wtorek, 12 stycznia 2021

Skłamię!

 

 


Bycie dziadkami jest łatwe, sto razy łatwiejsze niż rodzicielstwo. Krzysiek ogląda Psi Patrol żeby mieć wspólne tematy a ja śpiewam piosenki o krasnoludkach. Kupujemy też kolorowanki, kredki i balony od kiedy odkryłam, że to jest najfajniejszy prezent.

Z prezentami nie jest łatwo bo dawniej babcia przynosiła wnukom czekoladę albo jajko niespodziankę  i już. A teraz słodyczy dzieciom się nie daje. Balon jest w sam raz, balonik można uwiązać na sznurku, można go odbijać, można też oczywiście śpiewać piosenkę o baloniku.

Kredki dzielą się na kolory dla dziewczyn i dla chłopków. Można sobie te kolory pożyczać ale i tak dziadek koloruje ciemnymi a Hania jasnymi. Nasza wnuczka jest cudownym dzieckiem, potrafi okazywać bliskość, radość, miłość i mówić o emocjach.

Do brzegu daleko.

Kiedyś padną trudne pytania. Na razie robimy zakupy i bierzemy z półek to, co jest nam do życia potrzebne, a więc między innymi mleko, jajka, masło i mięso. Można pokazać dziecku krowę i opowiedzieć o produkcji mleka. Tak samo można opowiedzieć o jajkach. Ale jak wytłumaczyć, skąd się biorą kotlety? Filety rybne? Udka kurczęcia?

Na wsi było to naturalne, nieraz widziałam ubój. Jednak nigdy nie udało mi się zapomnieć przeraźliwego krzyku świń i wycia krowy, której zabierano cielaka. Pewnie byłam wyjątkowo wrażliwym dzieckiem. Mięso jadłam, nie będę tu opisywać warunków w jakich przyszło nam żyć pięćdziesiąt lat temu, łatwo nie było. Nie o mnie tu chodzi.

Bycie babcią to sama słodycz. Nie muszę odpowiadać na trudne pytania choć oczywiście ważę słowa. Nigdy nie opowiem, jak się robi parówki. Skłamię bezczelnie, powiem, że nie wiem!

29 komentarzy:

  1. Z balonami odkrylismy nowa zabawę- nadmuchac i puscić, nie zawiązujac😊Doprowadza to Polę do kosmicznego rozbawienis, a dziadka do utraty tchu przy entym razie😉Nie mogę odzalowac tego Dnia Babci w przedszkolu, w zeszlym roku🥰 to byly czasy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Z moim wnukiem mogę rozmawiać o wędkowaniu. Tak jak jego tata jest zapalonym wędkarzem. A jak zadaje trudne pytanie to zawsze odsyłam do rodziców :}

    OdpowiedzUsuń
  3. To wszystko jeszcze przede mną, uczę się na razie od innych babć, resztę podpowie intuicja:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. kłamczuchom rośnie noś :P :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój wnuk jeszcze nie umie pytać, uffff :) Ale masz rację, to trudne rozmowy, dla mnie jako dziecka zetknięcie u Dziadka z wiejskim realem również było dramatem . Nie wiem, jak wychować człowieka wrażliwego i empatycznego, a jednocześnie oszczędzić mu takich strasznych przeżyć. Balony są super ! Wnuczek zaśmiewał się do rozpuku, kiedy babcia przy odkurzaniu dywanu atakowała balonik odkurzaczem, a Jędruś go wyzwalał :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dużo czasu spędzałam na wsi i też tego wycia świń nie zapomnę..

    A jaką będę babcią ??

    OdpowiedzUsuń
  7. A tam slodyczy sie nie daje. Moj tata jest niereformowalny i odkad pamietam zawsze przywozi Potworkom po lizaku. Oni sie ciesza, ja przewracam oczami, ale co tam. Niech i wnuki sie ciesza z dawki cukru, a dziadek z tego, ze oni sie ciesza. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim dzieciom babcia dawała białą czekoladę żeby nie zostawiała śladów po jedzeniu na buzi. Ale i tak się pochwaliły że jadły "tajne śłodyce"

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem chłopską córką, znam życie na wsi, po co hoduje się świnie, kury, ale dla mnie to były rzeczy nie do przeżycia. Kiedy przychodził rzeźnik, nurkowałam pod pierzyny na samo dno, i przyciskałam dłonie do uszu, a kiedy brakowało powietrza, wychylałam nos ... mamo, już? już? Dlatego nie będę miała kóz, o czym marzyłam ...
    Mam schowane cukierki dla wnuków, daję od czasu do czasu, ale Jasiek i tak zawsze zdradzi tajemnicę:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Babciowanie jeszcze przede mną, więc się nie wypowiem, ale bardzo lubię słuchać i czytać o relacjach między dziadkami i wnukami, bo są jedyne w swoim rodzaju :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mow jak sie robi parówki, bo moje Dziecko je uwielbia!
    Jeanette

    OdpowiedzUsuń
  12. U nas wyraźnego szlabanu na słodycze nie ma,oni wszyscy troje są bardzo szczupli,ale dziecko slodyczy nie lubi.Coraz trudniej z prezentami,a mała coraz bardziej wybredna:)) Dość szybko sama przeszla na etap "rozdawnictwa" i zaczęła nas obdarowywac prezentami np.z okazji Mikolaja,glównie swoimi rekodziełami,niektore bardzo ladne i pomyslowe.Zachwycam się jej kreatywnością. Bycie babcią jest nie tylko łatwe,ale tez niezwykle przyjemne:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzięki wnukom odkryłam gazetki z zabawkami.Mamy rytuał kupowania gazetki :) Najpierw obchodzimy sklepy z gazetkami: 2 kioski, 2 spożywcze i chiński sklep ze wszystkim ( nie ma gazetek ale inne atrakcje mieszczące się w 10 zł), potem wracamy do sklepu gdzie została upatrzona atrakcja i ewentualnie kupujemy lub idziemy na kolejny obchód :) Zabawki zawsze są trafione i cieszą :) Rodzice też je lubią bo przeważnie nie ma czego zabierać do domu :) Łatwo się wybawiają :) Pożytek jest taki, że dzieci uczą się podejmowania decyzji :) Ja mam problem z głowy :) Lubimy ten nasz rytuał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem na etapie szukania naszej wnusiolubnej potrawy :) Prababcia zabrała mi rosół z makaronem w zwierzątka. Na razie próbujemy, nie zawsze udaje mi się trafić w ich gust kulinarny, w końcu znajdziemy :) Przecież muszą mnie jakoś wspominać :) Moja Babcia robiła najlepsze na świecie zacierki na mleku.

      Usuń
  14. Mam dorosłego syna, ale na wnuki jeszcze chyba za wcześnie, bo nie ma żadnego szkraba na horyzoncie... Syn jest - jak i my - wegetarianinem. Potencjalna synowa z łatwością rezygnuje z jedzenia mięsa, ale nie wiem wcale, jak to będzie po przyjściu na świat wnuków... Dla mnie, dla nas wegetarianizm jest ważny. Bo jak to tak - zjadać zwierzęta? A zwłaszcza te słodkie kurczaczki, kaczuszki, cielątka, jagniątka i świnki? No jak??? Ja tam nikogo nie zamierzam pouczać o tym, co powinno, a czego nie powinno sie jeść. Ale gdyby dziewczyna mojeo syna była ideową wegetarianką - byłoby mi łatwiej, bo bym wiedziała, że nie będzie walczyć z synem o sprawy dotyczące karmienia dziecka. Byłoby sobie ono wegetarianinem i już. A tak - to nie wiem. Dla mnie to ważne, ale bardzo bym nie chciała naciskać. Bardzo! Baaardzo! A jednak to nie jest mi obojętne. Więc może lepiej, że wciąż nie mam wnuków? Jakie to wszystko trudne, ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo trudne widząc, że połówka dziecka jest bardzo różna od nas i jakby nie pasuje do rodziny.
      Trzeba jednak pamiętać, że to syn i synowa muszą zbudować między sobą relację. I nikomu z zewnątrz nie wolno się wtrącać. Przecież nie musisz gotować mięsa dla synowej i wnuków.

      Za dużo widziałam sytuacji, gdzie mamusia wiedziała najlepiej, jak trzeba wychowywać wnuki...

      Podejrzewam, jednak, że wszystko u Was dobrze się ułoży.

      Usuń
    2. Dziękuję Ci, Rybeńko. Na pewno dobrze się ułoży, bo ja przecież nie będę się wtrącać.
      Sama mam wzor(c)ową teściową i od niej się uczę :)

      Usuń
    3. Ja wręcz przeciwnie
      Mam nie wzorcową. Od niej się uczę jak NIE postępować.

      Usuń
  15. A ja zazdroszczę moim dzieciom kontaktu z Dziadkami. Sama nigdy takiego - z różnych względów nie miałam. Moje dziewczyny z Babcią budują domki z klocków i zagrody dla plastikowych zwierzątek, malują obrazki i czytają książeczki. Z Dziadkiem gotują obiadki "na grubo", bawią się w "Jedzie pociąg" podskakując na kolanie i jeżdżą na rowerze. Nawet przysłowiowy lizak mi nie przeszkadza - dla nich to największy prezent i prawdziwa świętość, a od odrobiny cukru nie umrą zwłaszcza, że Dziadkowie pilnują, by nie było go w nadmiarze.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie "jak się robi", tylko "z czego są" Parówki są ZE SKLEPU. :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Moja 6 letnia córka jakiś miesiąc temu dowiedziała sie od kolegi z godpodarskiej rodziny o tym skad jest mieso. Dziecko dosc wrazliwe, wiec przestalo jesc mieso.Wiele rozmow uczciwych ale bez drastycznych opisow...kilka tygodni cietpliwosci, bez nacisku i uff przebrnelismy. Corka powoli akceptuje przykre fakty i powolutku wraca mieso do menu. Ale to byla jej decyzja, nie naciskalismy. Ale kazde dziecko inne, z kazdym bedzie inaczej.
    Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje wnuki mają 2babcię wegetariankę, jedzą co chcą i co im smakuje. Ja nie naciskam na kotleciki, 2babcia o kotlecika się nie obraża.
      Najśmieszniejsze, że Synowa jest zdeklarowanie, totalnie mięsożerna :)

      Usuń
  18. Kłam Klarka kłam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. ...nikt na pewno bardziej od Ciebie z taką gracją kłamać nie będzie potrafił ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja już tak lekko nie mam ;) Przerabialiśmy temat śmierci, tego co przed nią, po niej, nawet co się dzieje z ciałem w grobie, równoważnie również o życiu, jak się rodzi dzieci, skąd się biorą w brzuchu. O zwierzętach i ich zabijaniu na mięso też było. Mieszkamy na wsi, tu zabicie koguta na rosół nie jest niczym szczególnym, więc uznałam, że nie trzeba dziewczynom w tym procesie uczestniczyć, ale ukrywać prawdy też nie będę. Zwłaszcza, że raz widziały jak babcia niesie koguta bez głowy i biegiem poleciały zobaczyć co się stało z głową. Ciekawość większa niż strach.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz