sobota, 29 października 2016

zanim będzie za późno

Wielu z nas, nas czyli pięćdziesięciolatków, ma jeszcze prawie całkiem samodzielnych, sprawnych rodziców. To wielkie szczęście. 
Dziś Was proszę - przeczytajcie to, co napiszę, z wielką uwagą.

Spotkałam w domu starców kilka osób, które wcale nie musiały tam trafić. 
Pani całkowicie sprawna intelektualnie, ręce zdrowe, lat siedemdziesiąt osiem. Mieszkała sama, miała całkiem przyzwoitą emeryturę, radziła sobie bardzo dobrze. Sprawna, ciekawa świata, co roku wyjeżdżała na wakacje i do sanatorium. Syn z rodziną ma dom na wsi niedaleko Krakowa. 
Pewnego dnia pani porwała się na pajęczynę nad szafą. Nie dosięgła, wobec czego weszła na stołek. Spadła, straciła przytomność, pozostała na podłodze kilka godzin aż wreszcie doczołgała się do telefonu i wezwała pomoc. 
Od razu po szpitalu trafiła do domu starców i tam zostanie aż do śmierci. Tak mówi -wymagam całodobowej opieki i takie rozwiązanie jest najbardziej racjonalne. Nie chcę być ciężarem dla syna i synowej. 

Czasem te rodzinne układy bywają bardzo powikłane i rzeczywiście pobyt w domu opieki bywa dobrym rozwiązaniem. Nie oceniam. Nie o to chodzi. 

Chodzi mi o to, by uświadomić starszym osobom i ich dzieciom, jak niewiele trzeba, by z osoby sprawnej stać się całkowicie zależną. Kruche kości, słabe serce, słabszy wzrok i słuch - nic na to nie poradzimy, tak się dzieje na stare lata. Nie można zapominać, że organizm już nie jest ten sam co pięć, dziesięć, piętnaście lat temu.

Pamięć również nie ta sama. Mózgu nam ubywa, wiedzieliście? Ja nie mówię o ciężkich, neurologicznych schorzeniach, nie. Z powodu starości znikamy za życia. Ale tego nie trzeba nikomu przypominać. Staruszkowie są przeważnie chudzi, nie mają apetytu, garbią się. 

Jak się człowiek zasiedzi w domu przed telewizorem to po nim. Najpierw nie wyjdzie bo zimno, potem bo nic mu nie trzeba to po co wychodzić, potem nie wyjdzie  bo się trzeba umyć i ubrać, potem bo wszystko boli. Depresja i czekanie na wiadomo co. 

Trzeba się ruszać aby nie być ciężarem! Może ten argument trafi jeśli już nie ma sposobu na wyciągnięcie starszej osoby z domu, na zajęcie się czymś nowym, na życie towarzyskie. 

Odliczacie z babcią do tyłu? Od stu do dziesięciu, dziesiątkami albo piątkami.  Spróbujcie. Grajcie z nimi w karty, w gry planszowe, w "państwa, miasta", w piosenki z kolorami. Kto wymieni więcej piosenek, w których występują kolory, imion na literkę "a", miast, w których "a" nie ma. Dziesięć kółek dłońmi i stopami przy oglądaniu telewizji. Spacer! Koniecznie. 

Będą narzekać i zrzędzić, będą mówić "nie bo nie" i nawet będą niegrzeczni. Role się odwracają, kojarzycie?  O wiele łatwiej jest zmienić pieluchę córce niż matce, i to nie z powodu wielkości pampersa.


Słowa te kieruję również do niektórych dojrzałych czytelniczek i blogerek które opanowały komputer i doskonale sobie radzą z codziennością, jesteście cudowne - ale - na litość boską, nie myjcie okien, nie właźcie na stół żeby odkurzyć lampę, nie dźwigajcie zakupów, pozwólcie wykazać się dzieciom i wnukom.








48 komentarzy:

  1. Masz racje:) trzeba sie ruszac i przede wszyskim stymulowac neurony.
    A wiesz ze ja jestem specjalistka od odliczania od tylu?
    -odliczam dni do powrotu T ze Srodziemmia, -odliczam dni ktore dziela mnie od urlopu ,wakacji , spotkan
    i spiewam , spiewam spiewam:::))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na zmiane te i o przemocy w rodzinie:)

      Usuń
    2. dla niewtajemniczonych - to jest piosenka o przemocy w rodzinie
      https://www.youtube.com/watch?v=p3Tk9nJiXEQ

      Usuń
  2. Masz słuszność. Tak się właśnie na stare lata dzieje. Przerabiam na własnej skórze ten temat ze swoją mamą. Też nie chce podejmować wysiłku, najchętniej pod byle pretekstem ucinałaby sobie drzemkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a potem problemy ze spaniem i z załatwianiem (jak się nie rusza to układ trawienny też się rozleniwia)

      Usuń
  3. moja teściowa lat 84 tow ulkan energii w porónaniu ze mną
    wyda obiad na 10 osób, a jak się rozejda do domó, idzie na spacer albo do kina
    ja po takich przezyciach leżę na kanapie
    to jej przykład ja powinnam brać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te perfekcjonistki, którym WYDAJE SIĘ, że nikt nie zrobi tak doskonale jak ona a są przecież niezniszczalne wypadkom domowym ulegają najczęsciej

      Usuń
    2. no to fakt
      ale jak się mieszka samemu to trudno poprosic kogoś o wspięcie się na stołeczek
      teściowa to chyba by umarła pięć minut po tym, jakby miała być skazana na uzależnienie od innych osób
      moja babcia tak zrobiła
      złamała noge i tydzień później umarła

      Usuń
    3. lepiej mieć kurz na szafie i brudne okna niż połamane nogi,
      a właśnie umyłam 3 okna, na starość będzie jak znalazł :D

      Usuń
    4. mogłąbyś wpaść i umyć moje w kuchni
      nawet na stołeczek nie trzeba wchodzić!

      Usuń
    5. pewnie że mogę, nawet wszystkie i z drabinki, jestem w zadziwiająco dobrej kondycji, zastanawiam się nad świniobiciem :x

      Usuń
    6. Klarka ? dlaczego ty chcesz zabic psa sasiadow??

      Usuń
    7. Ha ha teraz dopiero skojarzylam o co chodI z psem

      Usuń
  4. Swiete slowa Klarko. Jak wiesz mam tescia (89 lat) mieszka sam, jest w pelni samodzielny ale... tez kupil sobie ogromniasty fotel w ktorym lubi zalegac na dlugi czas przed telewizorem. No to ja zakupilam timer i wydalam instrukcje:) Jak siada w fotelu to nastawia timer na 30 min, po 30 minutach musi wstac i nawet jesli w dalszym ciagu oglada tv to ma chodzic w miejscu przez 5 min. albo chodzic dookola fotela. Kupilam tez taki najprostszy odmierzacz krokow z poleceniem, ze ma dziennie robic 2000 krokow minimum. Zalozylam mu specjalna strone na internecie, do ktorej my tez mamy dostep i sprawdzamy czy faktycznie chodzi te 2000 krokow dziennie. Przyznaje, ze na poczatek bylo ciezko nawet z 1000 teraz spokojnie przekracza 2000 i byc moze podniesiemy mu poprzeczke;)
    Tatek sie do tego wszystkiego stosuje bo chce jak najdluzej byc samodzielny. Pomaga fakt, ze mieszka w domu dla starszych samodzielnych osob, ale lokatorom nie wolno wchodzic na zadne drabinki, stolki itp. sprzety. Wymiana zarowek, zakladanie zaslon itp to wszystko robia pracownicy budynku. Jak bylismy tam latem to znalazlam mu osobe do sprzatania, raz na dwa tygodnie, bo ona ma tylko robic to co najciezsze, wszelkie lekkie biezace awarie typu cos sie rozlalo, rozsypalo Tatek zalatwia sam. Ciagle samodzielnie jezdzi samochodem po zakupy bo niestety tam gdzie mieszka nie da sie inaczej. Gdyby nie mial problemu z kolanami to pewnie wymagalabym wiecej, ale jest jak jest. Umyslowo, gra w pokera, rozwiazuje krzyzowki.
    Nastepnym razem wykorzystam Twoj pomysl z liczeniem do tylu. To doskonaly pomysl.
    Tatek sam sobie gotuje, zupelnie wyzwolilam go od jedzenia "gotowcow". Kupilam ksiazki z prostymi przepisami, jak czegos nie wie to dzwoni i pyta.
    Taka opieka na odleglosc 450km jest uciazliwa dla obu stron, ale jak sie chce to sie da.
    Moj ostatni pomysl?
    Dobralam mu "do pary" lokatorke ktora mieszka na tym samym pietrze i wyjasnilam obojgu, ze dla dobra i bezpieczenstwa obu stron (dzieci tej kobiety tez mieszkaja daleko) maja do siebie dzwonic codziennie rano (miedzy 9 a 10ta) zeby zameldowac ze oboje sie obudzili i wszystko jest w porzadku. Robia to. A pomysl sie zrodzil w momencie kiedy bylismy tam latem i ktos w windzie powiedial do Tatka (Chuck nie widzialem cie od kilku tygodni). W tej chwili dotarlo do mnie, ze gdyby sie cos stalo to nawet nikt by nie zauwazyl, bo to nic dziwnego, ze jakiegos lokatora sie nie widzi. Cale szczescie, ze Tatek chetnie sie poddaje tym moim eksperymentom, ale tez rozumie ich koniecznosc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wasz Tatko radzi sobie doskonale i moim zdaniem najwięcej w tym Twojej zasługi.
      W ćwiczeniu pamięci można też zastosować zabawę w odliczanie miesięcy do tyłu np od urodzin do gwiazdki itp

      Usuń
    2. Dziekuje Klarko i przyznaje bez bicia, ze to wszystko moje pomysly. Mezczyzni jakos nie mysla o tych sprawach, a Wspanialy jest jedynym dzieckiem, wiec nie ma nikogo innego i padlo na mnie:) A ze Tatka kocham ponad wszystko i wlasnych rodzicow juz nie mam to robie to z przyjemnoscia. Myslimy tez o przeprowadzce zeby byc blizej niego, ale to dopiero za dwa lata jak Wspanialy przestanie pracowac. Poki co musi byc jak jest.

      Usuń
    3. Star, Ty jesteś po prostu niesamowita. I ta troska o Tatka jest taka... no taka ujmująca.
      Klarko, bardzo dobre pomysły na ćwiczenie głowy. Do zapamiętania.

      Usuń
  5. To wszystko prawda Klarko. A zeby nasze pokolenie nie ylo kiedys ciezarem dla swych dzieci, to juz teraz polecam zaczac pracowac nad soba. Jak? Sport, dobre zywienie i ozywione zycie rodzinne lub towarzyskie oraz plany na przyszlosc. Polecam lekture tak inspirujacych ksiazek jak np "Badz mlodsza za rok" (Chris Crowley, Henry S.Lodge). Pa ide biegac:))

    OdpowiedzUsuń
  6. To, o czym napisałaś jest bardzo ważne, ale większość ludzi po prostu o tym nie myśli. Nie myślimy, że latka lecą. Ja często myślę o moich rodzicach, którzy nie mieszkają razem. Tata ma 79 lat i mieszka 300 km od nas. Staram się dzwonić do niego kilka razy w tygodniu, ale to nie to samo, co bycie blisko, odwiedzanie się i rozmowy.
    Mama chciałaby mieszkać z nami, ale nie chce zrezygnować z wielu rzeczy. Jest aktywną osobą. Ma wiele koleżanek, chodzi do kina i różne imprezy kulturalne. Mimo to martwię się o nich obojga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najlepiej u siebie nawet jeśli zajdzie potrzeba pomocy w trudniejszych zajęciach,
      wyrwanie ze swego środowiska nie kończy się dobrze

      Usuń
  7. Martwię się bardziej o te Wasze młodsze roczniki. Co roczniki to zdrowie gorsze..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uleczko a ja się martwię o Ciebie, kiedy opisujesz jak myjesz okna, nosisz węgiel itd

      Usuń
  8. Klarko, kolejny mądry i ciekawy post. I w komentarzach tyle życiowych rad.
    Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja miałam na odwrót. Mama, lat 90,mieszkająca sama [bo tak!], drugie piętro, chodzik i codzienny spacer. Prosiłam, żeby nie wychodziła, prosiłam, w końcu machnęłam ręką. Dawało Jej to tyle radości... "Nie mogę cały dzień siedzieć przed komputerem, to przecież niezdrowe" mówiła. I miała rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 90 lat, doskonale radząca sobie z komputerem :) nic tylko gratulować Ci genów!

      Usuń
  10. Moja prababcia w wieku 91 lat weszła na drabinę i spadając złamała sobie nogę. Leżała tylko tydzień i odeszła. Wiedziała, że umrze jak się położy i tak się stało.
    Czasem demencja przychodzi nagle, atakuje niespodziewanie, tak jak w przypadku mojej Teściowej, której umysł jeszcze do niedawna był na tyle sprawny, że wykorzystywana była do prowadzenia rozliczeń, bo z zawodu jest biegłą księgową. Tym bardziej jest dla nas szokiem, że można nagle tracić pamięć. Tak szybko w czasie się zestarzeć...a ma 79 lat, więc nie jest jakąś starowinką.

    OdpowiedzUsuń
  11. mam 62 lata i juz od ponad 20 lat dbam o swoja kondycje by jak najdluzej byc sprawna ostatnio zakupilam na raty cross trajnera i min 45min dziennie cwicze na nim, zakupilam tez laweczke, sztange i hantle do cwiczen silowych, codziennie min 1 krzyzowke rozwiazuje i kilka stron ksiazki lub ciekawy artykyl czytam , do pracy chodze piszo 0k 5km niezaleznie od pogody w dni wolne od pracy opiekuje sie 1,5 rocznymi blizniaczkami a czesto mam w tygodniu po kilkoro wnuczat do przypilnowania, ciesze sie kazdym dniem i mam ogromna swiadomosc jak one szybko mijaja, to trudne uswiadomic sobie ze choc duch jeszcze mlody i ochoczy to mimo wysilkow - cialo coraz mniej sprawne, wiec ucze sie prosic synow czy corki o pomoc i ucze sie te pomoc przyjmowac, mam nadzieje ze dzieki dobrym genom i wlasnej pracy na cialem i duchem - dozyje dlugich lat w zdrowiu i samodzielnosci - wandzior

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brawo, i brawo za słowa "uczę się tę pomoc przyjmować" - wiele osób tego właśnie nie potrafi

      Usuń
  12. Mądre słowa. Buziaki, Klarka

    OdpowiedzUsuń
  13. Potrzebny wpis. Trzeba uświadamiać, że należy chodzić wolniej, nie wolno się wspinać. Sama jak kózka wskoczyłam na taboret i... zaliczyłam podłogę. Od tej pory przestawiłam klepki w głowie, kózką nie będę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Odpowiedzi
    1. na tegorocznych targach książki syn dostrzegł stoisko siostry Anastazji, a że jest mocno zainteresowany kucharzeniem podszedł bliżej aby zobaczyć również drugą autorkę kulinarnych książek, przepchał się przez tłum i przeczytał żonie - siostra Anastazja i siostra Salmonella! (Salomea)

      Usuń
  15. Wiesz dlaczego starsze osoby wdrapują się, żeby SAME "ogarnąć temat" porządków?
    Dlatego, bo:
    - wciąż czują się młodo
    - nie chcą być ciężarem dla dzieci, więc usiłują być samodzielne.

    Babciom i dziadziom wystarczy kupić dobrą krzyżówkę. To niezła gimnastyka dla szarych komórek ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Moi rodzice na szczescie dopiero dobiegaja 60tki... A i tak krzycze na tate, kiedy dzwoni i mowi, ze wlasnie wyczyscil rynny z lisci, lub zima zgarnial snieg z dachu. ZAWSZE prosze, zeby dzwonil po mojego meza chociaz do potrzymania drabiny (mieszkamy 10 min. od niego), ale to jak grochem o sciane... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz co, nasz syn robi podobnie jak Ty - my się czujemy młodzi i absolutnie nie chcemy, aby nas wyręczał ale sam przyjeżdża i robi najcięższe rzeczy koło domu. To wzruszające.

      Usuń
  17. Nie wiem co jest w tych niektorych starszych szczegolnie kobietach. Obcuje z dwoma skrajnymi przypadkami. Moja mama, niestara jeszcze kobieta, ale z dolegliwosciami cukrzycy, zamknelaby sie najchetniej w domu a wnuki niech jej wszystko przyniosa ze sklepow, corka zalatwi w biurach, posprzata chate ... gdyby tak jeszcze do lekarza nie trzeba bylo isc, to bylby super uklad.

    Tesciowa grubo ponad osiemdziesiat lat, udowadniala mi i innym, ze ona w sercu i kosciach ma 18 lat. Chciala zawsze uchodzic za mlodke, ktora wszystko potrafi...cialo moze i dawalo rade, ale glowa wysiadala jej bardzo.
    Nawet w sprawie owych jej wyczynow w wspinaniu sie w deszczowe dni po drabinach, z dwoma polozonymi pod drabina kamieniami poszlam do jej lekarza, bo dla mojej tesciowe ryby i synowa glosu nie mieli.

    lekarz z tesciowa o tym pogadal, ona zas poczela zalamywac rece, jak to ktos ja po chamsku oczernil...ona nigdy swym bliskim nie zrobilaby przeciez czegos podobnego. Nigdy nie narazilaby ich na opikowanie sie nia lezaca i unieruchomiona, wiec po drabinach nie lazi.
    Po tygodniu zas trafila do lekarza, bo z czegos spadla, zaloze sie o nie wiem co, ze sie wspinala i demonstrowala swe umiejetnosci .... no i stalo sie. Zakonczylo sie w miare dobrze- ´mocno sie obilala ale niczego nie polamala. Tesciowa bywala szalona i niesamowicie owym szalenstwem lubila szpanowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ludzie na starość nie zmieniają się za bardzo, czasem tylko widać ich cechy, które do tej pory ukrywali,
      mamę koniecznie wyciągać z domu i nie wyręczać, czuwać ale nie usługiwać, prosić o drobne przysługi
      i wysłać do sanatorium :)

      Usuń

Twój komentarz