wtorek, 8 stycznia 2019

nie musi być czysto

W mojej poprzedniej pracy, w brytyjskiej szkole, wszystko lśniło. Pracowały tam panie, które co prawda miały zawsze lakier na paznokciach i odzież bliższą biurowej ale o porządek dbały bardzo. Moja ulubiona koleżanka Dorotka przybiegała do mnie na piętro i mówiła - jak tu pachnie, ale nie ciesz się, i tak nie dorównasz Grażynce! To prawda, Grażynka pucowała swoje parkiety bezustannie i u niej wszystko po prostu lśniło. Na innych piętrach również, tam każda z nas miała przydzielone obowiązki i nikt się do nich nie wtrącał. Byłyśmy bardzo wyczulone na bezpieczeństwo dzieci, na przykład nie można było zostawiać nawet na chwilę wiadra z wodą a środki czystości musiały być zawsze pod kluczem. I to było w zasadzie tylko jedno zamykane pomieszczenie na moim piętrze. Dzieci mogły przebywać w klasach już przed zajęciami a także na przerwach w porze posiłków. Nauczyciele bardzo często przychodzili do szkoły dużo wcześniej i siedzieli w klasach, na korytarzach były ogólnie dostępne dystrybutory z wodą a w pokoju nauczycielskim porządny ekspres do kawy. Toalety też były ogólnodostępne bez podziału na nauczycielskie i uczniowskie. Nikt nikomu nie mówił "pan" i "pani", z nauczycielami byliśmy po imieniu i dzieci też zwracały sie do nas po imieniu.

Obowiązywało mnie dokładne sprzątanie i wietrzenie klas a także segregacja śmieci. Poza tym miałam jeszcze oczywiście inne obowiązki. W czasie zajęć obowiązywała nas cisza, to znaczy jak Dorotka przybiegła na chwilę na kawkę i plotki to wbijałyśmy się do wolnej klasy albo na klatkę aby nie było słychać rozmów i śmiechu. To były miłe chwile, częstowałyśmy się słodyczami, ona przynosiła jakąś rewelacyjną kawę, ja którąś z  owocowych herbat. Spędzałyśmy przerwę chichocząc jak uczennice. Miałam też wyciszony telefon. W szkole było cicho, nie było dzwonków ani też charakterystycznego gwaru.

Potem poszłam do normalnej polskiej szkoły i uderzył mnie ogromny kontrast. Przeraźliwe dzwonki i ogłuszający gwar, przez który nie umiałam się przebić z głosem. Ale pracowałam wyłącznie na drugie zmiany i już od trzeciej było cicho jak w grobie.

Kiedy przyjmowano mnie do tej pracy, warunkiem była właśnie zgoda na drugie zmiany bez zmiany. Zapytałam więc, dlaczego, czy nie ma rano nikogo? Jest, jest na pierwszą zmianę koordynatorka która też ma obowiązki sprzątaczki.
Trochę mnie to zdziwiło ale nic nie powiedziałam, zależało mi na pracy bo była bardzo blisko domu.

W pierwszy dzień miałam przyjść na 10 aby się wdrożyć. Pamiętam to jak dziś. Nie znałam tego budynku, obeszłam  cały  od dołu do góry a potem usiadłyśmy na dole i rozmawiałyśmy o obowiązkach. Potem była długa przerwa z wydawaniem obiadów aż wreszcie dzieci poszły do domu a my zabrałyśmy się za sprzątanie.
Nie myjemy podłóg w klasach - oznajmiła koordynatorka. Podłogi w klasach ścieramy tylko w ferie i w dni wolne od zajęć. Na drugim piętrze też nie zawsze trzeba zmywać hol, toalety nauczycieli sprzątamy bardzo rzadko bo oni mają czysto. W klasach z wykładziną wystarczy zebrać miotłą śmieci.
Na dole nabiera się wody do wózka (rodzaj sprzętu gdzie są dwa wiadra i mop) i do małego wiadereczka do mycia stolików. Bierze się szczotkę, ścierkę i mopa oraz duży wór na śmieci. Jedna zamyka okna i zamiata klasy a druga myje stoliki i wybiera śmieci z koszy, przesypując je do wora. Toalety zalewa się domestosem, jak się sprzątnie klasy to myje się podłogi w toaletach, hol na piętrze i na parterze oraz klatkę. Potem dowiedziałam się, że wody nie zmienia się, tą z wiadereczka zmywa się wszystkie stoliki i parapety (jeśli się zmywa) a tą z wózka resztę szkoły.

Odkurzacz jest ale zepsuty.

Kiedy weszłam do klasy, gdzie była wykładzina, po minucie zaczęły mi łzy cieknąć ciurkiem z oczu i z nosa. Koordynatorka zamiatała śmieci wzbijając tumany kurzu. Biedne te dzieci, które muszą w takich warunkach siedzieć wiele godzin - pomyślałam.
Moja koleżanka o trzeciej poszła do domu a ja zostałam z całym sprzątaniem sama. To był mój pierwszy dzień więc błądziłam po budynku i jeździłam ciągle na dół zmieniać wodę bo nigdzie nie było odpowiednio dużej umywalki a woda w wiadrach robiła się czarna od brudu. Mieliśmy bardzo dobre profesjonalne środki czystości ale przecież i tak roztwór należało wymieniać!

 Pominęłam w sprzątaniu jedną klasę bo była za rogiem i nie zauważyłam jej.  Zanim skończyłam, byłam zmęczona jak po orce. Było bardzo brudno a ja pracowałam dokładnie tak jak w poprzedniej pracy, czyli odsuwałam krzesła, myłam toalety i umywalki, wszystkie hole i schody.

Dużo czasu zajmowało mi zamykanie i otwieranie pomieszczeń. Kilkanaście kluczy do wszystkiego, na pierwszy dzień było nie do ogarnięcia.
 Na koniec porządnie wyszorowałam wiadra, wyprałam  mopy i ścierki  i posprzątałam pomieszczenie socjalne. Pozamykałam wszystkie możliwe drzwi i zakodowałam główny zamek. W nocy nie mogłam zasnąć bo uświadomiłam sobie absurdalność sytuacji - wszystko zamknięte na klucze a klucze beztrosko leżą na stole w stołówce do której nie mam klucza wiec nie jest zamknięta.

W domu usiadłam przy komputerze i spędziłam czas na oglądaniu szorowarek i pralek, które mogłyby jakoś ulżyć w tak katorżniczej pracy. Boże, jaka byłam naiwna.

Na drugi dzień dowiedziałam się, że koordynatorka śmieje się ze mnie bo  nie daję sobie rady i dopiero inne sprzątaczki zwróciły uwagę, że być może ja sprzątałam jak w ferie co było widać po odsuniętych w korytarzach krzesłach i błyszczących bateriach w toalecie. Po coś tak sprzątała, to nie jest jak w domu, nie musi być czysto - powiedziała.


Na drugi dzień dołożyła mi sprzątanie dwóch klas w starym budynku. Miałam zamykać swój budynek, iść na drugi i tam sprzątać a potem wracać i kończyć u nas.


39 komentarzy:

  1. Ciekawe czy pani koordynatorka, czyli naczelna sprzątaczka w domu też tak "oszczędnie" sprząta? Flejtucha a nie koordynatorka !
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. potem zmieniła zdanie, gdy widziała, że myję te podłogi - przecież nawet w domu podłóg nie myje się codziennie
      tylko że przez dom nie przechodzi 300 osób - mamrotałam pod nosem i robiłam swoje

      Usuń
    2. W miejscach, gdzie codziennie przewija się wiele osób myje się podłogi codziennie, a czasami nawet dwa razy dziennie w okresie jesienno zimowym.
      W podstawówce do której chodziła moja córka, podłoga w szatni była myta dwa razy dziennie - raz gdy dzieciaki już przyszły do szkoły i poszły do klas, drugi raz wieczorem.A klasy i korytarze odkurzane i myte po zakończeniu lekcji.Najtrudniej było utrzymać czystość w łazienkach i pamiętam,że kiedyś ten temat zdominował dwugodzinne zebranie komitetu rodzicielskiego, bo panie sprzątające nie mogły nadążyć ze sprzątaniem i prosiły o pomoc.

      Usuń
    3. Tak. Korytarze u nas w szkole Panie ścierają gdy jest potrzeba. O tej porze roku to często nawet kilka razy dziennie.

      Usuń
  2. No przecież nie po to się sprząta, żeby było czysto. Nie wiedziałaś?
    Mam awersję do mycia czegokolwiek brudną wodą, od razu mam ochotę tę wodę na łeb wylać, wiadomo komu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. woda była zimna, czarna, gęsta od kłaków a na dnie wiader muł i piasek

      Usuń
    2. tym bardziej.
      a jeśli już nie na łeb, to w gabinecie p. dyrektor i zapytaniem, czy wie o standardach czystości panujących w jej szkole.

      Usuń
  3. Klarka, podeslij linka z tym tekstem dyrektorce i do kuratorium :))) Uciesza sie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdziwisz się jak napiszę co było dalej

      Usuń
    2. Oooo... czekam!

      Pozdrowionka, MBI

      Usuń
  4. A co na to dyrektorka, bo nasza osobiście chodzi sprawdza czy jest czysto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pani dyrektor nie przedłużyła umowy solidnemu pracownikowi- to coś świadczy o niej.

      Usuń
    2. dyrektorka pracuje w innym budynku, widziałam ją może 4 razy przez 10 mies pracy
      ostatni raz w pracowniczą wigilię w przeddzień urlopu gdy stałam przy drzwiach zastępując koleżankę przy szatni w innym budynku, podeszła i złożyła mi serdeczne życzenia z okazji świąt. To był szczyt hipokryzji bo musiała już wiedzieć, że nie przedłuży mi umowy.

      Usuń
  5. Już od samej nazwy koordynatorka robi mi się niedobrze. Może zamiast rozdzielania pracy, gadania głupot Pani powinna wziąć się do roboty. "Wielka brygadzistka ".

    OdpowiedzUsuń
  6. Klarko! Po prostu zawyżyłaś standard ...nie chciały Cię dalej, bo różnica w podejściu do pracy byłaby w końcu zbyt jaskrawa. muszę Ci się przyznać, że ze zdumieniem czytałam np o tym, że myjesz stoliki czy tablice. Przez 37 lat mojej pracy w szkole nie widziałam, żeby umyto stoliki, nawet podczas ferii. Myłyśmy z dziećmi na lekcjach wychowawczych, tak samo parapety. Dawniej mogliby to zrobić dyżurni, ale odkąd dzieci nie mogły przebywać w klasie bez opieki ( a nauczyciele na dyżurze albo w drodze do kolejnej szkoły) , klasy zamykane na przerwach...Dobrze, że już nie musisz ta pracować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. codzienne mycie stolików jest w zakresie obowiązków, najwięcej brudu jest na stolikach i na klamkach

      Usuń
    2. Ja o tym wiem:) ale nikt tego nie egzekwował! a potem zdziwienie, że pół klasy chore...a klamki...brr czasem strach dotknąć!

      Usuń
    3. bierz klamkę przez rękaw, ja pracowałam cały czas w bawełnianych albo gumowych rękawiczkach, tylko raz złapałam jelitówkę która była w szkole bezustannie

      Usuń
  7. Już po tej części widzę, jak bardzo tam nie pasowałas. Aż dziw, że tyle wytrzymałas. A nie ma czegoś w rejestracji, recepcji? Ręce by tak nie bolały... Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze mam nadzieję, że to przeczytają. Może coś dotrze?

      Usuń
    2. nie dotrze, ale wypisanie pozwoli mi się uwolnić od ciągłego myślenia co zrobiłam źle

      Usuń
  8. Dziewczyny mają rację, zawyżałaś standard, dlatego zrobiły wszystko by się Ciebie pozbyć. U mnie w pracy jest firmą sprzątająca i koordynatorka, która któa sprząta starała się pozbyć pani która jako jedyna wykonywała swoje obowiązki dobrze. Po jakimś czasie nasza kierowniczka administracji zrobiła aferę dotyczącą niskiego poziomu świadczonych usług. Dopiero wtedy kierownik firmy sprzątającej przejrzał na oczy i jeździł z przeprosinami do zwolnionej wcześniej sprzątaczki by wróciła do pracy. Takie układy zdarzają się niestetyni wielu miejscach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że tak, bo pewnego dnia jedna z nauczycielek powiedziała - ale się dyrektorce trafiła perfekcjonistka, nam się dużo lepiej pracuje od kiedy jest tak czysto

      Usuń
  9. Klarko, powielę swój komentarz - biuro opiekunek przy krakowskim Mopsie poszukuje rąk do pracy, pytanie tylko, czy Ciebie by taka praca interesowała?

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie doczekam się dalszego ciągu!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak jak Ty mogłaby pracować moja siostra.Jest uczulona na bylejakość sprzątania w szkole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przecież tam są dzieci, muszą w tych pomieszczeniach spędzać co najmniej kilka godzin, jak się mają dobrze czuć jeśli jest kurz i brud?

      Usuń
  12. tam trzeba wysłac Sanepid.
    co za brudaska/brudaski i biedne dzieci :(
    rodzice powinni o tym się dowiedzieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz nie jest źle, myślę że stare nawyki nie wrócą

      Usuń
  13. A praca w żlobku? Najpierw jako sprzątająca , a po ukończeniu kursu- opiekunka dzieci.Kurs jest on-line. Facet daje umowę i etat.Zarobki małe .To jest prywatny żlobek i przedszkole w Wieliczce. Kliknij pod Przedszkole "Narnia"

    OdpowiedzUsuń
  14. Smętna rzeczywistość. W porównaniu z innymi krajami, często wypadamy słabo i dość chaotycznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. straszne, nie do wiary, serio...takie sprzątanie ciężko uznać za sprzątanie :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Klara! Mialam w tej szkole kiedys corke,faktycznie niezla patologia! Brud i syf byl na porzadku dziennym.A panie sprzatajace caly czas siedzialy na kawce i plotkowaly! w tej szkole mozna wejsc i wyjsc z uczniem w kazdej chwili nikt tam nie pilnuje

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz