piątek, 8 kwietnia 2016

chytry dwa razy traci

Nie całkiem o mojej pracy i barze ale blisko. 

Rotacja personelu w tych wszystkich barach z szybkim jedzeniem jest ogromna. Właściciele płacą niewiele, osiem złotych za godzinę przeważnie,  a trzeba się zwijać - przygotować jedzenie, zapakować do pojemników, zanieść do zamawiającego, roznieść ulotki, sprzątać, odbierać zamówienia.  
Pewnego dnia w jednej z takich budek zaczął pracować młody chłopak. Pierwszy dzień się przyuczał, w drugi dzień się przyuczał a na trzeci dzień, gdy właścicielka przyszła otworzyć barek, zastała urwaną kłódkę i puste pomieszczenie. Zginął laptop, telefon, kasa fiskalna i wszystko, co stanowiło jakąś wartość. Jedzenia nie ukradziono. 
Policjanci potrzebowali odciski palców personelu i ich dane ale okazało się, że właścicielka nie wie, jak się nazywa świeżo przyjęty chłopak ani jaki ma adres. 









34 komentarze:

  1. Sprawiedliwosci stalo sie zadosc! Nie popieram kradziezy i innych przekretow ale zanizanie stawek godzinnych i absolutna ignorancja pracownika (nie wie jak sie nazywal a umowa to na gebe czy wcale jej nie bylo) to to samo co kradziez i wlamanie... Trafil swoj na swojego. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak uważam, pomyślałam od razu "dobrze jej tak"

      Usuń
    2. I pomyslec, ze tak "przyuczonego chlopaka" mogla wyslac do klienta (niedoleznego czy niezdolnego do obrony). Brrr.

      Usuń
    3. W tym wypadku ignorancja dotyczy chyba PRACODAWCY, a nie pracownika :) ale generalnie odczucia mam takie same - dobrze jej tak!

      Usuń
    4. Boguslawie, :))), masz racje: powinno byc 'ignorancja wobec pracownika' czyli ignorancja 'ze strony pracodawcy'. Wybacz 'skrot myslowy', ktory powinien byc jednak jasny :D

      Usuń
    5. czyli nie jestem potworem...
      moja pierwsza reakcja : dobrze jej tak :p

      Usuń
  2. Ciekawych czasów się doczekali nasi młodzi. Nie zazdroszczę ani tym którzy pracę dawaja, ani tym którzy ja szukają. Co się porobiło to zgroza.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to sie pani nachapała. Mam nadzieję że się po tym... przyuczyła. Dobrze jej tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. A to nie obowiązuje już książeczka sanepidu konieczna kiedyś do pracy przy żywności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obowiązuje, ale w tym przypadku pracodawca pogwałcił wszystkie zasady zatrudnienia- i to się zemściło. Mam nadzieję, że nauczka poskutkuje.

      Usuń
  5. Czy pracodawczyni sié "przyuczyła"? Czas pokaże....

    OdpowiedzUsuń
  6. O tempora! O mores! Kosztowna nauczka :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po co masz płacić człowiekowi 12 zł za godzinę gdy wszyscy wokół prać osiem?
    Taka zasada obowiązuje ale tylko to do czasu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale kto zostawia na noc w barze laptop i telefon - to przecież urządzenia przenośne, włamać się mógł każdy, niekoniecznie nowy pracownik. Tak więc lista błędów właścicielki jeszcze się wydłuża...

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak zwane "przyuczanie" (dzien, dwa, trzy, nawet pierwszy tydzien za darmo) staje się coraz powszechniejszą formą wyzysku. Oczywiście bez umowy, bez badań itp. i bez ciągu dalszego -czyli faktycznego zatrudnienia po odrobieniu tej darmochy, w końcu zawsze znajdzie się kolejny chętny i naiwny. Co ciekawe w wypożyczalniach samochodów w ogłoszeniach tego typu przodują sami pracownicy do których zadań należy m.in. sprzątnie samochodów- potencjalny kandydat czyści cały dzień te najbrudniejsze a potem się dowiaduje, że niby szefowi jego wygląd nie odpowiada. I do widzenia- następnego dnia jest kolejny chętny. Znam tez kilka barów gdzie non stop jest ogłoszenie o naborze, ale najpierw trzeba dwa dni "przyuczać się" do zmywania (za free). co ciekawe badan mieć nie trzeba, ale wymóg galowej czarnej koszuli istnieje....

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale znaleźć specjalistę(branża obojętna) jest chyba jeszcze trudniej niż znaleźć dobrego pracodacę.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  11. Mówcie co chcecie i możecie mnie nawet zadziobać za to stwierdzenie, ale za tej obrzydłej "komuny" takie wykorzystywanie ludzi pod pozorem "przyuczania" się nie zdarzało.
    A czymże innym, jak tylko trochę inną formą zwyczajnego wyzysku są tzw staże z PUP? Po prostu pracodawcy mają zwyczajne przyzwolenie na oszukiwanie i wyzysk. A stara zasada głosi: tak sie gra, jak przeciwnik pozwala. Stąd pracownicy często są nieuczciwi wobec swoich pracodawców. Póki pracodawca i pracownik nie pojmą, że grają po tej samej stronie i do tej samej bramki, póty nie skończy się ten dziki rynek pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracodawca i pracownik do tej samej bramki? To sie zwykle konczy podbramkowo dla pracownika...

      Usuń
    2. Za tej obrzydłej komuny generalnym pracodawcą było państwo i wykorzystywało ludzi nie dbając specjalnie o pozory. Jedyna różnica, że wykorzystywało równo prawie wszystkich...

      Usuń
    3. Tetryku, ale przynajmniej płaciło i nie znam sytuacji, by komuś kazało pracować, a po tygodniu powiedziało, spadaj i nic ci sie nie należy.

      Usuń
    4. Fakt - wykorzystywanie było równomierne i przewidywalne...

      Usuń
  12. Samo życie - taka rotacja świadczy tylko i wyłącznie o tym, że szef chce zrobić szybką forsę w niezbyt uczciwy sposób.
    Bo uczciwy pracodawca przestrzega po prostu procedur- jeśli je zbytnio upraszcza lub wręcz nie stosuje- sprawa jasna- chce pracownika zwyczajnie wykorzystać.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. I dobrze jej tak. Nie żebym pochwalała złodziejstwo, ale to gównozjadztwo tak się kończy...
    Taka z niej biznesłomen, jak z koziej dupy worek na mąkę...

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem jak to jest teraz w Polsce WIem za to bardzo dobrze jak to jest tutaj.
    Pracowałam na czarno w różnych restauracjach i w Niemczech i w Holandii. Nigdzie nie wymagano ode mnie jakis badań. Jak wiadomo - pracowałam za pieniądz e poniżej średniej krajowej.Zaden z moich eks szefów nie potrafił wymówić mojego nazwiska.I -szczerze mówiąc nie specjalnie się tym nazwiskiem interesował.
    Ogólnie - praca w restauracjach,barach itp chyba w całej Europie jest najniżej płatna. Ale praktyka przyjmowania na próbe na 2 dni jest zwyczajnie krótkowzroczna.Bo kończy się to jak w opisanym wypadku.
    Szef nawet najgłupszego baru jeśli myśli poważnie woli zatrudniać ludzi sprawdzonych. Będzie im mało płacił ale będzie o nich dbał i to się sprawdza.
    Szef taki jak z notki będzie miał to co ma...

    OdpowiedzUsuń
  15. Z niewolnika nie ma dobrego pracownika. Są uczciwi i pracowici potencjalni pracownicy i także uczciwi pracodawcy. Jakoś trudno jest im się spotkać. Trafiają niewłaściwie i obie strony są niezadowolone. Najdurniejsze jednak ogłoszenia dotyczą zatrudniania w pełnym czasie pracy osób na stanowiskach sprzątaczek, najlepiej z grupą inwalidzką. Nie wiem jaką konkretnie pracę im proponują, ale przecież sprzątanie /pewno jeszcze na akord/ to ciężka praca. Pozdrawiam Klarkę, która porusza ważne tematy w sposób lekki i przyjemny w czytaniu. Ewa

    OdpowiedzUsuń
  16. ale są też i takie restauracje w których pracujesz, i nawet tej stawki 8 zł jak piszesz nie zobaczysz, bo zwyczajnie Ci jej nie wypłacą i jeszcże na odchone Cię wyzwą od oszustów, a nawet wykasują wszeli ślad Tojej tam ibecności/pracy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak nas traktują,jak im na to pozwalamy.Szanujmy siebie,swój czas,ceńmy swoją wiedzę,umiejętności,dbajmy przez całe zawodowe życie o przyszłą emeryturę.To nie jest tak,że pracownik nie ma nic do powiedzenia,tylko,że musi być świadom swoich praw.Jest kodeks pracy,PiP,Sądy Pracy.Jest się gdzie skutecznie odwołać:)Żaden pracodawca nie może czuć się bezkarny,jeśli łamie prawo."Wymierzanie kary" na własną rękę(tak jak w opisanym tu przypadku)..no cóż,nie jest specjalnie skuteczne,a przeciwnie - może spowodować poważne tarapaty.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pewnie nawet jakby dostał 20 zł na godzinę to ukradłby te rzeczy. Po prostu złodziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie neguje tego, ze to zlodziej. :D Cos jednak jest nie tak, ze cieszy sie sympatia a nie potepieniem. :/

      Usuń
    2. Dzika Stokrotka9 kwietnia 2016 19:57

      Myślę, że to nie sympatia, nikt tu chyba nie powiedział, że kradzież była dobra. Za to zdecydowana większość nie wyraziła współczucia wobec pracodawczyni. Ciekawa jestem, czy zdecydowała się na oficjalne zgłoszenie i szukanie sprawcy, czy w obawie przed PIP albo US zaniechała.

      Usuń
  19. Za PRL-u wielu ludzi wynosiło z pracy"co się dało".I nie mieli z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia,bo w ich pojęciu "państwowe" znaczyło niczyje.Może chłopak miał w domu takie wzorce..

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz