niedziela, 1 lipca 2018

kiedy zostajesz babcią


Kochane babcie!
Wnuki to wielkie szczęście. To radość i duma, to miłość od pierwszego wejrzenia. Wychowałaś już swoje dziecko a teraz widzisz, jakim dobrym ojcem jest Twój syn, jak cudowną matką jest córka.
Przynoszą do Ciebie to małe dziecko i patrzysz, z jaką troską się nim opiekują. Oddychasz z ulgą – wszystko jest dobrze. Dziecko zdrowe, spokojne, uśmiechnięte, radosne. Rodzice kochający.

To czemu ich niepokoisz, po co się wtrącasz, dlaczego im nie ufasz?

Może mu zimno, może jest głodne, załóż mu czapeczkę, nie kładź go na tym boku, przykryj go. Dobre rady, które potrafią zachwiać wiarę w siebie młodej matki i ojca. Które sprawią, że sama nie będziesz spokojna. Bo skoro kwestionujesz postępowanie córki czy synowej w tak drobnych sprawach to znaczy, że jej nie ufasz. Serio? Uważasz, że robią krzywdę swojemu dziecku? Jest zdrowe, pogodne, wesołe i rzadko słyszysz jego płacz ale nadal uważasz, że lepiej byłoby gdyby robili tak jak Ty sugerujesz bo przecież masz doświadczenie?

Ubierz mu skarpetki, karm go łyżeczką bo co on tak rozrzuca to jedzenie rękami, czapeczka, gdzie czapeczka! Przykryj go w tym wózku bo marznie jak śpi.

Drobne uwagi jak igły. Rób tak a nie tak.
Zastanów się, czy chciałabyś, aby Ciebie ktoś tak pouczał. Pomyśl – przecież nie przebywasz ze swoim wnukiem dzień i noc i tak naprawdę nie znasz jego potrzeb i nawyków. Chcesz być potrzebna, chcesz się poczuć doceniana? Przecież oni Cię kochają bez tego, dzieci kochają swoich rodziców pomimo wszystko, zresztą w drugą stronę też działa to tak samo.

 Moja synowa usypia swoją córeczkę w łóżeczku, bez poduszki pod głową, bez bujania i śpiewania. Ale gdy zdarzyło mi się położyć zmęczoną Hanię, moją dziewięciomiesięczną wnuczkę,  na swoim wielkim i miękkim łóżku, gdy położyłam się obok niej i gadałyśmy sobie przed drzemką  to moja synowa doskonale rozumiała, że obydwie sobie odpoczywamy i te chwile są nam potrzebne, popatrzymy na siebie, pouśmiechamy się  i zaśniemy na godzinkę.

Tak samo jak ja doskonale rozumiem, że rodzice Hani są odpowiedzialnymi ludźmi i dzięki temu jestem spokojna i szczęśliwa. Wystarczy to sobie uświadomić i nic już nie zakłóci wzajemnych relacji, nie zaburzy spokoju, nie wprowadzi wątpliwości. Wierzcie w swoje dzieci.


Dziś też Cię kocham.

50 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że to nie o dziadkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziadkowie przeważnie się tak nie przejmują i biorą życie jakie jest, cieszą się wnukami i już

      Usuń
  2. Klarko, mogłabyś się cofnąć w czasie o 25 lat i powiedzieć to mojej mamie i teściowej???

    Takie babcie wtrącają się nie tylko do wnuków, ale do kolorów farby na sicianach, kształtu krzeseł w salonie, planów na wakacje. Nawet nie wiedzą, jak krzywdzą swoje dzieci, które w pewnym momencie chcą mieć z rodzicami równorzędne relacje, poczuć się szanowane i dorosłe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a odpowiedź babci jest zawsze jedna - przecież ja chcę dobrze!

      Usuń
    2. dobrymi chęciami piekło brukowane - jakie to trafne przysłowie jest!

      Usuń
  3. Chciałabym mieć taką teściową...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przy pierwszym wnuku pytałam o skarpetki i poduszeczkę do wózka,ale zrozumiałam,że dziecku krzywda sie nie dzieje i teraz przy ośmiomiesięcznej wnuczce już nie zadaję tego typu pytań.Rodzice wiedzą,co robią.Zgadzam się z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Generalnie- racja,ale ja np.nie chciałabym,aby dorosłe dzieci zawsze uczyły się na własnych błędach:) Na zasadzie - wiem,ale wam nie powiem,przekonajcie się sami,straćcie zdrowie,kasę,bo mnie też nikt nie ostrzegał.I jeśli mnie życie "dało w dupę",to dlaczego wy macie mieć lepiej?:)To czywiście czysto teoretyczne rozważania,ale znam ludzi,którzy tak pojmują "niewtrącanie się":)
    Co do wnuków - córka zdaje się chyba być mniej drażliwa na tym punkcie niż np.synowa:)Ja ufam moim młodym,bo są mądrymi ludźmi,ale to nie znaczy,że się zupełnie nie wtrącam:)Zresztą często wspólnie chcemy sprawę przedyskutować,ostatnio np.wybór przedszkola dla małej.Bardzo często pyta mnie o zdanie zięć,co sobie dodatkowo cenię:)
    Miłej niedzieli wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chyba bede babcia nie ntracajaca sie. Po pierwsze nigdy nie mualam przekonania, ze wiem, jak najlepiej zajac sie swoim nawet dzieckiem, a poza tym moja corka juz teraz bardzo pilnuje swoich granic i obrywam po nosie, kiedy probuje ingerowac.
    Mysle, ze swoja nienarzucajaca (jak mi sie wydaje) postawe, wyksztalcilam w sobie w opozycji do swojej mamy, ktora byla i nadal jest wszechwiedzaca.
    Ale oczywiscie bardzo moge sie mylic.
    Sie okaze. Kiedys :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Klarko, jak zwykle trafiłaś w sedno. Każdy ma swoje życie, swoje racje i swoje błędy do popełnienia. Ja czasem mówiłam Swoim, że zrobiłabym coś tak i tak, ale zawsze zaznaczałam, że to ich życie i ich decyzja. Nie powiem, satysfakcjonujące było, kiedy Syn lub Synowa po jakimś czasie powiedzieli: "miałaś rację". Teraz nic nie mówię, sami pytają,niekiedy nawet skorzystają z rady.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Klarka, jak ja bym chciala miec taka tesciowa jak Ty! Z moja ograniczylismy kontakt to minimum po tym jak wtracala sie do wszystkiego lacznie z tym, w ktorej szafce trzymam talerze albo jak rozwieszam pranie. Kiedy bylam w ciazy kilka razy powiedziala mi, ze grubo wygladam i ciagle porownywala mnie do swojej corki albo kolezanki, ktora ma blizniaki... Jej pierwsze slowa do naszej coreczki brzmialy (w tlumaczeniu z ang.): "kiedy twoi rodzice beda Cie mieli dosyc..." Ach... Dlugo by opowiadac! Klarko, nie moglabys jej nauczyc jak byc taka tesciowa jak Ty? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na razie nie wyobrażam sobie bycia babcią - choć przecież mogłabym już być, córki mam dawno dorosłe :) Nie będę się raczej wtrącać, bo nie lubię małych dzieci. Wychowałam własne, najlepiej jak umiałam, bez niczyjej pomocy, ale też nie przejmując się cudzym zdaniem. Do tego stopnia, że nawet nie pamiętam, czy ktoś mi się wtrącał ;) Małe dzieci mnie stresują - gdy jakieś zjawia się koło mnie, czekam, żeby już sobie poszło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja to chyba wlasnie tak bardziej w kierunku Ani M z sympatia do malych dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie w tym rzecz, jaką Klarka jest teściową! Istotne jest to, jakim Klarka jest Człowiekiem: czującym, myślącym, otwartym na innych. I to określa wypełnianie pozostałych ról :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No właśnie, zostałam skrytykowana przez Teściową, że w ogóle nie rozmawiam z Synem i Synową, że mnie nie interesuje czy im starcza do pierwszego, że nie interesuję się wychowaniem Wnuków, że nie pytam na co wydali gwiazdkowe pieniądze.... :)
    Wczoraj miałam Wnusie na popołudnie :) było świetnie, kiedy Rodzice wrócili dzieci nieprzyjemnie się zdziwiły :) jesteśmy umówieni na kolejne popołudnie, a najlepiej nocowanki - tylko Rodzicom trzeba dać na kino :) Kocham ich wszystkich, bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  13. Brawo, Klarko! Niektorym zajmuje troche czasu, by zrozumiec to, co ty wiesz od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Klarko, a ja mam pytanie, czy jeśli dziadkowie nie mają tak cudownych, idealnych dzieci i widzą, że nie wszystko jest dobrze (np palą paierosy przy dziecku, na obiadek co drugi dzień serwują parówki a kolację zastępują słodyczami) to Twoim zdaniem, nadal nie powinni, się wtrącać ? No, bo jak nie ma co poprawiać, to nie ma potrzeby się wtrącać ale co zrobić, jeśli taka potrzeba jest ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ups, znów straciłam tożsamość ://
      ajda

      Usuń
    2. to ja zaczynam od - mnie się to nie podoba i uważam, że..
      i zawsze wyrażam swoje zdanie.
      A jeśli dzieje się źle to dziadkowie mają nie tylko prawo ale i obowiązek

      Usuń
    3. o! odzyskałam ;)
      pytam, bo mam takich pacjentów a znam babcię( w porządku babeczka) i nie wiem, czy z nią nie pogadać, żeby może ona zainterweniowała, ale to będzie podżeganie do wtrącania :p Tylko, czy ono jest zawsze złe ? Tym wpisem spowodowałaś moje zawahanie, a byłam zdecydowana :Ooo

      Usuń
    4. ja bym pogadała, może akurat coś to da

      Usuń
    5. "Dzieje się źle" to szerokie pojęcie. Dla mnie karmienie dziecka parówkami i słodyczami to bardzo źle ale dla wielu to norma. To wszystko nie jest takie czarno-białe i oczywiste...

      Usuń
    6. a to prawda, wiele zależy od świadomości społecznej, ale czy babcia nie wie np o tym paleniu przy dziecku? Jeśli wie i nic do tej pory nie mówiła to dalej nic nie powie.

      Usuń
    7. chyba spróbuję, może nie będzie tak źle...
      Ja czasem z wdzięcznością przyjmowałam dobre rady, szczególnie w sprawie gotowania, bo byłam.....no zielona bardzo ;)

      Usuń
    8. ja chyba nie umiem do końca opisać relacji w naszej rodzinie, my sobie często po prostu przekazujemy pewne rzeczy w zwykłej rozmowie, często śmiejemy się ze swoich błędów, wygłupiamy się, a kiedy trzeba to po prostu pytamy - jak to zrobić itd. Nie ma hierarchii. Nawet jak zawalam to się do tego przyznaję.

      Usuń
    9. Mojego męża bratowa karmi dzieciaki parówkami (codziennie) i słodyczami (kilka razy dziennie) , wkłada do chodzikow w wieku kilku miesięcy i wiele innych rzeczy zagrażających bezpieczeństwu dzieci. Teściowa próbowała coś delikatnie mówić i sugerować ale po pewnym czasie się poddała i ostatnio nawet poradziła mi że mogłabym juz dawać Olusiowi paroweczke na kolację ����

      Usuń
  15. Mądrze prawisz, bo mądra z Ciebie kobieta Klarciu. I wrażliwa, empatyczna. Jak dla mnie jednym z największych ludzkich grzechów jest ocenianie innych, szukanie w innych wad, krytyka i pouczanie. A wystarczy pozwolić robić po swojemu, dać się na własnych błędach i nie oceniać. Akceptować. serdeczności dobra kobieto:)

    OdpowiedzUsuń
  16. To, co piszesz jest słuszne i mądre. Mam trzy wnuczki i nigdy nie wtrącałam się do ich metod pielęgnacyjnych i wychowawczych.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale dałam plamę. Winno być: nigdy nie wtrącałam się do metod pielęgnacyjnych i wychowawczych ich rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak mi przysyłaja późnym wieczorem zdjęcie małej tańczącej w tiulowej spódnicy i w baletkach,to im nie odpisuję,że powinna już dawno spać:))) Zachwycam się,jaka śliczna i jak pięknie tańczy:))

    OdpowiedzUsuń
  19. W samo sedno, Klarko.I gdyby to tylko rady byly !To, co niektore babcie wyprawiaja opiekujac sie wnukami, pojecie przechodzi.Dwoja sie i troja --oczoplasu mozna dostac obserwujac to:czapeczka,sweterek, soczek, nie wchodz tam , bo spadniesz; nie siadaj tam , bo sie ubrudzisz; nie biegaj, bo sie spocisz,nie rusz tego, bo brudne; zimno ci?;Zjedz to: napij sie: usiadz.
    I w Polsce tego wiecej niz gdziekolwiek na swiecie,naprawde.
    Moze teraz choc jedna babcia zastanowi sie i da odetchnac wnukom i ich rodzicom.

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja bede fstrentnom bapciom, bede kupowala moim wnukom co bede chciala, wnuczka bedzie miala pelno rozowych konikow i domkow dla lalek a wnuczek sto milionow malych i wielkich samochodzikow, albo odwrotnie, bo jak bedzie chcial lalke albo rozowa spodniczke tutu to tez mu kupie :-) I bede im dawala czekoladki w tajemnicy przed rodzicami i bedziemy sobie pozno chodzic spac, a potem oni sobie pojda do swojego domu i beda bardzo kcialy do bapci, he he he!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybijam piąteczkę, Iwona :))))

      Klarko, rady mądre, oczywiscie, ale jak sama widzisz, Ajda podała inny przykład i Ty jej odpowiadasz, że jeśli będzie rzeczywiscie powód....ale ten rzeczywisty powód to bardzo subiektywne odczucie :)
      Ja jestem obecnie w fazie tego wypróbowywania moej cierpliwości- kosztuje ,a własciwie kosztowało mnie to w uj nerwów, podchodów i dyplomacji :)))
      teraz już wnusio ma 2,5 m najtrudniejszy okres pełen niepokoju za mną. Młodzi daja radę, ja tez nie wszystko widzę, więc i spokojna jestem . Kochają małego na zabój i to jest najważniejsze !
      Bycie babcią jest sexy ;)

      Usuń
    2. sonic ja się po prostu nie znam na wychowywaniu niemowląt, moje dziecko miałam 34 lata temu i jak teraz patrzę do ówczesnych książek np na temat żywienia niemowląt to do wszystkich mieszanek dodaje się cukier, bardzo wcześnie wprowadza się żółtko, kakao i mąkę, więc to zupełnie inny świat, my kąpałyśmy dzieci codziennie a teraz nie trzeba:) itd itd.

      Usuń
  21. Dzieciom należy dać dorosnąć i odciąć pępowinę tak by mogły same o sobie stanowić. Należy im się szacunek jak wszystkim ludziom, a polega on na tym że nie pouczamy ich i nie wtrącamy się nie proszeni. Wtrącać się i reagować należy jedynie wtedy gdy komuś dzieje się krzywda. Z takiego założenia wychodzę i popieram każde Twe słowo Klarko. Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Teoretycznie tak,ale czasem się wtrącić trzeba:)
    Jeśli tego wymaga dobro dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja również uważam, że czasem trzeba się wtrącić. Bez przesady, ale czasem tak :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wiem czy będzie mi dane zostać babcią ale obiecałam sobie, że jeśli będę, to taką, która się nie wtrąca. I teściową taką. Mam nadzieje, że to nastawienie się nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  25. Żeby tylko wszyscy dziadkowie byli tacy mądrzy Klarko! A niestety jest odwrotnie. Bo właśnie mają patent na idealne dzieciństwo i ich patent przewyższa oczywiście ten rodzicielski. Okropieństwo!

    OdpowiedzUsuń
  26. Już około 4 lata temu powiedziałam mojej teściowej, że chyba nie wychowała syna na debila i musi mu zaufać :).
    Poza tym łatwiej być ciocią/wujkiem lub babcią/dziadkiem. Nie ma się tej odpowiedzialności wychoaabia, konsekwencji pewnych "przyjemności" :). Ale to też ważne żeby wtracać się z uniaren w tę ich szczególną rekację ;)
    Mój najstarszy co piątek jest odbierany przez babcię i chodzą na gofry, razem na zakupy ;). Od września będzie to czas babci i dwóch wnuków. Miejmy do siebie zaufanie, ale masz rację Klarko - decydujący są rodzice, bo to oni zbaha dziecko najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Klarko, szkoda że ani moja mama, ani teściowa nie myślą tak jak Ty i nie zastanawiają się nad uczuciami swoich dorosłych od dawna dzieci. Jaka szkoda, relacje byłyby lepsze i ja czułabym się lepiej. Zazdroszczę Twojej Synowej i pozdrawiam Was obie:)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz