sobota, 14 grudnia 2019

o nadinterpretacji

W poprzednim poście napisałam o tym, że moja wnuczka wita się ze mną i opowiada, że nie płakała w żłobku. Moje kochane czytelniczki! Mam wrażenie, że zapominacie, jak to jest z uczuciami dziecka, które ma dwa lata i trzy miesiące. Jak to jest z uczuciami, z opowiadaniem o nich, jak to jest z dwulatkiem, który musi poradzić sobie z mnóstwem bodźców i jak dwulatek się zachowuje.
Hania jest małym dzieckiem, jest niezwykle pogodna i mądra, ale to dwuletnia dziewczynka! Ma prawo do płaczu nawet bez powodu, i myślę sobie, że w ciągu dnia wszystkie dzieci kilka razy płaczą - i te domowe, i te żłobkowe. Bo są głodne, bo nie chcą jeść, bo są zmęczone, bo chcą biegać jak wyścigówka, bo chcą marchewkę, bo nie chcą marchewki, bo zrobią bam, bo Emilka gryzie, bo Emilka płacze, i tak dalej, i tak dalej. Hania oznajmia mi, że nie płakała, że dobrze się bawiła. Bardzo często chwalimy Hanię słowami "jestem z ciebie dumna" - na przykład kiedy pomaga rozwiesić pranie albo gdy pięknie posprząta swoje zabawki. Dlatego dziewczynka często pyta - jesteś ze mnie dumna? Oczywiście że jestem, jestem zachwycona jej samodzielnością, jej wesołym usposobieniem, jej znajomością piosenek i wierszyków, jej wspaniałym rozwojem. Jestem dumna, że chwalą ją panie w żłobku bo znakomicie sobie radzi, potrafi się skupić, mówi pełnymi zdaniami, używa słów "proszę bardzo, dziękuję, przepraszam, pyta innych jak się czują, (kota też) wita się i żegna.
Ale nadal pamiętam, że to jest dwuletnie dziecko i ma prawo krzyczeć, płakać, złościć się, choć prawie tego nie robi.
Doprawdy nie ma potrzeby doszukiwać się drugiego dna w mych słowach. Hania bardzo lubi swój żłobek, a nawet możemy ten żłobek polecać innym rodzicom jako miejsce bezpieczne i zapewniające dziecku doskonałą opiekę i rozwój. Proszę bardzo link. 

12 komentarzy:

  1. Płacz w przedszkolu kojarzy mi się z powodu tęsknoty za rodzicem- akurat jest to u nas na tapecie, bo Tuśka jest świadkiem trudnych chwil rozstań dzieci z rodzicami- codzienne). A jak odbiera, widzi płaczące dzieci- starsze, mówiące, potrafią powiedzieć, że chcą do mamy czy taty). I choć krzywda im się nie dzieje, to rodzic zawsze przeżywa. Płacz małego dziecka z powodu jakie wymieniłaś jest rzeczą naturalną i krótkotrwałą i dotyczy wszystkich dzieci. Mniej lub bardziej, bo są takie, które przez jakiś czas wymuszają krzykiem i płaczem, a nawet wpadają w histerię. I mam na myśli częste takie zachowanie, a nie sporadyczne, które przytrafia się wszystkim dzieciom.
    Nie sądzę, żeby ktoś z czytelników pomyślał, że Hani w żłobku dzieje się krzywda, że jest jej tam źle- interpretacja słów działa w dwie strony😉 Twoje słowa pobudziły do refleksji, bo czy faktycznie nie jest tak, że robi się nam smutniej, jeśli wiemy, że dziecko płakało (obojętnie z jakiego powodu)? Tak po prostu. W domu reagujemy od razu, w przedszkolu wierzymy zapewnieniom opiekunek, że nic takiego się nie stało...
    I niech babcia Klarka będzie dumna! 🙂 Jak większość babć i dziadków 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mam 54 lata i zdarza mi się płakać, czasem z bardzo głupiego powodu. Mam oczy w "mokrym" miejscu. Taka jestem i już.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem dzieckiem "zimnego chowu". Nie ma nic gorszego. Dziecku trzeba ZAWSZE mówić, że jest się dumnym, że się kocha, że się tęskni, że się o nim myśli. Tak uważam. Ja nigdy tego nie słyszałam, takie zasady miał mój ojciec i tak mnie wychowywał. Moje dzieci, choć jedno jest już dorosłe, słyszą to codziennie. I tak będzie dopóki żyję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak!!
      Ja też z tego chowu
      Ozdoby na choinkę które robiłam mama chowała najbardziej z tyłu
      ....

      Usuń
    2. Witam w klubie! Mnie mama tresowała, ojciec się nie wtrącał. A sukcesy były pomijane milczeniem, ot - tak powinno być. Potem całe życie walczy się z poczuciem, że nie jestem wystarczająco dobra. Wiedziałam, że nie mogę tego zrobić moim dzieciom. Czy się udało? Może trochę...
      Marysia

      Usuń
    3. Ja też. Mam 50 lat i mogę śmiało powiedzieć, że rzutuje to na całe życie. A byłam bardzo dzielnym, samodzielnym dzieckiem...

      Usuń
  4. nawet najmądrzejszemu i najbardziej na świecie grzecznemu dziecku zdarza się płakać.Nie sądzę,żeby ktoś tego nie rozumiał.Klarko,wyluzuj:))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutne to że trzeba ludziom tłumaczyć najprostsze rzeczy

    Ciągle Cię kocham Klarko

    OdpowiedzUsuń
  6. Moi wnukowie od 10 miesiąca życia hodowali się w żłobku.Płacz przy rozstaniu był początkowo na porządku dziennym, ale cichł w 2 minuty po wyjściu
    matki.Młodszy się lepiej adaptował,bo w tym samym
    żłobku był starszy, a mały od pierwszych dni patrzył na starszego bezustannie- oni naprawdę bardzo się kochali od początku.

    OdpowiedzUsuń
  7. W mojej pierwszej pracy pamiętam taki oto obrazek,a był rok 1982r.
    Codziennie rano starsza koleżanka przychodziła z płaczem.
    Powód, to zostawianie dziecka w żłobku. Ono płakało i ona.
    Obiecałam sobie wtedy, że u mnie tak nie będzie.
    Moje Dzieci poszły dopiero jako 6-latki do przedszkola.
    Nie byli płaczu, pięknie się zintegrowały. Wiele już umiały. W domu dużo się czytało, opowiadało.
    Dzieci zdrowo rosły, a teraz jestem z nich dumna♥️😀
    Bo to mądrzy, dobrzy, pracowici Dorośli dziś 🤗



    OdpowiedzUsuń
  8. Ja to się trochę martwię tą hierarchią. Szczęśliwa kobieta dokucza delikatnie, a dziecko nadmiernie grzeczne ...? Pewnie to nie czasy na "szczęście" ... po tabl. PRL czyli chorym systemie. Jakieś "pierwiosnki" dostrzegam nieśmiałe... I to dziwne, bo też się wychowałam w świecie gdzie dziecko nie jest najważniejsze a Rodzic. I też się dziwnie czuję zmieniając miejsce.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz