piątek, 13 grudnia 2019

o miłości (jak zwykle)

Z koleżanką z pracy rozmawiamy głównie o pracy i o jedzeniu - co dziś na obiad, kto robi zakupy, i jakie ciasta upieczemy na święta (obiecała mi przepis na cytrynowca-cudo). O mężczyznach nie rozmawiamy, z mężczyznami nie rozmawiamy prawie wcale. Przez telefon to tylko tyle, żeby powiedzieć, że w pobliskim sklepie ubijają kotlety i ma takie właśnie kupić, a osobiście to gadamy tyle co wieczorem.

Hania wraca ze żłobka do domu i ja zawsze pytam - kochanie, jak tam było? A Hania radośnie odpowiada - nie płakałam, babciu, jesteś ze mnie dumna? - O tak, skarbie jestem z ciebie bardzo dumna - odpowiadam.  A potem dziecko pyta - babciu, a jak tam było w pracy? A ja odpowiadam - nie płakałam! To prawda, nie płaczę ani w pracy, ani w domu. Gdyby mnie jeszcze te ręce nie bolały, to życie byłoby całkiem znośne.

Wśród koleżanek z pracy są rozwódki i niedawno rozmawiałyśmy sobie o zaletach i wadach stanu małżeńskiego. Bo one umawiają się, chodzą na randki, gadają przez telefon o wszystkim śmiejąc się wesoło, a mężatki to tylko "kup śmietanę i ziemniaki" albo "przelej mi dwie stówki".

W małżeństwie nie chodzi o to, żeby wytrzymać pięćdziesiąt lat - stwierdziłam. Wiele z tych długoletnich związków nie rozwiodło się wyłącznie dlatego, że dawniej rozwody były rzadkością. Kobiety cierpiały w milczeniu i winiły się za niepowodzenie związku. Otoczenie również szukało winy w kobiecie. Zauważcie, jak wiele babć zaczyna opowieść o swoim małżeństwie od słów - jak było tak było ale przeżyliśmy razem całe dorosłe życie.

Czasem dopiero kiedy małżonek umiera, kobieta zaczyna żyć.
Czasem. Bo znam wiele dobrych małżeństw ze stażem 35 lat i więcej. Zazwyczaj nie stroją się i nie chodzą na randki, nie gadają też godzinami przez telefon. Ale są dla siebie przyjaciółmi. Troszczą się o małżonka bardziej niż o siebie. Są sobie oddani choć o miłości nie mówią. Nie mówią o swym stażu "wytrzymaliśmy z sobą". Bo oni nie mogą wytrzymać bez siebie, gdy jednego zabraknie, drugie umiera z tęsknoty.

Dziś też Cię kocham.



18 komentarzy:

  1. A może powinni przynajmniej się starać mówić o swojej miłości. To procentuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkryjmy odświeżone przez Olgę słowo : Czułość.
    Czy to pomoże w opisaniu temperatury związków o jakich mówisz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czas, by zacytować noblistkę...

    "Czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości. To ten jej rodzaj, który nie pojawia się w pismach ani w ewangeliach, nikt na nią nie przysięga, nikt się nie powołuje. Nie ma swoich emblematów ani symboli, nie prowadzi do zbrodni ani zazdrości. Pojawia się tam, gdzie z uwagą i skupieniem zaglądamy w drugi byt, w to, co nie jest "ja"

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem mi wstyd się przyznać że bardzo kocham mojego męża. Jest między nami piękna więź
    Różnie bywało. Ale teraz jest tak dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem mężatką od ponad dziewięciu lat i też czasem mi dziwnie, jak ludzie patrzą, kiedy mówię, że nam że sobą dobrze, że tęsknię, jak go nie ma. I że z nim nie "wytrzymuję", ale jestem.

      Usuń
  5. Czasami herbata podana w odpowiednim momencie jest lepsza,niż bukiet róż...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mamy trzydzieści jeden lat wspólnego życia za sobą, gdybym mogła cofnąć czas i mój mąż ponownie poprosił mnie o rękę i pełnym przekonaniem powiedziała bym tak, a gdyby nie poprosił ja bym to zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie płakałam, jesteś ze mnie dumna? Klarko, to bardzo smutne jest....Bo to znaczy, że bardzo chciała płakać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę, że Hani chodzi o to...żeby pochwalić ją, że jest dużą już i dzielną dziewczynką i nie płakała...wcale a wcale...

      Usuń
    2. "K." - to może odwróćmy tę sytuację. Starsza pani leży w szpitalu, dopadła ją choroba. Popłakała cichutko, ale przyszła wnuczka i babcia ma pełen uśmiech na twarzy. Mówi do wnuczki: Nie płakałam. Jesteś ze mnie dumna?
      Jasne, jest przecież już taką dużą dziewczynką, a duże dziewczynki nie płaczą, bo przecież są takie dzielne.
      Ach ludzie! Jakie wy stawiacie sobie i bliskim bariery, jak manipulujecie bliskimi dla własnej wygody. Płacząca babcia, mama, córka, wnuczka, a co nie daj Boże tatuś, dziadek, syn czy wnuk, to przecież taki kłopot, takie obciążenie psychiczne. A my, my nie chcemy kłopotów.
      Od siebie też wymagamy takich zachowań. Możemy potem być z siebie tacy dumni, bo nie sprawiliśmy bliskim kłopotów, bo nie byliśmy obciążeniem. Pomnik nam za to wystawić.
      Mamy prawo do płaczu, do lęku, do otrzymania wsparcia najbliższych, do wyżalenia się. Nie mam na myśli histerii i uczuciowego wieszania się na innych. Pozwólmy naszym bliskim na chwile słabości, dajmy im wtedy wsparcie, przytulmy, ale na miły Bóg nie pier...my, że są tacy dzielni, bo nie płakali, nie obciążyli nas swymi problemami.

      Usuń
    3. Mam ogromný kłopot w pokazywanie innym jak mi ciężko
      I nie. Nie dlatego, że jestem taka dzielna bo wcale nie jestem
      Ale dlatego, że chce chronić bliskich
      Nigdy nie płakałam przy dzieciach, kiedy myślałam, że oto zaraz umarnę
      I nie wstydzę się tego

      Usuń
    4. Dokładnie - bardzo smutne. Dorota

      Usuń
  8. Czytam o Hani i tak sobie myślę, że ciężko na sercu puszczać dziecko do żłobka czy przedszkola, gdy się wie, że nie idzie do niego z radością. Oby naszej Zońci nic się nie odmieniło, bo jak na razie to na sam widok budynku nie może usiedzieć w aucie, tak się wyrywa do dzieci. Mamie papa i buziaczki i już jest w świecie przedszkolnym. Najmłodsza, półtoraroczna, ale dzielnie daje sobie radę, szkoda tylko, że wciąż łapie jakieś infekcje. Zaś Pańcio choć nie płakał w przedszkolu, to z taką ochotą nie chodził i raczej cieszył się jak mógł zostać w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ciężko było bardzo przez miesiąc pierwszy...serce pękało jak biedulka płakała, że musi zostać sama...teraz już ochoczo maszeruje do sali...lubi swoje przedszkole, Panie, dzieci i oby tak zostało...problem jest teraz taki jak u Was "roksana" ...ciągłe infekcje :(

      Usuń
  9. Miałam 55 lat pięknego wspólnego życia, miałam z kim dzielić największe radości i największe smutki oraz codzienne życie. Nie mogę się wciąż pogodzić z tym ,że to już od 4 miesięcy czas przeszły.

    OdpowiedzUsuń
  10. W miłości liczą się czyny, nie słowa 💖

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz