W porannym autobusie rozmawiały dziewczynki jadące do szkoły.
- Jak skończymy gimnazjum to idziesz do technikum czy do liceum?
- Chyba do liceum - odparła zapytana. Ale to dopiero za rok, to jeszcze nie wiem jak będzie.
- Ja chcę iść do liceum a potem na prawo - rozgadała się ta pierwsza. Nawet prosiłam rodziców, żeby na urodziny i gwiazdkę kupowali mi kodeksy, czytam sobie wieczorami. Wysiadły i nie dowiedziałam się, który kodeks już przerobiła.
Może zmyślała a może nie. W szkole dla biednych bogatych dzieci uczniowie w ich wieku przeważnie już wiedzieli, gdzie będą studiować. Mieli swoje programy, projekty, widziałam dużo materiałów z uczelni brytyjskich i amerykańskich.
Co robisz po maturze? - Cambridge.
Tak zwyczajnie. Jak UJ czy AGH.
Są ludzie, którzy od dziecka wiedzą, co chcą robić w życiu. To od razu widać. Spotkałam nie tak dawno młodą lekarkę. Wygląda jak dziewczyna z liceum. Roześmiane oczy. Taki chudy dzieciak po prostu.
I wiecie co? Taka profesjonalistka, że po pięciu minutach mnie miała. Należę do trudnych pacjentów, bagatelizuję dolegliwości. Ostatnio leczyłam się na kamienie w pęcherzyku, skutecznie i radykalnie, równo dwa lata temu.
I teraz dziewczyna w prostych słowach przekonała mnie, że nie ma ludzi nieśmiertelnych. Jest za to pełno pacjentów z zawałami, z wylewami, z chorobami wyhodowanymi na własne życzenie.
Musiałam więc zapytać - a od kiedy pani wiedziała, że będzie lekarzem? - Odkąd bandażowałam misiom brzuszki!
a odkąd wiedziałaś, że będziesz nas uszczęśliwiać swoim pisaniem?
OdpowiedzUsuń:)
UsuńArtek :)))
UsuńJa w wieku osiemnastu lat tez miałam już wszystko zaplanowane i wiedziałam, czego chcę i kim chcę zostać. Cóż z tego, gdy życie napisało dla mnie całkiem inny scenariusz?
OdpowiedzUsuńi w środku życia też mogą się zmienić plany, zamknąć jedne drzwi, otworzyć inne
UsuńDziękuję Klarko :) Dodajesz mi skrzydeł ! Teraz, po przeżyciu prawie pół wieku - to ja już wiem, co chcę robić !!!
UsuńKlarko, cos w tym jest! Mialam kiedys uczennice, ktora od zawsze chciała byc pediatra. Nie lekarzem ogólnie, ale wiedziała, ze chce leczyć dzieci. Jest doskonałym pediatrą:) A moj syn ma kolegę, który od dziecka marzyl, zeby zostac pilotem i zostal! Podziwialam ich oboje za te sprecyzowane plany i oddanie, z jakim je realizowali. No ale mieli tez szczescie, ze mogli spelnic swe marzenia, bo różnie bywa w zyciu...
OdpowiedzUsuńNa własny użytek nazywam to "dobrze urodzeni". Bo szanse dziecka mieszkającego np w Mali są inne niż dzieciaka z Warszawy itd, temat na osobną notkę.
UsuńKlarko,dokladnie!!!!Moja Mam marzyla o farmacji,śpiewająco zdala maturę.No i co z tego?Byl rok 1959 dziadek pijący,ciągle awantury,ucieczki z domu.Babcia zarabiająca psie pieniądze i 4 dzieci,chleb z cukrem-to jedli...a często i to bylo rarytasem....
UsuńPamiętam jak jeszcze babcia żyła ,to powiedziała,ze nie może przeżalowac ze Marysi (mojej Mam)nie wyslala na studia....
w zasadzie nie wiedzialam co chcę robić.Szkoda że nie ma DOBREGO programu badającego predyspozycje ,bo spotkanie z psychologiem jakie mieliśmy w szkole niewiele wniosło.Mialam takie w podstawówce i w licemu.
OdpowiedzUsuńspróbuj powiedzieć nastolatkowi do czego się NIE nadaje, tak, dobry psycholog bardzo by się przydał, i nie jedno spotkanie tylko jakieś warsztaty
UsuńJeden z rękodajnych moich spominał koleżanki szkolnej, która zapytana, kim chce zostać, z rozbrająjącą szczerością wyznała, że qurwą...:) Ponoć spełniła marzenie dzieciństwa...:))
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
rodzice pewnie się ucieszyli :D
Usuń:DDD
UsuńWachmistrzu - to też marzenie i łatwo spełnić:))
OdpowiedzUsuńJa chciałąm od zawsze być dziennikarką. Wtedy droga do dziennikarstwa była inna niż teraz.. mniejsza z tym. Życie mi napisało zupelnie inny scenariusz -A może inaczej - sama sobie własną głupota napisałam ,nie mogę zwalać na mityczne życie. Marzeń nie spełniłam ,za to zadręczam ludzi na blogach:))
jakoś nie widzę tego zadręczania:)
UsuńJa spotkałam jednego takiego pediatre z powołania i niestety pracuje tylko w szpitalu na dziecięcym oddziale. Świetny lekarz o dużym sercu i cierpliwości. Sama nie wiedziałam co chce robić o prace zupelnie przypadkiem znalazłam :)
OdpowiedzUsuńi lubisz swoją pracę?
UsuńCzasem mam ochotę trzanąć drzwiami i wyjść, zostawić to wszystko w cholerę, ale generalnie lubię większość osób, z którymi pracuję i współpracuję, więc jeżeli mierzyć pracę taką miarą to tak :) Czy lubię zajęcia, które są z nią związane? Nie wiem, bo moja praca jest mocno monotonna, schematyczna, codziennie robię dokładnie to samo, tylko klienci od czasu do czau mi się zmieniają ;)
UsuńMnie się spełniło wszystko poza byciem księdzem ;)))
OdpowiedzUsuńMarchevko nic straconego, z Twoim samozaparciem to i biskupem zostaniesz, z papieżem to już może być gorzej;-)
Usuńnie będziesz dobrze wyglądać w ornacie z obrazem w rękach śpiewając piosenkę o stosie
UsuńPrawie zabiłam kolegę, bo mu opowiadałam o jakimś święcie w pracy i mówię "A potem śpiewaliśmy piosenkę o stosie".
UsuńBestia załapała o co chodzi, bo mu kawa nosem poszła ;)
Moj maz ponoc od malego berbecia pochylal sie nad kazdym owadem, listkiem, zwierzaczkiem i chcial byc biologiem. Skonczylo sie na mikrobiologii i genetyce, wiec w sumie blisko.
OdpowiedzUsuńJa?
No ja to do tej pory mam rozne pomysly kim jeszcze chcialabym byc w zyciu:)))
Ale tak serio to chcialam byc albo dziennikarka albo psychologiem. Niestety nie bylo mi dane:)
Ale psychologia sie zawsze interesowalam i interesuje, wiec cos jednak z tych marzen zostalo.
Chocby fakt, ze odwalilam sama nad soba duzo pracy bez pomocy zadnych fachowcow.
Czy wyniki tej pracy sa dobre?
To zalezy od punktu siedzenia, ja bardzo lubie te Star ktora jestem teraz:)) I czasem ciezko mi uwierzyc, ze kiedys bylam... no wlasnie... jaka bylam;)
każdy bloger jest dziennikarzem i psychologiem, ilu czytelników tyle charakterów!
UsuńJa też lubię Star:).
Klarko ♥♥♥
UsuńJa od zawsze wiedziałam kim chciałabym być. Panią nauczycielką albo przedszkolanką. Jednak Gdy byłam w gimnazjum,zorientowałam się,że jednak nauka mi nie idzie i na studich sobie nie poradzę. Ponieważ wtedy był czas,gdy otwierali same ogólniaki poszłam niestety do ogólniaka. Nie to co teraz,te technika,zawodówki. Kiedyś był jedynie mechanik,gastronomik,fryzjer i księgowość. A teraz są takie różne zawody...Potem po liceum poznałam faceta, chciałam się wyprowadzić na drugi koniec Polski więc poszłam do pracy... No i tak zostało...Moi rodzice też bez sukcesów zawodowych.. Całe życie już będę w tym handlu za grosze, a dzieci będą się wstydzić zawodu matki...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to też ważne w jakiej rodzinie się człowiek wychowa,czy ma wsparcie i dobry przykład.
Strasznie zazdroszczę tym,którzy wiedzą kim chcą być i im to wychodzi i pracują w zawodzie...
Nie muszą się wstydzić zawodu matki. Za to będziesz wyczulona na ich marzenia i potrzeby. I nie ma potrzeby tak się obawiać studiów.
UsuńOczywiście, mój syn nigdy nie wstydził się z tego powodu za nas. O co, że pracujemy uczciwie całe życie? Szanuje nas tak samo, jak my szanujemy swoich ciężko pracujących rodziców.
UsuńNie ważne co się robi, ważne aby to robić uczciwie i dobrze.
UsuńNie ma nic gorszego niż wykonywać pracę, której się nie lubi. A właściwie dlaczego kobieta nie mogłaby dobrze wychowywać swoje dzieci?
Ja od dziecka marzyłam o tym, żeby być... chirurgiem.:) Blisko było, ale jednak się nie udało.
OdpowiedzUsuńW sumie biologia nie jest zła, bo też mi się bardzo podobała.:)
dla laika to trochę zagadkowe bo jesli ktoś mówi, że studiował biologię albo geografię to nie mam pojęcia, co się robi po takich studiach? Tzn wiem co robią ludzie po geografii bo paru znam ;)). Pracują w administracji lub w handlu.
UsuńRóżnie bywa. Można pracować w tzw. ochronie środowiska, w szkole (zdecydowanie NIE!), mikrobiologia - to wiadomo, różne badania, w zakładach, w których badane są zboża, nasiona i inne takie. Można to połączyć z medycyną w fitoterapię. No i oczywiście praca naukowa: szwendanie się po lesie i liczenie nóg muchom, zbieranie różnych roślin, odkrywanie nowych gatunków, mierzenie węży w dżungli, badanie życia płciowego skorków, obrączkowanie bocianów i inne takie fajne zajęcia.:))) Przyznaję, że podczas studiów nawet się nad tym do końca nie zastanawiałam. Miałam wtedy pracę i studia traktowałam jako hobby.:)))
UsuńNiektóre dzieci faktycznie od małego wiedzą co chcą robić w życiu i bardzo często to im się udaje. Moja w II licealnej stwierdziła, że nie chce mieszkać w Polsce i wyjedzie do WB. I wyjechała, tyle, że nie do WB. Ja chciałam iść do liceum plastycznego, ale rodzina postawiła ostre veto, bo plastyk to żaden zawód.Facet plastyk to będzie pijak, a kobieta- zapewne zejdzie na złą drogę;) No to się zrobiłam ekonomistką. A liczyć do dziś za bardzo nie potrafię.;)))
OdpowiedzUsuńczyli każda malarka to dziwka? A wiesz, słyszałam taką opinię o Kossakównach - że im się nie chciało robić i dlatego pisały wiersze i malowały.
UsuńZazdroszczę lekarki! Bo można na taką przez całe życie nie trafić! a teraz szczególnie musisz o siebie zadbać, żeby kolejny mały człowiek mógł się Tobą nacieszyć - i nawzajem, oczywiście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam już letnio, słonecznie - M.
bo jeśli wszystko boli to jakość życia jest do niczego i nic nie cieszy
UsuńDziewczyna po maturze? jak to co?
OdpowiedzUsuńSzybko łapać męża i dziecko rodzić( albo na odwrót),a dalej "sie zobaczy":)))
Mela
loboga :D:D
UsuńLedwo nauczyłam się pisać, wszystkim książkom w domu założyłam karty biblioteczne i wypożyczałam dzieciom na podwórku czy kto chciał czy nie chciał. No i zostałam ... bibliotekarką. :-).Dorota
OdpowiedzUsuńa oddawały?
UsuńFajna lekarka , taki rzadko spotykany gatunek...
OdpowiedzUsuńoby nie zmieniła się z wiekiem!
UsuńOdkąd pamietam, w domu była tablica, kreda i założony dziennik dla lalek i misiów :)
OdpowiedzUsuńMarzenie spełnione :)
Tyle czasu upłynęło - a tablica, kreda i dziennik ciagle przy mnie :)
to tak jak moja siostra, tylko ona uczyła nas - liczne rodzeństwo, i była bardzo surowa
UsuńCos w tym jest ,mój starszy syn od 6 roku życia chce być chirurgiem . Od września zaczyna liceum ( tutaj dwa lata) i już od roku przygotowuje się na studia:-) studiuje podręczniki z anatomii,etc...ale zobaczymy
OdpowiedzUsuńo, i to jest znakomite podejście rodzica - zobaczymy.
UsuńNie wiedzialam, jaki zawod sobie wybrac i poszlam studiowac cos, o czym mialam bardzo blade pojecie. Studia skonczylam, poszlam do pracy i sie zaczelo! Zmienialam prace za praca - i do tej pory nie wiem, kim wlasciwie powinnam byla zostac :) Ale na szczescie te rozterki sa juz za mna! :)
OdpowiedzUsuńa nie zadajesz sobie pytań - a gdybym wtedy poszła na..
UsuńJest jeszcze gorzej! Ja nawet niedawno dyskutowalam o tym, i... nie wiem! Nie bylo wtedy tkich zawodow jak informatyk, programista, a w tych zawodach bym sie teraz widziala. Zawod o nazwie "logistyk" byl tez nieznany, a ostatnie lata kariery zawodowej pracowalam jako logistyk i bardzo dobrze mi szlo!
UsuńNie narzekam na moje kolejne prace, byla lekkie, latwe i przyjemne, ale to nie bylo to :)
Ale ciekawy temat znalazlas!
Wybór szkoły po podstawówce był u mnie jasny bo właściwie wyboru nie było. To o czym marzyłam odradzali mi wszyscy jako zupełną fanaberię nie mającą przyszłości (albo raczej nie zapewniającej pieniędzy w przyszłości), to co było w drugiej kolejności wydawało mi się absolutnie nieosiągalne.
OdpowiedzUsuńBrałam więc to co było.
W podstawówce pisaliśmy kiedyś wypracowanie na temat jak będzie wyglądało nasze życie za lat dwadzieścia- pozwoliłam sobie na szaleństwo marzeń i wpisałam właśnie wtedy ten nieosiągalny- wg mojego przekonania-zawód przyszłości. Jakiś czas temu odnalazłam na strychu stare zeszyty i tamtą pracę właśnie. Dziś nie pracuję w tym zawodzie, ale właściwie -zupełnie nieświadomie chyba- marzenie się spełniło i studia kończyłam właśnie na tym, nieosiągalnym w moim przekonaniu kierunku. a nad tym drugim, który mi odradzano od czasu do czasu pracuje, ale zdaje sobie sprawę że w moim wieku i bez ukończenia odpowiedniej szkoły nikt nawet nie będzie chciał ze mną gadać, więc to tak tylko dla przyjemności.
za lat dwadzieścia - ale to się wtedy wydawało odległe! Czy zdradzisz co to był za wymarzony zawód?
Usuńchciałam koniecznie iść na ASP,
Usuńtak mi się jeszcze przypomniało że jako bardzo małe dziecko zafascynowana byłam taką jedną kasetą, którą tata miał w swoich zbiorach, uwielbiałam jej słuchać, bo głos na niej był anielski, a była to kaseta magnetofonowa z piosenkami wykonywanymi przez siostrę zakonną z akompaniamentem gitary, głos miała anielski a piosenki były religijne ale nie takie mszalne (na przykład "ballada o szczęściu" którą do dziś uwielbiam). Na okładce była taka uśmiechnięta nazaretanka z gitarą i ja tą zakonnicą chciałam zostać, ku wiekiem radości rodziców, i podobno długo długo powtarzałam, że ja che być ziakonicią, ewentualnie sioslą ziakonną;-) na szczęście mi przeszło;)
Kiedy chodzilam do pierwszej klasy podstawowki pani poprosila nas zebysmy na tablicy napisali kim chcielibysmy zostac jak dorosniemy,no i pojawili sie:strazak,policjant,pielegniarka,nauczycielka....a jeden chlopiec napisal "ksiac"....no i nim jest!!!
OdpowiedzUsuńpowołanie?
Usuńdo dziś nie wiem, kim chcę byc
OdpowiedzUsuńa nie mogłam sobie zawodu blogerki wymarzyć przecieeż 45 lat temu:PP
w tych szkołach tak jest
mój mały za rok juz będzie musiał zdecydować, z których przedmiotów rezygnuje, rok później juz decyzja o tym, co cche studiować
a tych co wiedzą co, jest garstka, przerabiałam to dwa razy
i oni mają taką "ścieżkę" i opiekuna, ja to widziałam pierwszy raz
UsuńCórka była dobra w wygłaszaniu "przemówień"..na tematy różne:)Najczęściej stała na krześle,a widownią były lalki lub my - rodzice:)
OdpowiedzUsuńZostała adwokatem.
Ania
stawałam na ławce i deklamowałam wiersze a aktorką nie zostałam, choć w sumie życie to teatr ;)
UsuńChciałam być inżynierem, ale w branży powiązanej z medycyną. Studiowałam ekonomię ( był jedyny sposób, aby wyrwać się z domu po maturze) I co? Jestem protetykiem słuchu i bardzo lubię mój zawód.
OdpowiedzUsuńa to dopiero!!
UsuńZazdroszczę ludziom, którzy wykonują pracę będącą ich pasją i mają jeszcze z tego dochód. To nie jest zła zazdrość, a raczej podziw. Chciałam jak Anabell iść do liceum plastycznego i moi rodzice także postawili ostre veto i ja także jak Anabell zostalam ekonomistką :)) Sprawdziłam się w tym zawodzie, a jakże tylko, ze to nie byla nigdy moja pasja. Dzisiaj kiedy o tym pomyślę to tak naprawdę chcialabym uprawiać jeździectwo, kocham konie...już na to zapóźno no i okaleczenie okołooperacyjne nie pozwoli mi nawet wsiąść na konia. To sobie galopuję w marzeniach:)) Mój ojciec był świetnym jeźdżcem mi widać nie było to pisane.
OdpowiedzUsuńMarytka
a niezawodowo robisz coś związanego z plastyką?
UsuńOd paru lat już nie. I właściwie nie wiem dlaczego. Dziękuję Ci za to pytanie. Uzmysłowiło mi coś ważnego. Jesteś kochana :))
UsuńMarytka
A jestem molekularnym biologiem. Zawsze chciałam biologiem ale związanym z medycyną. Studia skończyłam w Szwecji, tu mieszkam i pracuję na uniwersytecie w ścisłej współpracy ze szpitalem w Goteborgu...Wychodzę jednak z założenia, że lepiej przemyśleć co się chce w życiu robić...Poza tym można zawsze spróbować coś nowego...
OdpowiedzUsuńz wiekiem jest to coraz trudniejsze
UsuńJak bylam mala ciegle gadalam, ze chce miec duzo dzieci, a troche pozniej dodalam do tego, ze chce zostac weterynarzem. To pierwsze pozostalo na moich dzieciecych obrazkach i bardzo dobrze, bo pozniej okazalo sie, ze ja do tych dzici wcale tak wielkiej sympati nie czuje. A od drugiego "wyratowala" mnie mama, wmawiajac mi calkiem skutecznie, ze boje sie widoku krwi, w swoich sugestiach byla tak mocno przekonujaca, za nawet gdy opatwrywalam bratu pokaleczone palce, gdzie on robil sie bialy jak sciana, a mnie to nie ruszalo, to jednak swiecie bylam przekonana, ze nie znosze widoku krwi. A cale zycie zajmuje sie sprzatanie u ludzi, cczego wcale nie lubie.
OdpowiedzUsuńa co się stało, że brat miał pokaleczone palce?
UsuńWlasciwie to najlepiej pamietam taki jeden raz, kiedy to skaleczyl sie nozem tak niefortunnie, ze przecial sobie jakies naczynko i ta krew tryskala mu z palucha prawie jak z sikawki. Brat faktycznie nie znosil widoku krwi i ma tak do dzis, jak to zobaczyl to piersze zrobil sie bialy a potem zielony, a ja dostalam ataku smiechu, ale kiedy znowu zbielal to juz nie bylo mi wesolo i bardzo sprawnie i skutecznie opatrzylam mu palec, a potem usadzilam na tapczanie i kazalam lape trzymac nad glowa. Malo tego, ja potem co chwile sprawdzalam skutek moich dzialan i po chwili krew faktycznie przestala leciec, ale dopuki sie lala to jeszcze musialam brata zagadywac i pilnowac co by mi nie zszedl. A tak poza tym to on ciagle ladowal sie w jakies tarapaty, albo sie wywalil i kolano rozbil, albo wkulal w pokrzywy.
UsuńTa historyjka o młodej lekarce,która wcześniej" bandażowała misiom brzuszki" jest po prostu i zwyczajnie WSPANIAŁA!!!
OdpowiedzUsuńDobrze, ze trafiłaś do takiej lekarki. Wielka szkoda, że niektóre z tych talentów nie zostały dostrzeżone na czas i nie każdy z nas poszedł w tym kierunku, w którym chciał. Piękna historia :)
OdpowiedzUsuńjedno wiedziałam - że decyzja, co mam studiować, zależy tylko ode mnie. Myślałam o medycynie, ale pod koniec liceum się zakochałam i odechciało mi się na jakiś czas uczyć. Poszłam więc tam, gdzie wiedziałam, że dostane się bez wysiłku i przygotowań, czyli na polonistykę. Gdyby wtedy było kulturoznawstwo, studiowałabym, je - niestety wtedy wiedza o kulturze była tylko jednym przedmiotem w ramach warszawskiej polonistyki. A wiedziałam też, że chcę być w Warszawie. Kulturoznawstwo rozwijałam więc samodzielnie, doktorat był juz bliżej tego. No i weszłam w to i studentów uczę właśnie kulturoznawczo ujętej wiedzy o widowiskach. A ze będę wydawcą - to dojrzewało później we mnie, jakoś po trzydziestce, więc najpierw zaczęłam współpracować z wydawnictwami, uczyłam się fachu, aż zaczęłam sama wydawać. Uwielbiam to!
OdpowiedzUsuńNiech śmiertelni nie starają się o osiągniecie pełnej doskonałości bo to jest jedynie domeną bogów.(słowami Dionizosa)
OdpowiedzUsuń