sobota, 15 września 2018

pewnie za chwilę skasuję ten post




Wy sobie sami płaciliście składki to wam się nic nic nie należy - powiedziała z uśmiechem pani do której zwróciłam się o naliczenie dodatku stażowego.
Prowadzącym działalność nie liczy się również staż pracy na własny rachunek  do urlopu wypoczynkowego. Piszę to w sobotni poranek, zła jak osa z wielu powodów.
Ciągle słyszę narzekania że 300 + to mało, że 500 + to mało, i szlag mnie trafia.  Należę do przegranego pokolenia. Miałam 4 miesiące urlopu macierzyńskiego. Musiałam płacić za wszystko, jeśli chciałam aby moje dziecko miało nieco lepiej - lakowanie zębów, porządniejsze plomby, alergolog, szkoła angielskiego.
Nikt, absolutnie nikt nie chciał nam dać mieszkania, nie dopłacał nam do prądu czy gazu. Nawet nie przyszło mi do głowy, że takie rzeczy się dostaje a nie kupuje. Nigdy nie miałam nawet głupiej dopłaty do miesięcznego biletu.  Tyraliśmy odprowadzając drakońskie podatki, przywaleni zusem, bezustannie kontrolowani przez sanepidy i  skarbówki.  Tyraliśmy na co? Na nierobów, na pomniki, na pensje katechetów, na pielęgnowanie patologii? 

Nie dziwię się, że u nas tak ciężko o pozwolenie na broń.

77 komentarzy:

  1. Dlatego, wyprowadzilam sie a potem zabralam ze soba skladki. Mam nadzieje nie wracac.
    Zla jestem bo w sytuacji, kiedy na skutek zaniedbania lekarzy, tata zostal osoba gleboko niepelnosprawna, zostalismy z tym zupelnie sami. Panstwo umylo rece.

    Ale nie o tym pisalas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czekałam na neurologa kilka miesięcy bo drętwieją mi ręce, powiedział, że to dlatego, że nie ćwiczę, teraz drętwieją mi również nogi

      Usuń
    2. Guzik prawda! Mnie też drętwieją ręce, to jest spowodowane uciskiem na nerwy, co z kolei jest spowodowane zwyrodnieniami kręgosłupa w części szyjnej. Moja neurolożka o tym wie. Można sobie pomóc (trochę) rehabilitacją a w ostateczności - operacją...

      Usuń
    3. Mnie pomogły masaże u rehabilitanta. Pamiętaj, że operacja to ostateczność. Zawsze są po niej jakieś powikłania- u mnie bliznowiec...

      Usuń
    4. Jest też coś takiego jak osteopata. Bardzo polecam. Bardzo :-)

      Usuń
  2. Bo nasz piękny kraj najhojniejszy jest dla nierobów i patologii. Reszta frajerów niech tyra i płaci podatki, składki i cicho być!
    Pozdrawiam, Krecia

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kasuj tego posta Klarko. To wszystko prawda. Jestem z tego samego pokolenia co ty i też szlag mnie trafia na obecny porządek rzeczy.Ewa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, prowadzącym działalność nie należy się też urlop. Albo zarabia, albo odpoczywa. A innym spada z nieba, nawet jeśli tego nie potrzebują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogusiu,
      jeszcze usłyszy, że na tym urlopie na niego pracują ludzie, tylko nikt nie bierze tego pod uwagę, że jak szefostwa nie ma to wydajność spada o połowę. My długo na urlop wyjeżdżaliśmy osobno, wspólny to luksus od kilku lat. I oczywiście krótki- tygodniowy.

      Usuń
  5. To okropne i wkurzające.
    Mnie zadziwia jeszcze to, że składkę zdrowotną płacę dwa razy - jedną odprowadza uczelnia, z którą mam umowę i pracę, a drugą ja sama z działalności gospodarczej. A przecież jestem w osobie pojedynczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąż tak samo. W szkole i z działalności ( nawet jak dochód jest kiepski lub w ogóle nie ma - bo chałtury nie zawsze są).

      Usuń
    2. I nawet mimo podwójnego oskładkowania stoisz w kilometrowej kolejce do lekarza albo płacić trzecią składkę - za prywatną wizytę u specjalisty. :( Boli jak cholera...

      Usuń
    3. i jak chorujesz i masz zwolnienie też płacisz!

      Usuń
  6. Klarciu, jestem w tej samej sytuacji. Pracuję teraz na etat, ale kilkanaście lat prowadziłam działalność.Płaciłam składki na ZUS, ponad tysiąc złotych miesięcznie. Regularnie i skrupulatnie. Nie było żadnych ulg i zwolnień, choćby z tytułu firmy na dorobku. A jak przyszło co do czego to dodatku za wysługę ni ma. Nie należy się. Bo harowanie na własne konto to nie praca. Paranoja.

    Też mnie czasami szlak trafia.ech.
    ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Katecheta też człowiek i nauczyciel. Ma wykształcenie i robi stopnie awansu. Często ma więcej pracy , bo ogarnia sprawy liturgiczne. Poslefa ocenie dyrektorowi i kurii. To nie jego wina, że jest konkordat. Pracuje solidnie w trudnych czasach. Ma tak samo jak inni nauczyciele rodzinę. Dlaczego za winy księży i Kościoła zbiera baty ( moze nie ma wyboru i po prostu pracuje).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek tak, ale nauczyciel? No bez żartów... Mój syn nie chodził na lekcje religii, więc katecheta go na korytarzu szkolnym wyzywał od stanistów. Dopiero groźba powiadomienia policji poskutkowała, żeby tego zaprzestał, bo szkoła (wychowawczyni i dyrektorka) nie reagowały na moje skargi.
      Pozdrawiam, Krecia

      Usuń
    2. Nie wszystkie drzewa w lesie są krzywe. Jak nauczycielka od polskiego wyzywala nas od głąbów itp to nie znaczy, że wszyscy są tacy. Czyli wychowawczyni i dyrektorka też nie nauczyciele , bo nie reagowali.

      Usuń
    3. Religia w ogóle nie powinna być w szkołach. To prywatna sprawa każdego człowieka. A katecheta to nie nauczyciel. I nigdy nie będzie. To nie nauka, tylko ideologia. Narzucana systemowo. Można dziecko wypisać, ale będzie wyzywane, tak jak u mnie: niewierny. Albo satanista. Więc nie udawajmy, że katecheta to jakikolwiek nauczyciel.

      Usuń
    4. Nie powinna ale jak już jest, to ktoś musi nauczać. U mnie nikt nikogo nie wyzywa. Ideologia narzucana? Nikt mi nic nie narzuca! Chcę- wierzę, nie - to nie. Chciałam to puszczałam dzieci na religię, nie chciałam nie puszczałam. Nigdy nie czułam presji. Szanuję tych, którzy nie wierzą, uczę tego moich uczniów i oczekuję również szacunku od rodziców i uczniów. Taka jest wlasnie tolerancja w Polsce ( równość dla wszystkich- oprócz katechetów). U nas dzieci nie chodzące na religię idą do domu, na etykę lub bardzo rzadko do świetlicy. Krzywda im się nie dzieje. Czuję się nauczycielem i nim jestem od ponad 25 lat ( mam 2 tytuły mgr i dyplomowanie) mimo drwin, lekceważenia mnie, mojego przedmiotu, wyśmiewania. Lubię swoją pracę i uczniów, a oni mnie. Cięzko na to sama pracuję i nikomu kasy nie zabieram.

      Usuń
    5. Marzycielko, każdy ma to, co chce. Ja uważam, że wiara to nie nauka. A religia to nie przedmiot. W momencie kiedy stała się przedmiotem, sakrum znikło. I już. Ale to moje. A to twoje. Dusze to delikatna materia :-) Skoro cię to cieszy, to to rób.

      Usuń
    6. oczywiście najgłośniejsze są skrajne przypadki

      Usuń
    7. Marzycielko, nie dziw się, że ludzie się burzą na katechetów w szkole, bo państwo nie powinno wyręczać KK w tzw krzewieniu wiary. Może w Twojej szkole jest idealna sytuacja i nikt nie wywiera presji na uczniów w kwestii religii, ale to raczej wyjątek niż reguła. Jestem osobą wierzącą, ale na religię chodziłam do salki katechetycznej przy plebanii, a lekcje prowadził ksiądz i uważam, że tak powinno zostać. Poza tym, nachalne narzucanie ludziom wiary przynosi odwrotny od zamierzonego skutek. Boga trzeba szukać, a nie za wiarę wystawiać stopnie. Kolejną sprawą jest katecheza w przedszkolach. Co ma zrobić rodzic, żeby jego dziecko nie czuło się odmieńcem? Czy naprawdę KK musi w taki sposób dbać o liczbę wiernych? Moim zdaniem stanowczo nie.

      Usuń
    8. Uczylam juz w szkole, kiedy wprowadzono katecheze.
      Moj owczesny dyrektor powiedzial wtedy prorocze slowa: s
      religia skonczy jak te inne "michalki"-plastyka, muzyka, wf.
      Smutne.

      Usuń
    9. Ameryko, może jednak dobre. Bo kiedy coś się nie sprawdza, ludzie czują brak i szukają czegoś nowego. I idą do przodu. Czasem po krętej drodze, ale zaczynają znów szukać. I to jest dobre ;-)

      Usuń
  8. A najgorsze jest to, że rozdawnictwa końca nie widać!!!
    I tylko kwestią czasu jest kiedy to wszystko zwyczajnie pier---nie!

    Ja też haruję jak wół, płacę wszystko co się "należy", i coraz to więcej, i pojąć nie mogę (chyba głupia jestem) z jakiego powodu moja emerytura będzie kiedyś niższa niż obecnie???!!! Noż K---a Nać!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pracuję w szkole i szlag mnie trafia, kiedy "madki" wielodzietne, które nigdy nie pracował (bo kiedy,jak co rok prorok)zaopiekowane przez MOPS czy GOPS, mające 500+ i wyprawki przychodzą jeszcze po pomoc do szkoły. Moja koleżanka pyta, jak uzasadnić tę pomoc - podręczniki darmowe, wyprawka na pomoce jest, 500 złotych na podstawowe potrzeby jest, karta dużej rodziny jest... Więc na co ta dodatkowa pomoc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w szkole widać na co idą pieniądze jak się ciepło zrobi. NA NOWE TATUAŻE!

      Usuń
  10. Pisałam w nerwach, co widać po teście... Chodzi o pomoc finansową oczywiście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam o DARMOWYCH obiadach i refundacji szkolnych wycieczek...

      Usuń
  11. Emel, no przecież na przelew - jak to się kiedyś mówiło :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja wiara w cokolwiek w ogóle upadła. Wiesz, jak było - nie miałam, póki nie zarobiłam. Teraz zarabiam, ale mieszkania nadal kupić nie mogę. Nic mi się nie należy, bo jestem singlem, ale wiesz też, że, choćbym chciała zmienić ten stan rzeczy, nie mogę.
    Jestem zmęczona i już nawet nie zawiedziona, jestem zobojętniała na wszystko, co się tu dzieje. W przyszłym roku pakuję graty i wyjeżdżam. Nie wiem, czy po lepsze - na pewno po spokojniejsze i godniejsze życie. Szkoda, że Polska, w którą tak oślepienie wierzyłam, z każdym dniem coraz bardziej pokazuje, że jestem... nikim, chociaż realizacji niektórych celów oddałam najfajniejsze lata.

    Nie kasuj wpisu, nic złego nie napisałaś, byś miała się czegokolwiek wstydzić albo obawiać. Taka jest niestety nasza rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
  13. Też mam działalność gospodarczą więc dobrze wiem jak to wygląda - ja na szczęście na ten moment jeszcze widzę u siebie więcej plusów niż minusów. Według mnie teraz o tyle jest lepiej, że jednak jest dla części osób wybór: etat - działalność, parę lat temu było gorzej. I druga sprawa punkt widzenia zależy mocno od punktu siedzenia: mój znajomy ma działalność gospodarczą z edukacją związaną. Jest w tym naprawdę dobry i klienci go cenią. Jedną z rzeczy, którą się zajmuje to korepetycje i dla niego najtrudniejszą kwestią jest szara strefa - czyli nauczyciel, który po swojej etatowej pracy udziela korepetycji: nie płaci ZUS, podatku - więc cena niska, czy też zaniżają ceny ludzie, którzy mają etat a dodatkowo działalność - bo nie płacą ZUS-u. I wtedy niestety jakość usługi- mój znajomy naprawdę jest często o wiele lepszy, niż Ci którzy dorabiają (to głosy jego Klientów) nic do rzeczy nie ma. Piszę o tym, by też pokazać inny punkt widzenia - część działalności gospodarczych jest niszczona nie przez podatki i inne prawo, a właśnie to, że jest szara strefa i nierówne szanse. Straciłam nadzieję, że to da się uporządkować: bo przepisy zawsze można obejść, a gorzej z mentalnością ludzi. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie kasuj tego posta, bo (tak, jak ktoś już wcześniej powiedział) napisałaś prawdę i masz prawo być rozżalona. Wprawdzie nie jestem z Twojego pokolenia (jak dobrze gdzieś doczytałam mam tyle lat, co Twój syn), ale czuję się dokładnie tak samo. Całymi dniami pracuję na zlecenie i cały czas zastanawiam się nad założeniem DG, ale doszłam do wniosku, że teraz to się zupełnie nie opłaci. Ludziom, którzy pracują, starają się i nie mają praktycznie wolnego zabiera się absurdalne składki (mnie np. zlikwidowano możliwość rozliczeń z przeniesieniem praw autorskich więc podatek zwyczajnie poszedł mi w górę), aby ktoś inny mógł się bawić ich kosztem w szczęśliwą mamusię. Jak patrzę na te niektóre "matki 500 plus" to mi się coś robi. Też nie potrafię zrozumieć, że moi rodzice całe życie ciężko pracowali i nic nie dostali, a teraz jeszcze podatki z ich emerytury mają dostawać roszczeniowe, wystrojone matki, którym zwyczajnie się pracować nie chce i się śmieją, że przecież to się nie opłaca (dostają 500 plus, jakieś tam dodatki rodzinne, dopłaty do czynszu, ulgi podatkowe na dzieci, darmowe podręczniki, obiadki w szkole itp.). Teraz po prostu dali jakąś absurdalną szansę osobom, którym się nie chciało uczyć, aby mogły sobie wygodnie żyć na koszt innych (oczywiście bez konieczności pracy, bo po co).
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  15. Klarko, nie kasuj. Napisałaś prawdę, a każdy kto ma trochę rozumu po prostu Cię rozumie.
    Nie wiem czy wiem, ale teraz jest bardzo modne hasło: szlachta nie pracuje.
    I mnie kurwa krew zalewa. Pracuję od ponad 20 lat. Dzień w dzień, dzień w dzień. Czy mi się chce czy nie. Czy mam doła czy nie. Czy jestem zmęczona czy nie. Do emerytury jak dobrze pójdzie będę miała staż pracy albo 40 lat albo i więcej, jak podniosą wiek emerytalny. A wiem, że podniosą, bo prędzej czy później wszystko pieprzenie. Bo rozdawnictwo kosztuje, a nie ma skąd brać tych milionów na tę szlachtę polską.
    500 + miało być zachętą. Jest... ale dla kogo? Nie zauważyłam, żeby nagle nastąpiło wielkie rozmnożenie wśród moich znajomych, bo dla logicznie myślącego człowieka to 500 zł. to za mało, żeby wychować dziecko.... Ale dla innych, motywacja dobra. Pincet piechotą nie chodzi. Każda z nas temat zna. Wcale nie wzrosła dzietność w Polsce, bo rodzi się więcej dzieci drugich i kolejnych, a nie pierwszych. Teraz emeryturka dla mamuś, które się kilka razy rozmnożyły... cudownie. Ma też być dla tatusiów. Kolejne cudownie...
    Nie opłaca się pracować, bo praca przecież męczy.
    Przekład z życia: matka dwójki dzieci... Oczywiście "samotna" i oczywiście nie pracująca ( przynajmniej legalnie ). I cyk: 1000 zł. z tzw. 500+, jak sprytna to kolejne 1000 zł. z alimentów ( max. wysokość alimentów urzędowych to 500 zł. na dziecko - pamiętam jakie były walki matek, że na co 500 zł. ma wystarczyć, dodatkowo obiady w szkole, wyprawki, dofinansowania do wszystkiego, co się z MOPSu należy. A mamusie w tym temacie bardzo ogarnięte. Łatwo policzyć?! łatwo. Jeśli mamusi się nudzi idzie do roboty na czarno, oczywiście będąc zarejestrowaną w PUP jako bezrobotną, żeby bezpłatna służba zdrowia była. Konkubent też pracuje na czarno... Da się żyć, da. I jak ma szlachta pracować.
    ps.
    za kurwę nie przepraszam. Jest uzasadniona.
    ps.
    a czemu nie piszą o tych wszystkich dzieciakach rodzących się dla 500+ z FASem i innymi chorobami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko, tam miało być: nie wiem czy wiesz... Bo ja przecież wiem:)

      Usuń
  16. Rozumiem Cię doskonale. Pracowałam krótko w biurze projektów, a OM jeszcze krócej, bo tylko 3 miesiące i całe życie oboje na DG, tworząc miejsca pracy dla innych. I ci inni, czyli pracownicy, mieli dużo lepiej niż my, bo ja nawet nie mogłam wziąć zwolnienia na dziecko, które miało wypadek i codziennie po wyjściu ze szpitala 30 km woziłam na rehabilitację. Nigdy nie brałam rodzinnego, żadnej pomocy, a często sama chorując płaciłam dalej składki, nie tylko zdrowotną, którą się płaci nawet na zwolnieniu, aż się zbuntowałam i potem już nawet z anginą i grypą brałam zwolnienie, a co! Zbyt późno jednak poszłam po rozum do głowy. Kontrole, sanepid to chleb powszechny, jedna z nich ciągnie się już od 2014 roku i zakończyć nie może. To nie bułka z masłem, a ciężka harówa, stres, owszem również i satysfakcja, ale czasem sobie myślę, że jakbym miała ciepłą posadkę, to może... ech... wolę tak nie myśleć.
    Jak teraz słyszę od rządzących, że zmiany idą, aby mali przedsiębiorcy mieli lżej, to mam ochotę rzucić czymś w telewizor!

    OdpowiedzUsuń
  17. No a wiele osób się dziwi, że opuściłam bez najmniejszego sentymentu ten kraj-raj i pod koniec życia wyprowadziłam się w siną dal, w której niestety nadal żyję z polskiej emerytury.Nie przypominam sobie bym cokolwiek dostała w tym raju za darmo,trzyletni wychowawczy był bezpłatny, potem się okazało że o przedszkolu to mogę co najwyżej pomarzyć, więc siedziałam w domu, pocieszając się tym, że nie muszę przynajmniej na swe ciuchy do pracy wydawać.
    I niech Ci nie wpadnie do głowy kasowanie tego posta- było w kraju zle, a jest jeszcze gorzej i osobiście nie widzę szans na to, by było lepiej. To kraj raj dla wszelkiej patologii, promujący leni, obiboków, pijaków. Bo wiadomo- ci będą zawsze chwalić tego co im parę groszy podrzuci, nawet gdy ich przy okazji lekko skopie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Prawda jest taka ,że NIKT nie ma urlopu. Bowiem za każdego wypoczywajacego pracują w tym czasie inni współpracownicy. Na przykład sprzątaczki dzielą między siebie obowiązki nieobecnej, analogicznie ci "biurowi".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mój mąż nie ma podwójnie, bo jego pracą nikt się nie podzieli, po urlopie musi robić na bieżąco i nadrabiać to, czego nie zrobił, bo miał urlop.

      Usuń
  19. Piątka! Nie mam dzieci, więc nie należy mi się ani 500 ani 300. Pracuję więc musi mnie być stać na przeżycie, bo zarabiam na tyle, że nie kwalifikuję sie na jakiekolwiek dodatki. Czasem myślę, że lepiej by było po prostu odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie kasuj...czasem wkurw potrzebny. Lepiej widać, ostrzej.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jednym słowem kraj w ruinie:))

    OdpowiedzUsuń
  22. Bo mało, jak się nie robi, a ma się postawę roszczeniową, to mało.
    Czasem warto się wyrzygać na blogu, potem jest lepiej, choć klawisze cierpią

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiem co napisać. Jakby co, będę strzelać razem z Tobą. Z tej procy.

    OdpowiedzUsuń
  24. Klarko, dobrze że nie skasowałaś tego wpisu, bo prawdy nie trzeba ukrywać. Polskie państwo niestety premiuje nierobów i dzieciorobów - tj. takich, którzy żyją z dzieci. I żeby w/w utrzymać wpycha łapę do kieszeni każdemu obywatelowi, który sam stara się zarobić na siebie i swoje dzieci. Rozumiem Twoje rozgoryczenie, bo to coraz trudniej znieść. Ja w całym swoim życiu zawodowym pracowałam na etacie i każdy grosz oglądałam po dwa razy, żeby zaspokoić potrzeby rodziny. Nikt mi niczego darmo nie dawał, bo też nigdy o nic nie prosiłam. Uważam, że państwo powinno pomagać swoim obywatelom, ale najpierw tym, którzy sami robią wszystko, żeby się utrzymać. 500+ proszę bardzo, jednak jako ulga w podatkach dla tych, którzy pracują na chleb swój i swoich dzieci, ale żyje im się ciężko. Niestety w Polsce króluje rozdawnictwo i wspieranie patologii. Uczciwy człowiek przegrywa, bo cwaniak nie ma skrupułów i doi państwo jak tylko się da. Obecne rządy niszczą Polskę i demoralizują społeczeństwo, a KK milczy. Boję się, że stoimy nad przepaścią, a politycy zachęcają nas do tego, żebyśmy śmiało zrobili krok w przód. No nic, pozostaje mi tylko przesłać Ci wirtualnie tonę życzliwości, pół tony uśmiechu i życzenia świętej cierpliwości. Trzymaj się Kochana ciepło, bo musisz dać radę, bo jak nie ty to kto. Buziaczki. Barbara

    OdpowiedzUsuń
  25. Co to bedzie kiedy pokolenie 500+ dorosnie?! Wiekszosc rodzin zyje "z dzieci", jaki przyklad tacy rodzice dadza swoim dzieciom? Jak ich wychowaja? Oczywiscie, sa wyjatki, nie chce szufladkowac, ale widze co sie dzieje dookola mnie. Ci, co sa wyksztalceni i maja cos w glowie, sa bezdzietni albo maja 1-2 dzieci, a plebs sie szerzy - co rok to prorok. Naprawde boje sie co to bedzie kiedy to pokolenie bedzie dorosle...

    OdpowiedzUsuń
  26. Masz przyklad u mnie na blogu.
    Tylko szkoda zdrowia.
    Duzo cieplego i puchatego!

    OdpowiedzUsuń
  27. Dlatego wlasnie od 36 lat zyje poza Polska i nawet 5 minut tego nie zalowalam.Moja corka kilka lat temu zdecydowala, ze chce z rodzina pomieszkac w Polsce.Wytrzymala 2 lata ( prowadzili wlasna dzialalnosc)i po powrocie powiedziala, ze nigdy wiecej nie pojedzie tam na dluzej niz 2 tygodnie, bo to jest kraj , ktory nienawidzi swoich uczciwych obywateli i utrudnia im zycie .
    A moj syn w swoim doroslym zyciu odwiedzil Polske tylko raz w podrozy przez 14 krajow.Po powrocie stwierdzil, ze w Polsce wszystko jest odwrotnie niz powinno byc i on juz tam nie chce jezdzic.
    Teraz patrze na to wszystko z daleka i wstydze sie , ze tak wyglada zycie w mojej ojczyznie i wspolczuje wszystkim, ktorzy musza tam zyc.

    OdpowiedzUsuń
  28. BRAWO KLARKA !!!
    i dodam że ja całe życie tyram na czyjeś dzieci i szlag mnie trafia gdy słyszę, że gdy nie mam własnych to zapewne zginie w przytułku...bo nie będę miała na kogo liczyć a emerytura wiadomo dodupy będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to to:) Nam też niektóre "subtelne" jednostki z troską czynią uwagi, że nie mamy dla kogo zostawić tego czego się dorobiliśmy i co będzie z nami na starość..nikt nam szklanki wody nie poda.

      Usuń
  29. Nie bardzo rozumiem,Klarko,dlaczego nie możesz udokumentować stażu pracy,jeśli prowadziłaś działalność.Legalnie z opłacaniem wszelkich składek.Przecież prywatni przediębiorcy też wypracowują sobie emeryturę,mają udokumentowany staż pracy,okresy składkowe i nieskładkowe.To czego ZUS nie potrafi wyliczyć i dlaczego? Bo tzw.dodatek stażowy to chyba zależy od rodzaju pracodawcy.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czego nie rozumiesz? W żadnej firmie nie policzą tego okresu do dodatku stażowego ani do stażu urlopowego.

      Usuń
    2. aha,to beznadziejnie

      Usuń
  30. Podpisuję się obiema łapkami- też tak mieliśmy i wcale tego nie żałuję. Ale teraz mnie boli że musimy płacić coraz wyższe podatki, składki ZUS żeby "nieroby" brały zasiłki i siedzieli pod sklepem z piwem w ręce śmiejąc nam się w nos że "tylko gupki tyrajom i nic nie majom"
    Gocha100000

    OdpowiedzUsuń
  31. bo to wszystko, co się teraz dzieje, to o kant chuja można rozbić
    dopłaty-sraty! wszystko jest z naszych pieniędzy
    kto to powiedział? Margaret Thatcher? że rząd NIE MA WŁASNYCH PIENIĘDZY! jeśli daje komuś ekstra, to utnie innemu z jego forsy
    gdyby każdy dostał GODNY zarobek, tak, żeby utrzymać rodzinę na jakimś normalnym poziomie, to nie trzeba by było robić tych wszystkich plusów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się po słowami frotki...
      Ja nie wiem,czy ludzie mają bielmo na oczach i nie widzą ike przez ostatnie lata było podwyżek?Artykuły spożywcze,oc,ubezpieczenie mieszkań/domów.
      Jeżeli nabyło się jakąs nieruchomodc i chce się ją sprzedac,to przed uplywem 5 lat placi się od jej wartosci 30%!!!To nie jest normalne...
      Pieprzą ze nie ma bezrobocia..
      Co drugi w miare mlody czlowiek pracuje za granicą!!!
      K....a ja już nie mogę tych glupot sluchac w tvpis...

      Usuń
  32. Nie kasuj, widać jak jest ten post potrzebny!

    OdpowiedzUsuń
  33. Jestem młoda, mam 40 lat. Pracuję na dwóch etatach, mąż ma działalność. Zarabiamy nieźle, stać nas na zajęcia dla dzieci, na tygodniowy urlop i jakiś weekend poza domem, dzieci są nakarmione, ubrane. I coś mi się dzieje, jak słyszę od młodych w rodzinie (koło 25-35 lat), że mają jedno dziecko, bo w Polsce jest kiepski socjal. Ja mam dwoje dzieci, bo sama byłam jedynaczką i wiem jak to jest. Nie chcę zrobić tego moim dzieciom. Ani przez moment nie pomyślałam o socjalu jak ich rodziłam, chciałam żeby miały w przyszłości siebie nawzajem. Studiowałam jako 30-latka, bo kończąc liceum w '96 roku bezrobocie miało swój szczyt, a ojciec był na rencie po pękniętym tętniaku, a mama straciła pracę i 5 lat była bezrobotną. Dziś mam dobrą pracę, mąż otworzył firmę. Radzimy sobie i nie oczekujemy, że ktoś nam da, a i tak słyszę, że "nam to dobrze, bo mamy", ale nikt się nie zastanowi ile to naszych wyrzeczeń, pracy i starań.
    Przeraża mnie świadomość, że to co dziś "Nasz Rząd" lekką ręko rozdaje, ja, i pewnie moje dzieci będziemy spłacać. Skąd rząd wziął na te wszystkie "500+", "300+", skąd weźmie na kolejne obietnice i "reformy". Naprawiają szkolnictwo,sądy,konstytucję które funkcjonowały w miarę dobrze, a co ze służbą zdrowia, co z emeryturami waloryzowanymi o 1,79 rocznie. Czemu nie naprawiają tam gdzie te potrzeby aż krzyczą. Wytłumaczcie mi, jak to możliwe, że tylu ludzi wierzy w te brednie, i nie są to ludzie prości, patologiczni, to co się dzieje popierają też wykształceni, obyci, świadomi ludzie. Jak, dlaczego???

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja mam już dorosłe dzieci więc nie załapałam się na 500+,mam za to leżącego syna więc żeruję na twoich podatkach bo dostaję zasiłki za pracę 24godziny na dobę przy własnym dziecku.Nikomu nie zazdroszczę że dostaje na dzieci,w wielu państwach są dodatki na dzieci tylko w Polsce nigdy nie było bo Polska musi być zawsze na szarym końcu.Teraz jest moda na czepianie się religii i ty też się w ten trend wpisujesz,możesz się spodziewać wieli klakierów.A swoją drogą czy Twój syn nie miał przypadkiem ślubu czasem w kościele.miki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To że masz niepełnosprawnego syna nie upoważnia Cię do obrażania ani mnie ani nikogo z komentujących

      Usuń
    2. Paniusiu, syn Klarki jest dorosły i ma prawo do własnych poglądów. Mógł mieś ślub gdzie chciał, nawet w Aśramie. Dorosły człowiek nie musi podzielać poglądów swoich rodziców.

      panna anna

      Usuń
    3. Przepraszam Klarko ale u Ciebie katecheci są na równi z nierobami i patologią. Opłacani z Twoich podatków ( wiem , Twój blog, masz prawo pisać co czujesz ....nie musi nikt czytać i komentowac) ale to bardzo zabolało.

      Usuń
    4. Marzycielko, nawet rozumiem Ciebie i Twoje rozgoryczenie. Myślę jednak, że jak znam Klarkę, nie postawiła Ciebie na równi z patologią, a wymieniła kwestie, z którymi się światopoglądowo nie zgadza - nie zgadza się na sponsorowanie patologii i nie zgadza się na katechetów w szkołach oraz stawianie miliona pomników za kasę każdego z nas (jakby nie było - także Twoją kasę oraz moją). To nie jest wina Twoja, że pracujesz w szkole, a nie w katechetycznej salce, tak samo jak nie jest winą patoli, że biorą, jak dają. Problem jest wyżej.

      A tak w ogóle to ja też od początku pracy jestem społecznym pasożytem, jak usłyszałam, bo budżetówka to nieroby żyjące z podatków innych. Czy ja mam się z tego powodu pochlastać?

      Usuń
    5. Wyoowiedź Marzycielki w moim rozumieniu obraźliwa nie jest, za to Panna Anna to już co innego.

      Usuń
  35. Katecheci niczemu nie winni,ale że opłacani z naszych podatków,to fakt.Wypowiedzieć konkordat,wyprowadzić religię ze szkół, to powinny być priorytety dla następnych rządów.Jeśli ktoś chce uczyć swoje dziecko katechezy,nich ma taką możliwość,ale za lekcje powinien płacić sam,jak za dodatkowy język.np.Ciekawe,ilu byłoby chętnych:)
    Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w szkole dodatkowy język jest za darmo. A katecheci też odprowadzają podatki.

      Usuń
    2. Masz rację, Marzycielko, takie są fakty.

      Usuń
  36. Wszyscy pracujący obywatele płacą podatki.Rzecz w tym,żeby te środki sensownie spożytkować.Nadmierne rozdawnictwo do niczego dobrego nie prowadzi - przykład Grecji i nie tylko.Co do religii,kościóła - ostatnie "odkrycia" potwierdziły dobitnie,czego się można spodziewać..
    Katechetki najmniej winne:)

    OdpowiedzUsuń
  37. :( ... nie potrzeba nam zewnętrznych wrogów, bo sami się zagryziemy :(

    P.S.
    Klarko urlopu macierzyńskiego, było 12 tygodni, czyli 3 miesiące ;)

    Dziś też... no wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ta... 500+, 300+ powinny należeć się przede wszystkim ludziom pracującym i odprowadzającym podatki, a nie, że babka ma czwórkę dzieci(w wieku szkolnym) i uważa, że jej się nie opłaca iść do pracy, bo tutaj ma 2000 zł za nic, a w pracy trzeba pracować. Tylko problem w tym, że przez te wszystkie plusy wszystko drożeje, bo skądś pieniądze trzeba brać. I gdzie tutaj jakaś logika?

    OdpowiedzUsuń
  39. Weźcie przestańcie pisać,że"babka ma czwórkę dzieci..."Czy jaśnie panie mają pojęcie co znaczy mieć 4 -ro dzieci?
    Trzeba dać jeść,ubrać,posłać do szkoły,uprać,ugotować,samą pościel zmienić ile czasu potrzeba,a środki czystości,jakaś rozrywka?to i 2000 zł jest mało.Jak można powiedzieć,że one (matki) nic nie robią?
    Po raz pierwszy Rząd zatroszczył się o te sprawy,nigdy przedtem nie było żadnej pomocy.Widzę to wokół siebie,że nie są to żadne patologie np.moja bratanica powiedziała mi ,że "ciociu dzięki tym pieniążkom pojechaliśmy nad morze"
    Ja widzę duże pozytywy obecnego Rządu,a o tamtym Rządzie nie chce mi się pisać,bo jaki był,każdy wie.
    podpisuję się "bezimienna"ponieważ nie prowadzę bloga,tylko podczytuję jak mam czas.

    OdpowiedzUsuń
  40. Długo się wahałam czy w ogóle się odzywać, zwłaszcza że nie widzę komentarza od jednej tylko ze znanych mi blogerek, która właśnie te 500+ dostaje...
    Zgadzam się z Tobą, że ten kraj z buta traktuje swoich obywateli a zwłaszcza tych, którzy prowadzą własną działalność gospodarczą. Składki są horrendalne, a nic z tego nie ma (ani służby zdrowia, ani nie wlicza się do niczego, po za emeryturą, która też nie wiadomo czy i jaka będzie).
    Zgadzam się, że Wy- w sensie całe pokolenie- mieliście trudno, że czasy były zupełnie inne i strasznie paskudne i nie ma się z tym co licytować, bo było bardzo źle.
    Nie zgadzam się z generalizowaniem. No bo wg tego co czytam w komentarzach to ja też jestem patologia, bo biorę 500+. Owszem, biorę. Pracuję od kiedy skończyłam szkołę średnią z małymi przerwami kiedy musiałam sobie szukać nowej pracy, bo w moim zawodzie była sezonowość. Płaciłam i płacę zarówno podatki jak i składki zusowskie. Płacę za prywatne przedszkole (wcześniej żłobek i przedszkole razy dwa), bo na państwowe nie mam szans, bo nie ma miejsc. Za dodatkowe zajęcia, za obiady też płacę i nie mam z tego powodu żadnych ulg. Za wizyty u stomatologa, zarówno swoje jak i dzieci też płacę, bo czas oczekiwania na NFZ nijak się ma do realnych potrzeb, to samo i innymi lekarzami. Nawet jeśli na tę dwójkę dzieci przysługuje ten 1000zł(w założeniu że na pierwsze przysługuje) to i tak nie da się nie pracować, bo nie da się za to przeżyć. A mimo że dostaję te „nienależne mi” wg komentujących pieniądze, jakie by one nie były, to niestety ale nie czuję się patologią. Owszem jestem przekonana że rządzący mogli ten system lepiej wymyślić, np. dopłaty tylko dla pracujących rodziców*, albo zamiast pieniądze do ręki to odpis od podatku, albo płatność za przedszkole/dodatkowe zajęcia itp, jest wiele sposobów żeby lepiej tym zarządzić, no ale zrobiono tak jak zrobiono i jak na razie nie mamy na to wpływu- chyba że ktoś z czytających ma aspiracje i miejsce na listach wyborczych i ma rzeczowy pomysł i program jak to naprawić, to ja chętnie wysłucham i jeśli pomysł jest rzeczywiście dobry to ma mój głos.
    Nie ukrywam, że całe to 500+ przyniosło nam ogromną ulgę finansową, owszem nie wystarcza ma miesiąc opłat za przedszkole, ale łatwiej zapłacić 150 niż 650, i tak cieszę się że je mam, chociaż uważam że powinno być to mądrzej zorganizowane, żeby zachęcać a nie zniechęcać ludzi do pracy. A co do tego w jakim stopniu pielęgnuje patologię w sensie, że jednak istnieją rodziny które „robią te dzieci dla pieniędzy” nie chce gdybać, bo żadnych danych wiarygodnych na ten temat nie widziałam i nie wiem czy już takie badania przeprowadzono- nie wiem ile procent jest tej patologii 2%? 5%? Może ktoś z was wie? Zakładając, że ktoś ma powiedzmy sześcioro dzieci i niech sobie będą w wieku przedszkolnym i szkolnym czyli dostają na każde dziecko -w sumie 3000, czy naprawdę uważacie, że da się nie pracować i przeżyć w 8 osób za 3000? A że jedno z rodziców nie pracuje – konia z rzędem dla matki, która przy szóstce dzieci w wieku szkolnym da radę jeszcze pracować zawodowo – ja przy dwójce dwoję się i troję a nie do końca to ogarniam i uważam że do dobrej matki wiele mi brakuje. Tak, zgadzam się istnienie część społeczeństwa, takiej najprawdziwszej „patologii” – sama mieszkałam kiedyś przez rok w takim podwórku, gdzie zesłani byli ci społecznie nie przystosowani, tak pili i ćpali, a dzieci co najmniej po kilkoro, gdzie jedno wychowywało drugie ale tu powinna zadziałać opieka społeczna, bo oni dobrze wiedzą kto jest taką patologią a kto po prostu ma ciężko bo sobie zwyczajnie nie radzi (są ludzie niezaradni życiowo co wcale nie oznacza że są patologią im po prostu zwyczajnie trzeba pomóc)- wystarczy tutaj zrobić dobre mechanizmy, aby w takich rodzinach te pieniądze wspierały i pomagały wyjść a nie pogłębiały ten stan, jestem przekonana że to właśnie MOPS i inne lokalne samorządowe instytucje powinny działać i wiedzieć kto pracuje na czarno (urzędnik bardzo szybko sobie z tym poradzi jeśli tylko będzie chciał), kto przepija, a kto wymaga podania ręki-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale nie generalizujcie, że wszyscy którzy biorą te pieniądze to patole i nieroby.
      Sama chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko (ale z uwagi na wiek i zdrowie najprawdopodobniej nie będę już mieć)- i ta chęć nie bierze się z nadziei na dodatkowe 500 zł, ale nie ma co się oszukiwać wielu rodzinom te pieniądze z pewnością ułatwiły decyzję o kolejnym dziecku.

      Co do katechetów- nie umniejszając nic ich pracy uważam zdecydowanie, że pieniądze za ich pracę powinien płacić kościół (odpowiednio każdego wyznania za swoje) a nie państwo i te lekcje nie powinny się odbywać w szkołach- szkoła powinna uczyć, a nie ureligijniać. Państwo co najwyżej mogłoby pokrywać koszt za lekcji etyki, których w naszym kraju chyba prawie nigdzie nie ma.
      *z tymi dodatkami tylko dla pracujących to też trzeba by było mądrej głowy, żeby było w miarę sprawiedliwie. Znam osobiście rodzinę: On jest na rencie chorobowej, ona na L4, dwójka dzieci właśnie urodziło się trzecie, prości ludzie mają tylko skończone szkoły zawodowe, wcześniej pracowali oboje fizycznie. I teraz powiecie: patologia! A ja wam powiem tak: Mieli dwoje dzieci, on pracował, starsze dziecko posłali do przedszkola, młodsze pod opiekę babci zawozili, ona poszła do pracy. Przepracowali tak dwa lata, wzięli kredyt, kupili mieszkanie, zrobili remont, wszystko fajnie się układało postanowili że to ostatnia chwila na trzecie dziecko. Zaszła w ciąże, a że pracowała na magazynie to przeszła na L4. Niedługo potem on miał wypadek w pracy- poważny, ledwo uszedł z życiem. Przyznano mu jakąś rentę chorobową, na rok oczywiście bo ZUS jest katolicki i wierzy w cuda może nagle ozdrowieje. Po wielu wizytach u (głównie prywatnych) lekarzy ma szansę na powrót do jako takiego zdrowia. Operacja, za którą trzeba zapłacić, albo operacja na nfz na którą trzeba poczekać kilka lat. I teraz powiedzcie mi czy rzeczywiście trzeba wszystkich kłaść do jednego wora? Gdyby nie to 500+ to najpewniej najdalej po roku na wszystkim rękę położył by komornik, a oni stali by się prawdziwą patologią. A ja jednak wierzę, że w sytuacji w jakiej się znaleźli teraz jakoś przeżyją, bez utraty mieszkania i płynności finansowej, a jak tylko któreś z nich będzie mogło, to wróci do pracy.
      Takich przykładów są setki, naprawdę wierzcie mi nie każdy żeruje tylko na tym żeby dostać. Dają mi to biorę i cieszę się że dają, ale zdaje sobie sprawę, że żeby dać muszą komuś zabrać. Prąd, chleb, paliwo-wszyscy za to płacimy, zarówno ci którzy biorą dodatki jak i ci którzy nic nie biorą (co nie znaczy że tak naprawdę im się nie należy, a nawet pewnie im należałoby się bardziej!). Rozumiem rozgoryczenie tych, którzy nie dostają żadnych dodatków i dopłat do niczego, ale nie do nas-biorących te 500, 300 czy inne plusy powinniście mieć pretensję, tylko do tych którzy wymyślili ten nierówny system. I ja też się nie zgadzam co do sposobu podziału i funkcjonowania tych dodatków, ale przyznaję, że niezaprzeczalnie bardzo nam one ułatwiły życie i wielu innym rodzinom.

      Usuń
    2. Gimi, pamiętasz ten posiłek, przy którym dyskutowałam o tym z Asterixem? Ja się nie buntuję przeciwko pomocy państwa w ogóle. Buntuję się, że zza płotu jednostki wielodzietne matki się z nas śmieją, bo my świątek piątek i niedziela zapieprzamy, a one mówią, że "im się nie opłaca robić, bo zasiłki wystarczają" i pod blokiem piweczko sączą w asyście gromadki dzieci. I nie mów, ze zaliczasz się do patologii, skoro wszyscy doskonale wiemy, że tak nie jest. Podobnie jak nie jest w przypadku rodziny, której historię przytoczyłaś.

      Wszystko rozchodzi się o systemowe rozwiązania. Matka nie pracuje, ale pracuje ojciec - ok. Nie pracują oboje - kwestia pół roku na znalezienie pracy. Nie znajdujesz - masz zawieszone 500+, bo to ma być forma wsparcia rodziny, a nie główne źródło utrzymania.


      I tak, kochana, są osoby,które przeżyją za kwoty, które przytoczyłaś. Wszystko zależy od poziomu potrzeb życiowych. Nie każdy ma kredyt na mieszkanie i ratę do zapłacenia - niektórzy dostają lokal od miasta ;)

      Usuń
  41. Gimikis, pewnie tu już nie wejdziesz, ale dziękuję Ci za ten wpis. Za to, że napisałaś mądrze. I że Ci się chciało. Ja już nie mam siły udowadniać, że nie jestem wielbłądem... już mi się nie chce przypominać oczywistych faktów, w tym kontekście np tego, że patologia /ta prawdziwa/ zawsze mnożyła się jak króliki, niezależnie od tego, czy miała, czy nie miała kasy na ich utrzymanie, ze zawsze nierobom było łatwiej /mieszkania, zasiłki/ niezależnie od zmieniających się rządów, ze obecnie przynajmniej MOPSy mają nakazane sprawdzać i dawać 500+ "w naturze" np kupić węgiel a nie dać kasę tam, gdzie zostałaby przepita itd.

    Uczciwym zawsze było i jest ciężej - kiedyś narzekali na komunę, bo zabierała (pamiętacie te pociągi z dobrem wszelakim do ZSSR jadące?)teraz na PiS... - bo daje :-)

    A co tam.
    Pozdrawiam, MBI
    p.s. NIE pobieram 500+ :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  42. Na to że jest to słuszny program (500+), argumentów aż nadto, nie będę ich tu przytaczał, bo szkoda miejsca i czasu.
    Co do patologii – była jest i będzie i tutaj zasiłki i inne programy nie mają nic do rzeczy (nie wiem nic o żadnych badaniach które by potwierdzały ze te zasiłki mają wpływ na powiększenie się ilości rodzin patologicznych ). Generalnie chodzi o „bardziej sprawiedliwy” lub jak kto woli „inny” sposób podziału dochodu narodowego. Moim skromnym zdaniem w ostatniej dekadzie co raz bardziej rozwierały się nożyce ekonomiczne powodując co raz większe bogacenie się bogatych i biednienie biednych i dziedziczenie biedy pokoleniowej. I proszę nie używać argumentów ze jak ktoś ciężko i uczciwie pracował to się dorobił. Otóż przykład Szanownej Gospodyni tegoż bloga pokazuje ze tak nie jest ( znaczy nie dorobiła się). Pomijając znane medialnie wielkie i mniejsze afery finansowe, osobiście znam kilku ludzi którzy dorobili się majątków delikatnie mówiąc w niejasnych okolicznościach. Tak czy inaczej Państwo ma tworzyć warunki do godnego życia wszystkim swoim obywatelom. Jeśli tego nie czyni to mamy to co mamy. Mam takie przekonanie że najmniej jest tu winna patologia ( swoją droga jak przepijają wszystkie pieniądze które dostają, to państwo znaczną część odzyskuje w postaci podatków , których jak wiemy w wyrobach spirytusowych jest najwięcej, nie wiem czy w ten sposób nie płacą więcej niż najbogatsi z podatku CIT). I jeszcze jedno proszę nie wrzucać wszystkich do jednego wora, naprawdę jest mnóstwo rodzin tzw. niezaradnych życiowo a że ojciec lubi sobie łyknąć to oczywiście łatka ze „patol” ja tez lubię sobie łyknąć i co patol ?. Otóż taka historia, będąc w odwiedzinach u dalekiej rodziny, zeszłego lata słyszę ze tam Ten no wiesz, 4-y domy dalej to taki patol ze nawet wody bieżącej nie ma. Zdziwiony pytam jak to? Przecież wodociąg jest (4 dzieci w domu). Nie dawało mi to spokoju ( bo rówieśnik mojego syna i znam go dobrze ). Wieczorkiem więc udałem się w odwiedziny i od słowa do słowa dowiaduję się ze wody nie maja bo przyłączenie do wodociągu kosztuje prawie 5 tys. a oni niby skąd maja wziąć jak wszystko na życie i dzieci wydają. I co powiecie? kto ma za to zapłacić?. Otóż dzwonię w poniedziałek z rana do stosownego urzędu i pytam jak to jest z ta wodą (swoją drogą pomyślałem ze to sk….. two, bo wodociąg przez ich działkę przechodzi więc pewnie ktoś „wyłudził” służebność). W gminie od słowa do słowa i wyszło na to ze jak to? nie ma wody? że to nie możliwe, i ze dlaczego się nie upominał, itd., - woda jest, nie upominał się bo nie wiedział że może, bo wykonawca wodociągu jak kopali na jego działce to powiedział ze przyłącze 5 koła kosztuje, dla tego, więcej nikogo nie dopytywał a jak gmina pytała to powiedział ze nie chce, tak na wszelki wypadek żeby nie kazali płacić tych 5 koła. I to jest taka niezaradność bym powiedział, a nie patologia, ale wypić tez lubi, ale lubił zawsze przed „pińcet” tez.
    Inną sprawą jest kwestia czy PIS wprowadzając ten program miał na celu „kupienie sobie wyborców” czy też pomoc rodzinom ubogim. Jeśli nawet kupował tym programem wyborców, to skutkiem ubocznym jest wyciągnięcie wielu rodzin z biedy. Nie jestem zwolennikiem tej partii ale akurat to jej się udało.(oczywiście można było to zrobić lepiej, inaczej, itp., ale poprzedni rząd wolał nie robić nic – w tej materii oczywiście ).
    Kwestia czy opłaci się czy nie opłaci pracować ? - jest dość prosta, liczyć umie każdy, lepiej brać i nie pracować, niż pracować i brać mało. I każdy przypadek jest inny. Trochę nie rozumiem wszystkich wytykających prace na czarno „patolom” ale jakoś nikt nie napiętnuje przedsiębiorców zatrudniających na czarno tych „patoli” właśnie. Bo oni są zaradni a ci drudzy to „patole”.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz