środa, 14 lutego 2018

miałam prawie proroczy sen

Dziś w nocy śniło mi się, że miałam jakiś dziwny czerwony bilet tramwajowy, nie krakowski,  i na nic się zdały moje tłumaczenia, że kupiłam go u kierowcy. Musiałam zapłacić mandat a wiedziałam, że mam na koncie 70 zł a w portmonetce ledwo 30. 
W południe pojechałam do siostry do szpitala i zaraz wracałam z powrotem do domu, w Krakowie panuje grypa i odwiedziny są mocno ograniczone.
Do autobusu mam kawałek a potem muszę się jeszcze przesiadać ale nie o to chodzi tylko o nieszczęsne bilety. Czasem pomagam ludziom obsługiwać te automaty bo są naprawdę różne i nie każdy musi od razu wiedzieć jak to urządzenie działa. U nas w wiejskim jest prosto idzie się do pana kierowcy daje 5 zł a pan daje bilet, który należy skasować. Czasem puszczą na naszą trasę pojazd bardziej nowoczesny, wtedy wrzuca się piątkę, naciska rysunek z napisem "wiocha zabita dechami", bilet wyskakuje i już. Mniej więcej.
A dziś wsiadam do 172, podchodzę do automatu a tam dziewczę śliczne walczy z bydlęciem. Wrzuca mu do pyska piątkę, bydlę wypluwa monetę a biletu nie drukuje, dziewczę wrzuca złotówkę, bydlę złośliwe wyrzuca złotówkę z powrotem. W końcu panienka zrezygnowała, odsunęła się i ja z miną "nie będzie mi tu automat rządził, milion biletów już kupiłam to i tu kupię" wrzuciłam piątaka. Piątka wyleciała a automat powiedział - spadaj, nie mam ochoty żeby mnie dotykała stara baba.  
To może dwójkę? Dwójki też nie chciał. I w tym momencie przypomniał mi się sen. Ojapiermandolę
zostało mi trzy dychy nawet na mandat nie mam, żaden kanar nie uwierzy że chciałam ten bilet kupić! Może trzeba potrzeć o metal, coś mi się skojarzyło że ktoś tak mówił.  No to trę o górę kasownika.
Kretynka. Mam nadzieję, że nikt nie nagrywał,  może nie puszczą tego na Youtube.
Jeszcze raz - rodzaj biletu, potwierdź, wrzuć pieniążek, wyjmij pieniążek z rynienki na bilet, nie gryź kasownika, nie bij pięścią automatu. 
I wreszcie zlitowała się nad nami dziewczynka i wskazała - tu trzeba zaznaczyć jaką monetę się wrzuca. Acha. Proste.
Boże, czuję się jakbym była niepełnosprawna intelektualnie - westchnęłam.
Dawniej mówili na to niedorozwinięta umysłowo! - stwierdziła dziewczyna która również nie potrafiła kupić biletu i obydwie śmiałyśmy się na głos jak najlepsze kumpele.

60 komentarzy:

  1. :-)) Też tak mam czasami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba jakieś chwilowe zaćmienie było bo przeważnie trzymam się zasady "czytaj komunikaty" "idź za zieloną strzałką" itd

      Usuń
  2. Bywa nawet jak sie pochodzi z dobrej rodziny z fortepianem:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobra rodzina z fortepianem, muszę to zapamiętać

      Usuń
    2. to dziala tylko jesli ma sie fortepian w rodzinie od kilku pokolen :)

      Usuń
    3. Malgosiu miej litosc, tak mi dobrze szlo:))

      Usuń
    4. Nie mieliśmy fortepianu. A skrzypce mogą być?

      Usuń
    5. a akordeon, liczy się??? ;p

      Usuń
    6. ja jestem z gorszego sortu i nizin społecznych, nawet nie znam nikogo z fortepianem w domu

      Usuń
    7. Moze chociaz organki? :)
      Basia kolorowa - nie moge sie zalogowac

      Usuń
    8. Wszysko sie liczy::) a grac umiejom czy tylko odkurzajom te instrumenty??::))

      Usuń
    9. Umiejom, nawet szkoły muzyczne pokończyli.

      Usuń
  3. a już myślałam, że znowu kogoś siekierą pogoniłaś.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zostawiam siekierę w domu, odkąd obejrzałam Wołyń to już mnie ten żart nie bawi :(

      Usuń
  4. Przezylam podobna przygode ostatnio w Polsce, gdy wsiadlam do warszawskiego autobusu, ktory mial mnie podwiesc dwa przystanki na lotniko Chopina, dziarskim krokiem skierowlam sie do kierowcy sciskajac 5zlotych. "Uprzejmy " kierowca wskazal mi napis na jego kabinie- biety w automacie! Zdezorientowana spojrzalam troche glupio na co odpowiedz byla nader "uprzejma", ze to nie jego problem i to ja mam obowiazek starac sie o bilet! Dotarlam do automatu a tu d....pa- tylko sms, karta zblizeniowa ale nic na bilon :O Wspoljadacy ogladali mnie jak malpke w zoo, bo stalam jak ta sztacheta w plocie az zlitowal sie nademna mlodzieniec mowiacy cudownym dla ucha polskim jezykiem jednak z romantycznym rrr i akcentem francuskim- to nie trrreba, to idzie, to dwa stacje :)
    Chcialam sie zapasc pod ziemie- mialam wrazenie, ze wszyscy patrza na wyfiolkowana babe, ktora nie umie obsluzyc automatu, badz nie ma odpowiedniej karty...
    Sorry, rozpisalam sie- ale wiem co czulas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. komentarze miód na serce blogera, ja bez komentujących nie widzę sensu blogowania

      Usuń
  5. Parę dni temu obserwowałam zapasy dwojga młodych ludzi - dziewczyny i chłopaka z automatem do sprzedaży biletów. Wygrał automat, biletów nie wydał pomimo długiej i zażartej walki tych dwojga.
    Bilety kupuję w kiosku, w hurtowej ilości, potem już tylko umieszczam w kasowniku, ale wtedy pomyślałam ze strachem, co to będzie jak zostaną tylko automaty? Jeżeli młodzież oblatana w tych nowinkach nie radzi sobie, to co dopiero ja, wiekowa już przecież, a turyści, przyjezdni, to dopiero będzie jazda bez trzymanki, nic tylko filmy kręcić, albo umieszczać automaty z melisą na uspokojenie. Te przynajmniej łatwiejsze są w obsłudze:-)
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. choć emeryci jadą za darmo ;)

      Usuń
    2. Ale dopiero po ukończeniu 75 lat, a ci młodsi płacą tyle, że ze zniżką:-)
      Marytka

      Usuń
  6. Jakież było moje zdziwienie gdy wsiadłam do tramwaju a tam płatność kartą!

    OdpowiedzUsuń
  7. O, jak cię rozumiem! A ja chyba już tak wyglądam bezradnie, że zaraz ktoś się rzuca na pomoc:)ostatnio gdy w szpitalu chciałam kupić kapcie ochronne z automatu,ledwo wyjęłam monete, podszedł młodzian (myślałam, że chce ją wyrwać:)mówiąc:ja pani pomogę! widać wyglądam na nierozgarniętą:( a...i słabą, bo w pociągu para staruszków chwyciła moje bagaże żeby je ponieść:((( dlatego tak, jak Marytka mam zapas biletów i ratuję czasem ludzi. A sny obserwuj, masz prorocze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no patrz, a kiedy ja zapytałam w szatni szpitalnej czy trzeba jakieś ochraniacze to pan odparł - och, już od dawna takich rzeczy nie wymaga się!

      Usuń
    2. widac w Poznaniu nadal skubią odwiedzających...chociaż widziałam, że niektórzy chowaja te foliowe kapcie do kieszeni i mają wielorazowe:)

      Usuń
    3. acha i przynoszą beztrosko do domu szpitalne bakterie, brawo, to dopiero mądrość

      Usuń
  8. U nas są karty zbliżeniowe. Można je przedpłacic na pojedyncze przejazdy lub zakupić bilet terminowy na stałą trasę. To o niebo lepsze od biletów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale to pocieranie o bok automatu naprawdę działa, przynajmniej na te z kawą! Tylko tak niezręcznie wygląda. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, jak dobrze ze u nas nie ma automatow. To znaczy sa, do tramwaju, ale jaki to tramwaj, tylko jedna trase jezdzi, popierdolka taka dla szpanu chyba. A moze i w innych miastach sa?

    OdpowiedzUsuń
  11. A telefonem przez aplikację próbowałaś płacić, u nas nie ma komunikacji miejskiej(z końca w koniec miasteczka idzie się pół godziny), ale w wakacje w Trójmieście spisywała się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie próbowałam, przeważnie mam kartę i nie pamiętam o biletach

      Usuń
  12. Najgorzej jak automat w autobusie sprzedaje bilet z którym nie da się wejść do metra i trzeba się wczolgiwac 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nawet to chyba latem opisałam
      Można mieć wejściówkę która załatwia problem. Ale ja jestem warszawianka przyjeżdża i nie miałam. A stacja prowincjonalna i Niue było komu się poskarżyć. To weszłam pod barierkami

      Usuń
    2. hyhy ale wiesz że teraz wszędzie są kamery?

      Usuń
    3. Wiem
      Dlatego się uśmiechałam 😁😁😁

      Usuń
  13. Kilka już lat temu, jechałam z córką z egzaminu na prawko z okolic Uniwersytetu Rolniczego do centrum Krakowa, w ręce 20 zł - po bilety do pani kierującej i odpowiedź - bilety w automacie!
    Automat przyjmował tylko monety... Nikt nie miał rozmienić w pobliżu, zawartość mojej i córki portmonetki wywalona - drobne po 10-50 gr. - uścibiłyśmy całą kwotę na bilety, córka ze zniżką studencką, inaczej byłoby za mało...
    Z nerwów byłam cała mokra...
    Pozdrawiam.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  14. A jechałaś kiedyś na czasowym ze świadomością, że zabraknie Ci do celu jakieś 5 minut? Szczęście, że mnie w Modlnicy żadne kanary nie dopadły, bo byłby fstyt. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w korku czasem stałam mając czasowy :(
      teraz krakowskie kanary muszą występować w mundurze, więc strach mniejszy, co za trauma we mnie siedzi, nigdy nie jeżdżę na gapę ale i tak się kanarów boję

      Usuń
  15. Dawniej podróżowanie autobusem było o niebo prostsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. No i już lepiej - się człowiek pośmieje, się i zdrowieje.
    W Tarnowie w szpitalu odwiedziny wstrzymane, koleżanka leży i pisze - grypa.

    A tych automacików do wszystkiego też nie lubię - wszystko się kiedyś psuje, przeważnie kiedy chcę skorzystać, więc oby tego badziewia jak najmniej obok nas... I wcale nie dlatego, że się starzeję!

    Pozdrawiam, MBI

    OdpowiedzUsuń
  17. Klarko,ja jestem własnie z tych "niedorozwiniętych".Na szczęscie autobusem ostatni raz jezdzilam 5 lat temu wtedy kupowalo sie u kierowcy i luz.Wczesniej były kasowniki a ja raz mialam zmięty bilet i pol drogi walczylam zeby go skasować(marzylam o żelazku😁)tez patrzyli na mnie trochę dziwnie.
    2 lata temu bylismy z mezem w Krakowie,oddalismy auto do przegladu i za 4 g.mielismy je odebrać.Jezdzilismu autobusami po Krakowie,to mąż ogarnial bilety,ja zginelabym jak ciotka w Czechach.

    Twoja historia-świetna i ze snami mam podobnie.Bardzo często coś mi się takiego wyśni,co w realu mozna to odniesc do danej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak to mówią "trochę techniki i człowiek się gubi" ha ha ha. Zdarzają się takie sytuacje, ze drobna zmiana i człowiek czuje się zaskoczony i zdziwiony, że robi coś nie tak.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale że jak? To automat już sam nie wie? A jak się zaznaczy co innego, niż wrzuci, to co? Ech.. Nie lubię automatów

    OdpowiedzUsuń
  20. Zakup biletu w tramwaju czy autobusie to u nas loteria. Nigdy nie wiadomo, na jaki automat się trafi - jedne są na bilon i kartę, zł drugie tyko na kartę, więc najlepiej kupić bilet w kiosku.Na szczęście nie muszę się bać, że mnie kanar ukaże mandatem za to, że autobus stoi w korku, bo płacimy nie za czas pobytu w autobusie, a za czas przejazdu określony w rozkładzie jazdy. Tyle dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  21. my musielismy ostatnio popytać przy bilecie parkingowym. Płacisz przed wyjazdem i migiem do auta (jest kilka minut)Ale dziękuję za post, już nie będę się stresić tylko od razu popytam, _kto pomoze, bo szkoda nakręcić się taką niemocą :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wieki temu w Helsinkach - zakupy zrobione, kasa, zapłacone i czekam na resztę... Czekam, czekam, czekam... Długo czekałam, aż ktoś pokazał mi, że automat mi dawno wydał i też czeka. Na mnie. Wstyd nad wstydami.

    OdpowiedzUsuń
  23. nie pamiętam, kiedy ostatnio jechałam autobusem i kasowałam bilet, w tym problem )) bo w mieście naszym przejazdy z dzieciakami za darmo są. Tak więc technologia biletowa mnie omija. A tak ogólnie to się poprawiło, bo pamiętam czasy kiedy nie potrafiłam spuszczać wody w toaletach ...za granicami kraju tutejszego ;-P

    OdpowiedzUsuń
  24. Raz w zyciu zaplacilam mandat za jazde bez biletu - dwa przystanki, nie bylo gdzie ani u kogo kupic, bo to dawno bylo, a co sie wstydu najadlam, to moje. Teraz sie unowoczesnilam i placa aplikacja w telefonie - trzeba byc co prawda online, ale za to nie trzeba sie znac na tych biletomatach i kasownikach, ktore teraz w kazdym miescie sa inne i mozna zglupiec, zwlaszcza jak czlowiek uzywa rzadko;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Długo nic nie było ale na blogu nowy wpis ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Dobrze, że się obyło bez mandatu ! A swoją drogą to te dzieci to naprawdę są mądre w dzisiejszych czasach. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  27. O, ja p(...)! Żeby bilet kosztował aż piątkę? Nie pojeździłabym sobie za wiele, zważywszy na wysokość mojej renty... Na szczęście mam miesięczny za pięć dych i mogę jeździć ile chcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas miesięczne sieciowe ok.150 zeta,dobrze,że mam auto,bo nie byłoby mnie stac:)

      Usuń
  28. Ja sobie pozwoliłam niegdyś w Berlinie jeżdzić autobusem i u- banem bez biletu. Czułam się okropnie. Nie miałam bilonu i automaty wszelkie i tak mnie przerażają a ten w tym autobusie byz wyjątkow przerażający. Poszłam na pocią i nie zlokalizowałam ŻADNEGO miejsca do zakupu biletu. Nic. W pociągu pilnie wypatrywałam jakiegoś konduktora ,który byłyby łaskawy sprzedać mi bilet. Na nic - nikt się nie pojawił. I tak przejechałam pół Berlina na gape z duszą na ramieniu - wyobraż sobie ,starszą , nobliwą siwą damę - gapowiczke. Wstyd na cały Berlin i okolice. Do domu wróciłam taksówką. No co - jak w jedna stronę zaoszczędziłąm , to mogłam sobie pozwolić - przynajmniej wygodnie i bez stresu...:))

    OdpowiedzUsuń
  29. A zabawa jeszcze lepsza, gdy kupuje się bilet w automacie gdzieś za granicą

    OdpowiedzUsuń
  30. Ech te krakowskie "biletodajki"... Ileż to razy jechałam przez nie na gapę, bo nie smakowały im moje śląskie złocisze? I to spod AWFu na Ruczaj. Dopiero potem doczytałam, że niepełnosprawni m.in. z symbolem N-10 mogą jeździć bez biletu. Ale ile się przedtem nerwów najadłam to moje. Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najmniej takich sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie lubię komunikacji miejskiej, chodzę pieszo, ale mieszkam w małym mieście. kiedyś w stolicy byłam służbowo z 3 uczniów. Musiałam kupić bilety na autobus, pani mnie pyta w okienku na ile minut ten bilet? a skąd ja mam to wiedzieć, jadę tą trasą pierwszy raz, a i pani sprzedająca nie wiedziała gdzie jest hotel, do którego zmierzamy...
    Dzięki za odwiedziny :-)

    OdpowiedzUsuń
  32. A ja myślałam że w całej Polsce są takie same automaty w środkach komunikacji jak w moim mieście. O święta naiwności. Dobrze wiedzieć. Może kiedyś pojadę do Krakowa w odwiedziny do wnuczki studentki to najpierw ją poproszę o instrukcję obsługi krakowskich automatów.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja mam kartę jako emerytka po 75 roku życia, ale jak pomyślę, że miałabym korzystać z automatu przy zakupie biletu, to robi mi się słabo ze strachu.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz