piątek, 6 kwietnia 2018

kim będą za 10 lat

do lata piechotą będę szła

Ciepło,  dzieciarnia spędza każdą chwilę na przylegającym do szkoły zielonym terenie. Mają gdzie - jest amfiteatr, boisko, mnóstwo trawnika.  Chwała nauczycielom za to, że nie trzymają uczniów w zamkniętych klasach tylko wykorzystują pogodniejsze dni.
Dzieci biegają bez opamiętania, jak nakręcone, widać, że brakuje im ruchu.

Jak to dobrze, że dziś już piątek. Ogród i dom wołają o interwencję ale udaję głuchą bo jak to - w pracy sprzątać, w domu sprzątać, a czy ja jestem sprzątaczką?!
Haha no, jestem, szlag!

Mam  wpojone poczucie obowiązku i to mi bardzo utrudnia życie. Starannie myję każdy stoliczek i każdą ławkę bo wiem, że na rękach jest najwięcej zarazków i jeśli jedno dziecko "zostawi" coś na blacie to inne może to sobie "zabrać". Katar, anginę, wszy, świerzb, owsiki..
Myję, szoruję, a potem z trudem się ruszam. Muszę koniecznie poluzować warkoczyk.
Bezpieczeństwo dzieci to nie tylko pilnowanie, aby nie wybiegały na ulicę, aby nie skakały po meblach, aby były odpowiednio ubrane. To nie tylko zamykanie szkoły przed intruzami.

Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

Porównuję dwie, a nawet trzy szkoły.

Kiedyś sama byłam uczennicą. Wszystko się zmieniło. Uczniowie nie rozrzucali śmieci wokół siebie, nie zostawiali gdzie popadnie zabawek i jedzenia.  Szkoła nas nie tylko uczyła ale również wychowywała. Dbałości i szacunku do cudzego i własnego mienia. Samodzielności i odpowiedzialności.
Zadaję sobie pytania - czemu nie daje się tym dzieciom odrobiny zaufania, czemu we wszystkim się je wyręcza? Co z nich wyrośnie?

Coś się skończyło, coś się zmieniło. Inaczej nie zawsze znaczy gorzej.

Dziś też Cię kocham.


24 komentarze:

  1. zaskakuje mnie że osoby ktore same mialy sporo wolności teraz świrują bu upilnować swoje młode.
    Jej,wycierać tyłek prawie 7 latkowi?!? Wkładać za niego ubranie ?
    Och,mogłabym długo
    Gdzieśtam za granicą na ktorej siętak częśt o wzorujemy są szkoły gdzie uczniowie trzymają czystość,są uczone porządku,nawet sprzątają.Hm,czemu nie u nas?

    OdpowiedzUsuń
  2. Klarko!
    Dzieci powielają dorosłych. Jak rodzic nie szanuje cudzego, to i dziecko tak samo.
    Przykład namacalny mam w pracy, co dnia!
    I ja pucuję, aby było idealnie i co z tego. Teraz jestem na 7- dniowym urlopie, na powrót wrócę do pracy, tzn do nieposprzątanego przez ten czas "chlewa" :(
    A stawy bolą niemiłosiernie.
    Pozdrawiam milutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ))) spytaj o to rodziców Klarko. Szkoła nadal uczy manier i kultury za rodziców!!!, tylko dzieciak zadaje pytanie - a od czego jest sprzątaczka? kiedy zwracam mu uwagę, żeby sprzątnął własne miejsce pracy na plastyce. W domu matka robi za służącą zapewne. albo mają służącą. takie czasy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uważam że dziś szkoła również ma obowiązek wychowywać nie tylko nauczać to są dwa nierozetwalne elementy edukacji. Każda posiada program wychowawxY A sprzątanie po zajęciach plastycznych i każdych innych należy do kultury osobistej kazdego ucznia. To zależy trochę od nawyków wyniesionyxh z domu ale również od nauczyciela
    Nie wyobrażam sobie opuścić klasy w takim balaganie

    OdpowiedzUsuń
  5. To u nas akurat jest duży nacisk na samodzielność i wychowanie do odpowiedzialności. Znaleźliśmy szkołę z zasadami podobnymi do tych, jakie stosujemy w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To dziwne, w domu moi syowie unikali jak ognia prac domowych, ciężko było wywalczyć jakikolwiek entuzjazm gdy prosiłam sprzątani pokój, owszem po dłuższym gderaniu posprzątali ale z miną męczennika. A teraz sami utrzymują w swoich domach porządek i dbają o czystość bez słowa protestu. Chyba musieli dorosnąć. W sumie fajnie😀

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma nic gorszego jak być kopciuszkiem we własnym domu. Dzieci biorą przykład z dorosłych i jest jak jest. Buziaki Klarko i miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to mądre zdanie... ma kilka głębii

      pomyślę, skopiować by się przydało...

      Usuń
  8. To dziwne, u nas na boisko i wołami nie wyciągniesz, chowają się po toaletach, w bibliotece - raz im za zimno, raz za ciepło...

    OdpowiedzUsuń
  9. Juz kiedys pisalam, ze u nas dzieciaki nie moga siedziec w budynku jak jest przerwa. Zeby skaly sraly i burze z piorunami walily, won na podworko i juz. Tak samo przed szkola, maja czekac az wozny otworzy. Jesc nie mozna w szkole, od tego jest stolowka albo podworko. Gumy tez nie wolno zuc. Jak ktos nabroi to wynocha do domu i zawieszaja go w prawach ucznia na dzien lub kilka dni. A wtedy rodzice maja klopot, bo kto z gowniarzem w domu bedzie siedzial?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u Was jest chyba tylko dwie przerwy, jedna 15 min druga 45 tak jak w brytyjskich szkołach?

      Usuń
    2. A gdzież Ty, Iwono, ach gdzież tak jest?
      (styl pytania adekwatny do stanu ducha mego po przeczytaniu cudownej treści komentarza Twego)

      Pozdrawiam serdecznie :-)!!!

      MBI

      Usuń
  10. No właśnie, wpojone poczucie obowiązku utrudnia życie. Ja się złościłam podczas "wpajania", bo planowałam życie lekkie i przyjemne. Teraz jestem systematyczna, nawet odpoczywać nie umiem w nieładzie. Dlaczego rodzicom tak odbija, że wyręczają dzieci we wszystkim, nie wiem. Może pamiętają, jak się unikało obowiązków, bo tyle ciekawszych rzeczy było do zrobienia. Szkoda tylko, że zapomnieli, że wpajanie kiedyś by zadziałało i wskoczyło na swoje miejsce.



    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, ja sama łapię się na tym, iż czasami wyręczam mojego prawie-nastoletniego jedynaka. Wiem, to niemądre i niepedagogiczne, ale my matki tak już czasami mamy;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. ja przecieram wszystko rozcieńczonym domestosem,za chwilę wywietrzeje i zniszczy wszelkie paskudztwa. Oczywiście trzeba uważać bo odbarwia.Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas jest do każdej powierzchni odpowiedni preparat i tego się trzymam

      Usuń
  13. Jak ten czas leci:) Te nózecki same pewnie niedługo będą dygać:-))
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakie slodkie girki w cudnych bucikach! :*

    Mam wrazenie, ze dzieciom wystarczy tylko pozwolic, a zamieniaja sie w male ksiazatka. Widze po Potworkach. Gonie ich, przypominam, powtarzam, karam jak trzeba. A i tak, pizamy zdejma - rzucaja gdzie stoja. Cukierka zjedza - rzuca na podloge. Wycinaja obrazek - scinki najlepiej szurnac noga pod lozko. I mozna tak wymieniac w nieskonczonosc. A jak upomne, to jeszcze przewracaja oczami i jecza, ze matka kaze po sobie pozbierac... :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Poluzuj, poluzuj, bo inaczej czeka Cię wypalenie zawodowe i będziesz dla odmiany wszystko brudne zostawiać ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. A czy nauczyciele nie powinni dopilnować, żeby dzieci nie zostawiały po sobie syfu jak opuszczają klasę? Ja bym kazała zabrać ze sobą osobiste śmieci. Naiwna jestem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, troszkę jesteś... :-)

      Ale to nie Twoja wina, ani nauczycieli. Przynajmniej nie tych, którzy - pomimo wszystkich kłód rzucanych im pod nogi - próbują - i uczyć, i wychowywać...

      Tylko bywa, ze stają się przez to wrogiem i ulubionym "chłopcem do bicia" leniwych uczniów i wszystkich trzymających ich stronę.

      Pozdrawiam wiosennie
      MBI

      Usuń
  17. u nas nie mówiliśmy girecki...
    giry, szpypty, śmierdzące stopy...

    młoda do zycia się sposobi, tylko nie wiem czy czerwcowa, czy lipcowa jak nasz... :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Chodziłam do szkoły w bardzo trudnych czasach, moja klasa w podstawówce bardzo długo miała blisko 50 uczniów.Chodziłam często na trzy zmiany, a więc nie było czasu by po jednej grupie posprzątać nim druga zasiądzie w ławkach.Nie pisaliśmy długopisami bo ich nie było jeszcze w Polsce, tylko piórem ze stalówką maczaną w atramencie. I wszyscy nauczyciele pilnowali by grupa , która zakończyła zajęcia pozostawiała wszystko w czystości.To był czas, gdy nie było "dzieci niczyich" i każdy dorosły, gdy spostrzegł,że któreś dziecko zachowuje się niewłaściwie, zwracał mu uwagę.I pomimo bardzo trudnych warunków lokalowych były świetlice dla wszystkich dzieci, a nie tylko dla dzieci klas I-III.I w świetlicach dzieci odrabiały lekcje, nie tylko czekały na powrót rodziców z pracy.
    Gdy byłam w liceum też zawsze pilnowano by uczniowie pozostawiali w klasie porządek. I tez była świetlica, na której można było odrabiać lekcje i była szkolna stołówka. Po prostu nikt nie wyobrażał sobie by dzieciak wędrował z kluczem na szyi i "robił nie wiadomo co, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim".
    Rozczulające te małe stópki!.A jakie eleganckie butki panienka posiada!
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz