środa, 4 stycznia 2017

zapisuję

jesienią

To nie jest zdjęcie czarno-białe. Tak po prostu wygląda świat. O-kro-pnie!
Zapisuję mając nadzieję, że to jest ostatni śnieg tej zimy. Marudzę, wiem, marudzę ale nie będę udawać że lubię, kiedy nie lubię i nie widzę ani jednej pozytywnej rzeczy związanej z zimą. 
1. Nogi się na lodzie rozjeżdżają. 
2. Pieniądze uciekają kominem.
3. Prawie codziennie jest pralka ciuchów do prania. Sterta odzieży którą się z siebie zrzuca po przyjściu do domu ma z metr. 
Nie będę dalej punktować bo mnie to wkurza. Wczoraj się przełamałam i włożyłam na łeb opaskę, zimno było a ja nie mam ani jednej czapki. W czapce się czuję ogłuszona i wszystko mnie swędzi, w najgorsze mrozy nosiłam kaptur ale czapki nigdy. Mam więc taką awaryjną opaskę ogrzewającą głównie uszy ale też jej nie lubię. Zostawia odcisk na głowie jak od obręczy a włosy stają dęba. 

*
Właśnie mija kolejny rok od pamiętnej przeprowadzki. Dokładnie 4 stycznia zamieszkaliśmy w tym domu. Była niezwykle ciepła zima, mieliśmy ogromne długi, rąbałam więc jakieś stare deski na opał do pieca a potem ścięliśmy pierwsze lepsze drzewo w sadzie. Świadomość ekologiczna przegrywa z podstawowymi potrzebami. 
Woda w studni była nie do użycia, nosiliśmy więc wodę od sąsiadów. 6 stycznia myłam okna, była piękna słoneczna pogoda,  Zaskoczyło mnie, że drogą chodzą odświętnie ubrani ludzie. Wieczorem do domu wpadła banda przebierańców, to była aktywnie do dziś działająca grupa kolędnicza, tak zaczęła się integracja z wsią. Wspólna budowa infrastruktury - remizy, pętli autobusowej, inwestycja w linię telefoniczną i wodociąg, zabawy wiejskie. To bardzo łączy. 

Starałam się polubić dom, ludzi i to miejsce bo jak się coś zaakceptuje i polubi to jest łatwiej. Nie wiem, jak byłoby gdzie indziej. Tu jest przeważnie trudno albo bardzo trudno i mówię każdemu - jeśli decydujecie się na kupno starego domu za miastem, zastanówcie się a  kiedy już się zastanowicie, powstrzymajcie chęć na własne porzeczki i grilla w ogrodzie, pomyślcie o dojazdach, o długiej zimie, odśnieżaniu, inwestowaniu w remonty, wreszcie o koszeniu trawnika i walce z mszycami. 
O zaletach posiadania domu na wsi, ogrodzie, kocie i psach pisałam od siedmiu lat na obydwu blogach to się nie będę powtarzać.






40 komentarzy:

  1. Witam, u nas pada deszcz, więc wolałabym aby śnieg spadł i sobie leżał. Czapki jak są za ciasne i za ciepłe to się głowa poci i swędzi, noś lżejsze jak musisz. Jedziemy w tym roku na narty, (po raz pierwszy z dziećmi) więc śnieg jest niezbędny, bo ten z naśnieżarek jest niefajny.
    pozdrawiam ciepło
    beataszczecin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, dzieci i górale ze śniegu cieszą się najbardziej :) dobrego wypoczynku

      Usuń
  2. Oj tam, oj tam...dbanie o dom nie jest takie straszne ;) Przynajmniej jest się gdzie w lecie podziać :)
    A zima...? Toż to dopiero praktycznie się zaczęła. I tak nas oszczędza. A tak serio: ja kocham wiosnę! :) Ale wtedy jest dopiero pracy w ogrodzie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. to się nie wypowiem, bo ja bym chciała taki prawdziwy śnieg choć raz w roku
    no

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tez nie przepadam za zimą. Rozumiem dzieci, górali (z wiadomych powodów) i tych, którzy kochają narty.
    Kiedy słyszę w tv komentarze, ze czekamy na piękną, śnieżną zimę, a potem zaraz, kiedy troche sniegu napada, ze zaskoczyla drogowców, ze to i tamto, to nie wiem, czy smiac się, czy płakać:(
    Ładne te zdjecia, jedno i drugie urokliwe:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś Cię rozumiem. Też nie lubię zimy - obojętnie czy na wsi czy w mieście. Lubię tylko patrzeć na śnieg za ....oknem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak! Dlatego też dom za miastem, to ostatnie, o czym mogłabym pomarzyć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozumiem jak nikt. Dlatego zostałam mieszczuchem w ciasnym mieszkaniu.
    Pozdrawiam
    AnkaW

    OdpowiedzUsuń
  8. Patrząc trzeźwo,to życie na wsi wymaga: końskiego zdrowia,tzw.wolnego zawodu,dwóch dobrych aut(w tym najlepiej jednej terenówki-nówki),dużej kasy na start,siły fizycznej,umiejętności/zdolności technicznych,malarsko-murarskich i wielu innych oraz niewyczerpanch zasobów entuzjazmu:)
    Lubie zimę,wszak w ostatnich latach,to u nas rzadkość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie napisane podpisuje się dwoma rękami pod tym tekstem - Kasia

      Usuń
  9. mieszkam.Ma w sumie z 60 lat czyli taki stary nie jest chyba? no ale normy juz nie te.W koim leci ,oj leci kasa choc mamy cieplo z elektrociepłowni,wydaje mi się że od przyszłego roku przejdziemy jednak na własne ogrzewanie.Ogrod zaniedbany nawet latem bo nie ma komu tam robić.Bitwy o koszenie chwastów bo trawy raczej niee uświadczysz.Fakt pies i koty maja gdzie bytować w wygodzie.Lubię każdą porę roku jak jest nośna.ZZima potrafi być cudna,jednak jak X-men jeedzie w trasę w warunkach takich jak dziś to mi się jej odechciewa.

    OdpowiedzUsuń
  10. znam,
    łopatuję,
    tych ton odzieży, czapek, za każdym nawet kilkuminutowym wyjściem też nie lubię.....

    czekam na wiosnę...

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie ciężki, mokry śnieg, który łamie gałęzie drzew, a nawet całe drzewa, na drodze, która codziennie jeżdżę do pracy było ich dzisiaj dużo, strach jechać bo konary nisko i złowieszczo trzeszczą (4 km drogi mam przez las).
    Ja jak wiesz przeprowadziłam się na wieś mojego męża i tez było, czasem nadal jest, dziwnie. Co do domu do remontu popieram, patrząc na to co wlozyliśmy w swój żeby było tak jak jest (nadal nie idealnie) to zacząć trzeba było od zburzenia wszystkiego i wybudowania na nowo póki byliśmy bez dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak samo mówiłam, gdy było już za późno, teraz nie na to środków

      Usuń
  12. Boszzzzzzzz jak ja Cię rozumiem z tą czapką. Tyż nie lubię mieć nic na głowie, swędzi to i uciska , a na dodatek nie wygląda ...Ale z dwojga złego wolę czapkę niż perukę:/
    U nas to jest okropnie- wiatr hula, deszcz leje. Ale zimy w zamian to ja nie chcę!
    Bez auta na wsi to ja bym jednego dnia nie była.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja bym się na jakieś miasto nigdy nie namówiła. Przeżyłam 35 lat i starczy. Nie jest to jakaś sielanka, jak każdy myśli co do nas przyjeżdża latem, ale mimo choroby nie odpuszczam. Taka praca, czasem nawet harówa mnie cieszy, mogę ją sobie rozłożyć na siły, nikt nie pogania, sama sobie jestem kierowniczką, zawsze może być szklanka do połowy pełna:)))
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Klarko dla całej Rodziny:)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham mój dom i ogród, a w mieszkaniu to czułabym się tak jak tygrys w klatce. Ale co kto lubi, bo z gołą głowa w zimne dni nie chodzę. Za to od lat nawet kataru nie miałam. Pozdrawiam serdecznie -;))

    OdpowiedzUsuń
  15. a u nas dzisiaj huragan! - kolejny!!!! też mam dość!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Piekna masz zime. Zdjecie tez takie wyrazne. Pewno, ze jesien czy lato w ogrodzie to nie zima ale wiosna jest dopiero smutnie: ani sniegu, ani kwiatkow czy lisci.
    Biel i zima jest taka niewinna. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie najbardziej odpowiadałby kiedyś obowiązujący model- wiosna, lato wczesna jesień na wsi, zima w mieście:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie rzeczy to tylko dla bardzo bogatych,
      tak, tak i jeszcze raz tak bym chciała!

      Usuń
  18. no niby cza łopatować, wczoraj łopatowałam, dzisiaj łopatowałam ... ale to minie i znowu będą te porzeczki i te mszyce ... nie jest tak źle przecież... ta opaska, co odcisk zostawia to może nie najlepszy pomysł, ale co zrobić jak w uszy zimno... co zrobić ... taki mamy klimat pani, że łopatowac trza ...

    ;)) pozdrawiam z drugiej strony miasta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie znów zaczął się armagedon na Armii Krajowej

      Usuń
  19. Klarko zgadzam sie z tobą, sama przez 61 lat mieszkałam w mieście, tęskniłam na wsią, ciszą, spokojem....
    teraz mieszkam i mam dosc....brak dojazdów, ciszy nie ma bo 2 metry od domu jest sklep, nie ma za grosz intymności, bo i z drugiej strony jest dom....
    remonty, palenie / choć to bardzo lubiłam/ ale tutaj, gdzie na parterze mury maja grubość półtora metra jest zimno mimo palenia....
    ale łopatować mogę :D
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  20. Też nie lubię czapek i nie mam ich.Dla ogrzania
    naciągam kaptur,ale noszę 2 pary rękawiczek.
    Ja dostałam stary domek po dziadku,i przez parę lat mieszkałam jak na budowie.
    Byle do wiosny.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  21. Pewnie jestem dziwna, ale nigdy, przenigdy nie marzyłam o posiadaniu własnego, wolno stojącego domu-ani w mieście ani poza nim.Może dlatego, że z doświadczeń rodzinnych wiedziałam jakie są mankamenty takiego strupa na głowie. Raz, przed wielu laty, przez 15 minut byłam skłonna by zakupić dom w Zakopanem, który miałby pełnić rolę pensjonatu.Na szczęście oprzytomniałam i w
    szesnastej minucie pertraktacji stwierdziłam,że jednak nie kupimy, choć to był nowiutki dom i miał atrakcyjną cenę.
    A stary dom, odkupiony od kogoś to jak zakup worka bez dna.
    W ramach pocieszenia- mokro, szaro i co chwilę wali mokry śnieg- tak było dziś przez cały dzień.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobry wieczorek dla wszystkich spod cieplej kolderki :) Czytam cie Klarko regularnie od czasu twej praktyki u staruszkow.
    Zima u mnie raczej rzadko widziana, co prawda akurat dzisiaj jakies g...o z nieba lecialo, ale zanim na ziemie dolatywalo to topnialo. Czapek mam kilka, ale nie mam okazji nosic, i dobrze! Bo nie lubie! Bo mam dlugie wlosy i mi sie wszystko razem kloci!
    Ale polecam sliczna (dla odpornych) zimowa historie o zimie na wsi - nie chcac jej przepisywac daje link i nie jest to absolutnie reklama mojego bloga, tylko po prostu swietnie tu pasuje. Jezeli uznasz Klarko, ze to z mojej strony nieladne, to usun bez zalu z mojej strony - i tak cie lubie i bede czytac! :)
    A tu link: http://basia-kolorowyblog.blogspot.de/2010/12/piekna-zima-piekna-zimowa-opowiesc.html
    Pozdrawiam Basia Kolorowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wrzuciłam dziś tę historię na swoją tablicę :D tyle że z yt

      Usuń
  23. Lubię zimę ze śniegiem, może być go dużo, od razu poprawia mi się nastrój. Nienawidzę upałów. Mieszkam w domu na zadupiu pod każdym względem ( zadupie bym zamieniła, choć to formalnie miasto jest ), teraz do pracy dojeżdżam tylko 25 km, wcześniej 45 ( w jedną stronę ). Nie wyobrażam sobie mieszkania w bloku. Nigdy w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziś nie zdążyłem. Jutro dokarmię ptaszki na działce. "Aby do wiosny"! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Ludzie narzekają,ale nie sądze,aby ktoś chciał azmieszkać w bloku.-:)
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  26. nie lubię czapek!Wyglądam jak ....źle po prostu;D

    A u Ciebie pięknie i swojsko, ale to dlatego, że Wy jesteście tacy wspaniali:*

    OdpowiedzUsuń
  27. No to chyba nie pozostaje Ci Klarko nic innego tylko wsiadaj w samolot i przenos sie do mnie.Czapki nie beda wcale potrzebne( od 34 lat nie mam ani jednej),lopatowac nie trzeba, ogrodek caly rok kolorowy,lodu nie ma, sniegu tez,wychodzac z domu czasem trzeba zalozyc cienka kurtke albo jakis zakiet a najczesciej nic .
    Ale za to --trawa rosnie jak szalona i kosic trzeba co tydzien,podlewac rosliny najlepiej codziennie,wyjsc na zewnatrz czasem sie nie da , bo jest 45 stopni w cieniu ,ciagle wieje ,noca bez wlaczonej klimatyzacji albo chociaz wiatraka na suficie nie zasniesz.A sprobuj wsiasc do samochodu , ktory zostawilas na parkingu pod sklepem na 10 minut tylko--jest w nim chyba 80 stopni!
    To co --zamienisz sie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już parę lat temu sprawdzałam jakie w moim wypadku mam szanse na emigrację tam właśnie i wiem na pewno - żadnych

      Usuń
    2. Teraz to niewiele ludzi ma te szanse.Ale nie tylko dlatego emigracja tak daleko jest bardzo trudna i nie kazdy ja dobrze znosi.A taka zmiana klimatu tez nie jest latwa do zaakceptowania.

      Usuń
  28. A ja całe życie mieszkałam w domu, co prawda nie była to wieś tylko przedmieście, ale też miałam i ogród i odśnieżanie i czyszczenie basenu na lato i w lecie i milion innych rzeczy ale zawsze to lubiłam ;) Oprócz odśnieżania! Nie cierpię zimy! Teraz kiedy się wyprowadziłam od rodziców, zmieniłam miejsce zamieszkania i przeniosłam się do bloku, nienawidzę zimy jeszcze bardziej. Na wsi przynajmniej nie musiałam auta odśnieżać, bo stało w garażu a tu mam garaż na jedno auto, więc zawsze któreś trzeba odmiatać...;/

    OdpowiedzUsuń
  29. To trochę jak dyskusja o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą:)Każdy ma inną sytuację - zawodową,rodzinną,finansową.Jedni uwielbiają pracę w ogrodzie,inni telewizor;)To,co uszczęśliwi jednych,nie musi oznaczać pełni szczęścia dla drugich:)
    Poza tym dom domowi nierówny, mieszkanie mieszkaniu takoż:)Jednych zadowoli mieszkanko w bloku z żelbetonu,innych wypasiona willa za miastem.Dom wcale nie musi być"kulą u nogi", może i najczęściej jest spełnieniem marzeń,własnym miejscem na ziemi,ostoją,siedliskiem rodzinnym,źrodłem radości.Może być miejscem pracy -gabinet,pracownia itp.Odśnieżanie można potraktować jako zdrowy ruch na powietrzu:),albo zaplacic komus,żeby to robił.
    Mnóstwo ludzi ma mieszkanie w mieście i dom na wsi.Trudno zatem powiedzieć,co lepsze,a co gorsze.Zależy dla kogo:)




    OdpowiedzUsuń
  30. A dochodzi dowożenie dzieci do i ze szkoły, a jeszcze na zajęcia dodatkowe, czy do kina. Takie życie w drodze, czyli w podróży.

    OdpowiedzUsuń
  31. Każda sytuacja ma tzw.plusy i minusy,że się tak odkrywczo wyrażę:)
    Ula

    OdpowiedzUsuń
  32. W tym roku minie 12 lat, jak przeprowadziłam się do niewielkiego domku pod miastem.Wszystko było takie piękne na początku...ale potem chyba dopadła mnie szara rzeczywistość. W pewnym momencie zawiodła... integracja. Były i są czasem kłopoty z dotarciem do miasta.Kiedyś pomyślałam nawet, że nie jestem już z miasta, ale ze wsi też jakby nie. Takie ni to ni owo. Ale dziś lubię swój domek, tu mi dobrze.Pracuję w mieście. Moi znajomi chętnie tu przyjeżdżają. Z sąsiadami utrzymuję poprawne stosunki,ale bez zażyłości.Mamy odmienną mentalność i trudno.Dom na wsi stał się dla mnie oazą ciszy, spokoju, miejscem gdzie wiele spraw sobie poukładałam. Pozdrawiam Cię Klarko serdecznie. Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz