Codziennie staram się o jakąś miłą rzecz, choć jedną. Bo różnie bywa, czasem jest tak jak dziś, że zmuszam się aby cokolwiek zrobić a jest co robić. Kończę pracę dziesięć po trzeciej ale w domu jestem dopiero o wpół do piątej i od razu - przy bramie stoi kubeł zostawiony przez śmieciowóz, trzeba go zaciągnąć pod wiatę. Przy okazji założyć na stojak nowe worki na segregowane śmieci. W skrzynce na listy zawiadomienie od wodomierza, trzeba spisać licznik i wysłać maila. Kot już leży koło miski z suchą karmą i wygląda jakby za chwilę zamierzał konać z głodu. Ja nie kładę się ale też jestem głodna, zmuszam się aby ugotować obiad. Gdyby nie Krzysiek to pewnie zjadłabym byle co ale on przyjedzie też głodny to idę po ziemniaki, obieram je, potem kroję mięso i dla kota to już za wiele, drze się i za chwilę rzuci mi się do tętnic, trzeba mu odkroić porcję.
Jeszcze sałata, ziemniaki się dogotowują a ja odpisuję na maile. Na komentarze nie mam sił, wybaczcie. Choć miałam napisać o tej higienie i środkach czystości. Osobiście uważam, że starość nie musi być czekaniem na umieranie i starszej pani też się należy ładna fryzura, ulubiony balsam do ciała, czasem lakier na paznokcie, puder i szminka na twarz. I nie rozgadywać się o kościele i jak tam jest na drugim świecie tylko pogadać o narzeczonych i co się z nimi wyczyniało bo jak już nie można tego robić to choć pogadać trzeba.
No i dalej o tym zmuszaniu się do codziennych wysiłków. Prasowałam wczoraj, więc mam odrobione. Ale muszę zrobić coś z sobą, bo na czwartym piętrze mogę wyglądać jak baba jaga bo tam mnie mało kto widzi a dzieci mają się mnie bać więc wystarczy wzrok zacięty i zero makijażu, ale teraz bywam czasem w recepcji więc na litość boską taka porządna szkoła a na recepcji taka "wizytówka"? Może sobie choć wyrwę te krzaczaste brwi i nogi ogolę, jeszcze nie wiem. Nie mam pomysłu na upiększenie sprzątaczki, coś ktoś?
Poza tym taki bonus mam w związku z dojazdami - codziennie spod Bagateli (tak się nazywa przystanek tramwajowy) trzynastką o piętnastej dwadzieścia w kierunku Bronowic jedzie znana aktorka. W piątek na przykład dźwigała potężny bukiet róż. Zawsze w szpilkach, zawsze niezwykle elegancka. Wysiada na Królewskiej i dopiero tam wkłada ciemne okulary, a w tramwaju radośnie oduśmiecha się do pasażerów i nie unika wzroku. Fajnie, nie?
I właśnie pisząc tego posta odpoczęłam sobie i będę mogła jeszcze cokolwiek w domu zrobić. Miłego wieczoru!
Klarko droga !
OdpowiedzUsuńPiękny przeżyty, pożytecznie dzień;)
Zgadzam się z Tobą w każdym calu.
Serdeczności zostawiam:)
wzajemnie, wszystkiego dobrego
UsuńWłaśnie, gdy nie muszę gotować jem "byleco", czyli głównie czekoladę 80%kakao i ewentualnie popijam barszczem czerwonym (a tak naprawdę płyn z kwaszenia buraków).
OdpowiedzUsuńGdy kilka lat temu miałam go wiele tygodni w szpitalach to żywiłam się zupką grzybową "gorący kubek" ,takąż samą czekoladą. A najzabawniejsze było to, że dla niego gotowałam obiadki i woziłam do szpitala. Świrostwo, wiem;)
Klarko, to jak Ty na tej recepcji siedzisz, że musisz zdepilować z tego powodu nóżki?:))))
Stanowczo zbyt daleko masz do pracy.
ale ja nie bardzo mogę bo pracuję fizycznie a nie jestem najmłodsza
UsuńOt, życie każdej z nas...
OdpowiedzUsuńmam wrażenie jakbym miała 140 lat
UsuńCzasem tak się czujemy,bez względu na wiek, doskonale Cię rozumiem, dojeżdżam do pracy 50 km w jedną stronę, mam tylko taką przewagę że nie pracuję fizycznie, choć bywa że 8 godzin,in ślęczenia przy komputerze może nieźle dać w kość. Gotuję wtedy na kilka dni a sprzątanie w domu uważam za przereklamowane. Ogród czasem też musi poczekać na natchnienie i siły. Najważniejsze żeby nie mieć poczucia winy, że coś nie jest zrobione, bo to dodatkowo dołuje. Życzę Ci żebyś znalazła czas dla siebie i poczuła się lepiej. Pozdrawiam☺
OdpowiedzUsuńależ jestem ciekawa, która to aktorka!!
OdpowiedzUsuńJa też... Może moja ulubiona krakowska aktorka Marta Bizoń?
OdpowiedzUsuńTak to jest, że się czasem człowiek czuje na 140, a znów inszym razem na 20...
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Toba, ze kazda z nas-kobietek, duzych i malych, mlodych i modszych potrzebuje dopieszczania: fryzjerskiego, shoppingowego, kosmetycznego ect.
OdpowiedzUsuńNie zgadzam sie na odstawianie kobiet na emeryturze na peron nianki wnukow, sprzataczki, kucharki domowej ect.
Moja Mama do konca swoich dni kladla dobry krem na buzie i przegladala sie w lustrze.
Znajdz czas i zadbaj o siebie!
Wiem, ze Ty dobra kobiete jestes i dbasz o Malzonka. O siebie zadbaj tez i moze brwi ogol a nogi wydepiluj dla odmiany?
:)
Czym starszam, tym bardziej cenię moje małe codzienne przyjemności i nie przejmuję się drobiazgami które nie zdążyłam zrobić, bo się nie chciało. Świat jest piękny i czasami to mi wystarcza ;)
OdpowiedzUsuńJak ja podziwiam te dziewczyny/kobiety które mogą tak cały dien i z gracją na szpilkach pomykać. Ja robiłam przed weselem trening (bo jednak cały czas na płaskich chodzę - z wygody pewnie, no i jednak lżej się biega za Kasią) i tak wytrzymałam tylko w kościele, bo tańce wywijańce to ja tylko w balerinach potrafie ;)
OdpowiedzUsuńmoja babcia jest mocno pruderyjna i nie przechodzi jej przez gardło zwykła pipka, a co do seksu to już Olaboga! ;)
Ja tak moglam a teraz croksy caly dzien
Usuń:) a mówią, że praca uszlachetnia.. Sory ale g... prawda. Jak czytałam o kocie to rozśmiałam się w głos. Mam takie dwa - reagują identycznie. Dźwięk deski do krojenia jest w stanie wydrzeć je z najgłębszych zakamarków i czeluści pościeli
OdpowiedzUsuńPraca uszlachetnia, ale cudza, oglądana z fotela ;)
UsuńKochana Klarko! Ja wypracowalam sobie pewien rytual: codziennie wieczorem po umyciu sie masuje stopy i dlonie olejem kokosowym albo kremem nivea albo innym kremem. Stopy nosza nas cale zycie a dlonie - sama wiesz... Czasem koty przyjda do lozka mnie polizac;) A wszystko to poniewaz: Dzis tez SIEBIE kocham!
OdpowiedzUsuńtezMonika
Chcesz trochę nowego octu??? :D :D :D
OdpowiedzUsuńWlasnie mi si konczy wiec tak tak chce!
UsuńNo to coś pomyślimy! :D
UsuńOszsz jak ja się cieszę ,że "siedzę" w domu...
OdpowiedzUsuńOj, Klarko.Skoro wysyłają Cię czasem na recepcję to znaczy, że jesteś reprezentacyjna taka, jaka jesteś! Nogami chyba na recepcji nie świecisz? Co nie znaczy, żebym była przeciwna depilacji czy goleniu nóg, ale mam wrażenie, ze z tą depilacją, regulacją, przycinaniem, wyrywaniem owłosienia w dzisiejszych czasach to już doszło tak daleko, że niedługo jedynymi włosami jakie będzie można zostawić, to będą włosy na głowie, a i to nie do końca pewne :))
OdpowiedzUsuńMarytka
Ano właśnie, niektórzy zamiast włosów mają... natkę :P
UsuńOuu, łał :)) A, właściwie to czemu ja się dziwię? Natka też jest spoko :)))
UsuńMarytka
Spoko, natka też jest ok!:))
UsuńMarytka
Jesu! Klarko! Zamontowałaś tą jakąś spłuczkę od Stardust czy jak? I co jako anonim mam przechlapane? A co mam zrobić kiedy na moim przedpotopowym sprzęcie nie mam jak utworzyć konta ani otworzyc skrzynki pocztowej? Taa...juz wiem...mam się wypchać :))
UsuńNo trudno, mimo wszystko całuski. Marytka
no co Ty, po prostu komentarze anonimów trafiają najpierw do moderacji i dopiero po zatwierdzeniu wchodzą na blog, uwierz, nie chciałabyś czytać tych obelg
UsuńAż, tak źle Klarko? Jesu! Tak mi przykro! Mogę wyobrazić sobie co czujesz... Jestem z Tobą całym sercem. Po prostu dziś też Cię kocham! :)))
UsuńMarytka
Ja się na upięknianiu nie znam, ale na recepcji nóg nie widać, nie muszą być idealne. To raz. A dwa: obserwuję, że takie trochę szersze brwi są modne. Chyba, że tylko w moich stronach. Proponuję Ci masaż- ślubny będzie zadowolony, a Ty zrelaksowana
OdpowiedzUsuńJuz czwartek, Klarko! Jeszcze jeden dzien! Juz w powietrzu pachnie pomalu weekendem! ;)
OdpowiedzUsuńTak kombinuję ,jeśli o tej samej porze wsiada do tramwaju to musi kończyć pracę ok.15.Aktorka ,to albo z Bagateli ,lub ze Szkoły na Straszewskiego.Segda? Ale nie jedzie autem ,to musi mieszkać blisko.Wysiada na Królewskiej? Ja mieszkam na Królewskiej ,ale ona długa jest.
OdpowiedzUsuńOt,zagwozdka.
pod Biprostalem wysiada, dobrze kombinujesz, też myślę, że albo ze szkoły albo Bagateli
UsuńHa! Ta pani byla kiedys moja sasiadka. Moze przeprowadzila sie na Krolewska:)
OdpowiedzUsuń