Nie myślcie sobie, że się coś zmieniło i zaczęłam pałać do dzieci wielką miłością. Nic z tego, moje dziecię dawno dorosło i od tego czasu na dzieciach się nie znam (chyba się specjalnie nigdy nie znałam ale wolę się nie przyznawać) a jak się czegoś nie zna to się tego boi, proste. No dobra, trochę się boję a trochę podchodzę nieufnie, generalnie dawno temu doszłam do wniosku, że dziecko jest po prostu człowiekiem a rozmiar i waga nie ma znaczenia i tego się trzymam.
Gorzej z mamusiami, nie wszystkie widzą w dziecku człowieka. Kropka.
Poznałam niejadki. Niejadki mają zazwyczaj prawidłową wagę ciała, morfologię bez zarzutu i wyglądają całkiem dobrze, są pełne energii. Nie lubią jeść. Albo mają jedną czy dwie ulubione potrawy i jedzą tylko to. No i co z tego. Ja też nie tknę się prawie żadnej zupy a gdy na talerzu mam mięso, ziemniaki i surówkę to zjem jedno a resztę zostawię. Albo rozgrzebię wszystko i zostawię bo mam nałożone za dużo. No i co za różnica dorosły czy dziecko?
Tańce i hulanki - to lubię! Kiedy stopy odmówiły nam posłuszeństwa, zrzuciłyśmy buty i dalej tańczyć na bosaka! Dzieci zrobiły natychmiast to samo. I co? Dorośli tańczyli na bosaka tak, jakby nikt na nich nie patrzył, spontanicznie, radośnie, wesoło. Dzieci tańczą tak zawsze, nawet w butach.
Sen - są maluchy, które będą spały w każdych warunkach. Tu zacytuję słowa pewnej mądrej dziewczyny - "jakby jej coś przeszkadzało to by nie spała tylko płakała, skoro śpi to znaczy że jej nic nie przeszkadza". Dotyczyło to dziecka śpiącego w wózku na sali weselnej.
Tu zazdroszczę bo ja muszę mieć własne łóżko, włączone radio, kota w domu, żadnych trudnych spraw nazajutrz to dopiero zasnę (albo nie). Ale są ludzie, którzy potrafią spać wszędzie.
Nie znam się zupełnie na dzieciach a już niemowlęcia to bałabym się bardzo. Wiem za to, że te wszystkie sprawy związane z karmieniem, spaniem, lulaniem na rękach, przychodzeniem do łóżka, cumelkiem, butelką, chodzeniem na bosaka i możecie sobie dopisać co tam jeszcze jest ważnego za parę lat będą Was śmieszyć i bawić tak jak mnie teraz. Bo tak naprawdę to najważniejsze w wychowaniu człowieka są kochające ramiona mamy i taty.
Ech, to troche masz tak jak ja...
OdpowiedzUsuńAle wnuki sie ponoc kocha nad zycie, ciekawe. Chetnie o tym poczytam :P
Ogolnie lubie dzieci, ale mnie mecza. Tutaj sie dzieci nie wychowuje tylko hoduje, dziecko nie jest "wlasnoscia"* rodzicow tylko systemu. Wszystko dzieciom wolno, sa przez to nad wyraz irytujace. Zadnych ograniczen, zadnych barier. Jak sie dzieciak rozwyje jak syrena to nikt z rodzicow go nie poprosi zeby bylo cicho.
Dzieci bawia sie wszystkim do czego potrafia dosiegnac. Koszem na smieci, wozkiem sklepowym, ruchoma barierka, blokuja przejscia i trzeba je omijac jak smierdzace jajko. Zaden rodzic nie odsunie dziecka w przejsciu gdy chcesz przejsc (np. miedzy regalami w sklepach - zapomnij).
W tramwaju, autobusie, metrze wrzeszczace i wijace sie, wyrywajace w wozku albo na rekach dziecko umila wszystkim pasazerom jazde a opiekunowie w ogole nie zwracaja na to uwagi.
*) napisalam wlasnoscia majac na mysli to, ze tu rodzic nie ingeruje w wychowanie, w nauczenie kultury.
Ale moze to wlasnie jest nowoczesny model wychowania. NIC nie robic ...
Straszne.
z tym mam kłopot bo rzeczywiście czasem przeszkadza mi zachowanie się dzieci we wspólnej przestrzeni publicznej,
Usuńale zauważam - jacy rodzice, takie dzieci, żadne gadanie tu nie pomoże, najczęściej się po prostu zwijam słysząc "Brajanek nie drzyj mordy do cholery jasnej"
To, że dziadkowie kochają swoje wnuki totalnie bezwarunkowo i bardziej niż własne dzieci, to wiem bo widzę po dziadkach swoich dziewczyn. Ale już tak jest :)
OdpowiedzUsuńPuentą trafiłaś w sedno, w chwilach kryzysu (na szczęście takowe zdarzają się już rzadko) bedę sobie to czytała, aż do zakodowania w głowie :)
A nie wszystkie babcie są cudowne, różnie z tym bywa.
UsuńNiektóre potrafią boleśnie zranić nawet dorosłe wnuki.
Czy Ty nam aby w delikatny sposób nie chcesz czegoś powiedzieć?!
OdpowiedzUsuńchyba to, że lubię Was jednakowo i akceptuję jak leci cokolwiek robicie :D
Usuńniejadki to z reguły dzieci pierwsze
OdpowiedzUsuńza którymi mamusie lataja z jedzeniem na widelcach i nie akceptują zjedzenia mniej niż sobie wymyśliły
przy trzecim to już same widzą że dziecko je, kiedy jest głodne i ile potrzebuje bo nie maja czasu na latanie z tym widelcem
regułą jest tez że te pierwsze mają skłonności do otyłości
Moją wnusię zawsze grzecznie pytam -jesz sama, czy mam cię przekonywać ? Czasami je sama, a czasami z przekonywaniem ( uwielbiam ) wtedy łyżeczkowe samolociki lecą do hangaru, pieski biegną do budy, karetki śpieszą do szpitala...
Usuńbawimy się obydwie :) takie żarciki przy jedzeniu.
Mam czworke wnukow i cala czworka jest wspaniala.Ale chyba jestem babcia nietypowa,bo nie rozpuszczam ich.Dostaja zawsze cos fajnego lub ulubionego, ale nigdy nie pozwalalam na wszystko, sa reguly i oni je znaja i nie probuja omijac.Mimo to cala czworka na moj widok biegnie do mnie, przytula sie ,nawet ten ktory przerosl mnie chyba o 30 cm.
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńMiałam dwóch niejadków. Tuśka, która od niemowlaka chlustała mlekiem ( waga jej w pewnym momencie spadała)a potem ciężko było ją na cokolwiek namówić do jedzenia. I Misiek, który lubił tylko 2-3 potrawy. Wyrośli, a po drodze nic im się nie działo. Mając Rodziną w rodzinie pod względem medycznym byłam spokojna. Jednak jak sobie pomyślę na czym wyrósł ten mój syn to włos mi się jeży ;) Teraz za to je bardzo zdrowo :)
OdpowiedzUsuńWnusio bywa niejadkiem, ale przede wszystkim jest chudzielakiem, i to każdy powie kto go widzi.Z wiekiem coraz bardziej powiększa mu się asortyment żywieniowy, więc jakoś nie lamentujemy ;p A że Tatuś również chudzielec, więc...geny robią swoje.
Wiesz, nie tylko maluchy śpią w każdych warunkach- mój tata i mąż również!serio!
Święte słowa! Szczególnie ostatnie zdanie :-)
OdpowiedzUsuńNajgorszym problemem przy dzieciach są ich rodzice. Zwłaszcza tacy, którym nie przeszkadza, że dziecko innym przeszkadza i dokucza.
OdpowiedzUsuńDziecko ma swój gust, ulubione smaki, zabawy itp. jak dorosły. Natomiast ma większą szczerość, spontaniczność i uczciwość.:) Jak nie lubi, to nie lubi i już.:)
A to Twoje ostatnie zdanie jest piękne i mądre.:)
Teraz niejadki to pseudoniejadki. Bo chipsa zawsze chętnie pochłoną... I gazowanym paskudztwem popiją!
OdpowiedzUsuńCzyli wnuki już blisko:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ania
Dziecko - nigdy nie było dla mnie na pozycji "terra incognita". Uwielbiam takie maleństwa do 3 roku życia. To okres gdy codziennie to maleństwo zdobywa jakąś nową umiejętność. W czasie tego bardzo wczesnego dzieciństwa córki traciłam mnóstwo czasu na.....przyglądanie się jej. Obserwowanie śpiącego niemowlaka jest naprawdę fajne. A gdy nie spała- rozmawiałam z nią, choć trudno może nazwać to rozmową- coś jak gadanie dziada do obrazu. I do dziś jestem wdzięczna mężowi, że dzięki jego wysiłkom mogłam być "niepracującą żoną" i cały czas obserwować rozwój dziecka, dzień po dniu.
OdpowiedzUsuńWiem, dziwna byłam i jestem nadal.
Miłego;)
Kiedyś to spałem byle gdzie, teraz przed snem mam polecenie zlokalizować kota
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja mam 2,5 letnią Lilę..wnusię..
OdpowiedzUsuńmądrą, śliczną, jedyną, wymarzoną
Grażka