poniedziałek, 4 kwietnia 2016

nic do ukrycia

Miałam pisać o tym barze ale o nim napiszę na drugim blogu a tu na szybko najpilniejsze wieści z autobusu, który jest dla mnie źródłem wszelkich informacji lepszym jak fejs i ogłoszenia parafialne. Ale zanim wyszłam z domu to usłyszałam cudowny tekst którym muszę się podzielić. 
Pani Sąsiadka ma domek dość daleko od nas ale tu jest dziwna akustyka, wszystko się niesie i słychać każde słowo. Dziś dzień przepiękny, słoneczny i ciepły mamy więc  drzwi i okna pootwierane na oścież.  Takie oto usłyszałam słowa mówione czułym, melodyjnym głosem. 
Idziesz tu do mnie na rosołek prosto do garnka? Chodź, chodź, siekiera już czeka!
Mam nadzieję, że to do koguta a nie do listonosza!

W autobusie natomiast kilka osób rozmawiało zupełnie swobodnie, obgadując znajomą mi parę. Chciałam to jakoś przerwać i wtrąciłam ze śmiechem - a sąsiadka słucha!
Na co otrzymałam odpowiedź - a to przecież prawda, nie mamy nic do ukrycia. 
To tak jak na blogu. Wszystko prawdziwe i zmyślone. 

17 komentarzy:

  1. ja się kiedyś przeraziłam, jak opisując anonimowo prawdziwa historię kolezanki, komentatorka odkryła, ze to jej znajoma!!
    od tej pory więcej zmyślam:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stare indiańskie przysłowie mówi - chcesz mieć wroga pisz bloga

      Usuń
    2. rybenka w takim razie z komentatorem macie wspólnych znajomych :) Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :D

      Usuń
    3. może i coś w tym starym indiańskim przysłowiu jest;-)
      myślę, że prędzej do męża mówiła, niż do listonosza;)
      czasem to mi żal, ze żaden autobus w moją stronę nie jeździ, a Marysia odkryła nowe słówko: waja! też się tyczy środków transportu ;-)

      Usuń
  2. W temacie kur u nas Teściowa swoje trzyma i wczoraj chodząc z dziewczynami po podwórku zagladamy przez siatkę, a tam leży jakaś sztuka już dość mocno posunięta w rozkładzie, bo jej pióra kupkami same przez wiatr wychodziły, rosołu nie będzie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podejrzenie,że listonosz byłby wydajniejszy - i na rosołek i na pieczyste by wystarczył.;))))
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wcześniej jako przyprawa...

      Usuń
    2. Klarko, Anabell, Tetryku... oblecha z tym listonoszem ;-))))

      Usuń
    3. Tetryk mi się ta przyprawa z pieprzem skojarzyła - tak czy siak - dobrze zante pisze

      Usuń
    4. No bo jakże rosołek bez odrobiny pieprzu... ;-)

      Usuń
  4. Niby wiem z czego jest rosół ale teraz chyba zdobię sobie kilka tygodni przerwy... Ja do swoich porcji rosołowych nie przemawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  5. No patrz, jak miło.:) A mój sąsiad to nie ma tak melodyjnego głosu i to, co mówi do kur, to raczej do cytowania się nie nadaje...:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Było kiedyś w "Mamy Cię" jak chyba syn Magdy Zawadzkiej zaprosił ją do restauracji, gdzie wybierało się np. kotlety z baraniny a oni przyprowadzali barana i należało wybrać, którego. Po sali chodziły kury i tak dalej. Zawadzka była przerażona i powiedziała, że nie zje niczego, czemu przedtem spojrzała w oczy :-)
    Racja jak nie wiem co ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. To dotyczy także listonosza, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie zjadam niczego co może mieć dzieci. Brrr... A bloga najlepiej pisać pod zakamuflowanym pseudonimem, zmienioną płcią i kradzionym zdjęciem profilowym.:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz racje tak jak na blogu wszystko prawdziwe i zmyślone
    To ładne jest
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz