wtorek, 12 kwietnia 2016

wybór

Miałam nie pisać na ten temat ale zmieniłam zdanie. Proszę, byście pamiętali - moje poglądy nie zawsze są zgodne ze zdaniem ogółu. 
Poszłam do naszego lokalnego sklepiku po pieczywo. Obok sklepu jest niewielki parking, za nim plac zabaw, gdzie kilkoro dzieci bawiło się na huśtawkach. Dwie młode kobiety stały obok, jedna z nich kołysała w wózku niemowlę. Na parkingu dwaj mężczyźni oparci o samochód palili papierosy. Jeden z nich wskazał na kobiety i rzucił -  te próżniaki jak dostały po pińcet na dziecko to już się za żadną robotę nie wezmą. 
Jak ci przypierdzielę przez łeb tą siatką to przestaniesz rechotać  Widzę, że panowie  również szlachta niepracująca, wszak mamy już dziesiątą - rzuciłam z czarującym uśmiechem i poszłam nie oglądając się i udając, że nie słyszę jak starą kurwą jestem słów uważanych powszechnie za obelżywe.  

Kluczowym słowem w dyskusji o pracy zawodowej kobiety powinno być słowo "wybór". Do tej pory mało która z nas miała taki komfort. Moja siostra ma czworo dzieci. W tamtych czasach urlop macierzyński miał wymiar 100 dni. Też tyle miałam, lekarka tłumaczyła, że to jest na czas, aby organizm wrócił do formy  po trudach ciąży i porodu. Teraz dostaje się trzy miesiące zwolnienia po usunięciu pęcherzyka żółciowego. To tak dla porównania -  atak kamieni jest porównywalny w skali bólu do porodu, fakt. 
Był jeszcze urlop wychowawczy ale kiedy ma się  małe dzieci i  dom w budowie to na takie urlopy nie można sobie pozwolić, liczy się każdy grosz. Siostra pracowała więc ciężko cały czas. 
Przy kilkorgu dzieciach siedzi się tyle, co z dzieckiem przy piersi. Tak wyglądało przez kilka lat życie mojej siostry. Myślę, że życie niejednej z nas było bardzo podobne. 

Wracam do czasów współczesnych. Nie zapominajmy, że nie wszystkie kobiety pracują w biurach, nie wszystkie zakładają do pracy eleganckie bluzki i cienkie rajstopy (każda praca może być ciężka i wyczerpująca, nie chcę tu obrażać kobiet pracujących przy biurku). 
Stoją przy zmywaku, za ladą, przy prasowalnicy, przy taśmie, sprzątają pokoje hotelowe, zmieniają pampersy starszym ludziom, myją okna i zamiatają chodniki.  One zarabiają przeważnie 1300 zł. Czy rocznemu maluchowi nie lepiej będzie z mamą w domu? Znam taką dziewczyneczkę dojeżdżającą codziennie do żłobka - jedzie rano i radośnie gaworzy, wraca o piątej po południu i płacze, w tym płaczu słychać ogromne zmęczenie, aż się serce ściska. Matka targa ten wózek codziennie z autobusu do tramwaju i z powrotem, ma zawsze smutną twarz i nawet jak rozmawia ze swą córeczką to w jej głosie słychać zmęczenie. 

Patrzę na mamy idące ze swoimi pociechami na plac zabaw. Niemowlę w wózeczku, drugie za rączkę. Jest też mama niosąca swoją pociechę w chuście, prowadzi na smyczy psa. 
Dziewczyny, co z wami będzie za kilka lat, czy będziecie szukać rozpaczliwie byle jakiej pracy, czy będziecie żałować tych lat z dzieckiem w domu? 
Próżniaki. 
Lenie.  
I jak tu takiego nie walnąć siatką przez głupi stary łeb. 



54 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Przyłączam się do Zenona.
      Gratuluję postawy. Trzeba reagować

      Usuń
  2. też myślę, że szkoda siatki
    czasami niestety nie ma wyboru, nawet za te magiczne pińcet rodziny nie wykarmisz:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Polskie społeczeństwo, normalni, zwykli ludzie są w ogóle bardzo zmęczeni, zmartwieni, zatroskani. Nie żyją normalnym życiem. Oni ciągle walczą o przetrwanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pracowałam z kobietą, która miała troje dzieci i przyznam się - pracowało mi się z nią źle. Ciągle na zwolnieniach, dzień pracy zaczynała od telefonów i dyspozycji - wstałeś, nie zapomnij tego i tego, zjedz to i to, i za chwilę znów telefony do szkoły, do przedszkola, do znajomych, i tak cały dzień - bałagan na biurku, bałagan w papierach, zaległości, przerzucanie obowiązków na innych bo dentysta, bo szczepienie, bo na jutro trzeba kostium na przedstawienie.

      Usuń
    2. nie lubię okresu „komuny”, jednak niektóre zdobycze socjalne trzeba było ocalić
      choć by taką instytucję jak żłobki i przedszkola przyzakładowe,
      To że były prawie bezpłatne to jedno, ale drugie, co myślę ze jest ważniejsze były po prostu jak sam nazwa wskazuje przy zakładzie pracy.
      Matki miały możliwość reagowania w zasadzie natychmiastowego na każde zdarzenie losowe.
      No i droga do pracy i przedszkola ta sama.
      I wybór byłby łatwiejszy czy kariera „Matki Polki” czy raczej zawodowa
      Bo jedna dostałaby 500+ a druga przedszkole czy żłobek

      Usuń
  4. Jeżeli w siatce był młotek pięciokilowy to trzeba było użyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boli mnie, że inteligentne czytelniczki Klarki proponują wkładanie do siatki młotków (poniżej więcej takich propozycji).
      Co za straszliwa nieumiejętność zimnokrwistego stanięcia w promieniującym blasku głupoty, która niestety drąży większą część każdej nacji.

      Usuń
    2. Tu nie ma co stawać, ani młotek nie potrzebny, tylko prawdziwy mężczyzna powinien chama w pysk walnąć i na pojedynek wyzwać, a jeśli nie ma zdolności honorowej, to od razu śmiecia ubić.
      Jest tylko jeden problem. Nie podlega to prawu o obronie koniecznej, bo dziś HONOR nie jest dobrem prawem chronionym. No, gdyby to chamiszcze próbowało np. coś ukraść przy okazji, to można by próbować powołać się na to prawo. :)

      Usuń
  5. Należę do tych, które od dzieciństwa miały wybór-po prostu byłam "nad asertywna" i zawsze sprawiałam kłopoty wychowawcze, bo negowałam co tylko można było.Miałam i mam nadal pewną paskudną cechę-nie lubię niespodzianek w jakiejkolwiek dziedzinie swego życia i staram się niczego nie zostawiać przypadkowi.Uciekłam ze związku akceptowanego przez rodzinę, wyszłam za innego, tłumacząc, że to moje życie, mój wybór i nic komu do tego.Na dziecko zdecydowaliśmy się dopiero wtedy gdy już mieliśmy własne mieszkanie i odłożone pieniądze na mój trzyletni, bezpłatny wychowawczy urlop.A że mi się ten urlop przedłużył to inna sprawa- nie chciałam dziecka maltretować dojazdami do przedszkola, które w tamtych latach było mało fajną przechowalnią.I to był mój wybór. Nie żałuję, choć chwilami finansowo było strasznie krucho.
    Że nie zrobiłam kariery zawodowej? fakt, ale nie tragedia. Że przez to mam niską emeryturę?
    też prawda. Ale przecież tak wybrałam i niczego nie żałuję.
    Sztuki wyboru należy uczyć dzieci już od chwili gdy zaczynają chodzić. Żeby potrafiły dokonywać tej trudnej w sumie sztuki i doceniały fakt, że każdy ma prawo wyboru jak ułoży sobie życie i co z nim zrobi.
    Wybór zawsze jest sztuką, bo trzeba przy tej okazji myśleć i analizować i dlatego trzeba zacząć uczyć dzieci wcześnie tej sztuki.
    A takich "mądrych inaczej" to należałoby do obozów pracy wysyłać w ramach resocjalizacji.
    I codziennie ciężką siatą w łeb im przywalać.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, wybór jest sztuką. Niestety, dziś kobiety często nie mają wyboru. Mogą tylko stwierdzić, czy na dziecko je stać, czy nie (jeśli w ogóle zdąży stwierdzić).

      Usuń
  6. Klarka mądra jesteś kobieta, nie po raz pierwszy to mówię i nie ostatni zapewne. Ja urodziłam czworo dzieci i byłam z nimi w domu aż najmłodsze poszło do szkoły. Pomagali moi rodzice bo nie dalibyśmy rady a i tak było krucho. Ale chciałam być w domu, siedzieć, jak to się pięknie określa. I nie żałuję.
    Idioci i tyle, ale siatki dobrej szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  7. I kto to mówi...
    Ja powiem szczerze, że po ponad trzech latach siedzenia w domu z dziećmi bardzo chciałam iść do pracy, do ludzi. Ale druga sprawa, że faktycznie nie miałam wyboru. Znaczy miałam - albo chleb z margaryną i tułaczka po domach albo w miarę normalne życie. A i to było ciężko. Bardzo ciężko. Chcę zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z taką siatą to do polityki najwyższej by też trzeba. Poprzywalać niektórym, żeby przestali pieprzyć, czas marnować, o najswojsze się kłócić, wredność i małość narodowi pokazywać.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Nie przeginaj nigdy pały ani we wte, ani we wte.." pisał Boy Żeleński. I jeżeli mam co za złe feministkom, to to, że słusznie walcząc o prawo kobiet do realizowania się w karierze zawodowej i stwarzanie im ku temu godziwych warunków, choćby przez zapewnienie dostatecznej ilości miejsc w żłobkach, w swej narracji przyjęły ton lekceważący kobiety, które wolą się realizować w roli matki i żony. Uważam, że feministki równie mocno, jak w walkę o prawa i godność kobiet chcących pracować zawodowo, powinny angażować się w ochronę praw i godności kobiet świadomie pozostających w domu. A niestety, zamiast walczyć z pogardliwym określeniem "kura domowa", raczej je rozpowszechniają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podpisuje się obiema rękami
      to żaden feminizm

      Usuń
    2. Żeby jeszcze ktoś pomyślał, że te kobiety, które w domach, z dziećmi i dla dzieci zostawały i zostają miały z czego żyć na starość. Bo tak po prawdzie to teraz wychodzi na to, że byłam bezmyślną kretynką, która zaczęła pracowac zawodowo, gdy młodsze dziecko poszło do przedszkola i to dopiero jak było gotowe na to (syn miał trochę ponad 4 lata). Teraz nikt mnie nie chce zatrudnić (bo jestem starucha lat 53), ale też nikogo nie interesuje, że brakuje mi 8 lat stażu pracy, by dostać minimalną emeryturę. Gdy zostawałam w domu dostawałam etykietkę "kury domowej", a dziś darmozjada, który się domaga emerytury za nic.

      Usuń
    3. Bo te określane „kurą domową” zwykle wzmacniają patriarchat i tym samym wkurzają feministki

      Usuń
    4. zante, no to samo zycie jest
      ja akurat sytuację finansową mam dobrą, ale bardzo zależe od dobrego serca mojego męża
      i to nie powinno tak być

      Usuń
    5. @damakier1 Tworzenie systemu, w którym kobiety zmusza się do podjęcia pracy zawodowej nazywasz godnością tylko dlatego, że łaskawie mają prawo do miejsca w żłobku?
      No... dobry Pan, dobry i miłosierny.

      Usuń
  10. Klarka - na przyszłośc noś w siatce młotek.Ludzie - tyle mówią o tym strasznym islamie jak to kobietom jest zle.
    A my co mamy? Prymitywnych ,katolickich niewątpliwie obiboków. No, nie wszyscy - ale ci opisani na pewno...
    T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już to kiedyś ze zdumieniem opisywałam - jak to jest, że w autobusach dowożących nas do miasta tłoczą się kobiety w średnim wieku i starsze oraz młodzież? Gdzie są mężczyźni?

      Usuń
    2. oni widocznie jeżdżą wcześniej i wracają później.....

      Usuń
    3. Jeżeli rodzinę stać tylko na jeden samochód, to zawsze będzie to samochód mężczyzny. nawet, kiedy żona ma prawo jazdy. Ona jest wtedy potrzebna do odwożenie na imprezy zakrapiane i przywożenia z nich do domu.

      Usuń
    4. Trafiłaś w sedno, Jaskółko!:)

      Usuń
    5. Ale nie wtedy, gdy chłop prawa jazdy nie ma! Autentyk u mnie w rodzinie :-) pani do pracy jedzie autem, a on autobusem. Gdy nie ma autobusu - bo niedziela czy inne święto, wtedy pani podwozi pana.

      Usuń
  11. To z zawiści.
    Takie robole od stania o 10:00 pod sklepem chętnie by z ciążowym brzuchem całe życie przechodzili za 500 zł BO NIE MJAĄ POJĘCIA JAK TO JEST CIĘŻKA PRACA urodzenie, opieka i wychowanie kilkorga dzieci.
    Ja teraz wiem co mówię, mam czasem u szwagierki trójkę w domu (9 lat, 7 lat i półtora roczku).
    Szwagrowi ostatnio powiedziałam, że "Drei Kinder ist Katatrophe". Tak się śmiał, że aż za brzuch się trzymał.
    Bo i co facet może o tym wiedzieć :P

    OdpowiedzUsuń
  12. oj było ciężko, ale my mamy to za sobą. Teraz młode mamy są chyba bardziej świadome, mogą same podejmować więcej decyzji...

    OdpowiedzUsuń
  13. troje dzieci
    zero kariery zawodowej
    poniekąd z wyboru, poniekąd z sytuacji politycznej

    jak dzieci byly male, czasem płakałam z nadmiaru lenistwa i nieróbstwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przy trójce dzieci może być jeszcze mowa o jakimkolwiek nieróbstwie?
      Ton trochę tak, jak i ja - matka Polka z wyboru. Teraz za to już wyboru nie mam i biedę, jak Pan Bóg przykazał, klepać muszę. Trza było jednak myśleć o karierze...:)) Żartuję, bo wcale że nie;) Dzieci są ważniejsze.

      Usuń
    2. kiedys moja pracująca zawodowo koleżanka, jedno dziecko, dziadkowie pod nosem - zapytała - a co Ty robisz całymi dniami? Ja - nic. Leżę na kanapie i piję szampana

      chyba oczywisty sarkazm w tym moim płakaniu?

      Usuń
    3. Może właśnie o to chodzi feministkom - żeby się te matki niepracujące nie rozpijały dewastując kanapy? Hm.

      Usuń
    4. Rybenka - no przecież tak to określano. Co robisz? Siedzę z dziećmi w domu. Siedzę, dobre sobie.

      Usuń
    5. Rybenka - no przecież tak to określano. Co robisz? Siedzę z dziećmi w domu. Siedzę, dobre sobie.

      Usuń
  14. Czas dla dzieci jest bezcenny, tyle, że później życie zawodowe może wystawić słony rachunek. Jestem za byciem z dzieckiem, mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Obserwujac, niejako zza kurtyny, ok zza oceanu, sytuacja w Polsce doszlam do wniosku, ze generalnie na dany temat wypowiadaja sie osoby, ktore owego tematu nie znaja.
    O porodach- faceci, o aborcji - faceci, ktorzy nawet nie sa w zadnych (legalnych) zwiazkach i generalnia o rodzinie nie maja pojecia, o Smolensku- wszyscy, ktorym mile sa teorie zamachowo-spiskowe, a nie zdrowy rozsadek.
    Nie wiem, na ile miarodajne jest owe 500zl na dziecko ktores tam z kolei.

    I o ludzkich wyborach tez dyskutuja wszyscy Ci, ktorzy sa w kompletniej inne sytuacji.

    A po prostu wystarczy uszanowac ludzkie wybory. i z szacunkiem odnosic sie do siebie.
    Ze tez za brak szacunku dla drugiego czloweika nie ma kary...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sformułowałbym to inaczej. Ludzie w Polsce za bardzo, wręcz niepotrzebnie, koncentrują się na tym co ludzi dzieli, zamiast na tym co ludzi łączy. Najczęściej jest tak, że dwie antagonistyczne grupy ludzi zastanawiają się dlaczego czegoś nie można zrobić razem, zamiast pomyśleć co można zrobić wspólnie.
      Jakże łatwo krytykować, a jak trudno pomyśleć konstruktywnie.

      Usuń
  16. ja czworo dzieci, jak wiecie, dwoje na studiach urodzone, reszta w pracy...urlop macierzyński 100 dni, zero zwolnien, szczególnie w korporacji. Ale..stac mnie było, z pomocą finansowa rodziców, na robienie kariery, bo miałam opiekunkę do dzieci i do domu, po pracy miałam posprzątane, ugotowany obiad, zadbane dzieci. Więc niby ktoś może powiedzieć : no i dała rade, i karierę naukową zrobiła, i dzieci wychowała, ale ja sama wiem, jak było naprawdę, najstarsze córki zdecydowanie więcej widziały nianię niż mamę.Miałam wybór, za pieniądze. A wiekszość nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja mam dwójkę dzieci, pierwsze, jak jeszcze pracowałam. Potem się sporo w życiu posypało, m.in. straciłam pracę. Po przejściach długo dochodziłam do siebie. I nie chciałam wrócić do pracy. Zraziłam się totalnie do ludzi, do układów itp. Potem na szczęście pojawiło się drugie dziecko.:) Teraz nie pracuję, zajmuję się domem, dziećmi. Na szczęście mąż pracuje. Może nie opływamy w luksusy, ale na życie wystarcza. I nie żałuję. Raczej już nie wrócę do pracy. Zresztą już lata nie te, a w okolicy na pracę w zawodzie szans nie mam.
    I racja, że "generalnie na dany temat wypowiadają się osoby, które owego tematu nie znają". U nas powszechny jest brak tolerancji i próba wmawiania innym, że wie się lepiej, co dla nich dobre.
    Tej siatki można było użyć, pod warunkiem, że solidna i były w niej puszki...:)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Przekichane jest też to, że cokolwiek się wybierze i tak człowiek czuje się winny. Idziesz do pracy? Czujesz, że zaniedbujesz, że coś tracisz. Siedzisz w domu z dzieckiem? Masz wrażenie, że utknęłaś w domu, nie zarabiasz, dla ludzi stajesz się kurą domową, nierzadko brakuje pieniędzy, bo cóż to jedna pensja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bycie kurą domową moim zdaniem nikomu nie uwłacza, ale przy okazji stajesz się: nierobem, darmozjadem, leniem, pasożytem, nieudacznikiem... Wymieniać dalej?

      Usuń
  19. Jest stare powiedzenie - zapomniał wół, jak cielęciem był. Ci panowie najwidoczniej już zapomnieli, jak ciężko jest wychować dzieci, a może to byli tylko niedzielni tatuśkowie, którym najpierw pył z pod nóżek sprzątała Mama, a później żona...
    Proponuję dobrą siatkę z młotkiem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kobiety są murzynami świata,smutne,ale prawdziwe.
    A poza tym w życiu zawsze jest coś za coś :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Na początek może przestańmy używać określenia "siedzi z dzieckiem w domu" w stosunku do matek wychowujących dzieci? Jest to kłamstwo, umniejszanie wysiłku i lekceważenie.
    A już używające tego określenia kobiety.... Nie szanują ani siebie, ani innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to jest TAK doskonale deprecjonujące określenie, to 'siedzenie z dzieckiem', że nie będzie łatwo wyrugować to ze słownika.
      Same, jak zauważyłaś, tego używamy.

      Usuń
    2. Od czegoś trzeba zacząć. Może od siebie i od zaraz?

      Usuń
  22. Panowie spod sklepu - istni mistrzowie ciętej riposty! I od razu widać, ze jeśli mieli dzieci, to się nimi nie zajmowali, o prowadzeniu domu nie mówiąc. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. A mnie sie wydaje, ze malzonkowie sami powinni wybrac najbardziej odpowiednia dla nich opcje. Czy dzieci nianczy mama czy tata, czy babcia, czy inna niania: to sprawa rodzicow. Wydaje mi sie rowniez, ze kobieta mloda, zdrowa, zaradna jest zadowolona z opieki nad dzieckiem w domu jak i potrafi sobie obowiazki wychowania latorosli ulozyc z praca zawodowa. Nikt (ani 'komuna' ani obecny 'feudalizm' (czy jakis inny 'neo') nie zdecyduje o tym nawet tym 500+. Niestety, nic nie ma za darmo: jedno sie ma ale traci to drugie bo wszystkiego na raz nie mozna miec. Tak bylo, jest i bedzie (bedzie moze jeszcze trudniej).

    OdpowiedzUsuń
  24. Swego czasu (dawno to było) spędziłam z moimi dziećmi w domu sporo lat. Na tak zwanym wychowawczym. Czas pokazał, że warto było. I choć o poukładanie się życia zawodowego musiałam ostro walczyć dziś nie żałuję niczego.
    500+ oceniam pozytywnie.
    To dobry początek.
    Wierzę, że forma z czasem się zmieni, a młodym rodzicom życzę jak najlepiej.
    Ja mogę się dziś cieszyć potomstwem potomstwa.
    I wielce to sobie cenię:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale może nie wszystkie młode,wykształcone kobiety zarabiają 1300 zł :):)Szczerze mówiac nie znam ani jednej młodej osoby z tak marnym wynagrodzeniem.Jeśli kobieta jest lekarzem,prawnikiem,księgową - ma konkretny nieźle płatny zawód,to szkoda byłoby,żeby wszelkie dyplomy schowała głęboko w szufladzie,a zajęła się rodzeniem kolejnych dzieci,bo "ukochane państwo" da jej 500 zł.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee, co Ty Ewa nie powiesz

      Usuń
    2. nie znasz żadnej nauczycielki? Bo ja jestem nauczycielem kontraktowym i tyle zarabiam. Po odjęciu tego co muszę zapłacić za dojazd do pracy (70 km w jedną stronę) i niani, zostaje tak mało, że wolę iść na wychowawczy, dostać pięćset od państwa i siedzieć z maluchami w domu :)

      Usuń

Twój komentarz