wtorek, 22 listopada 2016

nie każdy ma wybór


Psy sąsiada często wspinają się na ogrodzenie. Tego czarnego nazywam Dynia, jest przyjazny i radosny. Kiedy mnie widzi, mało mu nie odpadnie ze szczęścia ogon. Ten drugi jest nie wiedzieć czemu napalony na kota i szczeka zaciekle. Obydwa bywają głodne. Nie wyglądają źle bo często dokarmiają je sąsiedzi,  Krzysiek też przynosi im czasem z zaprzyjaźnionego sklepu jakieś mięsne odpady. Lubią też kocią karmę.  

Pewnie powiecie, że powinnam to gdzieś zgłosić. Niekoniecznie. Na pewno w azylu nie będzie im lepiej niż teraz. Ich właściciel kocha je po swojemu. Głaszcze, przytula, gada do nich. Sam żyje byle jak, na granicy. 
Nie każdy pies musi mieć luksusową kanapę i najdroższego weterynarza, nie każdy człowiek ma na śniadanie kawę z ekspresu i ekologiczne jajka. Nie wszyscy mają wybór tak jak Kiciul, śpiący czasem w łóżku a czasem w słońcu na trawie, polujący i żebrzący ale posiadający w domu zawsze pełną miseczkę wartościowej karmy.  


PS. Nie chcę tu sporów na temat "kto ma lepiej - kot wychodzący czy kot zamknięty". 

36 komentarzy:

  1. No wiadomo że papuga na wolności ma lepiej niż ta w klatce, ale weź ją wypuść :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a po co zamykać papugę do klatki?

      Usuń
    2. Bo jak nie, to się wcześniej, czy później wybierze na dłuższy spacer. Później jest problem, bo na ogół nie jest w stanie przeżyć.

      Usuń
    3. trzymać w klatce zwierzę dla rozrywki, ech

      Usuń
    4. Jak już jest, to coś trzeba z taką papugą robić, a to stworzenie bardziej szkudne i przymilne niż kot. W domu, gdy ma trochę swobody to obdziera tapety, książki i robi kosmiczny bałagan czasami, nie mówiąc o tym że nie zwraca uwagi gdzie jest kuweta, chyba że potrzebuje piasku trochę zjeść.
      Próbuje zjeść co popadnie, przez co może sobie zaszkodzić.
      Jedynym wyjściem jest wypuszczać na pewien czas i mieć cały czas na oku.

      Usuń
    5. Jeżeli chodzi o chomiki syryjskie, to nie ma innych niż te klatkowe. Ten gatunek już nie istnieje w warunkach naturalnych. A w hodowli wziął się stad, że jakiś maniak znalazł gniazdo z młodymi i zabrał ze sobą. To z nich są te wszystkie chomiki, które widujemy w klatkach. Innych dzikich chomików syryjskich nigdy więcej nie spotkano.

      Usuń
    6. Mam papugę na wolności (kiedyś dwie). Owszem ogryzły mi rogi ścian (tak sobie rekompensują brak wapnia), trochę "podrasowały" szafę, ale...nie było nic radośniejszego, niż witający mnie przy drzwiach samiec (był bardziej oswojony niż samiczka). Obie papugi wiedziały, że dzień jest dla nich, noc dla nas. Zamykałam je, gdy zapadł zmrok i wynosiłam do innego pomieszczenia.
      Mój samiec przeżył około 12 lat w takich warunkach, samiczka jest druga (wcześniejsza żyła około 10 lat). Z ptakami stanowiliśmy rodzinę. Opłakiwaliśmy samca, gdy zachorował...

      Usuń
  2. To prawda, nie każdy ma wybór.
    A dopóki psy nie są krzywdzone przez sąsiada, a jedynie zaniedbywane "kulinarnie", to z pomocą dobrych ludzi mogą być szczęśliwe "na swoim", a nie w schronisku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój Maks, który od ponad roku jest po tamtej stronie tęczy, najpierw był domowym psem a potem podwórkowym. I to był jego wybór.
    A kot sąsiadów- tłusty i karmiony- zawsze przychodził i wyjadał z miski, która była z suchą karmą na dworze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Klarko, bardzo mądry wpis! Ament! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A sąsiedzi moich rodziców wiodą życie na średnim poziomie. Dom w nienajlepszym stanie, pomieszczenia gospodarcze też, a... mają dwa konie przygarnięte po jakiś dramatycznych przejściach. Konie mają co jeść, wyglądają pięknie, są zadbane i mają sporo trawiastego miejsca do końskich spacerów. Uwielbiam na nie patrzeć :)

      Usuń
  5. Dobre sąsiedztwo mają te pieski :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mądrze napisane..
    To tak jakby biedniejszym rodzinom zabierać dzieci
    Nie każdego rodzica musi być stać na lekcje tenisa,szachy,basen,grę na skrzypcach,hiszpański tudzież naukę szybkiego czytania:)LENA.

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro psy sąsiada za sąsiadkę mają Ciebie, to o ich los można być całkowicie spokojnym...

    OdpowiedzUsuń
  8. sympatyczne te psiaki;)
    często te głaski lepsze od wypasionej karmy.

    OdpowiedzUsuń
  9. papuga to świetny przykład
    jestem wielką przeciwniczka wszystkich zwierząt klatkowych
    chomików, świnek morskich, królików
    znaczy przeciwna jestem posiadaniu takich atrakcji klatkowych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa, Rybenko, podpisuję się wszystkimi czterema łapami.

      Usuń
    2. merci
      czasem sie wstydzę to mówić, bo mam mnóstwo znajomych którzy zaposiadaja takie zwierzątka

      Usuń
    3. ja i tak jestem wszędzie czarną owcą więc się nie wstydzę i mówię

      Usuń
    4. a jakoś jak komuś mam przykrość uczynić, to zmilczam:/

      Usuń
  10. Na wsi mówią, że kot powinien zawsze być nieco głodny, to będzie lepiej myszy łapał. Bo po to jest.
    Psy dostają jeść, bo często są na łańcuchu, to wiadomo, że same niczego sobie nie złapią.
    I tak jak napisałaś, lepszy taki właściciel niż azyl. Przecież nie znęca się nad nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, a sąsiad mojej babci nie dokarmia swoich psów, mówiąc, że jak pies głodny to lepiej pilnuje domu przed obcymi... Porażka, a nie człowiek.

      Usuń
  11. Mądre spostrzeżenie. Psom potrzebna miłość, wtedy czują się dobrze. Kiedyś zabrałam wnuka zimą do schroniska. Ile potem było płaczu, że są w tych klatkach z przymarzniętymi derkami. Na drugi dzień chciał jechać i zabrać wszystkie. Do tej pory ma uraz i jego Reksus ma puchowe poduszki i kocyki, aby w domu nie zamarzł.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja trochę o kocie. Kiedyś w szopce na narzędzia okociła się jakaś dzika kotka. Wszystkie młode miały bardzo zaropiałe oczka. Postanowiliśmy się nimi zająć. na szczęście kotki były mniej płochliwe niż matka. A może bardziej ciekawe? Tak więc przemywaliśmy im oczy jakimś płynem. Niestety, największy i najładniejszy czarny kotek był tez najbardziej nieufny. Nie pozwolił się dotknąć. Z tego powodu gorzej widział na jedno oko. Kotki podrosły i razem z matką wybrały sobie swoją nieznaną nam drogę.
    Jednak po paru miesiącach pojawił się ten czarny. Postanowił zamieszkać u nas, nawet pozwolił się dotykać. Niestety - jednego oka już nie miał.
    Zastanawiam się do dzisiaj, czy on może zapamiętał jak pomagaliśmy jego rodzeństwu? Sam przecież nie pozwalał sobie pomóc. Dlaczego wrócił właśnie do nas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niesamowita historia!

      a u mojej babci był kiedyś kot, który ogólnie funkcjonuje w rodzinie jako legendarny kot
      najdziwniejsza historia z nim związana to jak dzika kotka "podrzuciła" mu dwa kocięta, jakby wiedziała, że u niego będzie im lepiej, bo będą dokarmiane
      i ten kot zajmował się nimi jak kotka!!
      a od czasu do czasu widzieliśmy matke kociąt z daleka:)

      Usuń
  13. Niby wszystko to racja ale mimowolnie nasuwa się pytanie: po co komu dwa psy jak nie stać go na ich wykarmienie?
    Oczywiście zgadzam się, że jest im lepiej niż w schronisku niemniej jednak nie pochwalam zachowania sąsiada. Pies to nie dziecko, które się "przytrafiło" w chwili zapomnienia. Ani też nie spada z nieba tudzież nie bierze się z kapusty. Zawsze można się zastanowić zanim zabierze się psa czy inne zwierzę do siebie czy aby na pewno mnie na niego stać. Poza tym uważam, że dla chcącego nic trudnego. Nieraz widziałam ubogich ludzi, których zwierzęta były super zadbane. I to widziałam u weterynarza, u którego regularnie z ukochanymi pupilami bywają mimo iż sami ledwo wiążą koniec z końcem. "Bądź odpowiedzialny za to co oswoiłeś".
    Ostatnie słowo: miłość czy głaski nie zastąpią jedzenia. Spróbujcie nie jeść przez parę dni...
    Podsumowując: sąsiad jest nieodpowiedzialny. A psiaki mają wielkie szczęście, że mają Panią za płotem. Inaczej marny ich los.

    OdpowiedzUsuń
  14. J też jestem przeciwniczkom zwierząt klatkowych,a także zwierząt kupowanych dzieciom do zabawy,bo zwierze to żywa istota a nie zabawka.Strasznie szkoda jest mi psów trzymanych w blokach ,zostawianych na cały dzień same bo właściciele w pracy i szkole,a wypuszczanych tylko na 10 minut na załatwienie potrzeb fizjologicznych.Uważam że każde zwierze jest najpiękniejsze w swoim naturalnym środowisku.miki

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli pies ma być bity, tak jak mój kiedyś był lub głodzony i chodzi po śmietnikach, optuję jednak za schroniskiem. Istnieje szansa, że los zwierzaka może ulec poprawie, bo ktoś go zabierze i pokocha (ci, którzy nie przepadają za zwierzakami nigdy nie zaglądają do schronisk).
    Ludzie są nieodpowiedzialni zabierając do domu psa/kota i nie potrafiąc o niego zadbać. I to ludzi bym się czepiała, jako pierwszego ogniwa, które zawiniło.
    Pies kocha BEZAPELACYJNIE - zarówno drani, jak i dobrych właścicieli. Nie potrafi rozróżnić, co jest złem. Jednak, gdy doskwiera głód, zwierzę musi sobie radzić. Jeśli się pałęta, może znajdzie jakieś pożywienie, a jeśli jest przy budzie...

    Serdeczności ślę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. "Lepszy na wolności kęsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki" - to Krasicki już powiedział, a mnie sie tak nasunęło analogicznie do tych piesków-- dzieci zabierane do Domów Dziecka albo rodzin zastepczych, bo w domu biednie....wrrrrr

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasem w duzych miastach, w parkach lub w poblizu dworca widuje Panow Pijaczkow z PSEM - przewaznie owczarek niemiecki. PP w lichych kurteczkach, przesezonowanych butach a PIES - lsniacy, wykarmiony, wyczesany na kocyku u ich stop.
    tezMonika

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam podobną sytuację przy ulicy na której do niedawna mieszkałam. Na jednym z podwórek był przez lata pies łańcuchowy, przywiązywany, rzadko spuszczany, miła suczka, czasem się zrywała i ganiała po ulicy, podobna do mojego Schwarza. Ale dostawała jedzenie, miała zawsze miskę wody (na ile mogłam widzieć), żyje prawie tyle lat, co mój pies. Rozważałam zgłoszenie tego komuś, ale też uznałam, że w schronisku nie będzie jej lepiej. A tu chyba nawet szczeniaczka urodziła, bo od jakiegoś czasu lata tam taka mała bida, jak widać szkolona na psa stróżującego.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dokarmiałem kotkę sąsiadki na działce (kilkanaście działek dalej). Zwłaszcza zimą, bo jej schorowana pani nie zawsze mogła dotrzeć. Wdzięczna kocina biegła do mnie z daleka jak piesek i przychodziła do mnie w odwiedziny. Znalazł się koci bokser który jej dokuczał, a nawet chciał zabić. Doradziłem mu grzecznie, by spróbował się z Gołotą lub Tysonem. Przestałem ją dokarmiać latem, by do mnie nie przychodziła i nie była narażona, a poturbowali ją durnie, że poroniła młode. Biedna kotka, chyba myślała, że nie mam co jeść i zaczęła przynosić mi myszy. Takie małe stworzenie, wydawałoby się głupsze od człowieka, potrafiło okazać wdzięczność. Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. My też mamy takiego osiedlowego psa do dokarmiania.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. U mnie, po sąsiedzku też był taki pies. Mieszkam w bloku, po przeciwnej stronie ulicy są domki jednorodzinne. W jednym mieszkała para pijaków. I mieli psa. Na szczęście nie na łańcuchu. Bywał głodny, więc było parę osób, które przez ogrodzenie podrzucały mu jakiś smakołyk.
    Niestety, opieki weterynaryjnej już nie można było mu zapewnić.
    Evik

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam dwa wychodzące koty - kot musi być kotem. Oczywiście że się martwię jak długo nie wracają. Są też rasy kotów które nie lubią wychodzić i takie są wspaniałymi kompanami w mieszkaniach. Szkoda mi zwierzaków które trafiły na bezmyślnych właścicieli

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz