czwartek, 1 września 2016

znów o tych dzieciach

Nie myślcie sobie, że się coś zmieniło i zaczęłam pałać do dzieci wielką miłością. Nic z tego, moje dziecię dawno dorosło i od tego czasu na dzieciach się nie znam (chyba się specjalnie nigdy nie znałam ale wolę się nie przyznawać) a jak się czegoś nie zna to się tego boi, proste. No dobra, trochę się boję a trochę podchodzę nieufnie, generalnie dawno temu doszłam do wniosku, że dziecko jest po prostu człowiekiem a rozmiar i waga nie ma znaczenia i tego się trzymam. 
Gorzej z mamusiami, nie wszystkie widzą w dziecku człowieka. Kropka. 

Poznałam niejadki. Niejadki mają zazwyczaj prawidłową wagę ciała, morfologię bez zarzutu i wyglądają całkiem dobrze, są pełne energii. Nie lubią jeść. Albo mają jedną czy dwie ulubione potrawy i jedzą tylko to. No i co z tego. Ja też nie tknę się prawie żadnej zupy a gdy na talerzu mam mięso, ziemniaki i surówkę to zjem jedno a resztę zostawię. Albo rozgrzebię wszystko  i zostawię bo mam nałożone za dużo.  No i co za różnica dorosły czy dziecko?
Tańce i hulanki - to lubię! Kiedy stopy odmówiły nam posłuszeństwa, zrzuciłyśmy buty i dalej tańczyć na bosaka! Dzieci zrobiły natychmiast to samo. I co? Dorośli tańczyli na bosaka tak, jakby nikt na nich nie patrzył, spontanicznie, radośnie, wesoło. Dzieci tańczą tak zawsze, nawet w butach. 

Sen - są maluchy, które będą spały w każdych warunkach. Tu zacytuję słowa pewnej mądrej dziewczyny - "jakby jej coś przeszkadzało to by nie spała tylko płakała, skoro śpi to znaczy że jej nic nie przeszkadza". Dotyczyło to dziecka śpiącego w wózku na sali weselnej. 
Tu zazdroszczę bo ja muszę mieć własne łóżko, włączone radio, kota w domu, żadnych trudnych spraw nazajutrz to dopiero zasnę (albo nie). Ale są ludzie, którzy potrafią spać wszędzie. 

Nie znam się zupełnie na dzieciach a już niemowlęcia to bałabym się bardzo. Wiem za to, że te wszystkie sprawy związane z karmieniem, spaniem, lulaniem na rękach, przychodzeniem do łóżka, cumelkiem, butelką, chodzeniem na bosaka i możecie sobie dopisać co tam jeszcze jest ważnego za parę lat będą Was śmieszyć i bawić tak jak mnie teraz. Bo tak naprawdę to najważniejsze w wychowaniu człowieka  są kochające ramiona mamy i taty. 


18 komentarzy:

  1. Ech, to troche masz tak jak ja...

    Ale wnuki sie ponoc kocha nad zycie, ciekawe. Chetnie o tym poczytam :P
    Ogolnie lubie dzieci, ale mnie mecza. Tutaj sie dzieci nie wychowuje tylko hoduje, dziecko nie jest "wlasnoscia"* rodzicow tylko systemu. Wszystko dzieciom wolno, sa przez to nad wyraz irytujace. Zadnych ograniczen, zadnych barier. Jak sie dzieciak rozwyje jak syrena to nikt z rodzicow go nie poprosi zeby bylo cicho.
    Dzieci bawia sie wszystkim do czego potrafia dosiegnac. Koszem na smieci, wozkiem sklepowym, ruchoma barierka, blokuja przejscia i trzeba je omijac jak smierdzace jajko. Zaden rodzic nie odsunie dziecka w przejsciu gdy chcesz przejsc (np. miedzy regalami w sklepach - zapomnij).
    W tramwaju, autobusie, metrze wrzeszczace i wijace sie, wyrywajace w wozku albo na rekach dziecko umila wszystkim pasazerom jazde a opiekunowie w ogole nie zwracaja na to uwagi.

    *) napisalam wlasnoscia majac na mysli to, ze tu rodzic nie ingeruje w wychowanie, w nauczenie kultury.
    Ale moze to wlasnie jest nowoczesny model wychowania. NIC nie robic ...

    Straszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym mam kłopot bo rzeczywiście czasem przeszkadza mi zachowanie się dzieci we wspólnej przestrzeni publicznej,
      ale zauważam - jacy rodzice, takie dzieci, żadne gadanie tu nie pomoże, najczęściej się po prostu zwijam słysząc "Brajanek nie drzyj mordy do cholery jasnej"

      Usuń
  2. To, że dziadkowie kochają swoje wnuki totalnie bezwarunkowo i bardziej niż własne dzieci, to wiem bo widzę po dziadkach swoich dziewczyn. Ale już tak jest :)
    Puentą trafiłaś w sedno, w chwilach kryzysu (na szczęście takowe zdarzają się już rzadko) bedę sobie to czytała, aż do zakodowania w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie wszystkie babcie są cudowne, różnie z tym bywa.
      Niektóre potrafią boleśnie zranić nawet dorosłe wnuki.

      Usuń
  3. Czy Ty nam aby w delikatny sposób nie chcesz czegoś powiedzieć?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba to, że lubię Was jednakowo i akceptuję jak leci cokolwiek robicie :D

      Usuń
  4. niejadki to z reguły dzieci pierwsze
    za którymi mamusie lataja z jedzeniem na widelcach i nie akceptują zjedzenia mniej niż sobie wymyśliły
    przy trzecim to już same widzą że dziecko je, kiedy jest głodne i ile potrzebuje bo nie maja czasu na latanie z tym widelcem
    regułą jest tez że te pierwsze mają skłonności do otyłości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją wnusię zawsze grzecznie pytam -jesz sama, czy mam cię przekonywać ? Czasami je sama, a czasami z przekonywaniem ( uwielbiam ) wtedy łyżeczkowe samolociki lecą do hangaru, pieski biegną do budy, karetki śpieszą do szpitala...
      bawimy się obydwie :) takie żarciki przy jedzeniu.

      Usuń
  5. Mam czworke wnukow i cala czworka jest wspaniala.Ale chyba jestem babcia nietypowa,bo nie rozpuszczam ich.Dostaja zawsze cos fajnego lub ulubionego, ale nigdy nie pozwalalam na wszystko, sa reguly i oni je znaja i nie probuja omijac.Mimo to cala czworka na moj widok biegnie do mnie, przytula sie ,nawet ten ktory przerosl mnie chyba o 30 cm.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam dwóch niejadków. Tuśka, która od niemowlaka chlustała mlekiem ( waga jej w pewnym momencie spadała)a potem ciężko było ją na cokolwiek namówić do jedzenia. I Misiek, który lubił tylko 2-3 potrawy. Wyrośli, a po drodze nic im się nie działo. Mając Rodziną w rodzinie pod względem medycznym byłam spokojna. Jednak jak sobie pomyślę na czym wyrósł ten mój syn to włos mi się jeży ;) Teraz za to je bardzo zdrowo :)
    Wnusio bywa niejadkiem, ale przede wszystkim jest chudzielakiem, i to każdy powie kto go widzi.Z wiekiem coraz bardziej powiększa mu się asortyment żywieniowy, więc jakoś nie lamentujemy ;p A że Tatuś również chudzielec, więc...geny robią swoje.
    Wiesz, nie tylko maluchy śpią w każdych warunkach- mój tata i mąż również!serio!

    OdpowiedzUsuń
  7. Święte słowa! Szczególnie ostatnie zdanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Najgorszym problemem przy dzieciach są ich rodzice. Zwłaszcza tacy, którym nie przeszkadza, że dziecko innym przeszkadza i dokucza.
    Dziecko ma swój gust, ulubione smaki, zabawy itp. jak dorosły. Natomiast ma większą szczerość, spontaniczność i uczciwość.:) Jak nie lubi, to nie lubi i już.:)
    A to Twoje ostatnie zdanie jest piękne i mądre.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Teraz niejadki to pseudoniejadki. Bo chipsa zawsze chętnie pochłoną... I gazowanym paskudztwem popiją!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli wnuki już blisko:)
    pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziecko - nigdy nie było dla mnie na pozycji "terra incognita". Uwielbiam takie maleństwa do 3 roku życia. To okres gdy codziennie to maleństwo zdobywa jakąś nową umiejętność. W czasie tego bardzo wczesnego dzieciństwa córki traciłam mnóstwo czasu na.....przyglądanie się jej. Obserwowanie śpiącego niemowlaka jest naprawdę fajne. A gdy nie spała- rozmawiałam z nią, choć trudno może nazwać to rozmową- coś jak gadanie dziada do obrazu. I do dziś jestem wdzięczna mężowi, że dzięki jego wysiłkom mogłam być "niepracującą żoną" i cały czas obserwować rozwój dziecka, dzień po dniu.
    Wiem, dziwna byłam i jestem nadal.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedyś to spałem byle gdzie, teraz przed snem mam polecenie zlokalizować kota
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja mam 2,5 letnią Lilę..wnusię..
    mądrą, śliczną, jedyną, wymarzoną
    Grażka

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz