poniedziałek, 3 kwietnia 2017

jak prądownia sprawdzała czy nie kradniemy

Mam za sobą niemile doświadczenia i od pewnego czasu przestałam ufać różnym ludziom, których praca polega na chodzeniu po domach i sprawdzaniu na przykład stanu liczników. U nas dom stary i niestety te urządzenia nie są wyprowadzone na zewnątrz, dlatego od czasu do czasu dobija się do nas ktoś, kto chce zajrzeć do piwnicy czy do kuchni. Można co prawda spisać licznik samemu i najczęściej tak właśnie robię ale w sobotę było inaczej. 
Przyszło ich dwóch, w samo południe. Jeden miał na szyi zawieszony identyfikator ale co to za problem, to każdy może mieć. Dzwonią do bramy. Poszłam. Na rękach miałam gumowe rękawice, siekierę trzymałam za plecami. Podeszłam do bramy i słucham po co przyszli. Prądownia. Tak, prądownia we dwóch, ciekawe dlaczego. Bo musza sprawdzić liczniki komisyjnie. Czyli w mojej obecności i ich dwóch. A miałam jechać do term to jakby sprawdzali?Zostawiają zawiadomienie i trzeba brać urlop. Ja wam dam mój urlop! Już mi siekiera zaczęła nieznacznie się kołysać ale spokój.

  To proszę poczekać tu pod bramą muszę zadzwonić do kogokolwiek dla uwiarygodnienia, na przykład do sołtysa albo na policję. Popatrzyli jeden na drugiego, ok, dzwoń babo. Zadzwoniłam do sąsiada bo widziałam że chodzi po ogrodzie ze szpadlem to jakby coś to pomoże. Mnie trudno kopać doły bo nie mam już sil, ta szkoła mnie wykończy, trzeba bez przerwy nad sobą panować i uśmiechać się od rana do wieczora aż gęba boli, po miesiącu widzę kto się uśmiecha bo mnie lubi a kto ma wyszczerzone zęby na znak nie podchodź bliżej niż na metr. Nie ma szans na trzymanie siekiery na stoliku, a szkoda, to takie uniwersalne narzędzie. Co ja to miałam. A, o tych dwóch co chcieli sprawdzić licznik. No, bo oni tak stali przy tej bramie a ja rozmawiałam z sąsiadem żeby pamiętał o tym szpadlu jak będzie szedł i jeszcze o innych rzeczach bo dawno ze sobą nie gadaliśmy. 
Wreszcie otworzyłam  i kazałam panom iść przodem - prosto, do góry po schodach, prosto, prosto i nad stołem jest licznik. Poszli a ja z tą siekiera za nimi. Patrzę a jeden rozkłada papiery na stole a drugi wyciąga kombinerki i ucina plomby no to się pytam co pan robi a on na to tak trzeba.
Jak mi ostatnio jedna wredna baba z kombinerkami w rękach powiedziała "tak trzeba" to straciłam trzonowego zęba!
Obciął te druty i ja się pytam po co to robicie a on mi na to ze sprawdzają czy ja nie kradnę prądu. No, chyba raczej prądownia kradnie moje pieniądze bo płacę co miesiąc jakieś kosmiczne rachunki i nie wiem co tak u nas ten prąd drze. Poszedł jeszcze na pole bo tam tez jest jakiś licznik a tymczasem siekiera leżała w gotowości na szafce z butami. I ja żeby jakoś umilić im  pracę to zaczęłam wypytywać czy zdarza się im trafić na dewianta czy innego psychopatę i co wtedy robią. Sąsiada ze szpadlem jeszcze nie było więc nie mieli się czego bać ale i tak jeden zadziwiająco szybko bazgrał coś w papierach i wreszcie spytał kim jestem dla Krzysztofa jako osoba obecna przy kontroli. Powiedziałam ze jestem służącą ale jak chce to może wpisać żona. To wcale nie było zabawne zważywszy że  sobota była pierwszym dniem kwietnia a w tym dniu u nas jest prima aprilis.

Wybaczcie mi to nieskładne pisanie bo piszę a na korytarzu pełno dzieci mówiących po angielsku a ja pisze oczywiście po  polsku i całkiem o czym innym.  One gadają, że to jest ich ostatni tydzień w szkole a potem wiosenne ferie i się cieszą  a dla mnie to kolejny dramat bo muszę umyć wszystkie okna na piętrze i jak mnie to nie wykończy to będzie cud. Mogliby złapać po szmacie i te okna sami umyć ale żaden dyrektor we współczesnej szkole nie wpadnie na taki pomysł, jak ja byłam uczennicą to woźna była od straszenia dzieci i darcia się na nie a mnie to nic nie wolno tylko muszę ciągle sprzątać i jeszcze się tymi oknami odgrażają, może by zrobić jaki niewielki wybuch na czwartym piętrze i te cholerne szyby powylatują i już. 
Wiem co zrobię żeby był spokój, postawię sobie koło stolika tablicę, ha! I mi tu żadne słówkiem nie piśnie.


Ale miało być o tych dwóch co sprawdzali liczniki. Sprawdzili, spisali i poszli cali i zdrowi ale nie wiem czy daleko zaszli bo na koniec powiedziałam im, że u sąsiada tego po lewej stronie jest niezwykłej mocy nalewka kto raz spróbuje ten już nigdy nie będzie tym samym człowiekiem.  Chyba spróbowali nie wiedząc  że sąsiad mógłby oddać żonę i pieniądze gdyby miał oczywiście ale swojej nalewki nie da nikomu! I od tamtej pory  nikt ich nie widział a sąsiad kończy dziś przekopywać działkę pod rzodkiewki, sałatę i inne zdrowe warzywa.


57 komentarzy:

  1. Kilkuletnia córka po obejrzeniu jakiego horroru wyraziła zdumienie, że Smakosz nie kompostował zwłok. "Byłby pożytek". To tak a propos wiosennych prac w ogródku. Niektórym wszystko wręcz podejrzanie dobrze rośnie.....
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisze gdzie i u kogo bo to nielegalne ale zdarzylo sie tak, ze na niewielkiej posesji kolo siatki pewien chlopiec posadzil sobie kilka roslin a sasiadki byly zachwycone ze te pomidory tak błyskawicznie rosną

      Usuń
    2. Pomidory błyskawicznie rosną, a listonosz już trzeci w tym miesiącu :D

      Usuń
    3. Odkąd nasze dwa duże psy odeszły do tęczowego mostu - inkasent jakoś poweselał a listonosz się rozpanoszył i radośnie informuje, że to jeszcze nie pismo od komornika przyniósł.
      Maria

      Usuń
  2. Teraz dopiero elektrownia posądzi Cie o szwindel, skoro zabrali plomby i nie założyli nowych...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy Ty mogłabyś w końcu napisac jakąś książkę???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, to chyba da się zrobić?! :D :D :D

      Usuń
    2. mam nadzieję, że mnie nie mamisz!

      Usuń
    3. rybenko księżkę to może napisać każdy głupi nawet ja ale kto to wyda i kto to kupi, musiałabym wydać za własne pieniądze a potem siedzieć na odpuście pod kościołem i sprzedawać mówiąc "kupujcie dobrzy ludzie książkę pieniądze pójdą na biedną kobietę" albo coś w tym rodzaju

      Usuń
    4. ja kupię na pewno
      nie wiem, ilu trzeba kupców żeby się opłaciło?

      Usuń
    5. Poniżej tysiąca to się w zasadzie nie opłaca, ale zakładając, że będzie to koszt tylko druku, a nakład będzie w zasadzie pod zamówienia - powinno się zbilansować. Ale o jakimś godziwym zysku trudno by mówić.Pytanie zasadnicze jest - ile egzemplarzy będzie sprzedane? Albo inaczej - ile zamówień przed drukiem spłynie?

      Usuń
    6. Oczywiście chodziło o tysiąc egzemplarzy nakładu, w większości sprzedanego.
      Natomiast da się wyjść na zero nawet przy niskich nakładach, o ile uwzględni się tylko koszt druku i oprawy.

      Usuń
    7. A rybenka bedzie siedziec na odpuscie i sprzedawac;)

      Usuń
  4. Nie tykam się prądu, boję się i nie podchodzę...
    Dwóch na jedną to za dużo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to gazu się boję.

      Usuń
    2. Prad mnie kopie bez przerwy to sie przyzwyczailam tak samo do wybuchajacego pieca

      Usuń
  5. Jak ja lubię takie teksty.:)))
    U mnie dobrowolnie na podwórko nie wejdą. Pies wie, że wisi tabliczka z ostrzeżeniem i solidnie traktuje swoje obowiązki.:))) Szafkę z licznikiem od prądu już się nauczyłam otwierać, zresztą stan licznika wywieszamy na skrzynce na listy. A Wodnika Szuwarka nie wpuszczę, bo tam gdzie jest licznik trzeba umiejętnie wpełznąć pod półkę z przykucu na schodach. Jeszcze by mi słoiki z dżemami zrzucił.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni sprawdzali czy nie ma jakiegos lewego podłączenia pierwszy raz sie z tym spotkałam

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. założyli, zostawili protokół wszystko ok

      Usuń
    2. No to teraz możecie już kraść ile wlezie!!! :D :D :D

      Usuń
  7. U nas na kilka dni przed "wizytą" takich z gazowni , elektrowni lub od przewodów wentylacyjnych to zawsze właściwa firma wywiesza ogłoszenie, na którym jak byk stoi : nazwiska i imiona tych co przyjdą, godzina o której przyjdą i telefony komórkowe do nich, żeby ewentualnie się umówić na inny termin.
    Wynika z tego, że odwiedzają każde osiedle minimum dwa razy- raz dając ogłoszenie, potem na kontrolę. A wszystko właśnie dlatego, żeby
    uchronić ludzi przed niepożądanymi gośćmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Calkiem mozliwe ze na tablicy ogloszen cos moglo wisiec ale ja do niej mam nie po drodze

      Usuń
  8. Za dwa zużyte kilowaty na działce (początek roku) policzyli sobie 14 naszych pięknych złotówek i chyba jeszcze jakieś grosze. Bez tych dodatkowych opłat: stałych, zmiennych i jeszcze tych których nie potrafię wymienić, zapłaciłbym 74 gr. brutto. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to samo z gazem i internetem, te dodatkowe opłaty sa kosmiczne

      Usuń
  9. dźgłam sie dziś nożem w pracy,aż krew tryskała, więc jakoś humoru nie miałam,do czasu aż przeczytałam Twój wpis:D:D:D
    Tych okien to CI bardzo współczuję;(

    OdpowiedzUsuń
  10. Może faktycznie jakiś nieduży wybuch w tej szkole by się przydał? Tak zrobił mój znajomy, żony ani służącej nie posiadał to zamówił firmę, przyszli i wymienili okna na nowe i jeszcze je umyli. Jakiś sposób jest :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mięsko szanowna pani pekluje? Bo jak tak, to i drobny wybuch można sprokurować - to samo się daje i do mięska. i do strzelania!!!

      Usuń
  11. Klarko, no do porannej kawki Cię czytać to sama przyjemność :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham Cię!! Choć panowie pewnie się ciut bali, ale oni się nie znają :D
    Założyli plomby na nowo?

    OdpowiedzUsuń
  13. chciałabym zobaczyć ich miny jak spytałaś o tych dewiantów i psychopatów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet kominiarza o to pytam ale kominiarz mówi, że jego napastują wyłącznie kobiety i nie jest to niemiłe

      Usuń
  14. U nas na wsi był taki inkasent, co zrywał plomby i zgłaszał, że nie ma. Nam tez taki numer wywinął, ale my mamy czujnych sąsiadów, którzy przewidująco sprawdzili natychmiast po jego odejściu. Sąsiad zadzwonił zaraz z informacją, co ta gnida zrobiła, a ja pognałem do prądowni w Lublinie z awanturą. Trochę się zdziwili, że pojawiłem się u nich szybciej niż sam pan prezydent swoim pancernym BMW, ale im wyjaśniłem, że mnie tam od miesiąca nie było, ale za to mam pół wsi świadków, że plombę zerwał ich własny inkasent-padalec!!! Ich ekipa następnego dnia plombę założyła, a inkasent zniknął bez śladu. :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miał z tego jakiś dochód może?:o

      Usuń
    2. Podobno od każdego złapanego na "próbie kradzieży", czyli braku plomby w praktyce miał odpał?
      U was ta kontrola nie była bez powodu także, ktoś zapewne "uprzejmie doniósł" o uzasadnionym podejrzeniu, albo o zaniżonych rachunkach. Sami ot tak sobie nie przyszli.
      A tak poza tym, sprawcie sobie wreszcie porządnego piesiora, a nie te koty tylko - pożytek z nich żaden. :)

      Usuń
    3. A propos kotów - pilnujcie te bestie, bo właśnie pierwszy wylęg drozdowych podlotków wychodzi z gniazd - one czekają na dokarmianie rodziców w niskich zaroślach, krzakach i w trawie.

      Usuń
  15. Nie pytam z delikatności co robiłaś z tą siekierą i w gumowych rękawicach zanim przyszli, ale ciekawość mnie zjada... U nas wszystkie liczniki radiowe i rachunki jakoś dziwnie wzrosły, ale przedtem wystarczył wyraz mojej twarzy, jak w filmie " Awantura o Basię" straszna gęba mi się robiła i każdy kto sprawdzał licznik robił to galopem oglądając się trwożnie dookoła, ale co miałam zrobić kiedy nie mam siekiery? Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tej wersji się trzymam choćby nie wiem co!

      Usuń
    2. I tak trzymaj serduszko :)). Tak mi się to sprzątanie w szkole do Ciebie przykleiło i zapomniałam o tym, że masz jeszcze dom do "obrobienia" z miauczącym przychówkiem. Chociaż nadal nie bardzo wiem co kobieta, istota delikatna może robić w domu z siekierą :)). Oj, upierdliwa jestem wybacz proszę. A pro pos (chyba dobrze napisałam ? Nie chce mi się zaglądać do słownika. Leniwa ja...), a jak tam kiciusie? Coś mało o nich ostatnio, a może przegapiłam jakiś wpis. Stęskniłam się za nimi. Marytka

      Usuń
    3. A zagladasz na fp? Tam niedawno bylo o kocie

      Usuń
    4. Zajrzałam, jest kot śliczności!!! A zapomniałam o fp. No i poczytałam ostatnie wpisy i jak zwykle przy Twoich tekstach z paszczą uśmiechniętą od ucha do ucha :)))

      Usuń
  16. Już takich dwóch w historii naszej było, co księżyc ukradli... i jak to się skończyło ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to Klarka objęła prezydenturę, byłbym spokojniejszy o los kraju...

      Usuń
    2. hyhy, przemoc, szantaż i przekupstwo żarciem a w ostatecznosci siekiera

      Usuń
  17. Jak na święta enion kartkę przysłał to wiedziałam że coś na rzeczy. I przyszło dopłaty 240. Opisałam ich w książce, a co!

    OdpowiedzUsuń
  18. Kontrola z elektrowni.U mnie zajechała ekipa prawie jak na jakiegoś członka mafii.Kilku od razu na balkon-tam licznik główny,do piwnicy itp .Szukali, szukali nic nie znaleźli.Znajomy w elektrowni powiedział tylko,ze uczynny sąsiad złożył donos /nie wiem który/i poradził -załóż skrzynkę na zewnątrz.Nie zakładali w ogrodzeniu ale na zewnątrz budynku.Moi rodzice bardzo to przeżyli.Posądzenie ich kradzież kosztowało ich dużo nerwów.
    Może i u Ciebie jakiś donos,kto to wie.
    Małgośka

    OdpowiedzUsuń
  19. Z przyjemnością i radością poczytałam sobie Pani wpisy.Nie dziwię się,że tutaj taki tłum komentujących. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz