poniedziałek, 15 stycznia 2018

okrutna zła i podła

Dziś przed południem zadzwonił do mnie znajomy i w trakcie rozmowy dowiedziałam się, że wybiera się na SOR. Tak normalnie gadał jakby miał iść na zaplanowaną wizytę do dentysty.
Myślałam, że żartuje bo przecież SOR jest miejscem, gdzie ratuje się życie, jedzie się z zawałem, wylewem albo krwotokami. Ale nie żartował. Powiedział, że wywrócił się w środę i uderzył żebrami o ziemię i od tamtej pory go boli więc dziś postanowił iść na SOR  bo tam mu  zrobią prześwietlenie i wszystkie badania.
Od razu mi się przypomniały te teksty starszych pań z kolejek w przychodniach. Najlepiej iść wieczorem na oddział ratunkowy i powiedzieć, że boli serce, ma się duszności i mdleje się, wtedy zrobią od razu wszystkie badania i nie trzeba jeździć po kilka razy. 
Dlatego przyznaję się, nakrzyczałam na znajomego, że tak się nie robi, przecież jeśli sam chodzi, nie potrzebuje nawet transportu tylko zajdzie do tego szpitala samodzielnie  to nie jest w takim złym stanie, niechże idzie po prostu do przychodni.
No i teraz się martwię bo jak już tam leży pod przychodnią nieżywy to bez użycia siekiery zabiłam człowieka.

34 komentarze:

  1. Dogorywa pewnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przymarznięty do chodnika, i tak zostanie do wiosny

      Usuń
  2. no nie wiem
    jak znam siebie, mogłabym zrobić podobnie, zwłaszcza z dzieckiem, jakbym się martwiła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że nie trzymałabyś dziecka po poważnym upadku pięć dni tylko na wszelki wypadek poszłabyś z nim znacznie wcześniej

      Usuń
  3. Jako przypadek niezagrażający życiu pewnie by się na tym SORze wysiedział do nocy i by mu przeszło takie nastawienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już wrócił z przychodni, dostał anapran i jakiś żel do smarowania, myślę że Ty dziś cierpisz bardziej (widzę na fb)

      Usuń
    2. Ale na SOR bym nie pojechała za nic w świecie, bo jeszcze by mi większą krzywdę zrobili. Kiedyś z kolką nerkową siedziałam cztery godziny, podziękuję.

      Usuń
  4. A ja popatrzyłam z innej strony:) Facet dogorywa, juz tylko SOR mu pomoże, a on jeszcze dzwoni do Klarki:) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się chyba nazywa ostatnie pożegnanie? :D

      Usuń
    2. To takie SORRY przy nastepnej rozmowie sie powinno powiedziec. Nawet dwa razy. :D

      Usuń
  5. Doczytałam, że żyje i mogę z czystym sumieniem Ci przyklasnąć! Sama pewnie też bym wiązkę puściła, że po SORze chce się błąkać niepotrzebnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Klarka to nawet trupa na nogi postawi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha czyli facet od poczatku nie mial szans :)))

      Usuń
  7. "Pomysłowy inaczej " ten Twój kolega...gdyby go bardzo bolało...to by pięciu dni nie czekał :-) najważniejsze, że żyje i ma się dobrze :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Klarka zagadujesz nas a chcę wiedzieć czym ugłaskałaś Krzyśka za ten okropny "epitet"...:).
    Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co by nie mówić -jesteś szczęściarą -dziś wieczorem też Cię kocham :). Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak nagle przestałam widzieć na lewe oko w pierwszym odruchu poszłam do przychodni... no bo chodzę, nie przewracam się, głowa mnie nie boli. Grzecznie odstałam w kolejce godzinę i zostałam łaskawie zapisana do okulisty na termin za cztery miesiące. No to wieczorem poszłam na sor i po czterech godzinach faktycznie zostałam wszechstronnie przebadana i zapakowana na oddział neurologiczny. Normalnie już bym nie doczekała tej wizyty w przychodni ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też grzecznie poszłam do przychodni, bo co tam ja taki chojrak przecież, nie będę jojczyć. Za to z przychodni na SOR to już galopem na sygnale wiozło mnie pogotowie przy akompaniamencie toczącego pianę z ust lekarza, że tępa idiotka i że życie mi niemiłe itp...:-))
      Marytyka

      Usuń
    2. Ojej, ma być "Marytka":-))

      Usuń
  11. Trzymając się konwencji zespołu "Poparzeni kawą trzy" :
    Okrutna, zła i podła
    Jak zrobić mu to mogłaś
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Droga Klarko!
    I mnie przypomniał się utwór zespołu "Poparzeni kawą trzy", tak jak j/w komentującemu.
    Żyje,a Ty jesteś szczera, znajomy Cię zna, zatem wybaczy słowa. Bo to z serca i troski o innych także.
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  13. No masz. A jednak mu dolega, masc dostal i anapran. Teraz to go pilnuj zeby sie alkoholu nie napil, bo jak wtedy na SOR z buta uderzy?

    OdpowiedzUsuń
  14. Raczej mozliwe ze komus innemu zycie uratowalas 😀 A swoja droga podziwiam ludzi idacyh na sor jak nie musza. Jak mnie raz zawiezli to zanim mnie przyjeli to zemdlalam 2 razy zanim doczekalam sie pomocy (dobrze ze za drugim razem siedzialam juz na wozku). A i tak jak tylko doszlam nieco do siebie to chcialam uciekac 😀

    OdpowiedzUsuń
  15. A na fb, czy to Twój autoportret Klarko, z kiciulem w nogach łóżka i nieodłączną siekierą pod łóżkiem? Tylko dlaczego masz takie wielkie oczy? Nie czytałaś chyba Haneczce bajki o czerwonym kapturku?:-)
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale chyba nie Haneczce???
    Swoją drogą, to nie wiem co gorsze, czerwony kapturek czy kryminały i horrory Mroza? Od obu gatunków można dostać wielkich oczu:-) Tylko, że czerwonego kapturka, to mam już oswojonego:-))
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
  17. Warszawskie SORy to chyba ostatnie miejsce na które bym kogoś wysłała. Raz , w dzień, czekałam 4 godziny, bo lekarz gdzieś przepadł, a wraz ze mną czekali ludzie z krwawiącymi ranami.Drugim razem zawiozłam tam męża, bo miał tamponadę serca i wymagał natychmiastowej hospitalizacji.W trakcie czekania(pół godziny) widziałam jak pozwolono innemu pacjentowi (wiekowemu) spokojnie umrzeć. To jest okropne miejsce, gorsze niż szpital polowy pod ostrzałem wroga.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo dobrze zrobiłaś. Takich zapobiegliwych jak on jest dużo więcej a ludzie naprawdę potrzebujący pomocy nie mogą się dostać do lekarza.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz