niedziela, 16 grudnia 2018

pytania do czytelników


Zdjęcie wstawiam na pamiątkę, ten blog to rodzaj kalendarza pogody, czasem sobie wchodzę w archiwum i porównuję.
Jest piękny dzień, lekki mróz, słońce, śnieg. Pieniądze ulatują kominem i dlatego już od dawna nie umiem cieszyć się zimą. Od kilku wpisów umieszczam na koniec zdanie "do świąt daleko". Daleko, czyli jeszcze nic nie jest gotowe. W orce roboty coraz więcej bo dzieciarnia dekoruje klasy więc wszędzie pełno brokatu, kleju i ścinków a na podłogach sól i piach z butów. W domu nie mam sił na nic.
Jest światełko w tunelu - jeszcze wytrwać ten tydzień a potem mam urlop. Łatwo nie będzie bo klasowe wigilie to dla nas o wiele więcej pracy. Myślę sobie, że w wielu firmach jest podobnie przed świętami choć to nie jest żadne pocieszenie. Sklepy, salony kosmetyczne, hurtownie, restauracje, sklepy wysyłkowe..orka wszędzie.

Za co lubię święta?

Za spokój. Za odpoczynek. Za radość. Za ten moment, gdy już wszystko gotowe i nagle robi się nie wiadomo dlaczego tak bardzo uroczyście jak nigdy. Za wspomnienia.  Za wszystko to co się dzieje w ten magiczny wigilijny wieczór, co pozwala mi wierzyć w miłość.

Za co nie lubię świąt? 

Lubię, więc to pytanie nie do mnie, ale wiem, że wielu ludzi tak właśnie ma.

Dziś też Cię kocham.





68 komentarzy:

  1. Ponieważ u mnie święta w tym roku zupełnie do świąt nie podobne, więc odpowiem tak:
    Jak ma się w Polsce naprawdę kochającą rodzinę z którą święta są wyjątkowe i szczególne to warto pojechać i spędzić z nimi czas. Zwłaszcza, gdy w tej rodzinie są osoby w podeszłym wieku, których za rok powiedzmy może już zabraknąć przy wigilijnym stole.
    Moim zdaniem święta z racji zmiany klimatu oraz naszych przyzwyczajeń, rozwoju cywilizacji i tego ciągłego pędu zgubiły gdzieś swój klimat. Wszystko to z czym mi się kojarzyły zaciera się z roku na rok coraz bardziej. Era technologii, internetu, smartfonów... Aplikacja z tradycjami i świątecznym klimatem została niepotrzebnie poddana aktualizacji pod kątem dzisiejszych czasów.
    A gdzie sianko pod obrusem, wspólne kolędowanie, powigilijny spacer, czas na rozmowy i życzenia przy opłatku od serca, pasterka...
    Jeśli w niektórych rodzinach wciąż tak jest to gratuluję serdecznie i odrobinkę zazdroszczę.
    My w tym roku zostajemy w Szwecji kolejny rok. Patrzę na święta beznamiętnie. Czegoś brakuje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś mogłabym wymienić wiele sytuacji, za które nie lubiłam świat. Dziś to tylko sama przyjemność, której nie zaburza mi nawet świadomość, że tuż przed świętami i pod koniec semestru bedzie w szkole jak w wariatkowie...

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym roku lubię Święta za to, że są...

    Radość ogromna ze "spotkania na szczycie" w Angli. Skromne "resztki" naszej rodzinki, porozrzucane po Europie, zasiądą przy jednym stole :-). Ustalanie menu, co dla kogo i gdzie, krąży pomiędzy Anglią, Holandią, Niemcami i Polską.
    (Jak dobrze, że jest internet!). Emocje rosną z dnia na dzień, z godziny na godzinę :-)).
    I będzie cudnie :-)
    Ten rok był ciężki dla nas. Chcemy go więc "skreślić" radośnie, bez rozpamiętywania, wejść z nadzieją w następny.
    Cieszę się niezmiernie na TE Święta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Święta to były miłe i oczekiwane gdy byłam dzieckiem. W dorosłym życiu- pierwsze święta z półroczną córeczką. Należę do tych, którzy nie lubią celebry, siedzenia godzinami przy pełnym jedzenia stole a do tego siedzenia przy nim z tymi, za którymi nie przepadamy.Przeważnie wyjeżdżaliśmy na ten czas w góry. Teraz - mamy wnuki, które chcą w tym czasie mieć obok siebie obie babcie i dziadka, chcą rozdawać i dostawać prezenty, pilnie obserwują reakcję dorosłych na to co w swych paczuszkach dostali. Starszy (9 lat) już dawno nie wierzy w Mikołaja a Młodszy (7 lat) nie jest pewien jak to jest z tym Mikołajem- jest czy go nie ma?
    Nie da się ukryć, że dla nas święta kościelne są po prostu okazją do rodzinnego spotkania. A tak na marginesie - Jezus wcale nie urodził się 25 grudnia, ale w sierpniu.
    A my czcimy równonoc zimową jak nasi pogańscy przodkowie.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ech... święta, a tak naprawdę to dodatkowe obowiązki. Odpoczywaj kiedy się da i ile się da :)za miłość zawsze wypiję lampkę wina :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Te święta będą inne...pierwsze bez taty...eh.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mniejsza o to, kiedy naprawdę urodził się Jezus. Dla mnie święta to przypomnienie faktu, że ponad dwa tysiące lat temu narodził się Posłaniec Boży, który mówił jak żyć, żeby ŻYĆ i być zbawionym od zatracenia.
    I za to lubię święta, że takie wydarzenie miało miejsce i mogę z nauki Jezusa korzystać.
    Nie lubię "przedświątecznej" atmosfery, która unosi się w powietrzu, bo jak za czasów narodzin Jezusa, pełno jest faryzeuszy i uczonych w piśmie, którzy byli "mądrzejsi" od Niego, pełno jest Judaszów, Herodów i Piłatów.
    Nie wiem, za czyją sprawką ogłoszono, że to są święta "rodzinne". No, chyba, że wszyscy w rodzinie jednomyślnie czczą Boga, ale to się rzadko zdarza.
    Teraz ateiści, a więc według mnie ludzie, dla których Jezus jest niewygodny, którzy moralnie przyczyniliby się do Jego ukrzyżowania gdyby sytuacja miała się powtórzyć, domagają się "swoich" praw. Prawdziwie wierzący, jeśli jeszcze tacy są, chcąc nie chcąc bratając się na firmowej wigilii z przeciwnikami Boga często są duchowo poturbowani, bo tradycja bierze górę nad ostrożnością duchową. Obłuda unosi się w powietrzu. Tak to widzę i czuję. I chyba nie tylko ja, bo wielu ludziom potrzebne są narkotyki w postaci prezentów, dekoracji, wymyślnych potraw i innych dupereli, żeby ten czas jakoś przetrwać.
    Oczywiście Anomim
    A Jezus nie zakładał żadnej religii, nawet w kościele nie brał chrztu, nie kazał się spowiadać w konfesjonale księdzu, który sam Boga nie zna.To nie Jego wina, że ludzie swoje dusze powierzyli "duszpasterzom", którzy Jego słowa przerabiali na korzyść swojej organizacji, bo nie chciało im się samodzielnie myśleć i odczuwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bratają się z przeciwnikami Boga..... Osobliwy to katolicyzm uznający niewierzących za wrogów. Jezus by tego nie pochwalił.

      Usuń
    2. Dwa tysiące lat temu może nie...
      Co jest osobliwego w tym, że są zwolennicy Chrystusa i Antychrysta?

      Usuń
    3. Chryst i antychryst to wytwory ludzkiej wyobrazni,często chorej...

      Usuń
    4. Jak dla kogo. Dla niektórych rzeczywiście, jeśli posługują się wyobraźnią, a są martwi w duchu.

      Usuń
    5. zaleciało mi fundamentalizmem i zabijaniem niewiernych,ktoś pomylił głęboką wiarę z fanatyzmem

      Usuń
    6. Toć już pan Zagłoba tłumaczył, że pogan zabijać mus, bo "Panu Bogu dyzgust czynią"!

      Usuń
  8. U nas te swieta beda po prostu kolejnymi dniami roku. Nie gotuje i nie pieke nic "na swieta", na sniadanie musli, na obiad o 12.00 to co zwykle, kolacji nie jadamy, cos na przekaske i zadnych prezentow.
    Wroslam juz w kraine, gdzie swieta zaczynaja sie od pierwszej niedzieli adwentowej i wszystko juz posprzatane, udekorowane, swieci i blyszczy. Ale "wroslam" nie znaczy, ze przyjelam ich zwyczaje za swoje, uczestnicze w tych zdarzeniach, w ktorych powinnam, z racji przynaleznosci do takiej, czy innej grupy, spiewam koledy w obcym jezyku, ktore nie powoduja u mnie wzruszenia, a jedynie radosc ze spiewania, uczestnicze w spotkaniach adwentowych, ktore sa radosne i nie "omaszczone" zadna religia.
    Jak bede miala sile, to posprzatam, jak nie, to bedzie jak bedzie. Ten rok byl dla mnie ciezki i musze zregenerowac zdrowie i sily. Moze , moze kiedys zapragne swietowania, na razie pragne spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  9. Każdy ma takie święta jakom ma rodzinę,w wielu rodzinach te święta wcale nie są błogosławione,bo w rodzinie nie ma błogosławieństwa tylko przekleństwo i niezgoda,po za tym wielu ludzi którzy są niewierzący po prostu nie ma czego świętować.Dla mnie święta to urodziny Boga i to jest najważniejsze,dla tego tak staram się rozłożyć przygotowania by nie było szaleństwa tylko czas na refleksję.miki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trzeba wziąć pod uwagę aspekt finansowy-nie wszystkich stać na święta,prezenty itp.Poza tym tak jak piszesz - nie każdy ma dla kogo te świeta urządzać:)większość robi święta dla dzieci,wnuków,ale nie wszystkim w życiu się tak dobrze ułożyło.
      Rozumiem ludzi,którzy nie lubią i nie robią świąt.

      Usuń
    2. U mnie nie ma prezentów,moje dzieci już są dorosłe,niepotrzebnych drobiazgów które do niczego się nie przydadzą nie ma sensu kupować,a na drogie rzeczy trzeba odkładać pieniądze.W świętach prezenty nie są najważniejsze.miki

      Usuń
  10. Zawsze lubiłam i lubię święta;w dzieciństwie za kupowanie pachnącej choinki, ubieranie jej,kolędy w gronie rodziny.W moim rodzinnym domu celebrowano święta, przyjeżdżali wujkowie i ciocie, do wigilii każdy zasiadał odswietnie ubrany.I był między nami Jezus,w sercach, w wierze, w miłści do bliskich.
    Lata póżniej nie straszne mi było stanie godzinami po karpia,łapanie w locie rzuconych do sklepu pomarańczy, gotowanie i pieczenie.Lubię to.
    Lubię święta w Krakowie, pasterkę, szopki, pomimo smogu,zapchanych ludżmi galerii handlowych, tłumu turystów.
    Jedyne czego nie lubię to składania sobie życzeń z calowaniem w dzióbki na pracowych wigiliach.
    No i lubię te Anioły krążące nad miastem i piernikowe serca dla absolutnie wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak, jak ja! Mimo, że u mnie nie było na wigilii karpia (teraz już jest ze względu na bratową:), a na pasterkę chodziliśmy 3km pieszo:)

      Usuń
  11. Za co lubię święta? Za to, że są.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię święta, za to że możemy spotkać się w rodzinnym gronie, śmiać się razem, rozmawiać, cieszyć się swoją obecnością, dzielić się ciepłem i serdecznością. Jak zwykle składniowo przygotowujemy smakołyki i to też jest fajne, bo nikt nie jest przeciążony przygotowaniami, dla nas święta to radość.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię Święta - od kiedy to ja je organizuję! W dzieciństwie przeszkadzało mi to, że sprzątanie i gotowanie czasami odbierało urok. Teraz korzystam z dobrodziejstw współczesności - jak nie zdążę/nie mam humoru ugotować to zamawiam; jak nie zdążę posprzątać - to też zawsze pomoc jest. A dla mnie najważniejsze jest to, żeby zaprosić samotne osoby z mojej rodziny. I to w świętach lubię najbardziej. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  14. Święta to dla mnie poczucie ciągłości trwałości. Świadectwo, że choć czas płynie, to ta wspólna rodzinna historia wciąż trwa... bogatsza o kolejne wspomnienia.
    Święta lubię za bliskość i wolniej płynący czas...

    OdpowiedzUsuń
  15. Wigilia w szkole? to jakaś paranoja:)Hipokryzja jak w sejmie:)Chyba głównie po to,żeby faktycznie woźne się nie nudziły:))
    Chciałabym dożyć czasów,kiedy szkoła będzie świecka,nauczyciele neutralni światopoglądowo i będzie w niej przede wszystkim nauka, a nie wigilie i inne szopki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czegoś takiego jak bycie neutralnym światopoglądowo. Albo ktoś uznaje istnienie Boga i Jego Syna, albo nie. Ci tak zwani "letni", którzy jeszcze się nie zdecydowali, będą odrzuceni.
      To dopiero hipokryzja, jak ktoś mówi, że jest neutralny światopoglądowo, pomimo że Bóg dał mu rozum po to, żeby Go szukał.

      Usuń
    2. A co z muzułmanami? Co się stanie z Żydami? A Hinduisci. To ponad miliard ludzi o "zimnym"(hehehe) wręcz światopoglądzie. Co z nimi? Użyj człowieku rozumu, jesteś w XXI wieku...

      Usuń
    3. Odpowiedź na to jest w Apokalipsie, nikt nie miał lepszej wizji niż Jan. Ale może wśród tych narodów są ludzie, którzy czczą Boga niezależnie od tego, jak Go nazywają i przestrzegają 10 przykazań. Sprawy oprawy religijnej są tu drugorzędne.

      Usuń
    4. może; )))

      Usuń
    5. Aniu! Tak samo myślę - pracowałam w brytyjskiej szkole i tam właśnie tak było jak piszesz.

      Usuń
    6. Człowiek neutralny światopoglądowo, który klaszcze w ręce na wolne dni z powodu świat chrześcijańskich , to dopiero hipokryzja ! Szanujmy się nawzajem. Śmieszy mnie wszechobecna " tolerancja" i " miłość " każdego i jednocześnie plucie....

      Usuń
    7. Tam, gdzie pracują ludzie dorośli, tam NIE MA żadnej neutralności światopoglądowej, bo każdy ma jakiś światopogląd, nawet, jeśli go sobie do końca nie uświadamia i go nie wyraża. Ale zawsze się nim kieruje. Bo światopogląd to nic innego, niż pogląd na świat. Człowiek by musiał być androidem, żeby nie miał żadnych poglądów.
      Rozumiem, że chodzi o to, żeby nie narzucać w szkole poglądów religijnych i to by była słuszna droga, bo religii jest wiele.
      Ale jeśli ma chodzić o to, żeby zakazać mówienia o Bogu i zabronić ludziom Go szukać, to jest narzucanie światopoglądu ateistycznego.
      Wtedy szkoła nie jest neutralna, bo ma narzucony światopogląd. Czy jest z tego jakieś wyjście?
      Bo naukowo jak do tej pory nikt nie udowodnił, że Boga nie ma!

      Usuń
    8. Anonimie, a napisz proszę, czy naukowo udowodnione, że Bóg JEST.
      Dziękuję, do widzenia.

      Usuń
    9. Każdy się przekona czy Bóg jest czy nie po śmierci,szkoda że wtedy będzie już za późno.To tu na ziemi mamy możność wybrać drogę swojego życia,każdy będzie miał taką wieczność jaką wybrał.miki

      Usuń
  16. Nie lubię świąt, ale jakoś je znoszę. Jak już odbębnię rodzinne obowiązki, jest fajnie. Do roboty nie trza iść, książki można poczytać, filmy i spacerki. No i jak wszystko się kończy, to robota jawi się jako przyjemność, większa niż normalnie, bo ja lubię swoją pracę. Przerywnki potrzebne :-) nawet takie. O! i lubię kolorowe światełka i choinkę!

    OdpowiedzUsuń
  17. Moja Babcia mówiła, święto to nie data w kalendarzu, święto jest wtedy kiedy świętujemy :)
    Uwielbiam Święta za rodzinne spotkania, za śpiewanie kolęd z przyjaciółmi, za smażonego karpia mojej Teściowej i za kotlety mielone mojej Bratowej :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Były takie lata kiedy zaczęłam bać się tych Świąt. Kiedy zaczęli odchodzić z naszego i mojego życia najbliżsi, na drugą stronę albo do innych osób i innego, lepszego życia. Kiedy już nie rozkładało się stołu i nie dostawiało krzeseł do kolacji wigilijnej. Kiedy zamiast choinki z lasu do sufitu pojawiła się mała sztuczna, bo po co, bo dla kogo, bo igły, bo kto ubierze, rozbierze, posprząta, wyrzuci itp.
    Zeszły rok był przełomowy, kolejne odejścia, kolejny ból i rozpacz. Aż stanęłam pod ścianą i...no właśnie, ten rok jest inny. Czekam na te święta z radością, ale taką spokojną, pogodzona z tym, że jest jak jest i z myślą, że do stołu wigilijnego usiądą ze mną i najbliższą osobą wspomnienia wszystkich przeszłych wigilii, gwaru, radości, czasem rozczarowań i smutków, czasem nadziei na coś pięknego...

    OdpowiedzUsuń
  19. Juz 36 raz nasze Boze Narodzenie bedziemy swietowac poza Polska , na drugiej polkuli., Tu , gdzie sie je obchodzi roznie , bo zyja tu ludzie roznych narodowosci i roznych religii.Zawsze na kolacje wigilijna spotykamy sie wszyscy , cala rodzina,a jest nas juz 10 osob.W tym roku pierwszy raz to bedzie u syna, ktory wyprowadzil sie poza Melbourne.Ale to tylko 90km,czyli blisko bo odleglosci w tym ogromnym kraju inaczej sie ocenia.Wszyscy przywieziemy przygotowane juz potrawy, bo synowa nie jest Polka i nie bardzo potrafi nasze wigilijne dania przygotowac.Jej przydzial, to usmazenie ryb , ugotowanie ziemniakow i desery.Beda polskie koledy,polska tradycja.Bedzie duza choinka ze stosem prezentow.Kazdy dostanie to, o czym marzyl, co chcial miec.Kazdy zlozy zyczenia swiateczne kazdemu.Najbardziej ciesza sie dzieci, bo prezenty dostana w wigilie swiat i w pierwszy dzien swiat tez,u drugich dziadkow( bo wtedy rano pod choinkami w calej Australii leza prezenty).
    W pierwsze lata brakowalo mi skrzypiacego sniegu pod nogami, mrozu,ale potem sie przyzwyczailam.Wszyscy tu obchodza te swieta, w sklepach jest wprost obled kupowania prezentow, bo wszyscy je wszystkim kupuja.Wszedzie slychac koledy, zaklady pracy urzadzaja przyjecia swiateczne dla pracownikow.W kazdej dzielnicy urzadza sie wieczor spiewania koled i nie tylko koled.To jest na powietrzu, wieczorem,przynosi sie swieczki, latarki ,wszyscy spiewaja z roznymi zespolami,piosenkarzami. To jest lato, wakacje, okres urlopow i wszyscy maja czas i ciesza sie .Bardzo lubie te atmosfere i nasze swieta , takie polsko-australijskie. A czego nie lubie? Tlumow w sklepach i tego obledu kupowania prezentow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. święta na plaży, ach, marzenie

      Usuń
    2. Z plaza to trzeba bardzo uwazac,po pol godzinie mozna byc poparzonym.Australia prowadzi w swiatowym rankingu raka skory.Najbezpieczniej na plazy jest wieczorem tuz przed zachodem slonca.

      Usuń
    3. Klarko, ja dwa razy w zyciu spedzalam czas okoloswiateczny (same Swieta to nie) w tropikach i... czegos mi brakowalo! :D To pewnie kwestia przyzwyczajenia, ale w ogole nie czulam tam, ze Swieta juz za pasem! ;)

      Usuń
  20. Jak mi nikt nie karze tych swiat celebrowac, to sie ciesze ze sa - bo jest wolne :} duuuzo wolnego!

    Gorzej jak sie tak zlozy, ze trzeba je spedzic poza wlasnym domem, "w gronie" i dla rodzinnego dobra ogólnego robic rzeczy od których az w srodku wszystko sie w czlowieku zwija z bólu i krzyczy "uciekaj"! :))) (np. koledy, oplatek). Yhhh... no ale robie dobra mine do zlej gry i jakos brne, no bo co, przeciez nie bede robic scen i psuc waznego dla kogos dnia.
    Ale powiem szczerze, potrzebuje pózniej co najmniej tygodnia na dojscie do siebie.

    Takze tak.
    Za co lubie swieta - za to, ze sa.
    Za co nie lubie swiat - za to, ze sa.

    OdpowiedzUsuń
  21. Od kakiegoś czasu święta mnie męczą.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie bardzo rozumiem dlaczego więcej pracy z powodu wigilii? Skoro dzieci na wigilię ustawiają stoliki itp to ich zakichany obowiązek ogarnąć po. U nas wręcz przeciwnie. Wigilie kończą się wcześnie. Pilnujemy żeby zrobić porządek. Panie sprzątają z grubsza. Pan dyrektor puszcza do domów wcześniej. To nienormalne żeby przez czyjeś świętowanie inni mieli więcej pracy. Dziwię się nauczycielom, że uczą dzieci zostawiania po sobie bałaganu. Po jakiejkolwiek pracy plastycznej moim uczniom rączki nie poodpadaja jeśli posprzatają. Szacunku do pracy innych trzeba uczyć zawsze !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A robicie prawosławne wigilie? Chanuka też ważne święto. U nas są też zielonoświątkowcy. Bo szacunku dla innych ludzi też trzeba uczyć. Nie tylko sprzątania, co oczywiście jest bardzo ważne. To tylko tak dla przypomnienia, że inni też mają święta ;-) Tylko szkoła o nich zapomina tak zgrabnie. No i są ateisci, oni też świętują :-) na swój własny, oryginalny sposób. I nie, nie dokuczam, tylko pokazuję dziury systemu. A miłość wokół :-)

      Usuń
    2. Gdybyśmy mieli w szkole prawosławnych to by była. Nie lubię uogolnien. A skąd wiesz, że nie uczymy szacunku dla innych wyznań czy kultur. Szacunek zawsze musi iść w dwie strony. Szanuje innych za wyznanie ...itp i chce tego samego. Gdyby ktoś zorganizował święta dla wyznawców innej religii to Wow? A wigilia już be? Myślę, że jeśli są w szkole wyznawcy innej religii to mogą wyjść z inicjatywą, pomoc zorganizować, pokazać. A nie tylko liczyć na nauczycieli.

      Usuń
    3. Miłość wokół Marzycielko, miłość :-)

      Usuń
    4. Marzycielko, wczoraj dzieci wyważyły drzwi do toalety, nauczycielskiej zresztą. Bo się bawiły na przerwie. Konserwator przyszedł i wstawił je z powrotem bo tylko wyleciały z zawiasów. Rodzicom szkoda mówić bo zareagują "to jak pilnujecie dzieci". A z tym sprzątaniem taki przykład okna posypane sztucznym śniegiem, na podłodze wykładzina dywanowa, codziennie pełno tych białych kłaków w całej klasie.

      Usuń
    5. Trzeba być ślepym aż na plecach, żeby nie widzieć, że walka toczy się wokół imienia i nauki Jezusa. Katolicy czy inni wyznawcy Chrystusa nie plują jadem na siebie w takim stopniu, jak ateiści na wierzących. Może nie wszystkim zależy na zbawieniu i to należy uszanować że ktoś woli wygodne doczesne życie bez praktykowania nauki Jezusa, ale niebezpieczeństwo polega na tym, że przy świątecznym stole można ulec złym wpływom.
      Wiara i ateizm to są przeciwności takie jak światło czy ciemność i są w opozycji, dopóki ktoś się nie nawróci, nie przyjmie Światła Bożego.
      Ateiści nazywają wierzących "ciemnotą", a sami odcinają się od Światłości.

      Usuń
    6. Pomiędzy czarnym a białym nie ma nic. Szkoda.

      Usuń
    7. Jest szarość. Ale ja nie lubię szarości...

      Usuń
    8. Wydaje mi się, że epatowanie "zbawieniem","odrzuceniem","swiatloscia"..cokolwiek to znaczy:))jest sporym nadużyciem, jako że są to rzeczy w żaden sposób nieweryfikowalne.

      Usuń
    9. A ja zaczęłam doceniać odcienie szarości. :-)

      Usuń
    10. W naszej wiejskiej szkole (podstawówka +gimnazjum) nigdy nie było wigilii. Paczki na Mikołaja i kiermasz świąteczny/ ozdoby, stroiki robione przez dzieci i sorzedawane w dniu wywiadówki - jutro- to niwa tradycja. A dzieci wyznania prawosławnego zawsze były- w mniejszości. Ale był czas, że mieli w szkole religię, bo warunek to trójka dzieci niezależnie od wieku.
      Jestem za powszechną świecką szkołą, obok może funkcjonować i katolicka, czemu nie. Rodzic powinien mieć wybór. Religia nie powinna być przedmiotem na icenę.

      Usuń
    11. Maksiputku, zrobiłaś mi dzień: trzeba być ślepym aż na plecach :-))))Nigdy nie słyszałam takiej pięknej obelgi :-) Nie to, że biorę do siebie, bo jakoś nie koniecznie, szary to także boski kolor, jak wszystkie :-) Sformułowanie, rewelacja, piękne absurdalnie :-)

      Usuń
    12. Pani Bzikowa
      Nie miała to być żadna obelga, tylko podsumowanie tego, co się dzieje w sferze duchowej w okolicach
      Bożego Narodzenia. Tak samo, jak partie sobie przeciwne nie mogą się prawdziwie pojednać, chyba że któraś z nich zmieni poglądy. Mogą tylko iść ze sobą na kompromisy.
      Zakładam, że Bóg z Lucyferem nie będzie na takowe szedł,to tak logicznie rzecz biorąc wyznawca Boga powinien być czujny. Czyjąś niewiarą też można się zainfekować, bo z kim przestajesz, takim się stajesz. Nie chodzę od dawna do kościoła, ale pamiętam, że tam modlono się o dar jedności w Duchu Świętym, czyli w Woli Bożej. Za taka jednością jestem całą sobą.
      Piszę to jako osoba nie tyle wierząca, ale przekonana własnym doświadczeniem o istnieniu Boga. Ale znająca prawie wszystkie gałęzie ezoteryki, w których jest mniej lub więcej prawdy. Szary to żaden boski kolor, tak jak choroba, smutek i zło, to nie są przymioty Boga. Owszem, istnieją w materii, ale cala sztuka się z tej materii wydostać. I nie chodzi o przejście na "tamten świat", bo można na nim spaść jeszcze niżej niż ziemski poziom.
      A moje najpiękniejsze Święta, jakie kiedykolwiek przeżyłam, były najgorsze, jakie można sobie z punktu widzenia ludzkiego wyobrazić. Trzydzieści lat temu, po tragicznej śmierci mamy, sama, bez jedzenia, z Jej fotografią na stole. Nie płakałam wtedy, a WYŁĄM do Boga, żeby mnie stąd zabrał. I wtedy poczułam Jego miłość, ale tego nie da się opisać. Teraz wiem, że na co dzień do kontaktu z Bogiem raczej nie ma zasięgu, bo żeby złapać zasięg, potrzebne jest głębokie uczucie.

      Usuń
    13. Ale mnie to naprawdę rozbawiło, uśmiałam się i poprawiłaś mi humor. Spokojnie, to nie był sarkazm, tylko uczciwe pośmiacie się ;-) Kontak z bogiem to bardzo osobista sprawa, każdy przeżywa inaczej. I to bardzo dobrze :-) To rodzi akceptację :-)Jak już to zaakceptujemy :-) Miłego :-)

      Usuń
    14. Ja pisałam o kontakcie z Bogiem, a nie z bogiem, bo bogów pisanych z małej litery jest wielu...

      Usuń
  23. Lubię Święta. Za spokój i gwar, za wiarę i wątpliwości, za barszczyk i choinkę, za wspomnienia z dzieciństwa, za to, że się spotykamy. Za to, że jednak łączą bardziej, niż dzielą.

    OdpowiedzUsuń
  24. Lubie Swieta za uroczysty nastroj i wzruszenie. Za blyszczace oczy dzieci czekajacych na ten wyjatkowy wieczor i goscia w czerwonym kubraku. Za nasza mocno okrojona, ale jednak rodzine, odswietnie ubrana (no, meza musze pilniej gonic za te stare, dziurawe koszulki :D) i zbierajaca sie wokol suto zastawionego stolu. Nawet za stanie przy garach do polnocy, bo lubie ten efekt pekajacej od pysznosci lodowki. ;)
    Za co NIE lubie Swiat? Nie wiem... :) Utyskuje na te porzadki, na bol nog od stania przy kuchence (na to najlepszy jest kieliszek wina w dloni! :D), na tyle spraw do ogarniecia... Ale kiedy przychodzi Wigilia, czuje juz tylko radosc i spokoj. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Kiedyś nie lubiłam, dziś lubię, bo oznaczają kilka dni wolnego. Mogę wtedy odpocząć, w końcu się wyspać, nadrobić zaległości z filmami czy książkami - co tam tylko przyjdzie mi do głowy. Taki dłuższy weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ogólnie to bardzo lubię święta, ale w tym roku postanowiłam trochę zwolnić. Po prostu chcę spokoju.
    Święta z dzieciństwa wspominam bardzo dobrze, ale wtedy było inaczej. Człowiek cieszył się z drobiazgów. Dla mnie najważniejsze było, że spędzałam ten czas z tymi, których kochałam - z babcią i dziadkiem. Była choinka, prezenty, barszczyk, pierogi, ale nie było nic "na pokaz". Było fajnie, normalnie, jak to w rodzinie ! Nawet zima była jak z bajki !!! Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  27. A za kilka dni powiemy...święta...święta i po świętach! Zróbmy tak żeby nam było w tym czasie jak najlepiej...wiem...czasami się nie da, ale chociaż spróbujmy by tak było! Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
    "Zaśpiewajmy pastorałkę od serca do ucha...gdy za oknem biała śniegu poducha, poducha...
    Już tam Jezus w żłobie leży, na wyścigi każdy bierz by zobaczyć Malucha..." my też spróbujmy nowonarodzonego Jezusa zobaczyć...w drugim człowieku!

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja od paru lat znów lubię święta. Nieważne jak i gdzie urządzone, ważne, żeby się spotkać z bliskimi :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Widzę,że nie ma mojego komentarza...no nic,trudno...

    OdpowiedzUsuń
  30. Święta lubię, bo to okazja do wspólnego biesiadowania z bliskim. Nie z tymi z którymi wypada, ale z moją bardzo małą rodziną, która kocham. Czyli w tym roku trochę ciężko, bo spędzę te święta tylko z Kraciastym ... dodam, że oboje jesteśmy niewierzący i spędzamy różne święta tak jak chcemy. Myślę, że dużo z tego jak czujemy święta jest związane z naszym dzieciństwem i z tym czy czujemy się kochani. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz