czwartek, 22 września 2016

dobry dzień za kilka złotych

 Choć nazywają nas Centusiami to wielokrotnie widziałam w Krakowie taką scenkę - wsiada do autobusu czy tramwaju człowiek i  szuka drobnych na bilet. Automaty przyjmują tylko monety, dlatego nie znajdując drobnych pasażer wyciąga dyszkę czy dwie i prosi ludzi o rozmienienie. Przeważnie ktoś ma drobne ale nie zawsze, wtedy znajdzie się osoba, która poda parę złotych i powie - proszę sobie kupić bilet i oddać przy okazji. 
Tak było i dziś rankiem - młody chłopak ze szkolnym plecakiem na ramieniu, wyglądający może na 15 lat nie więcej,  wskoczył do tramwaju koło "Wandy" i z dwudziestką w dłoni prosił o rozmienienie. Jednak w wagonie było zaledwie kilkoro osób i nikt nie miał monet, dałam mu więc drobne z teksem jak wyżej. Warto było zobaczyć jego uśmiech. I przyznaję - ja też się dobrze poczułam. 


10 komentarzy:

  1. We Wrocławiu za moich studenckich czasów panował taki zwyczaj (mniej uczciwy), że wysiadające osoby przekazywały skasowany bilet osobom wsiadającym albo bilet kładło się na uszczelkach przy oknie. Mojego Brata kiedyś kanar złapał bez biletu i gdy już miał zacząć wypisywać mandat ktoś mojemu bratu skasowany bilet wsadził w dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja ostatnio tez miałam taki problem, przy parkomacie, a ludzie, których zaczepiłam to ci strasznie groźni imigranci. I tez chcieli mi dać po prostu trochę pieniędzy, a oni naprawde nie mają za bardzo kasy. Poruszyło mnie to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. "BRAĆ, TO NAPEŁNIAĆ RĘCE...
    DAWAĆ - TO NAPEŁNIAĆ SERCE...

    OdpowiedzUsuń
  4. staram sie pamietac w takich sytyuacjach, ze mi tez czasem ktoś pomógł

    OdpowiedzUsuń
  5. bez serca na ladne oczy23 września 2016 09:13

    Ha,ha,ha. Ja tez znam takiego 20 latka, ktory zawsze (ja go spotkalam 7 razy na tej samej linii) ma tylko duzy banknot, choc tutaj, ze wzgledu na innych podroznych, nie przyjmuje sie duzych banknotow. Ten 'bogacz' dwudziestoletni liczy na to, ze kierowca powie: Zeby mi to bylo ostatni raz. Nikt mu nie rozmienil ani nie dal na bilet. NIGDY! Zasada jest zasada a naciaganie na ladne oczy rozpoznana i nie przejdzie! Mlodzian ten zwykle ma duza torbe sportowa ze soba (na trening lub z treningu) i jedzie dwa przystanki ten sportowiec!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mowcie co chcecie ale te pare groszy to niewysoka cena za chwile blogosci w duszy:)
    Takie momenty sa cenne:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, Klarko! U mnie w Zielonej też są automaty w autobusach, ale jeszcze nie byłam świadkiem takiej scenki. Za to kilka razy dostałam bilet od wychodzących z autobusu osób, gdy ja wchodziłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny gest, niby nic a jednak :) Ja jak miałam okazję to dawałam bilety z parkomatu, ja i tak wyjeżdżałam już, a jeżeli został jeszcze czas to czemu miałby ktoś inny nie skorzystać? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To taki stuprocentowo bezinteresowny gest. Pożyczka ze świadomością, że nie otrzyma się zwrotu. Nie każdy jest zdolny nawet do tego, a szkoda, bo gest mały a radocha ogromna. Jakoś tak w ostatnich dniach podobne zdarzenie zaobserwowała moja O. w kolejce z dworca na lotnisko. Pewnie wiesz, że bilety sprzedają tam na każdej stacji konduktorzy. Tylko za złotówki, a tu akurat obcojęzyczna kobieta miała tylko dolary i eura. I co? Ktoś z boku usłyszał rozmowę pasażerki z konduktorką, podszedł, zaoferował, że zapłaci. Nie chciał nic w zamian, choć kobieta proponowała zwrot w dolarach... Miłe.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdarzyło mi się dawno temu ze nie miałam drobne a potrzebowałam chleb. w sklepie nowa ekspedientka i nie sprzedała mi bo nie mogła rozmienić a na kreskę też mi nie dala.Taka zołza. A to był jedyny otwarty sklep w tamtych już na szczęście dawnych czasach.Musiałam się w domu wziąć za pieczenie pieczywa, bo to jeszcze było wtedy kiedy u mnie na jedzenie czekało kilka osób.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz