Lekarka powiedziała mi to, co i Wy mi tu piszecie - trzeba zadbać o swój dobrostan. Spać, wypoczywać, brać leki przeciwbólowe jeśli boli, nie myśleć o innych obowiązkach tylko o zdrowieniu - to jest jedyny obowiązek. </p><p>To jest głowa, nie ręka i nie noga, nie widać rany ani szwów ale tam się zadziało i cały organizm cierpi jak las po pożarze. </p><p>Niby to wszystko wiem ale siedzi we mnie to "dam radę". Całe życie musiałam dawać radę i teraz nagle nie odetnę się od tego, we mnie to siedzi od pokoleń. Babcia dawała radę i nie skarżyła się, czasem tylko opowiadała jak w wojnę uciekła z łapanki na dworcu w Tarnowie albo jak ją ugryzła żmija i sama sobie obcinała gnijącą ranę. </p><p>Albo mama - miała 25 lat i czworo dzieci a mieszkała w domu bez podłogi, bez prądu i wody. Na nasze bezczelne pytanie - to po co było tyle dzieci odpowiadała pytaniem - a to której z was miałoby nie być?</p><p>Każda jest ważna, każda jest inna. </p><p>I ja się tak teraz cackam ze sobą i chciałabym tyle zrobić a tu się nie da, nawet teraz podczas pisania zawieszam się i tylko te ptaki za oknem są przyzwyczajone, że tak siedzę i nic nie robię. </p><p> </p>Unknownnoreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-90867144054964520582024-02-27T10:40:00.002+01:002024-02-27T22:05:02.926+01:00nie wiem co tu pisać bo same smutki <p> Podczas suszenia włosów wypada mi mnóstwo takich krótkich, rosnących przy skórze. Może mam tak jak koty liniejące na wiosnę a może nie. Pojechałam wczoraj do fryzjerki i poprosiłam o obcięcie takie praktyczne, aby umyć, wysuszyć i tyle. Byłam też na usg tętnic, czekałam pół roku na to badanie bo wtedy jeszcze lekarze nie wiedzieli o tym co mam w głowie. Tętnice w porządku a na tarczycy guzki ale guzki ma każdy więc nie będę o tym myśleć i nie zamierzam dobijać się do endokrynologa, mam dość. </p><p>Kończy mi się zwolnienie i muszę w czwartek iść po kolejne bo nie dam rady wrócić do pracy. Wczoraj tego doświadczyłam - badanie wcale nie trwało długo ale przy wstawaniu poczułam gwałtowny zawrót głowy, mdłości i drętwienie po tej stronie co mam guz. Już sobie wyobrażam jak odkurzam pod łóżkami albo myję okna balansując na krawędzi mebli hotelowych. </p><p>Po powrocie do domu głowa bolała mnie bardziej niż zwykle. To zdanie uświadomiło mi, że ból głowy stał się codziennością, to nie jest dobre. </p><p>Mam świadomość, że być może nigdy już nie będę zdrowa. Tak naprawdę to nie wiadomo również jakie będą efekty i skutki radioterapii bo przecież nawet nie wiemy jaki charakter ma ten guz. Nie było biopsji <strike>haha no na pewno Klareczko dałabys sobie dłubać we łbie, no, na pewno, nie kłam nawet</strike> Jest mało publikacji na ten temat, na grupach piszą ludzie, którzy mieli tradycyjną operację i prawie zawsze kończyła się ona porażeniem nerwu twarzowego i innymi poważnymi powikłaniami. Piszą również, że gdy byli operowani to w Polsce nie było alternatywy, nie było dostępu do cyber knife, szczęśliwcy leczyli się za granicą, najbliższy cyber knife był w Pradze. Doczekałam takiego postępu medycyny. To dobrze. </p><p>Mam na buzi popękane naczynka, zęby mnie już nie bolą, dziąsła płukałam dobrym preparatem i w miarę dałam radę, uważam, że nie jest to wysoka cena tej metody leczenia. Na razie nie myślę o tym co będzie za rok czy pięć. </p><p>Wczoraj wróciłam od fryzjera i nawet nie zdążyłam ściągnąć płaszcza gdy zadzwonił telefon. Przemiła dziewczyna z salonu urody dzwoniła mówiąc, że zapomniałam reszty. Ależ to był napiwek! Zrobiłam dziewczynie dzień dyszką, czy to nie jest fajne? </p><p><b>Dopisane wieczorem </b></p><p><span style="color: #2b00fe;">Kochane Dziewczyny ja się tak znów bardzo tymi włosami nie przejmuję bo nigdy piękne nie były, nogi miałam ładne za to :). Zawsze słyszałam, że mam liche włosy, moje siostry nosiły warkocze i kucyki a ja zawsze miałam "pazia", nie ma czego żałować. </span></p><p><span style="color: #2b00fe;">Nastrój rzeczywiście mam nieco gorszy bo czuję się umęczona ale za parę dni mam kolejne spotkanie z neurologiem to może da mi coś na poprawę nastroju, czemu nie. </span></p><p><span style="color: #2b00fe;"><br /></span></p><p><span style="color: #2b00fe;"><br /></span></p><p><span style="color: #2b00fe;"><br /></span></p><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-65877541013179285842024-02-21T10:13:00.001+01:002024-02-21T10:13:31.208+01:00doskonała lektura<p> <i>Lekcje Chemii </i>Bonnie Garmus</p><div class="OutlineElement Ltr SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: white; clear: both; cursor: text; direction: ltr; font-family: "Segoe UI", "Segoe UI Web", Arial, Verdana, sans-serif; font-size: 12px; margin: 0px; overflow: visible; padding: 0px; position: relative; user-select: text;"><p class="Paragraph SCXW83869057 BCX0" lang="PL-PL" paraeid="{683a372d-cd90-425a-97f0-a247a7ca5fac}{67}" paraid="1895540627" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: transparent; color: windowtext; font-kerning: none; margin: 0px 0px 10.6667px; overflow-wrap: break-word; padding: 0px; user-select: text; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;" xml:lang="PL-PL"><span class="TextRun SCXW83869057 BCX0" data-contrast="auto" lang="PL-PL" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; font-variant-ligatures: none !important; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;" xml:lang="PL-PL">Słuchając tej książki (oczy mnie jeszcze trochę bolą i wolę słuchać) zastanawiałam się, komu ją polecić, ale zaraz potem uświadomiłam sobie absurd – dziewczyny, które mam na myśli na pewno już tę książkę czytały, bo to nie nowość. </span><span class="EOP SCXW83869057 BCX0" data-ccp-props="{"201341983":0,"335559739":160,"335559740":259}" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;"> </span></p></div><div class="OutlineElement Ltr SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: white; clear: both; cursor: text; direction: ltr; font-family: "Segoe UI", "Segoe UI Web", Arial, Verdana, sans-serif; font-size: 12px; margin: 0px; overflow: visible; padding: 0px; position: relative; user-select: text;"><p class="Paragraph SCXW83869057 BCX0" lang="PL-PL" paraeid="{6d3e031b-7fe0-41e2-8ea2-ea8f6c518bd7}{31}" paraid="717394833" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: transparent; color: windowtext; font-kerning: none; margin: 0px 0px 10.6667px; overflow-wrap: break-word; padding: 0px; user-select: text; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;" xml:lang="PL-PL"><span class="TextRun SCXW83869057 BCX0" data-contrast="auto" lang="PL-PL" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; font-variant-ligatures: none !important; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;" xml:lang="PL-PL"><span class="NormalTextRun SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;">W świecie przemocowych</span><span class="NormalTextRun SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;"> mężczyzn w połowie lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku życie zawodowe kobiet nie było usłane różami. Choćby kobieta była inteligentna, wykształcona i pracowita, to i tak było jej trudniej osiągnąć to samo co osiągali mężczyźni. </span></span><span class="TextRun Strikethrough SCXW83869057 BCX0" data-contrast="auto" lang="PL-PL" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; font-variant-ligatures: none !important; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; text-decoration-line: line-through; user-select: text;" xml:lang="PL-PL"><span class="NormalTextRun SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;">Klarka co ty piszesz, jakby współcześnie było inaczej.</span></span><span class="TextRun SCXW83869057 BCX0" data-contrast="auto" lang="PL-PL" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; font-variant-ligatures: none !important; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;" xml:lang="PL-PL"> Spychane do ról sekretarek, pomijane w awansie, jeśli chciały pracować, musiały godzić się z drastyczną różnicą w wynagrodzeniu, zawłaszczeniem osiągnięć i molestowaniem. </span><span class="EOP SCXW83869057 BCX0" data-ccp-props="{"201341983":0,"335559739":160,"335559740":259}" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;"> </span></p></div><div class="OutlineElement Ltr SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: white; clear: both; cursor: text; direction: ltr; font-family: "Segoe UI", "Segoe UI Web", Arial, Verdana, sans-serif; font-size: 12px; margin: 0px; overflow: visible; padding: 0px; position: relative; user-select: text;"><p class="Paragraph SCXW83869057 BCX0" lang="PL-PL" paraeid="{698fbc2d-e4fb-459a-891e-ae8b25d701ee}{157}" paraid="1933078702" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: transparent; color: windowtext; font-kerning: none; margin: 0px 0px 10.6667px; overflow-wrap: break-word; padding: 0px; user-select: text; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;" xml:lang="PL-PL"><span class="TextRun SCXW83869057 BCX0" data-contrast="auto" lang="PL-PL" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; font-variant-ligatures: none !important; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;" xml:lang="PL-PL"><span class="NormalTextRun SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;">Elizabeth Zott</span><span class="NormalTextRun SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;">, niezwykle zdolna naukowczyni</span><span class="NormalTextRun SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;">, doznała w pracy najgorszych upokorzeń. Asertywna, atrakcyjna fizycznie, prostolinijna i mądra kobieta nie miała szans na akceptację w zawodowym środowisku. </span></span><span class="EOP SCXW83869057 BCX0" data-ccp-props="{"201341983":0,"335559739":160,"335559740":259}" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;"> </span></p></div><div class="OutlineElement Ltr SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: white; clear: both; cursor: text; direction: ltr; font-family: "Segoe UI", "Segoe UI Web", Arial, Verdana, sans-serif; font-size: 12px; margin: 0px; overflow: visible; padding: 0px; position: relative; user-select: text;"><p class="Paragraph SCXW83869057 BCX0" lang="PL-PL" paraeid="{69a642d6-9009-46e4-84ee-20879ad71c81}{172}" paraid="1587494702" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: transparent; color: windowtext; font-kerning: none; margin: 0px 0px 10.6667px; overflow-wrap: break-word; padding: 0px; user-select: text; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;" xml:lang="PL-PL"><span class="TextRun SCXW83869057 BCX0" data-contrast="auto" lang="PL-PL" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; font-variant-ligatures: none !important; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;" xml:lang="PL-PL">Lubię książki napisane ładnym językiem, lubię ten rodzaj dowcipu, lubię identyfikować się z postaciami albo choć razem z nimi śmiać się, oburzać i płakać. Przecież czytając książkę nie trzeba panować nad emocjami. </span><span class="EOP SCXW83869057 BCX0" data-ccp-props="{"201341983":0,"335559739":160,"335559740":259}" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;"> </span></p></div><div class="OutlineElement Ltr SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: white; clear: both; cursor: text; direction: ltr; font-family: "Segoe UI", "Segoe UI Web", Arial, Verdana, sans-serif; font-size: 12px; margin: 0px; overflow: visible; padding: 0px; position: relative; user-select: text;"><p class="Paragraph SCXW83869057 BCX0" lang="PL-PL" paraeid="{e8a9dcd1-a646-449d-89f9-ef2a041f7043}{200}" paraid="5287943" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; background-color: transparent; color: windowtext; font-kerning: none; margin: 0px 0px 10.6667px; overflow-wrap: break-word; padding: 0px; user-select: text; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;" xml:lang="PL-PL"><span class="TextRun SCXW83869057 BCX0" data-contrast="auto" lang="PL-PL" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; font-variant-ligatures: none !important; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;" xml:lang="PL-PL"><span class="NormalTextRun SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;">Nie ukrywam, że powieść Bonni </span><span class="NormalTextRun SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;"> Garmus</span><span class="NormalTextRun SCXW83869057 BCX0" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;"> jest mocno feministyczna, ale powiem tyle - to powinna być obowiązkowa lektura każdej z nas. </span></span><span class="EOP SCXW83869057 BCX0" data-ccp-props="{"201341983":0,"335559739":160,"335559740":259}" style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; -webkit-user-drag: none; font-family: Calibri, Calibri_EmbeddedFont, Calibri_MSFontService, sans-serif; font-size: 14pt; line-height: 24.8208px; margin: 0px; padding: 0px; user-select: text;"> </span></p></div><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-67521952485149578862024-02-15T15:06:00.001+01:002024-02-15T15:09:03.819+01:00prosto od lekarza<p> w telegraficznym skrócie</p><p>do sanatorium mogę jechać i to jest <span style="font-family: times;">dobra wiadomość</span></p><p><span style="font-family: times;">z głową gorzej nie będzie choć poprawy nie należy się spodziewać </span></p><p><span style="font-family: times;">i to też w sumie dobra wiadomość </span></p><p><br /></p><p><span style="font-family: times;"><br /></span></p>Unknownnoreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-13938442772249414892024-02-13T11:44:00.002+01:002024-02-13T11:44:55.796+01:00a we wtorek refleksja <p> Naprawdę jesteście kochani. Bo nikt mi nie napisze "weź się babo ogarnij i nie rób sobie zbytnio nadziei, masz nowotwór, są przepisy i nic na to nie poradzisz to raz a po drugie skoro łeb cię napieprza i ledwo łazisz to gdzie chcesz jechać, chyba do lekarza i z powrotem a nie bujać się po Muszynach". </p><p>Czyli ten blog to jest dobre miejsce. </p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-83585383839272456812024-02-12T18:56:00.001+01:002024-02-12T18:56:51.056+01:00jeszcze czas<p> </p><p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Kiedy moja nieżyjąca siostra przechodziła operację, nigdy nie
mówiła o umieraniu. Bardzo dużo wtedy rozmawiałyśmy o
wszystkim. Asia nie wspomniała ani razu o sukience do trumny, natomiast często mówiła o tym, co będzie nosić po wyzdrowieniu.
Lubiła ładnie wyglądać i miała dobry gust, gadałyśmy o
sukienkach, marynarkach, butach na niewielkim obcasie i dresach, i o
spodniach z dziurami, jak tacie było przykro, że jego córka
przyjechała w dziurawych spodniach!</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Ale nigdy nie mówiła
o sukience do trumny, nawet kiedy świadomie mówiła – umieram, uwierz mi.
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Lubiła jeździć do
sanatorów tak jak ja. Z zapałem ćwiczyła, chodziła na długie
spacery i jeździła na wycieczki. Tak jak ja. Ja nie zabieram
strojów na spotkania towarzyskie, zabieram wyłącznie sportowe
wygodne rzeczy i tym się różniłyśmy.
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Na ostatnim turnusie
lekarz odesłał Asię do domu z powodu złego stanu zdrowia. Była
smutna i rozczarowana ale i tak nie dopuszczała myśli, że jest
źle.
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Mam skierowanie do
sanatorium a za parę dni spotkanie z onkologiem. Może mi pozwoli
jechać, ostatecznie to lekarz decyduje co wolno a czego nie można.
Bardzo bym chciała pojechać. Nie martwi mnie guz, nie martwią bóle
głowy, czy to nie jest głupie? Nie myślę ani przez chwilę o
sukience do trumny ale o dresie na wyjazd, o za ciasnych stanikach i
spranych podkoszulkach. Pusta szafa!
</p>
<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">Wszystko sobie kupię
i pojadę. Tak postanowiłam.
</p>Unknownnoreply@blogger.com44tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-10477651216580033562024-02-07T23:06:00.001+01:002024-02-07T23:06:43.642+01:00kto ma pilota ten ma władzę<p> Przypomniała mi się historia z któregoś sanatorium, chyba z Wysowej. Mieszkałyśmy we cztery w jednym pokoju i wspólną rozsądną decyzją było nie płacić za telewizję. Nie zapłacone więc nie było oglądania w pokoju ale w holu był ogólnodostępny telewizor i można tam było iść jeśli ktoś koniecznie chciał. </p><p>Ja chciałam bo jednak zawsze staram się wiedzieć co się dzieje w świecie i oglądam wiadomości polsatowskie albo tvn. Ale w tym czasie na innym kanale była jakaś telenowela i jedna z kuracjuszek zawsze okupowała fotel z pilotem w ręce i nie było mowy o zmianie kanału. Do tego zawzięcie się z każdym kłóciła o tego pilota i zmieniała kanały tam gdzie jej pasowało. </p><p>Aż któregoś dnia zauważyłam, że nasz pokojowy nieczynny telewizor ma dokładnie taki sam pilot jak ten w holu. Poszłam, usiadłam z boku za fotelem tak aby pani zawzięta nie widziała co wyczyniam i cyk, przełączyłam na Polsat. Pani zaskoczona oj oj co to się dzieje, i cyk na jedynkę. To ja na Polsat. To ona na jedynkę. To ja wyłączyłam głos. Co to pani robi, oj, chyba się pilot zepsuł - powiedziałam słodkim głosikiem. Chyba trzeba iść do recepcji i zapłacić za baterie, kto najwięcej używa ten niech płaci - dodałam, wymyślając to na poczekaniu. O, jeszcze czego, ja im dam za baterie - oburzyła się kuracjuszka, odłożyła pilota i poszła zła jak diabli do swojego pokoju. Od tamtej pory pani już tak nie walczyła o pilota. </p><p>Dobranoc. </p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-5508689343358910362024-02-06T16:50:00.003+01:002024-02-06T16:50:41.619+01:00reanimacja ;)<p>Mój laptop ma 10 lat i był bardzo wolny, dlatego oddałam go w dobre ręce (dzieckowe) i przez parę dni mnie tu nie było bo na smartfonie blogować trudno. Ale już mam. </p><p>Zdrowie - bolą mnie oczy i głowa ale to nic nowego. Zrozumiałam w końcu, że minęło zaledwie trzy tygodnie więc to nie jest tak długo, mój organizm potrzebuje czasu. Mam taka skalę od 1-10, boli mnie cały czas tak 2-3 więc wytrzymuję a jak jest 5 to biorę tabletkę. Niezbyt często. Kiedy pracowałam to pod koniec brałam ketonal prawie codziennie a nieraz z tyłu głowy bolało mnie tak że myślałam że się przewrócę. Jakby mnie ktoś uderzył z całych sił. </p><p>Szukanie guza (haha jak to brzmi) trwało ponad rok! </p><p>Nie do wiary, pod gankiem zakwitły przebiśniegi. Mam bardzo poważne plany na wiosnę, oby mi tylko onkolog pozwolił. </p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p> </p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-74173112708393506852024-02-02T14:21:00.001+01:002024-02-02T14:21:57.790+01:00czasem trzeba iść długo aby dojść do siebie<p> <i>Dla Ani</i></p><p></p><p class="MsoNormal">Onkologia i radioterapia to miejsca, gdzie cierpienie jest
wprost wyczuwalne. Miejsca w poczekalniach zajęte są przez ludzi chorych i ich
opiekunów. Nie śmiem ich dzielić na chorych i zdrowych bo przy tej chorobie
znoszą męki wszyscy. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Ze mną jest mąż. Jest spokojny i cierpliwy, nawet jeśli nie
spał po nocnym dyżurze ani chwili to nie narzeka. Nie jestem wymagająca i nie
oczekuję atencji ale jestem słaba, mam zaburzenia równowagi i bolą mnie oczy,
dlatego nawet nie usiłuję czytać. Nie chcę jednak pogrążać się w coraz bardziej
pesymistycznych rozmyślaniach, dlatego upewniam się, że Krzysiek nie drzemie i
proponuję – to ci coś opowiem. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Mówię ściszonym głosem tak aby nie przeszkadzać innym ale
żeby też tej opowieści nikt nie słyszał. Prawie jak na randce w kawiarni.
Patrzymy na siebie, uśmiechamy się bo moja opowieść jest zabawna i przenosi nas
w odległy czas i istniejący bardziej w wyobraźni niż we wspomnieniach świat. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal">Byłam może w piątej albo w szóstej klasie. W piątej, bo moja
siostra chodziła do siódmej ale obydwie należałyśmy do harcerstwa i do chóru a
potem jak ona wyszła z ósmej klasy to ja się z chóru wypisałam bo mi koleżanki
ciągle wypominały, że nie śpiewam tak pięknie jak ona lecz po prostu fałszuję.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>To prawda, ona śpiewała<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>piękniej i jej głosu brakowało. Do chóru i do
harcerstwa można było należeć od piątej klasy. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal">Miałyśmy wiele zajęć pozalekcyjnych ale jesienią i zimą i
tak zostawało nam dużo wolnego czasu. W domu było ciasno a do tego rządziły tam
dwie młodsze siostry i one były jakoś z sobą wiecznie skonfliktowane, ciągle o
wszystko biły się i kłóciły. Miałyśmy trochę obowiązków ale to nie był problem,
uciąć sieczki, przynieś drewna czy wody, umyć naczynia czy wyszorować podłogi.
Najtrudniej było opiekować się tymi małymi diablicami i dlatego uciekałyśmy z
domu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Idę na zbiórkę, idę na chór, idę na majówkę, idę do stryka! <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Mama przeważnie nie kwestionowała tych wyjść, telefonów nie było
i sprawdzać nas nie mogła, poza tym nie miała powodu aby nam nie wierzyć, w
szkole nas chwalili, nikt się na nas nie skarżył. Pamiętaj, że w tamtych
czasach dzieci wychowywała cała wieś i jeśli się komuś nie powiedziało „dzień
dobry” albo nie ustąpiło miejsca <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>to miał
prawo poskarżyć rodzicom. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Mieszkaliśmy w ostatnim domu „Za górą” i wokół nie było
sąsiadów, najbliżej nam było do stryka ale i tak należało wspiąć się wąską
ścieżką aż na grzbiet wzgórza i tam już było kilka rozrzuconych na polach
domów, jednak wśród tych rodzin nie było dziewczynek, tak się złożyło że byli
sami chłopcy. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Oni jeździli na nartach a my na sankach. Graliśmy w palanta.
Ale zimą nie było się gdzie podziać i pewnego dnia chłopcy wymyślili dla nas
bazę. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Na wzgórzu było opuszczone budzisko. Rosło tam kilka śliw,
gruszka i dzika czereśnia. Jeszcze stały kamienne pomalowane na niebiesko fundamenty
po domku. Na skraju budziska była <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>piwnica. Półkoliście sklepiona, porośnięta darnią,
wbudowana w brzeg, wejście zamykały grube, drewniane, niewielkie drzwi ze
skoblem. Ale kłódki nie było, w tamtych czasach nawet domu się nie zamykało to
kto by zamykał piwnicę. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Chłopcy byli w naszym wieku u nas chłopcy musieli już umieć
robić wszystko, i w stajni, i przy furmance, i w lesie. Musieli być zaradni i
pracowici, umieć posługiwać się narzędziami . Byliśmy wszyscy kreatywni. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Chłopaki postanowili <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>urządzić
w opuszczonej piwnicy bazę. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Skądś przywieźli na taczce kozę. Nie zwierzę, taki piecyk,
który miał nas ogrzewać. Rurę wyprowadzili przez taki otwór służący do
wrzucania z zewnątrz ziemniaków. Przynieśli lampę naftową, żebyśmy nie
siedzieli po ciemku. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zrobili z desek
stolik i ławeczki. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Ile z was przeżyło pierwsze spotkanie? – przerwał Krzysiek. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">I tu się mylisz. Wszystko hulało. Na piecyku piekliśmy
plastry ziemniaków i karpieli. Przy stoliku graliśmy w karty i w „państwa
miasta”. Piwnica była położona w odludnym miejscu, nikt tamtędy nie chodził a my
nie chwaliłyśmy się nią czując nielegalność przedsięwzięcia. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Aż pewnego dnia któryś z chłopaków przyniósł kurę, bez głowy
ale z piórami. Oprawienie ptaka należało oczywiście do mnie i do siostry, w
zasadzie siostra sama to robiła bo ona jest bardziej zdecydowana i energiczna,
zawsze mi wyrywała robotę z rąk wkurzając się na moje guzdranie. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Kura została oskubana, wypatroszona i ugotowana w garnku na
piecyku. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Pióra i pozostałości wyrzuciliśmy w krzaki. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">I rozpętała się afera. Bo komuś zginęła kura, bo ją
ukradliśmy, i zjedli, i w piwnicy! Nie swojej!<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>No ale jak mogliśmy
robić klub w swojej jak w swojej było pełno ziemniaków i buraków a w przedsionku
ślimaki, fuj! <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>To nie był dobry
pomysł aby kłócić się o kurę (nie, to nie Stasia kura, to od kogo innego) bo
właściciel <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>kury poleciał na skargę do
mamy. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">I wtedy mama dowiedziała się, że chodziłyśmy z siostrą do
tej piwnicy i rozpłakała się, bo mogłyśmy się tam zaczadzić na śmierć i nawet
by nas nikt nie znalazł. Ale najbardziej pamiętam koronny argument mojej mamy –
moje dziewczynki na pewno nie, one nie są takie głupie, one mają same piątki! <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Boże, jakie to wzruszające. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p> *</o:p></p>
<p class="MsoNormal">Przyszedł na mnie czas i kiedy leżałam na stole z maską na
twarzy a robot krążył wokół mej głowy wysyłając do mojego mózgu protonowy
strumień, powtarzałam sobie w rytm serca prostą, dziecinną modlitwę – Aniele Boży..<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Wiele razy już mi się udało to może i tym razem się uda. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></p><i></i><p></p>Unknownnoreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-80220829036098911082024-01-29T13:29:00.001+01:002024-01-29T13:29:15.879+01:00kronika zdrowienia<p> Dziś piękna pogoda, stopniał śnieg i nareszcie mamy bezchmurne niebo. Nie zrozumcie mnie źle ale pogoda nas nie rozpieszczała i ostatnio za oknem było cały czas ciemno, zimno i ponuro a do tego siekł zimny deszcz ze śniegiem, nic tylko wpadać w depresję, słoneczny dzień bardzo mnie ucieszył. </p><p>Dlatego dziś widząc wreszcie niebieskie niebo poszłam na spacer do ogrodu. Ostrożnie, żeby nie wyglebić w błoto, bo przecież zaburzenia równowagi wcale nie ustąpiły, to się nie dzieje jak ręką odjął. Moje koleżanki z pracy pamiętają jak się obijałam o ściany i ciągle chodziłam posiniaczona a zamiast kremu do rąk używałam żelu przeciwbólowego. Myślałam, że to ze zmęczenia! Inna sprawa, że już wiem - nikt nie powinien pracować ponad siły bo to się dobrze nie kończy. Taka mądrala teraz jestem. </p><p>Wracamy do spaceru po ogrodzie. Posadzę więcej kwiatów. Krzysiek lubi nosić do pracy bukiety to niech nosi, będą mnie dziewczyny wspominać. Wpadały rano do socjalnego ze słowami - w całej recepcji pachną róże/bez/piwonie. Tam gdzie rosły dalie posadzę ogórki i koper. Lubię takie słodkie, pachnące ogórki na kromce chleba z masłem. Koper lubię obsesyjnie do ziemniaków i do zupy no i do małosolnych, jak się podnosi talerzyk na garnku to to zielsko tak pachnie. A małosolne nie bardzo lubię. Tak samo jak z rosołem - lubię zapach ale jeść niekoniecznie. </p><p>Mam cały czas nadzieję, że odzyskam choć trochę słuch i że przyjdzie taki dzień w którym nie będzie bolała mnie głowa. Na razie nic się nie zmieniło, przeszły mi dolegliwości po radioterapii, przestały boleć mnie zęby i zbrązowiałam na twarzy. Spotkanie z onkologiem mam 15 lutego. </p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-57510736270170688092024-01-25T11:45:00.002+01:002024-01-25T11:45:22.934+01:00a wiosną..<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXfy8hLOZ7fw6ScSClqal1pklYB14lzCC1E60ZZvwv71jWYL8M3HDwvbSDUyL6n9tBtaxLfPEXoELFYaO3EutrGAf-40qw7iPNjgqUjPcxoM3GSQPLhYltQJyahCJuK8Whu2e2cdFPEPcQnL-z_1R15dPr4nbi0TmcXjwcA0xryGsxNQFkkUbzYGvFXQ8/s2048/rose.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXfy8hLOZ7fw6ScSClqal1pklYB14lzCC1E60ZZvwv71jWYL8M3HDwvbSDUyL6n9tBtaxLfPEXoELFYaO3EutrGAf-40qw7iPNjgqUjPcxoM3GSQPLhYltQJyahCJuK8Whu2e2cdFPEPcQnL-z_1R15dPr4nbi0TmcXjwcA0xryGsxNQFkkUbzYGvFXQ8/s320/rose.JPEG" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Stoję przy oknie patrząc na szczygły (nie wiem czemu akurat szczygły lubię najbardziej) i uświadomiłam sobie, że moja róża ma już chyba 30 lat lub więcej a ja nigdy nie zrobiłam z niej sadzonki. Róże są wymagające i tak naprawdę to najlepiej podziwiać je u kogoś bo to diabelstwo strasznie kłuje, przemarza, przyciąga mszyce i jak się trafi deszczowy czas to żal patrzeć. Z moich jestem dumna, mam całe lato bukiety które chętnie rozdaję a koło domu pięknie pachnie. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Skoro udało mi się z paru patyków wyhodować zagon hortensji to i z róży dam radę zrobić drugi krzak! Takie mam plany na wiosnę. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><br /><p></p>Unknownnoreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-48999019846493146192024-01-24T10:37:00.004+01:002024-01-24T10:37:48.664+01:00kronika zdrowienia<p> Jestem na zwolnieniu lekarskim co wiąże się z pewną izolacją. Ograniczam też odwiedziny bojąc się grypy czy covidu. Usiłuję sobie jakoś organizować czas. Oglądam filmy i słucham książek, jednym uchem, tu się nic nie zmieniło, szumy i głuchota dalej są tak samo jak bóle głowy. </p><p>Niewiele robię i to marnowanie czasu mnie przeraża ale nie mam sił. Powinnam się więcej ruszać, pamiętam jeszcze ćwiczenia dla starszych osób i trochę ćwiczę stopy, kolana i dłonie. Bo ja chcę wyzdrowieć, przed chorobą pracowałam fizycznie i miałam na liczniku bardzo często 10-15 tys. kroków a teraz zaledwie kilkaset, zgroza. </p><p>Mam trochę problemów z pamięcią i koncentracją dlatego codziennie uczę się angielskiego z aplikacją. Z trudem brnę przez kolejne etapy ale postanowiłam ukończyć cały kurs choć to bardziej gra niż nauka. </p><p>Należy pamiętać, że słuchanie i powtarzanie jest bardzo trudne gdy się słyszy jednym uchem. </p><p>Trzeba żyć. </p>Unknownnoreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-68358222906689296552024-01-22T10:05:00.001+01:002024-01-22T10:35:18.612+01:00kronika zdrowienia<p> Chyba nikt nie oczekuje, że po takiej poważnej interwencji w mój organizm będę od razu jak nowa. Tak jak pisze Urszula - to jest mózg, centrum dowodzenia, tam się dużo zadziało i trzeba czasu. </p><p>Nie będę tu opisywać szczegółów bo rodzina czyta i bezustannie się martwi ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że łatwo nie jest. Z praktycznych podpowiedzi - kiedy się trafia taki przypadek to warto, aby ze zdrowiejącym ktoś był przez kilka dni, bo różnie może być, parę dni urlopu czy opieka może się przydać. </p><p>Ale cały czas jestem "na chodzie", daję sobie ze wszystkim radę. Odpoczywam. Drzemię. </p>Unknownnoreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-78196751724494392462024-01-20T11:59:00.000+01:002024-01-20T11:59:16.290+01:00o kubku pełnym miłości<p> <i>z dedykacją dla Andrzeja</i></p><p>
</p><p class="MsoNormal">W jednym budynku mieściły się wszystkie zwierzęta oprócz
świni <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>ale najważniejsze miejsce zawsze
zajmował koń więc mówiliśmy – stajnia. W stajni była zagroda dla krowy, cielaka
i oczywiście konia. Po stajni kicały beztrosko króliki a na żerdziach siedziały
kury. W pomieszczeniu było ciepło. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Mama doiła krowę a ja patrzyłam na cielaczka, który
odgrodzony od swej matki niecierpliwie czekał na swoją porcję. Tak samo zresztą
jak ja. Trzymałam w dłoni mały, biały, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>blaszany kubeczek z krówką.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>To był mój ulubiony kubek i nazywałam go „gornuś”.
Kiedy mama albo babcia szły doić krowę, podążałam za nimi z gornusiem w rączce
i siadając na progu stajni czekałam na mleko. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">W domu było jeszcze troje dzieci, na mleko czekał cielak a
napój ten był jednym z najważniejszych źródeł białka. Byliśmy biedną
wielodzietną rodziną i naprawdę czasem brakowało wartościowego jedzenia. Teraz
myślę, że jedliśmy zdrowo, byłyśmy szczupłe, sprawne fizycznie, żadna nie miała
brzydkiej cery. Piłyśmy źródlaną wodę prosto ze studni,
słodyczy było bardzo niewiele. Kiedy któraś dostała czekoladę to należało ją podzielić
i zostawała kostka czy dwie. Dziadek Fabian miewał w kieszeniach landrynki
przyklejone do tutki zrobionej z szarego papieru i tymi cukierkami nas czasem
obdzielał. W niedzielę był rosół, kura albo królik w sosie, w tygodniu mięsa
raczej nie było. Ale to były rarytasy, a na co dzień to raczej ziemniaki z
mlekiem albo zacierki, placki pieczone na blasze, chleb ze śmietaną i zupy,
dobre, gęste, z fasolą, marchwią i białą kapustą. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Latem chodziłam z moim kubeczkiem do lasu na borówki – jaki to
był piękny czas – mama po prostu wołała – dzieci, lećcie na borówki to wam
zrobię pierogów. A las borówkowy był tuz koło domu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Uśmiecham się na to wspomnienie bo wcale nie mówiła „dzieci”
czy „dziecka” tylko zwracała się do każdej osobiście po imieniu wymieniając nas
po kolei i to było zobowiązujące, a gdy coś zawalałyśmy to dopiero mówiła „dziecka
zepsuły” i wina się rozkładała. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Kiedy miałam sześć lat, urodziła się siostra a potem jeszcze
jedna i wtedy już mleka nie wystarczyło dla wszystkich. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Ale wracamy do stajni. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Mama siedziała na niskim stołeczku i doiła krowę, ja
siedziałam na progu. Kiedy skończyła, wstała i podzieliła mleko – trochę nalała
do wiaderka dla cielaczka, potem nabrała moim kubeczkiem, otarła go fartuchem dając mi ciepły napój i
poganiając pij pij, pij bo musisz rosnąć zaczęła poić czerwone dziecko krowy <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>podając mu do lizania palec umoczony w mleku. Cielak i ja - piliśmy posapując i mlaszcząc. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Mamo, ja nie będę mieć dużo dzieci – powiedziałam nagle, a
mama popatrzyła zdziwiona. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Mamo, tego
mleka nie wystarczy dla wszystkich a ja mam je zawsze bo jestem najmniejsza, ja
tak nie chcę, one mnie za to nie będą lubić. One –miałam na myśli siostry. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Jak bardzo się myliłam. Moje siostry kochają mnie całe
życie. <o:p></o:p></p><i></i><p></p>Unknownnoreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-59082955433970577742024-01-18T14:52:00.003+01:002024-01-18T17:36:39.644+01:00Radioterapia stereotaktyczna Cyberknife <p> </p><p class="MsoNormal">Proszę pamiętać, że nie będę obiektywna i nie będzie tu
terminów zawodowych ale napiszę jak było bo nigdzie nie znalazłam takiego
prostego opisu a bardzo by mi się przydał. I jeszcze jedno – każdy z nas jest
inny, inaczej choruje i potrzebuje czegoś innego. Ja potrzebowałam informacji i
najbardziej mi to doskwierało bo miałam czekać na telefon ale nikt nie wiedział
jak długo. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Pamiętacie że przed świętami byłam przygotowywana do tej
terapii, między innymi pobierano mi odcisk na maskę, którą zakłada się na twarz
i ramiona aby te części ciała unieruchomić. <s>Żeby się przypadkiem nie
wstrzelić w część mózgu która odpowiada za to, że jestem miła i dobra bo jednak
w złośliwą i dożartą można by wycelować.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span></s>Potem jeszcze robią tomografię żeby widzieć czy wszystko pasuje, i
to zdjęcie twarzy o którym pisałam. Dziś też sprawdzali zdjęciem czy ja to ja. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Wczoraj dostałam zaproszenie na terapię i kod na receptę na, <strike>ja mieszkam na wsi bez apteki i bez szkoły, dobrze że choć ten jeden sklepik z alkoholem jest bo jak żyć</strike> , dobrze że mam Krzyśka który pojechał
szukać tych leków po mieście, a trzeba je było zażyć po południu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">I dziś rano pojechaliśmy. Bałam się trochę mniej niż za
pierwszym razem a to przecież nie była przymiarka. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Te roboty mnie kręcą, to są takie urządzenia
które jeżdżą z głowicami koło leżącego na stole człowieka i czasem mruczą, i
tyle. Szkoda że nie mogłam na nie patrzeć podczas ich działania bo byłam na
sztywno przymocowana do stołu za głowę a do tego przypięta pasami. Ale pod
głowę podłożone są podpórki i pod nogi też. W pomieszczeniu jest chłodno ale
nie trzeba się rozbierać! To jest super, bo do przymiarki musiałam się rozebrać
i było mi chłodno. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Wszyscy wyszli z sali i zostałam sama (z robotami, z
unieruchomioną głową, przypięta do stołu, ale za szybą pilnie obserwuje wiele osób). Nie jest to komfortowe, nie. Boli
twarz od tej maski bo ona jest bardzo ciasna. Boli nos i zęby, bo zęby są
zaciśnięte. (Jeśli ktoś ma protezę to musi wyjąć). Bolą oczy, bo są zaciśnięte i zamknięte. Ale da się wytrzymać, chyba
nauczyłam się medytować, kiedyś Wam zdradzę. Pierwsza część trwała ok 20 min i
już się cieszyłam że koniec ale niestety nie, przyszła pani, coś tam pozmieniała
robotom i znów wyszła na 20 min a potem jeszcze raz i zostało 5 minut. Ale czas
leczenia każdy ma inny więc to nie jest ważne. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Potem jeszcze posiedziałam w poczekalni na wypis bo był ze
mną Krzysiek więc mogłam pojechać do domu, dlatego piszę. Piecze mnie twarz i
mam czerwone rumieńce jak od opalania. Boli mnie głowa ale nie bardzo bo
wzięłam tabletkę. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal">Dodam jeszcze, że warto włożyć luźną wygodną bluzę i spodnie od dresu, to jest onkologia, nie ma się co stroić. Nie można mieć ufarbowanych włosów i makijażu. </p>
<p class="MsoNormal">Jeśli macie pytania to chętnie odpiszę bo wiem, że to może
być dla kogoś ważne. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Nie wiem, czy odzyskam słuch, nie wiem, czy pozbyłam się
nowotworu, to potrzebuje czasu. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Serdeczności wielkie dzięki za słowa troski i pozdrowienia. Gadać nie bardzo lubię ale czytać i pisać za to ogromnie, więc pewnie teraz
będziecie mnie mieć częściej. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal"><b>Dopisek w sprawie farby na włosach</b></p><p class="MsoNormal">Nie można mieć świeżej farby ani świeżej henny, w dniu zabiegu nie należy kłaść na włosy odżywek ani lakierów. Nie pytałam dlaczego bo ja od dawna nie farbuję włosów. </p><p class="MsoNormal"><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com110tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-49152871569053538162024-01-15T22:16:00.000+01:002024-01-15T22:16:27.045+01:00Magiczne sztuczki<p><br /></p><p class="MsoNormal">Występują: Hanka Czarodziejka, Babcia jako pracownik
techniczny (głównie)</p>
<p class="MsoNormal">Widownia w składzie Dziadek, Tata, Mama. Cena biletów –
Dziadek 10 zł. Mama i tata ulgowe po 5 zł.</p>
<p class="MsoNormal">Widownia siedzi na krzesłach, Dziadek leży na kanapie. </p><p class="MsoNormal">W
drzwiach staje Babcia. Trzyma w rękach rozłożony koc, zza koca wychodzi Hanka
Czarodziejka zwana tu w skrócie Hanką Cz. Ściska w dłoni sporego pluszowego prosiaczka. Kłania się dość długo, widownia mruczy zniecierpliwiona bo ile można klaskać. Babce mdleją ręce od trzymania kurtyny. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Hanka Cz. <o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal">Witam i zapraszam na widowisko czarująco znikające. Oto
prosiak, który zaraz zniknie. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Hanka Cz. Chowa się za
koc, wrzuca prosiaka za drzwi, wraca i pokazuje puste ręce.<o:p></o:p></i></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Hanka Cz. <o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal">Prosiak zniknął! <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Babcia<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal">Uwaga uwaga, zaraz zniknie również Hanka! <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Hanka Cz.<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal">Czary mary abrakadabra hokus pokus! <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Hanka chowa się za
drzwiami, Babcia zabiera na bok koc, za którym nic nie widać, nawet kawałka
blond warkoczyka. <o:p></o:p></i></p>
<p class="MsoNormal"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Widownia szaleje z
niepokoju z powodu nagłego zniknięcia Hanki. Koc wraca na miejsce. Hanka Cz. </i>wraca<i style="mso-bidi-font-style: normal;"> na miejsce za kocem.</i> <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Hanka Cz.<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal">Niespodzianka! Wróciła Hanka! <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Oklaski, ukłony,
oklaski. <o:p></o:p></i></p>Unknownnoreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-63836571433238595772024-01-11T12:35:00.002+01:002024-01-11T12:37:10.091+01:00chyba marnuję czas<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicrf8ggicSlXhp69VDlGu6CjJXJmOoTiGKenWiH5vgYYNuaRNq83JBP3gYhy4Cyg8AeRKeSWnyP9cXlNrj2XpYjf8tuTBtLHkZ8RwUItlGLu9o_WaEjT2C8ZDUYHcffcIuqjqSVq-3H47QlN1lHpqli8guXzWObY7NnJIaYVLiWGZFmz20Gvg0TLT2z1Y/s1759/IMG_0811.JPEG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1210" data-original-width="1759" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicrf8ggicSlXhp69VDlGu6CjJXJmOoTiGKenWiH5vgYYNuaRNq83JBP3gYhy4Cyg8AeRKeSWnyP9cXlNrj2XpYjf8tuTBtLHkZ8RwUItlGLu9o_WaEjT2C8ZDUYHcffcIuqjqSVq-3H47QlN1lHpqli8guXzWObY7NnJIaYVLiWGZFmz20Gvg0TLT2z1Y/s320/IMG_0811.JPEG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">szczygieł</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Gapię się na ptaki. Dość trudno jest zrobić zdjęcie przez okno, bo pod światło a ptaki nie są tak całkiem nasze, (są dzikie, nieoswojone więc bardzo się płoszą) choć zrozumiałam, że z nimi jest tak samo jak z kotami - dasz jeść jednemu to za tydzień będziesz mieć pełen karmnik darmozjadów. </div><br /> <p></p>Unknownnoreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-8485205744267798402024-01-06T08:31:00.001+01:002024-01-06T08:35:58.564+01:00życie na bombie i inne przypadki<p> Czasem jest to brawura, innym razem bezmyślność czy wręcz głupota. Do napisania tego posta zainspirował mnie komentarz:</p><p><i>Bożo5 stycznia 2024 11:31</i></p><p><i>Do dzisiaj nie pojmuję, jak nam się udawało nie spalić choinki razem z chałupą przez te świeczki z żywym ogniem :) lampy oczywiście pamiętam, ale odpalane były okazjonalnie, jak zasilanie osiągnęło 20 stopień i wszystko się resetowało. Moja Babcia miała zwyczaj ciągłego kupowania butelki nafty na wszelki wypadek, ale te wszelkie wypadki zdarzały się dość sporadycznie, więc po śmierci Babci odkryliśmy magazyn z taką ilością nafty, że ze 2 czołgi by mogły odbyć ćwiczenia na poligonie ;)</i></p><p>W latach dziewięćdziesiątych mieliśmy na placu kolegę, który jeździł nyską i oczywiście woził w niej cały towar. Handlował chemią gospodarczą ale w sezonie sprzedawał fajerwerki. I on te wszelkiej wielkości petardy woził codziennie tam i z powrotem w kartonach a część towaru trzymał w mieszkaniu znajdującym się w bocznym skrzydle szkoły. Że ta szkoła nie wyleciała w powietrze to cud! </p><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-64748081546679837692024-01-05T10:55:00.001+01:002024-01-05T10:55:10.613+01:00ciemno, jaśniej, cieplej <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyP-aa1gNyomKocHoeJkCQgSEYrVPjamew2WfR3FCeNicjrFrdqP9cQbhVrwqM2SEFQ0B72Dtl974RkYCcz7AZzFF0p1wIPToO9r1L7b8taYEXAY2hoEbUS0HRgx1zayCBrn4zfeFyFCEIS9plqupMsG6lUDBF9U8GH2i8kZWWmPQoOBj4_5WMx46QsSc/s1671/IMG_0807.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1671" data-original-width="1539" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyP-aa1gNyomKocHoeJkCQgSEYrVPjamew2WfR3FCeNicjrFrdqP9cQbhVrwqM2SEFQ0B72Dtl974RkYCcz7AZzFF0p1wIPToO9r1L7b8taYEXAY2hoEbUS0HRgx1zayCBrn4zfeFyFCEIS9plqupMsG6lUDBF9U8GH2i8kZWWmPQoOBj4_5WMx46QsSc/s320/IMG_0807.JPEG" width="295" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Co za śliczny kubek! Dostałam na pociechę, będziemy sobie z Hanią piły kakao. </span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Takie drobiazgi mnie uszczęśliwiają. </span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></div><p class="MsoNormal">Gdzieś w okolicy runęło drzewo na przewody i nagle
zostaliśmy bez prądu. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do ciemności. Na horyzoncie
jaśniała łuna od świateł Krakowa, wyraźniej niż zwykle widać było samoloty
zbliżające się do Balic ale w domu nic nie świeciło – ani drukarka, ani
kuchenne światełka ani nawet wyłączniki. Pierwsze co zrobiłam to uderzyłam się
w nogę o otwartą zmywarkę. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Zapaliłam latarkę w telefonie, poszukałam zapalarki i świec
i jak to w takich okolicznościach bywa myśli popłynęły daleko daleko wstecz. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Czyli jak to dawniej bywało. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Ludzie mniej się bali.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Moja siostra chodziła do sklepu z bańką po naftę. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Była najstarsza z nas, ale miała może osiem
lat a może nawet nie tyle, bo ja tych specjalnych baniek na naftę zupełnie nie
pamiętam, natomiast lampy owszem. Wiem, gdzie wisiały, do dziś mogłabym wskazać
te miejsca w domu rodziców. Pamiętam też, że wymagały specjalnej uwagi,
należało przycinać knot, dolewać naftę i czyścić szkło, które było bardzo
cienkie i pękało częściej niż zwykłe szklanki. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Z naszego domu do sklepu prowadziła wąska ścieżka skrajem
lasu. Na ścieżce było pełno korzeni drzew i śliskie kamienie, potem szło się
nad głębokim wąwozem i tam prawie zawsze było błoto, potem trzeba było pokonać
przejście nad strumykiem i znów koło skarpy i lasu. Wszystko to w terenie
górzystym, na dół do sklepu no a ze sklepu do góry. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Dzieci miały mnóstwo obowiązków. Ja nie lubiłam roboty w
stajni i w polu, wolałam opiekować się młodszym rodzeństwem. Między mną a
młodszymi siostrami jest 6 i 8 lat różnicy. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Proszę mi tu nie pisać, że to była patologia. To było 50 lat
temu. Moje wspomnienia dla mnie samej często wydają się niewiarygodne, dzwonię
wtedy do sióstr i rzeczywiście konfrontacja wychodzi różnie bo różnie
widziałyśmy wtedy świat. Ja byłam środkowa, więc najwięcej obserwowałam ale dla
innych byłam raczej niewidzialna. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal">Wracam do ognia, którego nikt się nie bał. Owszem, domy się
paliły ale przeważnie od pioruna. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal">U mojego stryka stała przepiękna choinka przystrojona
ozdobami z bibuły, anielskim włosem i uwaga – świeczkami przypiętymi<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>do gałązek klamerkami z drucików. Dom był
częściowo pod strzechą i jakoś nikt nie trząsł się nad nami że spalimy chałupę.
Pamiętam swój zachwyt, kolędowanie i smak wafli robionych przez stryjankę. I
wielkie grube koty śpiące na piecu. Stryku dlaczego ten kotek nazywa się
Kretyn? Bo łapie krety!</p>
<p class="MsoNormal">Było ciemno, paliły się świece, nad Balicami wisiał samolot.
Wiecie jak jest ze wspomnieniami. Otwierają się szufladki jedna po drugiej.
Piszę aby czymś zająć myśli, bo tak to wiadomo, kłębek nerwów. </p><p class="MsoNormal">Ludzie, jaki ja
dostałam dziś piękny kubeczek dla Hanusi! Obydwie potrafimy się cieszyć i piszczeć z radości. Dziękujemy! Mam nadzieję, że kiedyś Hania będzie pamiętać, że miałyśmy ręcznie robione pięknie ozdobione kubki z Bolesławca i co sobie przy piciu kawki opowiadałyśmy. <o:p></o:p></p><br /><p></p>Unknownnoreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-89837284758379388622024-01-04T10:44:00.004+01:002024-01-04T10:46:36.566+01:00o snach i koszmarach<p><br /></p>
<p class="MsoNormal">Krzysiek przez wiele lat pracował na Kleparzu, krakowskim <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>placu handlowym, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i tam po drugiej stronie ulicy jest taki
charakterystyczny murek, na którym rano oczekiwali na dorywczych pracodawców
bezrobotni, którym nie po drodze było z pracą na etat. Dodam jeszcze, że po
zakupy na plac przychodzili Krakowianie znani i mniej znani i dla sprzedawców
nie było niczym szczególnym, że <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>prezydent
z głupkowatym półuśmieszkiem przyszedł po kwiaty albo znana kochana absolutnie przez
wszystkich aktorka przyszła po pomidory i przy okazji rozjaśniła uśmiechem cały
plac na pół dnia. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Krzyśkowi śnił się Kleparz i murek. Na murku siedział (uwaga
to tylko sen) poseł Kaczyński. Siedział i odpoczywał. Krzysiek podszedł do
niego i przywitał się, mówiąc – dzień dobry panie profesorze! Na to pan poseł
odparł – wy tu w Krakowie wszystkich nazywacie profesorami, a pan na jakiej
uczelni pracuje? Krzysiek wymienił nazwę uczelni i obudził się. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Akurat byłam wtedy w kuchni a drzwi sypialni gdzie chłop spał po nocy były otwarte i myśląc że mówi do mnie, zareagowałam – przecież wiem że uniwersytet zmienił nazwę, po co mi to mówisz?
A on nieprzytomny ze snu odparł – nie do ciebie tylko do Kaczyńskiego. <o:p></o:p></p>
<br />Unknownnoreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-7574888489680224972023-12-31T13:54:00.001+01:002023-12-31T13:54:15.445+01:00niedziela<p> Niedziela, ale w ostatnim czasie dni bardzo mi się mylą. Pracujący mają dużo wolnego, oczywiście nie wszyscy, Krzysiek na przykład dziś ma dyżur w dzień a jutro idzie na noc. Ja za to mam czasu pod dostatkiem i dziś na przykład zrobiłam ulubioną zupę, której prawie nigdy nie gotuję bo dużo z nią roboty. Chyba że dla specjalnych gości ceniących trudy stania przy garach. Tak, lubię gotować dla kogoś kogo lubię. </p><p>Barszcz ukraiński, jest z nim dużo roboty ale za to jest dobry, sycący i zdrowy. </p><p>Wszyscy piszą o tym, by nie bawić się petardami. Jestem bardzo oszczędna i po prostu szkoda by mi było pieniędzy na trochę huku i świstu. Poza tym nie lubię hałasu i huków. Nie wiem dlaczego u nas we wsi jest taki głupi zwyczaj że tłuką się już od wczoraj. Szkoda, zwłaszcza ptaków sąsiada, który ma wspaniałą hodowlę. Ale moich darmozjadów też mi szkoda! </p><p><strike>Bo psy to wiadomo, dawniej jeździły czołgami na wojnę a teraz się byle petardy boją, phi. </strike></p><p>Kochani, życzę Wam wspaniałej zabawy a w nadchodzącym roku szczęścia, zdrowia, sukcesów, miłości, pieniędzy, wszystkiego najlepszego! </p><p>Za wszystkie życzenia, za słowa wsparcia, za dobre myśli, za westchnienia i cierpliwość dziękuję a za nieodpisane komentarze przepraszam. Fajnie że jesteście ze mną już tyle lat! <3 </p>Unknownnoreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-6468862224128825219.post-8192508398282625822023-12-29T12:16:00.000+01:002023-12-29T12:16:10.668+01:00piątek <p> Pytacie jak się czuję. </p><p>Czasem muszę połknąć tabletkę bo jednak ta głowa mnie boli cały czas ale przeważnie w skali od 1-10 tak 2 albo 3 więc wytrzymuję bez prochów. Dziś akurat mam tak z 5. </p><p>Ucho niesłyszące jest wredne bo po co szumi jak nie słyszy? Ale za to coś mi się porobiło z węchem, już w pracy od dawna narzekałam na różne smrody. Jedna z koleżanek mi przytakiwała (tak, coś śmierdzi jak cholera) ale obawiam się, że też ma problemy z nadwrażliwością na zapachy. Na piątym piętrze wyczuwałam zapach parówek gotowanych na parterze. O smażonym czosnku nie wspomnę. To było bardzo uciążliwe bo pamiętacie czym się zajmowałam w pracy. I niesprawiedliwe, bo przyjemnych zapachów nie czułam prawie wcale. </p><p>Czuję się też zaskoczona relacjami. Stałam się chyba kłopotem. Owszem, mam w głowie nowotwór ale nie zamierzam na razie umierać. Męczą mnie pytania i nie wiem jak sobie radzić bo nie umiem na wszystkie odpowiedzieć. Może ci go wytną. Nie, nie wytną. Może się wchłonie. Nie, sam się nie wchłonie. Czemu nie robią ci biopsji. A od kiedy wiesz. Wiedzieć a czuć to różnica. Może nie jest złośliwy. Może tak być. A co byłoby gdybyś nic nie robiła. Mam takie prawo, mogę się nie leczyć ale wybrałam leczenie. </p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Unknownnoreply@blogger.com59