czwartek, 4 października 2018

poprzez zaspy i bezdroża..

Chodzę do pracy na dwunastą. Dosłownie chodzę - to zaledwie trzy przystanki i gdybym nie pracowała fizycznie, to taki spacer byłby dobrą formą ruchu. Ale pracuję fizycznie i ruchu mam dość. Latem maszeruję w samo południe w pełnym słońcu i kiedy już docieram na miejsce, jestem spocona i spragniona. Ale przy okazji łapię słońce, opalam twarz, ręce i nogi,  to tylko pół godziny więc mnie nie zdąży spiec. Gorzej gdy jest zimno, wieje i leje. Ostatnio deszcz złapał mnie już na pierwszym przystanku, schroniłam się i usiłowałam "złapać okazję". Przypomniałam sobie, jak całą szkołę średnią w ten sposób jeździłam z mojej wsi do Tuchowa i do Tarnowa, bo autobusy kursowały bardzo rzadko, często były opóźnione lub przejeżdżały jak widmo bez zatrzymywania, tylko tabliczka na szybie informowała biedaków, że wolnych miejsc brak.
Nie było wyjścia, do najbliższego miasteczka było 12 km a tam, gdzie chodziłam do szkoły, dużo dalej. Dwójką i krajem - mieliśmy takie popularne powiedzonko. Czyli dwie nogi i skraj drogi. Cnotka albo piechotka - to było realne zagrożenie i podczas tych dojazdów kilkakrotnie byłam atakowana. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam. Byłam dzieckiem. Miałam 14, 15, 16 lat. Byłam chuda i mała, byłam dzieckiem i wyglądałam jak dziecko. Wstydziłam się przyznać, bałam się, w końcu nic takiego się nie stało. Tak by mi wtedy powiedzieli.
Ale nie o tym dziś chcę pisać, tylko o tych aktualnych marszach do pracy. Do brzegu.  Tamtego dnia, gdy  wiało i lało jak z cebra i w połowie drogi miałam dość bo po pięciu minutach zdążyłam przemoknąć na wylot. Tak, deszcz siekł w twarz a spływał na ramiona i na plecy.   Stanęłam  na przystanku i machałam ręką a kierowcy pokazywali mi, że..jadą niedaleko, dlatego się nie zatrzymają. A ja właśnie chciałam niedaleko, część tych osób nawet z widzenia znałam, rzeczywiście jechali być może do pobliskiego marketu czy do urzędu gminy. Trudno.
Ale wreszcie zatrzymała się miła osoba i mnie pod szkołę podrzuciła. Och, jaka byłam wdzięczna.
 Zamierzam ogłosić na lokalnym fb, że jeśli jadący drogą z miejscowości A do B zobaczą brnącą poprzez zaspy i bezdroża przez pustynie lodowate nieszczęsną kobiecinę z torbą obwieszoną odblaskami to niech mają litość w sercu i podrzucą ją do orki.
Orki, orki z Majorki...orki z Kołobrzegu..
orki to takie pandy  tylko że w wodzie i mają płetwy...


10 komentarzy:

  1. też nie raz miałam położyć się na środku drogi... ale to nic nie da :) Orki orki z Majorki.
    Lepiej w domu lulać Hanię niźli pojazd ci tam stanie!orki orki to ja.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. trzy razy podwoziłam nieznajomego autostopem
    raz lało jak z cebra
    raz był straszny mróz
    raz potworny upał

    chyba jestem meteopatkom;))

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nieszczęsną kobiecinę", która po przekroczeniu progu szkoły staje się Groźną Woźną? No, no, oczami wyobraźni już widzę metamorfozę w głębi szatni... :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może spróbuj do pierwszego przystanku a potem prosto do trzeciego, jeden zaoszczędzisz.
    Że tez sama tego nie wymyśliłaś !.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotr Opolski, opatentuj, świetny pomysł! :-D Ja Klarko mam wyjątkowo dobrze bo jeden przystanek do pracy, jestem niezależna od komunikacji, czytam też czasem po drodze tylko na psie kupy muszę uważać. Jak to w mieście :-/ Współczuję Ci tego chodzenia po deszczu. Kierowcy! Bierzcie Klarkę do samochodu! Będziemy ogłaszać dobrego człowieka w internetach :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Klarko, a może to byłaby praca dla Ciebie? https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/praca/praca-dla-testera-ksiazek/6dt6whp

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, co to są te Orki z Majorki, ale mam nadzieję, że mnie oświecisz.
    Takie chodzenie do pracy w słocie, na wietrze i mrozie przyjemne nie jest. Ale nie zawsze ludzie lubią podwozić. Z podobnych powodów. Chociaż osobę znaną raczej bym chętnie podrzuciła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem co to te Orki, muszę sobie w google wrzucić...

    OdpowiedzUsuń
  9. przystanki do pracy....ale byłabym szczęśliwa.
    Ale źle nie jest.Jak nie ma korków to nawet w 45 minut ( z przesiadką jedną ) jestem na miejscu;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz