poniedziałek, 8 sierpnia 2016

uważajcie na ślimaki

Pewnej przecudnej niedzieli w naszym godnym pożałowania ogródku bawiły się dwa śliczne dziewczątka. Starsza panna pół życia czyli całe dwa lata poświęciła na pasję związaną z konikami wszelkiej maści i wielkości, ale że te stworzenia są wielkie, drogie i trudnodostępne, zmieniła zainteresowanie na inne zwierzęta, łatwiejsze w obsłudze – na ślimaki. Rodzice odetchnęli z ulgą bo ślimaka łatwiej narysować czy też  ulepić z ciasta a do tego nikt na ślimaku nie jeździ wierzchem.
Tak się nieszczęśliwie składa, że ja tych pełzających stworzeń nie lubię, mało tego, brzydzę się ich a Krzysiek tępi je bez litości. Mechanicznie. Czyli ręcznie kijem. Raczej bezskutecznie ale się stara.  Albo one albo kwiatki i warzywa. Dlatego w naszym ogródku prawie wszystko wyżarte i dziurawe a nędzne resztki roślin wyglądają jak po burzy z gradobiciem.  

Do brzegu niestety daleko. I napiszę to teraz – szanuję przyrodę i  nie chcę niepotrzebnie zabijać zwierząt  a nawet nie lubię ścinania kwiatów i zrywania gałązek a Krzysiek ślimaki tłucze bo mu nie pozwalam sypać trutki.
Owej niedzieli słońce grzało, ptaszęta ćwierkały, łagodny wietrzyk chłodził a w mojej głowie powoli zasypiał smok, przez niektórych nazwany Kacem Mózgojadem powstałym po wypiciu znacznej ilości czerwonego półwytrawnego wina. Goście, na szczęście całkowicie  samoobsługowi,  zastanawiali się nad dalszym planem dnia gdy Krzysiek nie wiedzieć czemu chciał się wykazać troską o plony,  wziął w dłoń kij przeznaczony do mordowania szkodników i ruszył w teren ze słowami – chodź, dziewczę, zapolujemy! tam na dole w wysokiej trawie na pewno jest pełno ślimaków!
Uradowane dziewczę popędziło w podskokach i prawdopodobnie żadne z nich nie usłyszało mojego rozpaczliwego błagania „nie rób tego przy dziecku”. Za chwilkę mała dama przyniosła na dłoni wiadomo co – żywe, obrzydliwe, wystawiające oczy i ze słowami – przypilnujcie mi go bo muszę mu przecież urządzić mieszkanie zaczęła krążyć po ogrodzie.
Spróbujcie pilnować ślimaka. Odwrócicie na chwilę głowę a ten myk myk i po nim, tylko gdzieś z oddali usłyszycie warkot, kroki, stukot kopyt. W tym wypadku jednak zaistniał jeszcze jeden poważny czynnik – siostra, młodsza siostra, która również chciała mieć swoje zwierzątko i nie pytając nikogo o zgodę (bo dwulatki absolutnie nie potrzebują o nic pytać, same wiedzą najlepiej co robić) złapała gadzinę za domek i wyniosła w krzaki.
Tymczasem starsza siostra zbudowała mieszkanie z liści, trawy i patyków, ozdobiła go płatkami kwiatów, nawilżyła wodą z konewki i kiedy domek był gotowy, poszła po lokatora. A ten wiadomo, zwiał, szukaj wiatru w polu!
Przyszła, stanęła przy stoliku i oskarżycielskim tonem spytała – jak pilnowaliście, gdzie on jest?  Mała zmora (czyli młodsza siostra) pobiegła za czereśnię i znalazła go  ale oddać nie chciała. Jaki się podniósł ryk na posesji! Dzieci ryczały, psy sąsiada wisząc na murze szczekały przeraźliwie a ja dołożyłam Krzyśkowi mówiąc – zobacz, doprowadziłeś do płaczu dwie kobiety!
Matki przedszkolaków zapewne wiedzą jak to brzmi w chórze, natomiast ja niestety dawno zapomniałam i bojąc się (słusznie) że za chwilę ktoś z sąsiadów wezwie policję "bo oni coś robią tym dzieciom bo normalnie dziecko tak nie ma prawa płakać, to jakaś patologia na pewno” zarządziłam natychmiastowe szukanie ślimaków i  posadzenie ich na szerokim liściu tak, by mogły być obserwowane do woli. I tak wkrótce zwiały!




37 komentarzy:

  1. Te bestie szybkie są i podstępne!!! :)
    Można je opanować przy pomocy dużego słoja, zawiązanego kawałkiem starej firanki. Niestety one w takim domku paskudnie brudzą i trzeba co i rusz sprzątać! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to, szybkie!? A niby skąd wzięło się określenie "ślimacze tempo"?

      Usuń
    2. choleryk winniczek9 sierpnia 2016 23:45

      To wina flegmatykow!
      Grupa zbieraczy winniczkow wyruszyla na lowy z wiaderkami. Wracali z pelnymi wiadrami po dniowce. Tylko jeden flegmatyk mial wiadra puste i sie tlumaczl: - No nie nazbieralem, bo te winniczki tak szybko uciekaly, ze ich nie zdazylem zlapac... (przy slowie uciekaly, uzyl znacznie mocniejszego slowa na litere s...)

      Usuń
  2. Klarko !
    Pamiętam, jak moja mała córeczka, dziś Pani Leśnik, przyniosła ze spaceru do domu ślimaka. Chciała mieć jakieś zwierzątko. Nazwała go Tomkiem, włożyła do słoika. Karmiła sałatą, jabłkiem, itp. Słoik zakręcony na noc, podziurkowana zakrętka.
    Na dzień lekko uchylała wieczko i pewnego dnia...Tomek wziął nogi za pas i zwiał, zostawił tylko ślad na ścianie do okna. Płaczu było, co niemiara.
    Znam ten ból, a ja też mam ślimaków pełno i wszystko niegryzione. Wyrzucam daleko, nie zabijam, one wracają i tak w kółko.
    Pozdrawiam mile, urlopowo już:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój trzylatek jak pół roku temu mając 2,5 r dorwał ślimaki tak je kąpał w misce potem ubrudzil w ziemi i znów kąpał. Szczerze to jak.mnie one brzydzą... tak jest mi ich szkoda ;) kiedyś wniósł ich tyle do sklepu że wrzuciłam je do woreczka i pokazałam przy kasie żeby nir było że cis wynosimy ;)
    Na ten moment przyjął do wiadomości że ślimaki tęsknią za mamą i trzeba je zostawić i dlatego czasem uciekają ;)
    Wspolczuje wam akcji płaczu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszamy do UK . U nas slimakow dostatek. Po poczestunku z nebieskich granulek z dwoch rabatek zebralam 2 wiadereczka zwlok

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas jakoś ich mało, ale u mojej mamy mnóstwo. Nie lubię, jak robią takie "CHRUP!", kiedy się na nie najedzie samochodem...:))) Poza tym urządzają sobie wyścigi na ścianie domu. Ale dzieci je lubią. Mój synek to lubi też te z marketów - odpowiednio odmrożone, z masełkiem...:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja córcia też takie lubi z masełkiem pycha;)

      Usuń
  6. Ja się kolejny rok zasadzam na bestie, żeby z nich potrawkę zrobić, ale na razie się im upiekło bo czasu nie miałem na oczyszczanie tego tałatajstwa. Może na wiosnę się wreszcie powyrabiam? A do oczyszczania to im chyba klateczkę specjalną zmajstruję, żeby można było je płukać w rzece? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże,jakie dzieciństwo jest piękne...

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja myślałam że utłukł kijem przy dzieckach

    OdpowiedzUsuń
  9. Najobrzydliwsze są te bezdomne. Brr!

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobno trzeba zakopał kilka monet groszowych, to uciekną z tego miejsca. Ale jak są w całym ogrodzie, to nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobno trzeba zakopał kilka monet groszowych, to uciekną z tego miejsca. Ale jak są w całym ogrodzie, to nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moje ślimaki z reguły zwiewały po firance z nylonowej siatki, zostawiając na niej śluzowy ornament.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja nie mam ślimaków, ale za to mam ropuchę, która chyba je zjada...

    OdpowiedzUsuń
  14. Nienawidzę ślimaków, a Mila kocha. Łapie i nawet... chce dawać buzi :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Znam kogoś, kto ma wszystkie grządki ogrodzone płotkiem z grubego materiału ściernego by uchronić uprawy przed ślimakami. Mało który jest w stanie pokonać b.szorstki płotek o wysokości 20 cm. Znam również takich, co kopią dołeczek, wstawiają do niego miseczkę pełną piwa , tak by brzeg miseczki był z brzegiem dołka i upijają ślimaki- na śmierć.Bo piwo szkodzi zdrowiu:))))
    Jako dziecko notorycznie bawiłam się ślimakami. Daj kiedyś takiemu marchewkę i przypatrz się jak on to fajnie je. Tylko marchewka ma być z Twojej grządki, nie z marketu- tej nie ruszy.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  16. przeczytalam gdzies, ze slimaki czosnku nie lubia. posadzilam obficie pomiedzy salatami. ktoregos dnia widze jak po czosnkowej lodydze wspina sie tlusty, rudy, bezdomny slimak... Narkoman?
    tezMonika

    OdpowiedzUsuń
  17. Na szczęscie mój taras jest na dachu - tu ślimaków nie ma :-)
    Ale i tak jakoś mogę te z domkami zaakceptować i omijam je na ścieszce rowerowej. Najobrzydliwsze są te gołe... :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. U mniej raczej te bezdomne ( bez skorupki) Dla tych nie mam litości. Czy to nie jakaś odmiana rasizmu? może tylko wykluczenia
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie też raczej brzydzą😞, a mój M ślinotoku dostaje na widok tych "fujów" on bardzo je lubi jeść, aczkolwiek niedoczekanie żeby je w moim osobistym prywatnym domu gotował wrrrr- straszy mnie tym nieustannie. Kochana współczuję Ci krzyków na obolałą głowę 😃. Zaiste Krzyś bezlitosny dla Ciebie 😊.
    U mnie jeże polują na ślimaki, za to pies w nocy na jeże, wiec zamykamy go w końcu z pokłutym pyskiem 😆.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pamietam, ze w dziecinstwie zbieralam budki po slimakach... Moja pierwsza milosc z przedszkola pomagala mi, wydlubywala slimaki z budki. Tak sie skonczyla nasza milosc i zamilowanie zbieracza -wielkimi wymiotami i wyrzutami sumienia.
    A mowia, ze pierwsza milosc jest slepa. Moze. Polowicznie. Choc wymioty czesto wystepuja po.

    OdpowiedzUsuń
  21. Na ślimaki najskuteczniejsze są jeże :) U nas na parkingu w pracy jest sporo zielonego trawnika i ślimaków też, skorupy mają wielkie (bo same są wielkie) i jak się je przypadkiem nadepnie to robią taki głośny puch! - ble. Sewgo czasu Martyna przeżywała fascynację tymi ślimakami i trzymała je w klatce po chomiku. Serio, prosiła nas żebyśmy jej prywieźli kilka i je tam trzymała, jak było sucho to one chowały się w skorupach i zarastały taką błoną, a jak tylko je podlała albo spadł deszcz to od razu wychodziły i łaziły po całej klatce. W końcu któregoś dnia zostawiła otwarte drzwiczki i pouciekały :)

    OdpowiedzUsuń
  22. O ja cię, ale emocje, ale wartka akcja :-)
    No ślimaki to podstępne gady, wiem, bo brat hodował, na balkonie ;-)
    Ja też coraz częściej "ale nie przy dzieciach"

    OdpowiedzUsuń
  23. Kto by się spodziewał, że o ślimakach można napisać niemalże western....

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie brzydzę się, ale i nie morduję, wywalam do sąsiada:))
    P.S.
    To pusty ugór.
    Sądzę jednak, że wracają...

    OdpowiedzUsuń
  25. A za miast tłuczenia to nie można ich połapać i wywieźć w siną dal?

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten ślimaczek na fotce to jest wstężyk, nie winniczek! One podobno są jadalne ale ze smakiem toi już różnie. Poza tym są malutkie. :(

    OdpowiedzUsuń
  27. Jaki piekny Wstezyk! Bo tak jak pan Zenon wyzej napisal, ten ze zdjecia to nie jest winniczek, tylko wstezyk, pospolity bodajze. :)

    Kiedy bylysmy z siostra male, namietnie lapalysmy slimaki. Nie pamietam, zeby jakies mi zwialy, chyba ze z odkrytego sloika, w nocy. Normalnie bardzo pilnowalysmy swoich pupilkow. ;)

    Teraz juz ich nie lubie, bo doprowadzaja moj ogrod do oplakanego stanu. :/

    OdpowiedzUsuń
  28. Kufa, zawijam do wora...Pomrowów nie lubię od urodzenia :)))

    OdpowiedzUsuń
  29. Mieliśmy na Piernikaliach żółwia, też był szybki...

    OdpowiedzUsuń
  30. Taki pienkny slimaczek... nie to co moje, czarne i bez skorupek, bleeee!

    OdpowiedzUsuń
  31. ślimak ślimak wystaw rogi dam ci sera na pierogi )))))i co się z Wami stało? dorośliście, czy co? tylko dzieci uratują śliamki.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz