sobota, 23 grudnia 2017

Seromak upiekłam.

Czyli dwa w jednym. Nawet wyszedł niezły. Nie chciało mi się piec osobno sernika i osobno makowca, wyszłyby dwa wielkie placki a tak to jest jeden dla pułku.
Wczoraj Łukasz (Ukasz) był w swojej graciarni żeby zrobić stojak pod choinkę. Zrobił i pojechał a wieczorem Krzysiek przywiózł choinkę dla nas. Zapomniałam Wam napisać, Krzysiek zawzięcie ogląda "Chłopaków do wzięcia" bo akcja się toczy w jego rodzinnych stronach. To jest dość istotne, nie że rodzinne strony tylko że ogląda. I pytam się go - a gdzie stojak do choinki? W szopie. Poszedł, poszedł i wrócił za chwilę i mówi że prawie się udało ale się nie udało bo być może  z zeszłorocznego stojaka ktoś zrobił podpałkę do ogniska. No to ja mu mówię, że może Łukasz go zabrał do siebie. i Krzysiek niczym ta matka Ryszarda wysłał sms - Ukasz ty draniu oddaj stojak!
Mówiłam że mi się włączy atak grafomański od gotowania, heh, wiedziałam. Tak powstaje literatura kuchenna.
Pierogów nalepiłam milion, nie wiem co ja mam za głupie przekonanie że muszą być na wigilię uszka i pierogi świeże prosto ze stolnicy nie mrożone nie kupowane. Muszę z tym powalczyć. Jestem prawie pewna, że jeśli któregoś roku tego nie zrobię to święta i tak się odbędą.


Teraz jeszcze o kocie bo K prosiła. Kot dostał makrelę wędzoną. Na polu dostał, na stolik pod wiatą. Wielką, taka wielką że nie zeżarł nawet ćwiartki. Zresztą to bydlę nigdy nie jest głodne. Ale jak dostanie coś takiego to sam nie zeżre i drugiemu nie da, czyli od wczoraj siedzi jak sowa   na belce i tylko od czasu do czasu słychać z pola takie wrrrrrrrr uaaaaaaaa. Ale przynajmniej mamy spokój z zabawą "wpuść kotka wypuść kotka".
Odpoczęłam, wracam do kuchni.

18 komentarzy:

  1. No świetna, ta literatura kuchenna! Uchachałam się po czubki włosów:-)))
    A kiciul robi za psa ogrodnika, a to dobre:-)) dwa w jednym:-))
    O matko i ... ile pierogów. To się napracowałaś, szacun. U nas będą kupne, od lat są kupne, bo nikomu już się nie chce ich robić:-)
    Udanej wigilii, no smaczna to ona tzn. kolacja wigilijna będzie napewno, to widać. Joj, ile tego dobrego, a ja taki łasuch na pierogi, uszka z grzybami i takie tam, mniam:-) Dobrze, że się powstrzymałam od polizania ekranu, ale byłam bliska:-)))
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasz z kolei pies sam sobie wziął makrelę wędzoną. Po czym skonsumował nie zostawiając ani jednej ostki. O dziwo, nie tylko przeżył, ale ma się dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  3. aha, prawie krótko i prawie na temat. :)

    Wesołych, i spokojnych.....

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to makrela potrafi uratowac spokoj swiateczny!
    A pierogi? Same do gabki leca. Najlepsze swieze! Nie ma swiat bez pierogow i ich lepienia!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie swojej roboty pierogi to jest pycha nad pychami , nie jadam kupowanych :-)
    Wesołych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia życzę ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie jutro lepienie, miało nie być, bo święta wyjazdowe,ale synowie stwierdzili że ulepią, ja im nie będę przeszkadzać 😉 dzisiaj ciasta upiekłam jak dla armii, piernik, makowce, korę orzechową i ciasteczka szaleństwo istne☺wesołego świętowania😀⛄❄🌲

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie też uszka świeże będą, farsz zrobiłam, a lepię i gotuję przed samym prawie podaniem. Nie celebruję za bardzo świąt, ale uszka uwielbiam. Tyle że muszą być z pieczarkami, bo z zasady nie jem innych grzybów, a jeśli w jakiejś potrawie jest chocby jeden suszony grzyb, to omijam bardzo szerokim łukiem.
    No i sałatkę warzywna zrobiłam, taką z ziemniakami i majonezem. To u nas podstawa wszelkiego świętowania, bez tego w ogole się nie liczy. Mąż tym razem siedział ze mną i obieral warzywa, mówił, że musi się dokładnie nauczyć robić sałatkę, na wypadek gdybym się w końcu rzeczywiście wyprowadziła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na wszelki wypadek masz zarezerwowany stojak. Odbiór na watrowisku. Na przyszły rok na czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety... moje uszka (a właściwie nasze, bo z Esterą-córką moją jedyną lepione) mrożone, choć własnej roboty. Tydzień wcześniej sporządzone, więc siłą rzeczy nie ma mowy, żeby nie zamrozić... Za to wszystko inne na świeżutko... i makówki i serniczek i śledziki wszelkiej maści... już na tarasie smaki się mieszają;-))) Zatem niedługo Wigilii czas nadejdzie więc Cudownych Świąt w rodzinnym gronie i niezapomnianych chwil wraz z nową członkinią Waszego rodu, wszak to pierwsze święta Waszej Hanusi, oby wszystkie radosne i szczęśliwe były !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarko...i jak ja mam Cię nie lubić...jest o kotach :)a właściwie o koto-sowie...dobrze, że kiciuś "czytaty" nie jest...bo mógłby się, za tę sowę obrazić:) u mnie...okna umyte, ciasto na wigilię dla bezdomnych i samotnych dostarczone... pierniczki udekorowane...jeszcze tylko moją stajnię Augiasza ogarnąć i ... będą święta :) Dziękuję w imieniu kiciulka za makrelkę :)huhuhu...nie rusz makreli ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Seromak" to pyszne ciasto a do tego wygląda atrakcyjnie.
    Dobrze, że mrozu nie ma, przynajmniej kiciulek nie zamarznie w roli strażnika makreli;)
    Czekają Cię piękne święta, bo to pierwsze święta Hani.
    Więc wszystkiego dobrego dla Was Wszystkich;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze lepilam uszka i pierogi przed podaniem, a w tym roku zamrozilam i boje się, czy to będzie to samo. Zobaczymy:)
    Klarko, dobrych, rodzinnych Swiat! I dużo radości z obecności Haneczki♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo smakowicie wyglądają pierogi i uszka.
    My też nie jemy mrożonych potraw.
    Najlepszego dla Ciebie i Twojej wspaniałej rodzinki!

    OdpowiedzUsuń
  14. Poczęstuję się Twoim ciastem ,można?
    Klarko ,radosnych ,rodzinnych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  15. Klarko spokojnych, pięknych, radosnych świąt dla ciebie i rodziny ))

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam czytać Twoje wpisy 🤣 od razu lepiej na sercu!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz