sobota, 9 maja 2020

kochany pamiętniczku

Na mieście spory ruch, dużo samochodów funkcyjnych. Wczoraj byłam coś odbierać i przy okazji rozejrzałam się wokół bo do tej pory to tylko z domu do pracy i z pracy do domu.
Zarządzenie w sprawie określonej ilości pasażerów uważam za absurdalne. Autobus jeździ raz na godzinę to czym mamy dojechać do domu?
Dodatkowo jeździ nim sporo osób rosyjskojęzycznych, pracują w centrum dystrybucyjnym i niestety za nic mają obowiązek noszenia maseczek, zachowania odległości itd. Nasze emerytki też nie lepsze, siedzą z maseczką zsuniętą z nosa i straszą ludzi. To znaczy mnie konkretnie bo nie wiem czy ktoś inny się wystraszył. Wiem, mogłam nie podsłuchiwać ale gadają na cały autobus. Ten nie żyje, tamten umarł, a na co, a wiadomo co, a ile miał lat, pięćdziesiąt jeden, o, to mógł pożyć. Miałam ochotę włączyć się do rozmowy z okrzykiem wszyscy umrzemy ale dałam spokój.

Skoro przedszkolaki mogą wrócić do zajęć na mieście to jaki sens jest wstrzymywać się od spotkań w niewielkim rodzinnym gronie? Znamy się, znamy swój stan zdrowia, wiemy o sobie prawie wszystko. Ja na przykład uważam, że dawno już koronawirusa przechorowałam, Krzysiek tak samo. Tak naprawdę nic nie wiadomo ale uważam, że spotkanie w ogrodzie nie zaszkodzi, bardziej zaszkodzi ta separacja. Tu (na blogu)  jest wielu nauczycieli ale nie trzeba być nauczycielem, aby stwierdzić, ile szkody wyrządza izolacja,  najbardziej tym najmłodszym. Hania rozmawia z zabawkami jak z koleżankami. Popatrz sówko jaki prezent dostałaś, podoba ci się?

Czas wracać do życia!

18 komentarzy:

  1. Mąż mojej przyjaciółki czeka na wynik testu, który zrobił sobie prywatnie na przeciwciała (około 300 zł), bo też podejrzewają,że już przechorowali COVID-19, a chcą w końcu uściskać wnuki, które w sumie też w izolacji, bo rodzice pracują zdalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam dość bo do pracy jeździmy cały czas, ani ja ani mąż przez te trzy miesiące nawet kataru nie mieliśmy, coś tu nie gra

      Usuń
    2. no to skad wiesz,ze korone przechorowalas?:) tak bez kaszlu,ani bez kataru?:)
      Ulka

      Usuń
  2. W tym momencie to juz bez sensu unikać spotkań z najbliszymi. Potrwa to nie wiadomo ile, a poza tym sytuacja wydaje sie opanowana, wiec czas wziąść oddech, bo niewiadomo co bedzie za kilka miesięcy. A z tymi maseczkami i zachowywaniem dwu metrowej odległości to faktycznie jedna wielka fikcja. Miłych spotkan rodzinnych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przedszkola uważam za absurd, szczególnie w naszej gminie, bo dopiero zaczynają rosnąć zachorowania. Też podejrzewam, że już to mieliśmy, ale szkoda mi kasy na test, bo co jak jednak nie?
    Myślę, że spotkanie w ogrodzie można się spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  4. My też już się spotykamy. To nie jest normalne że mozna spotkać się z dwanaściorgiem " obcych " dzieci i ich rodzicami w przedszkolu a dziecko nie może spotkać się z babcią ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mela,
      może, od początku to było tylko i wyłącznie zalecenie i wciąż tak jest. Każdy indywidualnie podejmuje i ocenia ryzyko. Ono się powiększa proporcjonalnie jak rośnie grono stałych bliskich kontaktów, a liczba wykrytych zakażeń nie spada. Bo to nie o to dziecko się rozchodzi tylko o babcię, gdyż jest w gronie ryzyka. Dlatego też te poluzowania nie wszystkich dotyczą.

      Usuń
  5. Ja wole stosować się do zaleceń. Lepiej dmuchać
    na zimne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spotkaj się z wnuczką i dziećmi, naciesz się nimi, bez wyrzutów sumienia. Nie bez powodu izolacja jest jedną z dotkliwszych kar. Człowiek jest istotą społeczną i jako taki powinien być w gronie bliskich mu ludzi. Lekarstwo jakie nam fundują jest gorsze od choroby. Ja się nie daję zwariować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiele jest absurdu i działań przynoszących w efekcie szkodę. Najbardziej jestem chora jak myślę o malutkich dzieciach w szpitalu bez odwiedzin (albo z krótkimi odwiedzinami) rodziców.
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ella-5, mnie to przeraża bardziej niż ten wirus. Nie wyobrażam sobie tego że moje niespełna trzyletnie dziecko miałoby być samo w szpitalu. Umarłabym z rozpaczy, a on ...nawet nie chce o tym myśleć.
      Wiem, że kiedyś tak było, że matki nie mogły być z dziećmi, ale jest to dla mnie niepojęte ☹️

      Usuń
    2. Dla mnie też to przerażające, nawet nie chce myśleć, że któreś z moich dzieci (3 i 4 lata) miałoby zostać samo w szpitalu.

      Usuń
  8. My spotkaliśmy się z synem i synowa z Poznania, my unikamy spotkań, oni pracują zdalnie, a zresztą byliśmy z mężem chorzy, on w lutym, ja w marcu i na bank zwykła infekcja to nie była...kiedyś i tak każdy to łyknie.
    Szkoła to nie tylko nauka, a gdzie reszta? Wszyscy już tęsknią...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tydzień temu zażadałam wnuczki. Dowieziono. Porzucono. Odebrano wieczorem. Cudnie było Pracuje w galerii. Syn też ma pracę z ludźmi. Myślę ,że wymieniliśmy bakterie I jutro zażądam wnuczki znów . Wołaj Hanie. Ona Cię nie zapomni..ale stracicie tyle pięknych chwil.

    OdpowiedzUsuń
  10. do fryzjera nie mogę iśc,do manikiurzystki nie mogę iść,do biblioteki nie mogę iść bo przez dwa tygodnie odkażają książki,do sklepu z ciuchami używanymi nie mogę iść,ale cały czas mogę chodzić do pracy....

    OdpowiedzUsuń
  11. Maseczki chronią tylko przed mandatem,w autobusach w maseczce jest bardzo duszno bo klimatyzacji nie można włączyć,okna są za małe,w ciepły dzień jest ciężko wytrzymać.Im dłużej to będzie trwać ludzie będą coraz bardziej omijać te wszystkie zakazy.miki

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie najbardziej brakuje fryzjera, bo "zaroslam"!
    Dziś idę do lekarza po wykaz zabiegów do prywatnej rehabitacji, bo stan zdrowia niejnajlepszy!
    Pozdrawiam kochana słonecznie, zdrówka życzę 🌼🌞🧡🙋☕🍓

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz