niedziela, 18 września 2016

zabawki dla kotka

Kotek dostał zabawkę. Z tym dostawaniem to była historia na oddzielną notkę ale jak już piszę to przy okazji opowiem i o tym. Będzie dużo i do brzegu daleko.

W połowie tygodnia w środku dnia zadzwonił ktoś do mnie mówiąc, że jest kurierem, stoi pod moim domem i ma dla mnie paczkę. Od razu przypomniała mi się taka sytuacja (klik)
bo ja nic nie zamawiałam! Mówię człowiekowi, że jestem daleko od domu i nie odbiorę a on na to, że wobec tego wrzuci paczkę za żywopłot pod to okno z siatką na owady i nie trzeba podpisywać bo nie. I się rozłączył. 
Pierwszy raz w życiu zetknęłam się z kurierem, który nie chce podpisu tylko beztrosko wrzuca paczkę pod okno na posesję, zna mój adres i numer telefonu a do tego najważniejsze -   nic nie kupowałam, nic nie zamawiałam to co to za paczka?

W Mikołaja od jakiegoś czasu nie wierzę, bardziej w oszustów i wyłudzaczy wszelkiej maści, dlatego się zmartwiłam. Koleżanka widząc moje roztrzęsienie (do domu daleko, zwolnić się nie mogę, a poza tym zanim  dojadę to już będzie po wszystkim) wpadła na pomysł prostego sprawdzenia - wybrała numer, z którego do mnie ten ktoś dzwonił i zapytała słodkim głosem - Tomuś kupiłeś mi ten korektor? Jak to nie Tomek, to gdzie ja się dodzwoniłam, a, kurier, to przepraszam bardzo. 
Czyli jednak kurier. 
Wróciłam do domu i rzeczywiście - pod oknem w krzakach leży paczka. Od sklepu zoologicznego, dawno temu przysłali mi maila z zapytaniem, czy zechcę testować produkty z ich sklepu a ja się zgodziłam i zapomniałam. 

W paczce znalazłam zabawkę, taki drapaczek z trzema myszkami na sprężynkach. Kot na to nie spojrzał, nie będę kłamać, zero zainteresowania, nawet go zachęcałam bo czułam się zobowiązana ale gdzie tam. Popatrzył na mnie jak na idiotkę, polizał łapę i poszedł w pola. Wieczorem przytargał na wpół uduszoną mysz i puścił ją w sieni. AAAAAAA!
Pewnie gdyby to był kot niewychodzący, znudzony i nie mający nic do roboty to by się bawił ale ten ma wokół siebie tyle bodźców - choćby codzienne utarczki z pieskami sąsiada, polowania na wiewiórki (nie martwcie się, siedzi pod drzewem i tylko się gapi) i te myszy ciągnące jesienią do domu. Młody kociak też by się tym bawił, choć tak między nami to radzę uważać na mocowanie sprężynek, końcówki są ostre.
Sponsorem był sklep NaszeZoo.pl

16 komentarzy:

  1. Zabawki dla kota...
    Kiedyś na kempingu babka z sąsiedniego namiotu obserwowała sąsiada z drugiej strony, jak czule i serdecznie odnosi się do swojego psa. Obserwacje podsumowała nieśmiałym pytaniem:
    - Panie Zygmuncie, a nie ma pan może jeszcze jednego wolnego etatu dla psa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilustracja na Fishkach:
      http://fishki.pl/fishka,Gdy-wychodze-z-domu,105035.html

      Usuń
  2. to co teraz z tą zabawką będzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. oraz Blogger już od dawna informuje mnie o nowym Twoim wpisie tak z 8 godzin po fakcie
    czesem z Fejsa sie dowiem...

    OdpowiedzUsuń
  4. mojemu wolno latającemu kotu początkowo kupowałam zabawki ,które regularnie olewał. Więc przestałam się wydatkować. Na starość tenże kot bawił się czasem całkiem zwyczajnie papierkiem zawiązanym na sznurku i też było dobrze. O myszach nie wspominam. Regularnie przynosił. Ja je łowiłam a ona (bo to kotka była) sprawdzała czy to dobrze robię....I wtedy pewnie największą frajdę miała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. znudzony kotek niewychodzący nie bawiłby się, przynajmniej moja znudzona Królewna ma gdzieś zabawki z zoologa
    najfajniejszy jest długopis z przywiązaną do niego wstążeczką oraz karton świeżo przyniesiony do domu (po kilku dniach jest już niefajny)
    Pozdrawiam życząc dobrej niedzieli :)
    Moni

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne są kłebuszki z czerwonej włóczki specjalnie mocno powiązane :-) muchy, bąki i ważki. Żywe. O żabach i myszach nie wspomnę. Też skarpetki a w jednym przypadku mój biustonosz który nieopatrznie dał się upolować :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. A moja wychodzaca i przynoszaca myszki ( jak zywe to ratuje !!!! ) kota , ktora ma mnostwo bodzcow zewnetrznych , bardzo lubi bawic sie myszkami sztucznymi. Jej ulubiona myszka jest juz niezle wyswiechtana ale ciagle w uzyciu . Pozdrawiam Klaudia z Norwegii

    OdpowiedzUsuń
  9. Kota mam od niedawna, to jeszcze się za bardzo w jego upodobaniach nie orientuję. Poza tym on na razie jest bardziej podwórzowy, w domu nie chce siedzieć. Ale lubi wszelkie sznurki, nitki, moją sukienkę...:))) Zabawek na razie mu nie kupowaliśmy.

    OdpowiedzUsuń
  10. nasze koty lubia wszystko co dotknie człowiek/pachnie człowiekiem?
    - postawiony słoik, porzucone kwiaty na stole, ułożony drobiazg" na później", gruszki pozostawione na chwilę w wodzie- mozna się napić wody, kosz z kwiatami w prezencie darowany i jeszcze,jeszcze......

    OdpowiedzUsuń
  11. Kot to może by skoczył do jakiejś małej piłeczki bądź myszki na sznurku, ale pies uważa że "wszystkie zabawki są z jego pokoju"
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla niewychodzącego nie ma jak żywa mucha w pokoju! Miałam dziś okazję u koleżanki obserwować...

    OdpowiedzUsuń
  13. Żadna zabawka chyba nie wygra z żywą (nawet wpół) myszą;) zwłaszcza, jeśli przyniesienie myszy do domu wiąże się na przykład z biegiem Klarki wokół stołu;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja Kicia (wychodzaca) z upodobaniem ugniata moje robotki na drutach, wyciaga swetry z szafy (zamknietej); obgryza folie i wstazeczki z prezentow oraz platki kwiatow z wazonu. Od kiedy wazon wylal wode obciazam go dekoracyjnymi kamieniami;)Ulubione zabawy na dworze to myszki, mlode ptaszki i wazki... Widok przezroczystego skrzydla wystajacego z czarnej mordki - bezcenny! Zdazylam ja wytrzasnac i odleciala! Zdziwienie w zielonych oczkach - bezcenne!
    tezMonika

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz