Jeśli ktoś pamięta wapń w granulkach i tran w butelkach to znaczy, że już wkrótce czeka go emerytura.
Ten preparat w granulkach był słodko-kwaśny, nawet dobry, natomiast tran, wiadomo - fuj. Oprócz tych preparatów na odporność i wzmocnienie piliśmy sok z kiszonej kapusty, a na to, by mieć siłę cały dzień jeździć na sankach jedliśmy chleb ze smalcem.
Czasem bywałam głodna ale nikomu się nie śniło, że kiedyś w przyszłości będziemy się głodzić nie z braku jedzenia tylko z powodu mody.
Mojemu dziecku kupowałam preparaty witaminowe w pewexie. To był sklep dla posiadaczy dolarów. Dolary były walutą nielegalną, dlatego państwo drukowało też bony towarowe, takie niby dolary. Nie mogę tego teraz opisać dokładniej bo mam za pół godziny autobus.
I do brzegu. Pani neurolog jakiś czas temu zapisała mi neurovit. To jest kompleks witamin z grupy B. Biorę je już któryś miesiąc i okazało się, że jak nigdy w życiu rosną mi mocne paznokcie i włosy. Taki skutek uboczny niespodziewany. Może to zbieg okoliczności, nie wiem.
Jak się wzmacniacie, czy macie wypróbowane sposoby na wzmocnienie i poprawę nastroju? Ostatnio widziałam zachęcający dowcip - ustawić w każdym pokoju butelkę wina, wyszykować się imprezowo i chodzić cały wieczór po domu jakby się chodziło od baru do baru. No ale czy ja mam pić z Haniowymi misiami? Nie da się tak!
Lecę do orki, do jutra!
Nie pamiętam ani wapna w granulkach ani tranu. Pamiętam jednak dziecięcy zachwyt, gdy oglądałam cuda Zachodu w Pewexie w naszym mieście. Teraz jest tam szmatland. Znak czasu, w szmatlandzie też cuda można nabyć, ale taniej.
OdpowiedzUsuńPocieszam się czytaniem książek. Optymistycznych, miłych książek, gdzie wszystko dobrze się kończy.
Oraz gotowaniem dobrego, zdrowego jedzenia, chociaż nie zawsze się chce.
Wzmacniamy się też sokiem z kiszonych buraków ( sama robię, buraki też jeszcze swoje )i witaminą D.
Trzymaj się zdrowo.
Haha, znam ten dowcip, zakisiłam kapustę i ogórki, kiedyś jak byłam na poście Dąbrowskiej też miałam piękne paznokcie i włosy. Teraz się szczepię więc choroba trwa max 2 dni... Co będzie dalej nie wiem, ale myślę że nie tylko ja nie wiem. DTCK
OdpowiedzUsuńDzieciom dawałam vibovit. Teraz biorę falvit - zestaw witamin dla kobiet i witaminę D3. Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńPamiętam, wapń w granulkach, tranu nie piłam. Odporna jestem dzięki Bogu, kiszonki lubię i jem często. Sporo owoców i warzyw. Wit D i C obowiązkowo. Pewex pamiętam, kupno dolarów od konika to też było przeżycie😜 a cudeńka niesamowite tam były pożądane zwłaszcza w kryzysowych czasach. Rajd po knajpach lepiej zostaw na czasy gdy gości można będzie podejmować.Trzymaj się, zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńPamiętam i te granulki i butelkę tranu stojacą na szafie i mamę wołającą nas na codzienną jego porcję (paskudztwo) i pyszny chleb ze smalcem. Moje dzieci też dostawały tran, ale już w kapsułkach i nawet nie czuły jego smaku. Kończę zaraz kawę i też do pracy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak nigdy biorę regularnie witaminę D
OdpowiedzUsuńI kupiłam sobie inne wiedźmin też i też biorę.
Może zrobię golonkę w kapuście? Kapusta kiszona, więc tego
Witaminy
UsuńSkąd ten wiedźmin??!!
a juz się cieszylam że masz dwa miecze, jeden na strzygi a drugi wiesz na kogo ;)
UsuńJako czterolatka chorowałam na zakażenie gruźlicze i codziennie musiałam pic mleko z wapniem-był to nierozpuszczalny biały proszek. Tranu nie piłam, zamiast tego coś o nazwie "neosarcolan". Nie wolno mi było być na słońcu i biegać.A co dwa tygodnie robiono mi badanie OB. Complex wit.B wzmacnia włosy i paznokcie, regeneruje też skórę.Preparaty na wzmocnienie włosów i paznokci zawierają między innymi B-complex, cynk, krzem. Wit.B2 działa na skórę i włosy a wit.B1 regeneruje układ nerwowy, Wit, B6 reguluje przemianę materii.A na odporność należy brać regularnie wit.D, bo pod naszą szerokością geograficzną wszyscy mamy jej niedobory.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia , Klarko;)
U mnie żadne pigułki nie istniały. Na wzmocnienie dostawałam kubek mleka prosto od krowy, jeszcze ciepłe. To było o świcie, Mama mnie budziła, wypijałam i mogłam spać dalej.Oczywiście myślałam wtedy, że wszystkie dzieci tak mają i potem bardzo się dziwiłam koleżankom, które pluły mlekiem. Ja lubię mleko do dziś choć takie jak tamto jest nieosiągalne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich serdecznie!
Wapń w granulkach pamiętam. Dobry był. Tranu nie. Za to zapach przypalonego mleka w szkole, bo można było dostać kubek, fuj. Na szczęście nie obowiązkowo.
OdpowiedzUsuńNa podniesienie odporności, zgodnie z zaleceniami, zakupiłam: Vit D, Vit C, kwercetynę, cynk. Leżą na szafce od miesięcy. Nie mam czasu zażywać. Myślicie, że to pomoże?
Tak, barszcz kiszony też stoi w lodówce, opuszczony, choć go bardzo lubię. Jeszcze najczęściej sok z kiszonych buraków (tak z gwinta, od razu po zakupieniu (tylko nie za dużo, bo trzeba potem szybko szukać toalety:))
A o nastroju nie myślę również z powodu braku czasu. Choć jak puści napięcie po wszystkim to może być niewesoło.
Ella-5
Klarko pamiętam ten tran, i kawałek suchego chleba z solą dla zabicia zapachu, nienawidziłam tego, ale tran był później i w szkole brr
OdpowiedzUsuńteraz mam swoje sposoby, rano pije kawę z imbirem, kurkumą, goździkami, cynamonem i kardamonem, bardzo lubę taką aromatyczną, poza tym piję swoje soki z mniszka,, z białego bzu, czarnego bzu, z pędów sosny, piję wode czosnkową, spaceruję i .... kurde denerwuje się "bele czym", telewizji nie oglądam, mam druty, dobre książki , które kupuje mi córka i głaskam koty, mam 2 szoguny jeden Szumowski, rudy a drugi Kaszpirowski z dużymi oczami... i jakoś żyję , buziaki :)
no i biorę leki na cukrzycę plus dodatki :)
UsuńW liceum, namierzeni przez Groźną Woźną palacze byli odprowadzani do gabinetu Dyrekcji gdzie dostawali łyżkę tranu na odtrutkę :):) :)
UsuńOd wielu lat zaczynam dzien pijac 2 szklanki wody i zjadajac miseczke owocow( sporo ,tak okolo 30--40 dkg) Tran w kapsulkach tez biore od lat.On nie tylko uodparnia ale pomaga w funkcjonowaniu stawow,systemu zyl , krwioobiegu, systemu nerwowego, mozgu.Co kilka miesiecy , z przerwami lykam tez witamine D3.Juz ponad 30 lat nie mialam grypy, zadnych przeziebien,angin i nic podobnego.Czasem cala rodzina,dzieci, wnuki, po kolei maja grype , a ja nie , chociaz ich odwiedzam.
OdpowiedzUsuńPamiętam vibovit w żelu, smak pomarańczowy.
OdpowiedzUsuńNa skaczące bez powodu d-dimery dostałam prewenit, też z grupy b i jeszcze kwas foliowy i odeszło ode mnie zmęczenie. Poza tym bierzemy witaminę D3 i pochłaniamy kilogramy owoców. No i dużo śmiechu, mimo wszystko
O matko, ale się dopieszczacie!Będziecie żyli 200lat.
OdpowiedzUsuńJa piję kawę i czerwone wino.
:)
Usuńja też kawa, i ten smalec domowej roboty z kiszonym ogórkiem.
Ani tranu, ani wapna w dzieciństwie. A ze szkoły to pamiętam zimne kakao w małych butelkach- smaczne było. No to ja na tym kakao ;pp
Wapno w granulkach uwielbiałam i podjadałam jak rodzice nie widzieli. Tran obowiązkowo z kawałkiem jabłka lub kromką chleba z solą. Teraz mam zakiszoną kapustę, białą i czerwoną do codziennego uytku i nastawiony sok z buraków, który też pijemy codziennie. Do tego ocet winny z miodem pity rankiem. Tabletek i preparatów żadnych nie używamy, choć chodzi mi po głowie pomysł zakupu wit D. Pijemy herbaty własnego suszenia (żurawina, pokrzywa, melisa, macierzanka, morwa biała itp). Mam w pogotowiu kwas askorbinowy w proszku, ale rzadko go stosujemy. Póki co zrówko dopisuje, pozdrawiam DTCK.
OdpowiedzUsuńPamiętam wapń! w jakimś ciemnym słoju-butelce chyba:) Lubiłam! Tranu nie piłam! A dziecku jaką taka jakby galaretkę z Vit C i żelazem chyba w Pewexie:) Tez lubiło (zapomniałam, jak to się nazywało!). Wzięłabym ten Twój lek, ale pewnie na receptę? Zostaje mi wino, może whisky?( lubię).
OdpowiedzUsuńpewex piękna rzecz, ile ja kasy na taśmy wydałem :D bon jeszcze jakiś mam i gdzieś pęta się w domu. Na odporność to piłem codziennie pół lampki wina :D polepszało krew? Prawie pasuje do tego rajdu po knajpach, bierz telefo i idę zz Tobą ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam i Pewex, i leki... tranu nie piłam, ale kiedyś podczas ciężkiej choroby uratowały mnie takie zastrzyki: Panodina, chyba jej już niema, podobnie jak Delbety, którą chłopaki dostawali na początku służby wojskowej i jeżeli było w miarę normalnie (bez bójek, ostrej fali, skromne, ale w miarę wartościowe i regularne żywienie)to właśnie kiedyś tak rozmawialiśmy, że ci z poborów nawet teraz są zdrowsi od młodszych kolegów, co widac np. w pracy.
OdpowiedzUsuńW domu leczyliśmy się świeżym mlekiem, jajkiem, serem, w razie choroby inhalacją, okładem, pierzynką, a jak trzeba było, no to się szło do lekarza, który przyjmował wszystkich jak leciało, nawet 60 osób na dzień podczas epidemii grypy i żył, i żyje do tej pory, chociaż już nie przyjmuje ze względu na wiek.
Skaleczenia goiliśmy aloesem z parapetu, bolące ucho - geranium, potem zaprzyjaźniliśmy się z o. Grzegorzem, którego ziołą uratowały też parę osób z rodziny i znajomych.
Teraz zastanawiam się nad wejściem w firmę z aloesem, na razie wypróbowuję ich rozmaitości i do 2 rzeczy już się przekonałam, że są naprawdę lepsze od innych na rynku - ale tego już nie opiszę, żeby nie było reklamy :-)to Twój blog, a nie fb mlm :-)
Pozdrawiam
MBI
codziennie patrzę czy jest cos nowego :)
OdpowiedzUsuńPamiętam smak tranu brr,do tego kromka chleba z cebulą i solą. Teraz vit 3 i magnez.Z naturalnych środków to kwas buraczany i swoja kapusta kiszona. Staramy się z mężem codziennie przejść ok.5km po polach,lesie.
OdpowiedzUsuńZdrowia i pogody ducha wszystkim życzę Ela D.
ja jeszcze pamiętam jabłko w proszku w takich ciemnych szklanych słoiczkach.jakie to było dobre....
OdpowiedzUsuńTran i wapń oczywizda.
Teraz napój codziennie:
Imbir,miód+sok z limonki.
Do tego wit D3,oeparol,ocuvite z luteiną na oczy i mieszankę studencką dla smaku i chrupania;)
Tran piłem - bo musiałem. Do dziś nie wezmę do ust bagietki maczanej w oliwie, którą dzieci uwielbiają...
OdpowiedzUsuńBabcia zmuszała do picia mleka z czosnkiem fuuuuuujka !!!
OdpowiedzUsuńA moja gotowała rosół z kury, podobno najlepszy na przeziębienie. Rosołek ze ślubnej filiżanki w czarny picassowy rzucik to moje wspomnienie z dzieciństwa. I ręka babci na czole :)
UsuńPamiętam i wapno, i tran. Wapno lubiłam i podjadałam, a tran... Stała w kuchni butla z tym paskudztwem i zawsze przed obiadem musielismy wypić po łyżce tego specjału. Babcia w tym czasie szykowała wiadra z jedzeniem dla świń i kręciła się między kuchnią a spiżarką. W tym czasie tranem miał dysponować syn babci, czyli mój niewiele ode mnie starszy wujek. Pamiętam, jak nalewał tran na łyżkę, a potem ze słowami: "Świnie tez muszą zdrowo rosnąć" wylewał go do wiader z jedzeniem dla świń. Sprawiedliwie - po łyżce do każdego. Miałam wtedy ze cztery lata, ale nigdy nie zdradziłam naszego sekretu. Jakoś oboje wyrośliśmy bez tranu i oboje jesteśmy już na emeryturze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!❤
Uwielbiałam tran! Do tego chleb z solą i kiszony ogóreczek - pycha! Wiem, dziwna jestem, moi rodzice też początkowo nie wierzyli. Pozdrawiam. Mira.
OdpowiedzUsuńPamiętam te czasy. Za szybko to przeleciało! Skoro po neurovicie szybko rosną paznokcie i włosy, to może łysi znaleźliby szansę w tym. Oczyczywiście nie o paznokcie chodzi. Serdecznie pozdrawiam Autorkę oraz jej czytelniczki i czytelników!
OdpowiedzUsuńPS. A tran lubiłem.