Piszecie o tym, że jest źle, że nic nie pomoże, nic się nie
zmieni, że dawniej było lepiej.
Nie umiem oceniać sytuacji politycznej i gospodarczej,
dlatego przeważnie nie wypowiadam się ani w rozmowach, ani na blogu. Na blogu
nie chcę kłótni, a wystarczy napisać coś o polityce albo o religii i wojna
gotowa.
Losy jednostki się nie liczą. Cierpienie jednostki nie ma
żadnego znaczenia a ja czasem piszę o ludziach skrzywdzonych. Częściej o
dobrych uczynkach, które potrafią uczynić życie lżejszym ale tak naprawdę to
nikt na to nie zwróci uwagi.
Takie drobiazgi – kupienie komuś biletu za 2 zł, bo nie miał
drobnych. Poczęstowanie jabłkiem albo cukierkiem. Wydrukowanie albo
zeskanowanie czegoś za uśmiech. Ile razy czuję wdzięczność. Ile razy uśmiecham
się w myślach do ludzi, którzy są dobrzy.
To nic wielkiego. Jak dla kogo. Zawsze
w sercu.
Dziękuję. Nie ma za co.
Dawniej.
Pamiętam, analizuję. Moja mama miała sześcioro dzieci. Sześć
dziewczynek. Cztery większe i dwie małe. Wszystkie śliczne i grzeczne.
Utalentowane, pięknie śpiewały, grały na instrumentach, rysowały. Piątkowe
uczennice. W domu bieda aż piszczała. Wieś zabita dechami, ta bieda była
wszechobecna. Do mojej mamy przychodzili zamożni ludzie z propozycją. Ta
jasnowłosa z warkoczem co tak pięknie śpiewa, nadaje się do szkoły muzycznej, można ją
zabrać, najlepiej na stałe. Tu do niczego nie dojdzie. Albą małą, co ma takie poważne oczy, taka
mądra, daj mi ją za swoją. Masz trzy starsze, jesteś w ciąży, nawet nie zauważysz
że jej nie ma. Nie dasz sobie rady! Na samo wspomnienie przytulam moją mamę,
wówczas niespełna trzydziestoletnią. Za nic w świecie nie chciałabym być na jej
miejscu.
Nie pamiętam, aby ktoś przyszedł i przyniósł paczkę z odzieżą
czy z żywnością. Nie mam tu na myśli sąsiadów czy rodziny bo tam wszyscy byli
biedni i dzielili się czym mogli.
Jeszcze dawniej – z opowieści babci.
Nie chcę, żeby wróciły
się czasy mej młodości. Każdy każdego mógł zabić!
Współcześnie.
Kłótnia na przystanku. Jak łatwo wydawać wyrok śmierci. Głosy
pełne oburzenia. Takiego porządnego człowieka
zabili, lepiej żeby sprzątnęli..
Tak. Sprzątnęli. Jak się sprząta śmieci.
Od czego zacząć. Od słów. Od codzienności. Zobacz jak
zaparkowałeś. Gdybyś zrobił to staranniej, ktoś obok mógłby jeszcze stanąć a
tak to musi krążyć i szukać wolnego miejsca.
Nie stawiaj brudnej torby
na siedzeniu, nie kładź tam mokrego parasola. Potem ktoś na tym miejscu usiądzie. Przesuń się kawałek dalej, może nie będzie
zbyt wygodnie, ale ten, kto stoi w ciasnocie, ma dużo gorzej. I tego ostatniego zdania nie musisz brać
dosłownie.
Aż się boję publikować, to takie niepopularne.
Niepopularne, ale prawdziwe...
OdpowiedzUsuńCzęsto zdarza mi się wyświadczać drobne przysługi bliższym i dalszym znajomym, niekiedy też nieznajomym. Zdumiewajace jest, jak często ludzie nie chcą tego przyjąć jako życzliwej przysługi, oczekuja wystawienia rachunku, aby natychmiast mieć poczucie "wyrównania"...
Wielki szacunek za ten post!
OdpowiedzUsuńDziękuję . GR
Tak! Nic dodać, nic ująć!
OdpowiedzUsuńZ drobnych gestów składa się życie. Gdy więcej jest tych życzliwych, to ono nam pięknieje wokół, więc nie pozwólmy sami, żeby zbrzydło...
OdpowiedzUsuńproszę, przepraszam, dziękuję... z uśmiechem i pomocną dłonią...
masz rację Klarko!
OdpowiedzUsuń♥
Ale pięknie napisałaś! W samo sedno !
OdpowiedzUsuńJa dołożylabym jeszcze nie marnuj. Jedzenia, wody, elektryczności. Pomysl ile zwierząt musi zginąć żebyś mógł zjeść schabowego- przez szacunek do ich śmierci kupuj tyle - ile zdołasz zjeść.
OdpowiedzUsuńNo akurat z jednego zwierzątka to tych schabowych troszkę jest... ;)
UsuńAle z całą resztą w pełni się zgadzam.
Ten post akurat bardzo mi się podoba. Mówi o zwalczaniu egoizmu w sobie. Gdyby ludzie wiedzieli, że w ten sposób uszlachetniają siebie i czynią SOBIE największe dobro...Egoista myśli, że kocha siebie, a tymczasem zatruwa swoje wnętrze.
OdpowiedzUsuńBożena
szacunek !
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia. Uważam , że naprawdę warto takie teksty pisać. Może ktoś przeczyta i zastanowi się jak prosto pomagać.Pomagać dobrym słowem, dobrym gestem.Zróbmy to dla nas dla Polski
OdpowiedzUsuńKlarko dziś też Cię kocham za mądre słowa i całokształt. Poruszasz umysł i serce. Pozdrawiam cieplutko. Małgosia
OdpowiedzUsuńMoże i niepopularne, ale prawdziwe i potrzebne. Mnie właśnie w domu nauczyli zachowywać się tak, by innym bezmyślnością nie narobić szkody lub przykrości.
OdpowiedzUsuńA oprócz tego wymagali niesamowitej wręcz punktualności- każde 5, 10 minut spóźnienia to była afera na 24 fajerki. Nie wolno mi było wgapiać się w ludzi, żeby kogoś nie urazić, a słowo "niech" było na indeksie.Uważałam się za jednostkę "uciśnioną",
bo moje koleżanki nie były tak "tresowane".
Z wiekiem doceniłam to, co wyniosłam z domu.
Wiesz, moja babcia pochodziła z wielodzietnej rodziny, urodziło się jedenaścioro, dorosłości dożyło sześcioro - trzy dziewczyny, trzech chłopaków. Gdy urodziła się moja babcia ( dziewiąte z kolei dziecko), bezdzietni kuzyni mojej prababki bardzo chcieli niemowlę adoptować, ale pradziadkowie się nie zgodzili, choć w domu się nie przelewało.
Bardzo się kuzynostwo wówczas obraziło, bo pradziadkowie im powiedzieli, żeby wzięli jakieś niemowlę z przytułku.
Podobno na Wyspach Polinezji kobiety, które bez trudu zachodziły w ciążę i rodziły dziecko, w ramach współczucia i pomocy tym, które dziecka nie posiadały choć bardzo chciały,bez żalu oddawały dziecko, by kobieta nie mogąca mieć dziecka nie cierpiała.Tak było jeszcze w XIX wieku.
A propos bezinteresownej pomocy- wiele osób nie potrafi jej przyjąć, niektórzy wręcz się obrażają lub natychmiast chcą się rewanżować lub spłacać "dług". Bezinteresowna życzliwość też jest często traktowana z podejrzliwością. Bo dlaczego ktoś mówi mi miłe rzeczy? Może na coś liczy?
Miłego;)
Takie proste, a dla niektórych zbyt trudne.
OdpowiedzUsuń❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś ❤
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie ��
Małgosia
Przypomniał mi się wiersz Różewicza "List do ludożerców"...
OdpowiedzUsuńŻeby robić takie proste rzeczy, trzeba po prostu siebie lubić. Wtedy to przyjdzie naturalnie i bez wysiłku. Ale jeśli robimy to, bo tak trzeba...no cóż. Wygląda fajnie. Społecznie ok. Tylko nie wyjdzie ;-) ale można próbować, tylko co z tego wychodzi to widać wokół.
OdpowiedzUsuńW sedno, jak zwykle. ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńWielki szacunek za taki post. Pozfrawiam.
OdpowiedzUsuńDobre gesty niosą wiele dobrego, ale czasami niosą też wielkie rozczarowanie, takie życie...a mało się o nich pisze, bo to takie niemedialne przecież.
OdpowiedzUsuń„...lecz ludzi dobrej woli jest więcej
OdpowiedzUsuńi mocno wierzę w to, że ten świat
nie zginie nigdy dzięki nim...”
juz lecę na you tube... dziękuję za przypomnienie
Usuń:D
Oczywiście ! Wystarczy tylko przestrzegać podstawowych zasad moralnych, no i przede wszystkim zamiast wymagać każdy powinien zacząć od siebie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że często ta chęć odwdzięczenia się za dobro ma związek z poczuciem godności.
OdpowiedzUsuńDlatego - jeśli wiem, że mogę - proszę taką osobę o modlitwę, choćby krótką "zdrowaśkę" za mnie i moich bliskich. Jeśli nie znam kogoś od tej strony, mówię: jak następnym razem ktoś inny będzie potrzebował, to pomożesz ty.
Zawsze wtedy widzę uśmiech :-)
Pozdrawiam MBI
poruszyło mnie...
Usuńkilka lat temu, czytając książkę trafiłam na zdanie: mieliśmy (była) kobieta, która za nas zawsze się modliła, odczuwaliśmy tę moc......
Dla mnie też jest to ważne i te osoby o tym wiedzą, że prosząc je o tą "zdrowaśkę" nie robię sobie żartów, nie rzucam tego na odczepne. Ale w wypowiedzi wyżej chciałam po prostu podkreślić, że taką prośbą sprawiam, że nikt mojej pomocy nie traktuje jak jałmużny, bo wie, że i od siebie może mi w zamian coś dać, w dodatku coś ważnego, cennego... I wtedy czuje się, że w tym dawaniu i braniu jest wzajemność, która sprawia, że obdarowany przeze mnie nie traci w swoich oczach godności, skoro i mnie czymś może obdarować. A tak się składa, że ci, którzy najbardziej potrzebują, mają to poczucie godności, rzadko proszą o pomoc, dlatego trzeba to robić z szacunkiem. Pozdrawiam, miłego wieczoru!
Usuńteż staram się uśmiechać, podwieźć gdy zimowa brzydka pogoda, pomóc poprawnie zadzwonić telefonem, podpowiem jak posłużyć się googlemaps. W piątek nawet odwoływałam internetowo egzamin na prawo jazdy... bo taka była potrzebna pomoc. Dziękuję, usmiech wystarczy. Lubię to, i chętnie pomagam.
OdpowiedzUsuńU mnie z tym usmiechem jest latwiej, prosciej.
OdpowiedzUsuńhow are you i usmiech brzeczy od wejscia do sklepu, kawiarni, na poczte ect..
Bez pruderii jestesmy komplementowani: fajna fryzura, sweter, buty, paznokcie, bizuteria ect
Usmiechamy sie, dziekujemy i jest fajnie.
sledzilam wydarzenia w Gdansku i z WOSP. Porazajace a jednoczesnie jakiez budujace. Beda wnioski?
Trudno powiedzieć czy i kiedy było lepiej lub gorzej;)Jeśli nie ma wojny,epidemii czy innych kataklizmów,to ludzie zawsze starają się dbać o swoje dobro,zapewnić dobre życie swoicm dzieciom.
OdpowiedzUsuńW każdym czasie się zdarzają rodzice nieodpowiedzialni,lub "tylko" niezaradni.
A los dziecka zawsze zależy od rodziców.
Ulka
A dziś Blue Monday, najdepresyjniejszy dzień w roku. Mam to z głowy, miałam wczoraj - a wcale nie wiedziałam, że nadchodzi, dopiero dziś Sistermoon napisała.Trzymajmy się, nie poddajmy tym smutkom i czarnym myślom. Całusy, Klarko kochana.
OdpowiedzUsuńMiałam po sąsiedzku taką sytuację, oddali swoje dziecko na wychowanie bezdzietnej kuzynce do wielkiego miasta; Gienia przyjeżdżała tylko na wakacje do domu rodzinnego, do pracy na roli, do biednych rodziców; zazdrościłam jej miejskich sukienek, ładnych bucików, ale czy ona była szczęśliwa?
OdpowiedzUsuńZakończyłaś wpis jak przystałó na wzorcową obywatelkę. Uwaąża, że jako obywatel winienen się zachowywach porządnie i byc pomocnym naszej rodzimej społeczności...................tylko bez przesady - przykład.
OdpowiedzUsuńJako "dziad i 0baba bardzo starzy oboje" kupiliśmy sobie wózek zakupowy wyprodukowany w kraju a wąpliwej acz czerwowej reputacji. Ta reputacja sie potwierdziła i przy drugich cięższych zakupach kółko uleciało. Kupiliśmy drugi tej samej produkcji i piękności. Aby dostać sie na wysoki parter do windy trzeba pokonmać 1o schodków. Z pełnym załadowanym koszem ciągne delikatniei sru na pierwszy schodek, delikatnie sru na drugi itd.......... . Ostatniu przy pokonywaniu drugiego schodka wózek doznał gwałtownego przyśpiszenia i z hukiem podskakując na schodach wyjechał do góry. Z tyłu stał wiecle ukontetowany młodzieniec - podziekowałem.
W domu udało sie wyprostować oś.
morał - jak staruszka nie chce przejśc przez jezdnię to nie przeprowadzajcie na siłę.
Klaruś - dalej Cie kochamy.
Ja tez nie chce zeby wrocily czasy mojego dziecinstwa. Dobre gesty wynosi sie nie tylko z domu. Wielu ludzi po prostu nie wie jak sie zachowac, to czego mozemy od nich oczekiwac? Tak jak napisalas, zacznijmy od siebie. Nie oceniajmy ludzi wlasna miarka. Nie robmy drugiemu co nam nie mile. Empatia.
OdpowiedzUsuń