wtorek, 19 marca 2019

żałoba jest dla żywych


W mojej szafie nie było czarnej odzieży. Jedna prosta sukienka, jakieś czarne buty pasujące do wszystkiego, i tyle. Nie lubiłam i nie czułam się dobrze w czerni. Wolałam zieleń.  Latem nosiłam kolorowe, zwiewne sukienki, kreacji na wielkie wyjścia nie mam bo nie mam wielkich wyjść.

Tata nie zmarł nagle. Długo chorował, nie był młody i musieliśmy się liczyć z tym, że pewnego dnia trzeba się będzie zmierzyć z jego śmiercią. Za każdym razem, gdy szedł do szpitala,  myśleliśmy – oby jeszcze nie tym razem.
Odwiedziny w ich domu były dla mnie bardzo trudne. Każde pożegnanie mogło być tym ostatnim i dlatego starałam się zatrzymać w pamięci nie tyle słowa czy ich sens, ale ten kruchy uścisk taty – nie trzeba było słów, obydwoje wiedzieliśmy.

Moje dzieciństwo trwało sześć lat. Byłam „tatyna”, najmłodsza córeczka. Potem już byłam bardziej opiekunką dzieci niż dzieckiem.  Teraz nie chcę o tym krótkim dzieciństwie pisać ale żałoba wyzwala we mnie niedobre wspomnienia, z którymi radzę sobie nie najlepiej.

Te trzy miesiące tego roku są jednym z najgorszych w moim życiu. Straciłam pracę, a więc źródło utrzymania. Musiałam się pozbierać, wysyłać CV, dzwonić, jeździć na rozmowy. Za każdym razem nadzieja, za każdym razem porażka. Huśtawka emocjonalna połączona z poczuciem krzywdy, bo gdybym wiedziała wcześniej..

W lutym mama trafiła do krakowskiego szpitala. Pierwszy raz w życiu widziałam moją mamę taką słabą. Musiałam być opiekunką i wsparciem, nie mogłam  pozwolić sobie na rozpacz. Nie płakałam. Nie nosiłam smutku na twarzy.

Tata zmarł. Włożyłam czarną sukienkę i czarne rajstopy. Zawinęłam się w czarny szalik. Kupiłam białe kwiaty. Siedziałam w kościelnej ławce blisko ołtarza. Najbliżej trumny, bo tak trzeba. Mało płakałam. Po lewej stronie miałam  ramię mamy, zaraz obok siedziała siostra, przed nami i za nami same najbliższe osoby. Gdyby jedna z nas zaczęła głośno szlochać, kościół zaniósłby się płaczem. Serce mamy mogłoby tego nie znieść, tak samo jak serce jednej  z nas.

Spotkanie po pogrzebie pozwoliło mi na złapanie głębszego oddechu, choć była  i dramatyczna chwila. Kiedy parkowaliśmy samochody, pod kościół jechała karetka na sygnale. Spanikowałam. Gdzie jest mama?! Majeczko, dziękuję Ci za opanowanie w tamtej chwili.

Cały ten czas potem byłam w jakimś odrętwieniu emocjonalnym. Myślę, ze dalej z niego nie wyszłam. Załatwiłam formalności związane z nową pracą, jeżdżę do mamy do szpitala, staram się a raczej zmuszam się, aby cokolwiek robić w domu.
Ubieram się na czarno. Jest mi to potrzebne. Traktuję swój strój jak kod. Nie wszystkim wystarcza smutek w oczach. Nie o wszystkim mogę mówić, nie o wszystkim mogę pisać, choć „wypisanie” jest mi potrzebne tak jak innym rozmowa. Trzymam się.

26 komentarzy:

  1. Trzymaj się! Jutro na pewno będzie lepszy dzień!

    OdpowiedzUsuń
  2. Klarko przeżywaj żałobę ..... to jest człowiekowi potrzebne, to czas na uświadomienie sobie , żę zycie jest ulotne, wspominaj dobre chwile i pal Tacie świecki, płomień unosi twoje dobre mysli do Nieba... i pomaga Tacie tam gdzie się znajduje.
    Każdy z nas potrzebuje żałoby, czy to po śmierci bliskiej osoby, czy też po rozstaniu.... jestem z Tobą przytulam mocno....

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy mama odeszła byłam w ciąży
    Ubrałem się na czarno tylko na pogrzeb
    Czułam, że nie mogę mojemu nienarodzonemu zafundować głębokiego smutku. On chronił mnie A ja jego

    Dobre przeżycie żałoby jest takie ważne....

    OdpowiedzUsuń
  4. Ściskam Cię mocno, Klarko.
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym, że się trzymasz i tym, że tak wzruszająco piszesz o swoich trudnych chwilach, dajesz przykład i nadzieję innym. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Siły Klarko Ci życzę i odwagi, by czasem pozwalać sobie na bezsilność, na łzy, na smutek i w tym wszystkim znaleźć miejsce na przeżycie żałoby :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zalobe trzeba przejsc, lzy musza byc wylane. Bardzo mi przykro, tyle nieszczesc w krotkim czasie. Troche jakby wiem, co przechodzisz bo i u mnie tak wszystko pieprznelo na raz, chociaz z perspektywy skala moich problemow nie ma nawet porownania do Twoich. Trzymaj sie, ale pozwol sobie na chwile slabosci, to potrzebne ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Przykro mi, że straciłaś Tatę. Teraz czeka Cię trudny czas przyjmowania do wiadomości, że już nie jesteś dzieckiem. To smutny czas, ale to minie. Mniej więcej za rok poczujesz, że znowu jest normalnie, choć Taty nie ma.
    Przytulam.💕

    OdpowiedzUsuń
  9. Klarko, tak ciężko...i pewnie każdej, która czyta, wracają własne wspomnienia, bo to czasem boli nawet po latach....jakieś słowo, sytuacja i nagle wraca...no spieszmy się kochać ludzi...a kiedy zaczynasz tę nową pracę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli w prima aprylis :-) Możesz zrobić/powiedzieć wszystko a potem stwierdzić "żartowałam" ;-) Będę trzymała kciuki, żeby było normalnie (według moich/naszych standardów :-) ) Pozdrawiam Gocha100000

      Usuń
  10. Z tą czernią i zielenią mam podobnie- musiałam zakupić spodnie, golf i szal, a nawet ciemny granatowy płaszcz...
    Wczoraj minął miesiąc, i nie ma dnia bez łez- pojawiają się choćby na krótko, przez jakąś myśl, skojarzenie, czynność... Już nie płaczę długo, ale wiem że łzy będą mi towarzyszyć. Śmiech również. Dla równowagi.
    I tej równowagi życzę Tobie i sobie, spokoju i poukładania na nowo rzeczywistości - przytulam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Klarko,musisz to przezyc po swojemu.Musisz wspominac, przeplakac,przemyslec.Bez tego bedziesz taka wlasnie odretwiala,nieprzytomna.Poukladaj w sobie wszystko,przezyj od nowa, aby sie uspokoic i zyc dalej.Sciskam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymaj się Klarko, znów przyjdzie lepszy czas. Niestety co jakiś czas dorywa nas ten gorszy i trzyma tak mocno, że wydaje się nam, że na zawsze. I jak zawsze - wszystkie nieszczęścia chodzą stadami, nie parami. Kochanie, żałoba zostanie z Tobą nawet gdy zdejmiesz czarną sukienkę i czarne dodatki. A potem zamieni się w mniej dotkliwy smutek, potem w rzewne wspomnienie, nieco kłujące w serce.
    Przytulam , serdeczności Ci posyłam...

    OdpowiedzUsuń
  13. Powoli, wszystko przychodzi i odchodzi we właściwym czasie. Daj sobie czas i oddychaj. Trzymaj się Klarko.

    OdpowiedzUsuń
  14. Żałobę trzeba przeżyć po swojemu, a innym nic do tego.
    Jeśli sie trzymasz, to i ja trzymam kciuki za Ciebie i żebyś gładko zaczęła w tej nowej pracy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś Klarko taką ciepłą i mądrą osobą. Nieraz Twój blog pomagał mi przetrwać ciężkie chwile (kto ich nie ma ?). Żałoba to szczególny czas , ale każdy musi ją przetrwać po swojemu, łzy trzeba wypłakać, poczucie straty zostanie ,ale i ból będzie mniejszy. Wierzę,że jeszcze nie raz napiszesz coś, co będzie dla czytelników Twojego bloga ważne, ciekawe i ...zabawne.Dziękuję ,że jesteś i piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię czerń. W moich oczach jest neutralna i elegancka. Mam dużo czarnych rzeczy w szafie, ale na co dzień jestem kolorowa.

    I właściwie tyle mogę powiedzieć, rozwijając się pod najmniej potrzebnym tutaj tematem, bo jeszcze, na szczęście, daleka jest (mam nadzieję) od wizji siebie w takim momencie życia.

    Życzę Ci siły. Po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja też nosiłam czarne ubrania i byly dla mnie jak druga skóra. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  18. U Myśliwskiego przeczytałam kiedyś, że czarne rzeczy w bólu nie pomoga. I myślałam, że tak będzie. A jak zmarła mama, to nie umiałam ubierać sie inaczej niż na czarno. Bo dla niej byłoby to ważne i ja o tym wiedziałam. A poza tym, to człowiek w żałobie jest ponoć jak bez skóry. Niech inni wiedzą i obchodzą się z nim delikatnie i z wyczuciem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Masz nas, my Ci pomożemy, każdy jak umie.
    Trzymaj się...

    OdpowiedzUsuń
  20. Klarko dziś też Cię kocham ❤️ trzymaj się. Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  21. Klarko kochana, przerabiałam to, znam ten stan aż nadto dobrze. Tulę Cię mocno!* Nie wiem co napisać...może jednak... Jakiś czas po swojej śmierci przyszedł do mnie we śnie mój tato. Stał w swoim najładniejszym sweterku taki młody i patrzył na mnie z miłością. Po raz pierwszy w życiu patrzył z miłością. Mój tato, który nigdy mnie nie przytulił, nie powiedział, że mnie kocha patrzył na mnie tak jakby chciał zapamiętać na zawsze z taką czułością. Przestraszyłam się nawet w tym śnie, odgoniłam ten obraz, nie chciałam go. Pozostał. Dzisiaj ilekroć myślą wracam do ojca widzę go już tylko tak jak w tamtym śnie, dzisiaj już tylko tak chcę go widzieć:-) Ten ból, ten żal, ta żałoba minie, ale to już wiesz, jesteś dorosła. Tulę Cię mocno*

    OdpowiedzUsuń
  22. Nawet jako dorosli zostajemy dziecmi. A kiedy Rodzice odchodza - sierotami.
    Bardzo mocno przytulam.
    tezMonika

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziękuję za ten wpis.
    Mój Tato umarł w kilka dni po diagnozie. Trudno mi z tym, ciężko. Noszę czarne rzeczy, bo jakoś nie mam nastroju na kolorowe. To też w jakiś sposób chroni mnie

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz