Lubię kolczyki. Mam ich dość dużo. Moja siostra od czasu do czasu mówi - jakbyś kropła to hamulce moje!
Cierpliwości, trzymam się nieźle a kolekcja wciąż się powiększa ;).
Moim drugim sposobem na sprawianie sobie przyjemności są zapachy. Tych nie mam za wiele bo zdaję sobie sprawę, że z perfumami trzeba ostrożnie - co podoba się mnie, nie musi się podobać osobom, z którymi jestem blisko. Mam tu na myśli pracę i jazdę autobusami. Duszące perfumy mogą przyprawić mnie o straszliwy ból głowy.
Ostatnio z powodu (nie poprawiać) urodzin dostałam śliczności - i zapach, i flakonik, ach ach.
Chciałam się oczywiście pochwalić i pokazuję takiemu jednemu, bliska rodzina ;) a on - ładne ale nie będę próbował bo żona wyczuje.
I do brzegu - uważam, że jestem bardzo tolerancyjna, Krzysiek od koleżanek z pracy dostawał perfumy, skarpetki złuszczające, kanapki, słodycze, alkohole i ciasto. Z okazji i bez okazji!
On mnie również nigdy nie sprawdza. Mój telefon leży wyświetlaczem do góry, zawsze zostawiam otwarty laptop. Konta mamy oddzielne ale znamy swoje hasła.
Ale straszna godzina, lecę, pole się samo nie zaorze!
Miłego dnia 😀
OdpowiedzUsuńU nas też wszystkie "tajemnice" na wierzchu. Chyba że ja nie wiem, że o czymś nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńU nas to samo, ja mam nawet jego kartę kredytową, do korzystania, po prostu. Nigdy nie sprawdzałam telefonu, maili, niczego. Jak będzie chciał odejść, to i tak odejdzie, a jak będę go ciągle podejrzewać, tym bardziej, bo czemu obrywać za coś, czego się nie zrobiło?
OdpowiedzUsuńMyślę, że brak zaufania przeważnie ma jakieś podstawy
OdpowiedzUsuńMy nie mamy tajemnic z mężem.
Choć nie chciałabym, żeby czytał moje rozmowy z przyjaciółkami;))
My tez bez tajemnic, myślę tak, jak Angel i rybeńka. Kolczyki mam zazwyczaj jedne ulubione przez dłuuuugi czas, aż nagle mi sie odmienia i idą w odstawkę na rzecz innych-generalnie-małe, nie wiszące.Za to zapachy-o, jestem uzależniona i te dobieram sobie zaleznie od nastroju:) Dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńU nas to samo, otwarte karty, laptopy, telefony.
OdpowiedzUsuńPodzielam namiętność do kolczyków i perfum, tych nigdy za wiele, a równocześnie prezent z którego się zawsze cieszę. Zaufanie to ważna rzecz, choć minione czasy twierdziły że kontrola to najwyższa forma zaufania 🤣🤣🤣 wg mnie ten pogląd nie ma za bardzo sensu.
OdpowiedzUsuńNo proszę, nikt tu nie ma żadnych tajemnic😉
OdpowiedzUsuńA ja mam, bo nigdy nie powiedziałam OM, że piszę bloga. Zaczęłam na wspólnym stacjonarnym, a od lat kontynuuję na osobistych kolejnych laptopach, nigdy się nie wylogowując- zresztą wystarczy otworzyć przeglądarkę i już blog wyskakuje. I to, że tego nie odkrył jest dla mnie niepojęte, bo na wspólnych wyjazdach bywało, że razem korzystaliśmy z mojego sprzętu- wystarczyłoby jakby kliknął w mój blogowy avatar, który zna, bo przecież sam zrobił mi to zdjęcie. Ha! Tylko po co? No właśnie. Hasła do kont to jest oczywista oczywistość, że znamy, bo jakże inaczej. Telefon potrzebuje mojej facjaty, żeby stanął otworem, ale nie raz daję, żeby coś zobaczył już gotowy do współpracy i odwrotnie. Przecież my nawet na wakacje często osobno wyjeżdżamy- o czym tu mówić? Obwąchiwanie, szperanie? Oboje z domu wynieśliśmy szacunek do prywatności każdej jednostki. Fundamentem tego jest zaufanie.
Ja swojemu powiedziałam.
UsuńW rodzinie wiele tylko on I jedna kuzynka, żadne z nich nie czyta.
Ale mnie zaskoczyłaś tą informacją!
UsuńU mnie bywaly w domu blogowe koleżanki (raz nawet byliśmy na wspólnym koncercie), mam też kontakt z niektórymi czytelniczkami poza blogiem i często mu jakieś wiadomości przekazuje nazywając dziewczyny po imieniu i gdzie mieszkają. Nigdy nie zapytał się skąd je znam, to znaczy wie, że z netu.
UsuńTeraz rozumiesz? To nie jest tajemnica, on nie ogarnia blogów czy FB- po prostu go to nie interesuje. Konkretny człowiek zaś tak. Moje przyjaciółki wiedzą o blogu. Żadna nie czyta. Jedna raz trafiła, jak post był na Onecie na głównej , ale nie skojarzyła tylko powiedziała, że chyba byłyśmy na tym samym weselu 😂
Osobisty wie. Nie czyta, chyba, że my każę 😂
UsuńMoja rodzina też wie, że mam znajome z Internetu. Mnie wnikają. Zawsze się podpieram Chustką i jej blogiem
UsuńA ja się na tym zaufaniu nieźle przejechałam...
OdpowiedzUsuńA co to są te hamulce? Główkuję i główkuję - i nie mogę wygłówkować, jak mogą wyglądać kolczyki w kształcie hamulców! Wyglądają jak klocki hamulcowe? Czy jak dźwignie hamulców przy rowerze? A może rączki kolejowych hamulców bezpieczeństwa?
OdpowiedzUsuńkiedyś bardzo dawno temu pokłóciłyśmy się w sprawie kolczyków, siostra twierdziła, że duże stanowią opór podczas tańca, czyli są hamulcami
UsuńMieć siostry to chyba najfajniejsze na świecie, a jeszcze kilka... odlot. Zazdroszczę.
Usuń