wtorek, 16 lutego 2016

ślub za kilka miesięcy

Nie chodzi o to, żeby było idealnie. Na pewno nie będzie jak na amerykańskim filmie. Ani po krakowsku, ani po góralsku.
Ma być w kościele. Skromnie, w gronie najbliższych. Rodzice, rodzeństwo młodych z rodzinami, przyjaciele. Bez zespołu muzycznego, wynajętej limuzyny czy bryczki. W końcu są w rodzinie porządne samochody godne wożenia młodej pary, ha! Nie ma co wyrzucać kasy w błoto. O, to mi wygląda trochę po krakowsku. 
Potem zamierzamy się bawić w niewielkiej salce (tu uwaga -  trudno jest wynająć salę na małe wesele ale się udało) przy dobrym jedzeniu i muzyce puszczanej przez znajomego didżeja. 
Najgorszym weselem jest chyba takie, które organizuje od początku do końca teściowa według własnej wizji. Przynajmniej ja na takim byłam. W charakterze panny młodej zresztą. 
Teraz wszystko organizują młodzi ale są ludźmi otwartymi i wiedzą, że błędów nie robi tylko ten, kto nic nie robi. 
Dlatego mam do Was pytanie - jakich błędów się ustrzec przy organizacji, o czym trzeba pamiętać a czym absolutnie nie zawracać sobie głowy, na co zwracać uwagę i komu nie dać się oszukać. Powspominajcie swoje śluby i wesela, co w nich było najlepszego, bez czego mogło się obejść, co takiego się wydarzyło że byliście zachwyceni albo wkurzeni. Jako młodzi i jako goście.  
Na zdjęciu - nigdy więcej przypadkowego fryzjera!
tak nas wyczesał raz fryzjer!

  Zapraszam do pisania. 

74 komentarze:

  1. Grunt to zachować spokój! Reszta sama się ułoży :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. My byliśmy takimi odpowiedzialnymi osłami żeby nie obciążać rodziców kosztami zrezygnowaliśmy z wesela na rzecz niewielkiego przyjęcia w domu i do dziś żałuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myśmy nie mieli wcale wesela, tylko przyjęcie w domu dla najbliższej rodziny (ok 12 osób). 20 lat temu. Ani przez chwilę nie żałowałam.

      Usuń
  3. wczoraj wpadłam przypadkiem na apel fotografa, zaraz ci link podeślę, myślę ze w czasach wszechobecnych telefonów to nawet wśród najbliższych taki apel może się przydać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.swiatobrazu.pl/apel-fotografa-slubnego-bije-rekordy-popularnosci-32822.html

      Usuń
    2. cytuję fragment, warto przeczytać całość
      "A teraz coś do gości: zostałeś zaproszony na to wesele, aby dzielić i świętować miłość. Nie zostałeś zaproszony do robienia zdjęć. Narzeczeni chcą Cię zobaczyć z oczami pełnymi łez wzruszenia. Jesteś częścią ich ślubu, więc na miłość boską, oglądaj je na własne oczy" - pisze fotograf."
      To prawda, z najlepszych imprez prawie wcale nie mam zdjęć :D telefon i aparat zostają w pokoju!

      Usuń
    3. prawda, ten fragment jest świetny;) i jaka prawda, ludzi ena imprezach naprwde masowo używają telefonów, a przeceiz przy tych technologiach dziś o zdjęcia z wesela nie trudno- ludzie zamieszczają na fb całe albumy, można sobie dowolnie obejrzeć, pewnie i pobrać, niektóre studia podają Młodym adres strony i hasło do zdjęć- też można podać gościom

      Usuń
  4. Napewno na sam dzień ślubu poprosić jedną osobę, która od początku włączona jest w organizację aby przejęła stery. Pilnowala harmonogramu ( tak godzinowa rozpiska calego dnia wiele ulatwia), gości, jedzenia, napitkow. W tym dniu niech młodzi się sami zadna z tych spraw nie zajmują. Dobrze jest aby każdą półparą do samej ceremonii ( pozniej juz maja siebie) zajął sie ktoś bliski. Placimy zaliczki, a resztę po wykonaniu usługi. W rastauracji ustalenie całego szczegołowego menu ( w jakich godzinach podane dania cieple ich ilosc jakie przekaski czy wszystko porcjowane czy wg uznania gosci) ilości i formy podania napojów ( dzbanki, butelki, kartony?) i alkoholi ( średnio butelka wodki i/lub wina na parę).
    No i pamietajcie. Jak coś nie pojdzie zgodnie z planem to sie tragedia nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nasz ślub i wesele - ta sama sukienka [pudrowy róż] w USC i w kościele, przyjęcie w domu [25 osób, wystarczy], świetna zabawa do rana przy płytach. Jesteśmy razem tyle lat, że wstyd pisać.
    Najpiękniejsze śluby i wesela w rodzinie i wśród przyjaciół zakończone rozwodami.
    Od czego to zależy? Nie wiem, ale pozostało nam powiedzenie "a taki był piękny ślub, a jakie wesele..."

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspominając moje pierwsze wesele (za drugim razem nie było wesela) przypomina mi sie tylko, ze mogliśmy zaprosić więcej znajomych i przyjaciół. Odwołało nam się kilkoro osób z rodziny, która mieszka dość daleko i było już za późno na zapraszanie znajomych - przyjęcie zrobiło się niestety mało liczne (choć i tak było ponad 30 osób), część starszych nie miała tyle siły żeby się tak bawić.
    I chociaż zabawa się udała i goście twierdzili, że było super to mam lekki niedosyt (mimo, ze małżeństwo nie przetrwało to fajnie mieć takie wspomnienia).

    To wesele było właśnie dość skromne, z rodziną i najbliższymi znajomymi, nieduży zespół zorganizował mi tata (no bo muzykiem jest to ma znajomości).


    A byłam na weselu przyjaciółki, które było tylko z DJ'em, 90% gości to byli przyjaciele i znajomi, rodzina tylko taka baaardzo najbliższa (sami rodzice i rodzeństwo młodych, zero pociotków) i bawiliśmy się przednio.

    Więc moją skromną rada jest: jak jest dużo bliskich znajomych i przyjaciół = nie zastanawiać się i zapraszać.
    Zamówić mniej wykwintnego jedzenia, więcej prostego = goście będą mieć siłę się bawić i nikt nie będzie cierpiał na niestrawność. Większość ludzi kocha tradycję i przedkłada prostego schabowego i roladę czy pieczeń nad małże w sosie katalońskim.
    Nie trzeba 7-miu rodzajów mięs i 12-tu rodzajów sałatek, można sobie darować wiele wędlin i serów w plastrach na zimną płytę (która wysycha), postawić na przystawki i gorącą płytę (+ kolacja na ciepło) w nocy.

    Jeśli przyjęcie wypada w okresie letnim, kiedy są upały to ważne żeby sala miała solidną klimatyzację - można wykitować bez klimy :P wiem co mówię. Żadne zasłony czy otwieranie okien NIE ZASTĄPI klimatyzacji.

    Życzę Młodym najpiękniejszych wspomnień po najważniejszej i najlepszej zabawie ich życia !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Klimatyzacja i dobry fryzjer ;) moja fryzjerka poszła na urlop i poszłam do jakiegoś super hiper salonu - fryzura rozpadła się, zanim miała szansę zabłysnąć. A bez klimy w tej kiecce się prawie udusiłam. Czym się nie przejmować? Dokładnymi dekoracjami, tego ludzie nie widzą, że kwiatki na stole pasowały do auta. Widzą fajną zabawę i uśmiechniętych młodych. Zdjęcia jeżeli w ten dzień, to blisko, bo goście nie lubią czekać.

    My mieliśmy przyjęcie na 50 osób (zaproszonych 80) i było naprawdę super, bo był czas z każdym zamienić słowo - to ważne, byłam na weselu, gdzie para młoda do nas na sekundę nie podeszła, nawet na poprawinach i było mi dziwnie.
    Poza tym chyba wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak tak zreasumować wesela czy przyjęcia ślubne, to nie wszędzie, ale statystycznie często słabym ogniwem było jedzenie. Mimo, że wcześniej organizatorzy próbowali, planowali, to w efekcie często jedzenie było bez smaku, zimne albo, co częste jeszcze bardziej, było za mało obsługi (kelnerskiej) na sali. I to pewnie było przyczyną, że połowa gości miała zimne, inni kończyli i chcieli tańczyć, a reszta dopiero dostawała półmiski.
    Atmosferę wesela tworzą przede wszystkim ludzie. Gdy wśród gości jest za mało młodych (przyjaciół pary młodej?) albo po prostu chętnych do zabawy, rozrywkowych, to choćby nie wiem jak dobra była muzyka, atmosfera radości się nie wytworzy.
    Trzeci czasem słaby punkt to właśnie rodzaj muzyki. Skoro goście są w każdym wieku to muzyka powinna być "dla każdego coś miłego" i nie nadmiernie ambitna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam napisać, ale Zante napisała wszystko za mnie.
      Rzeczywiście jedzenie często bywa najsłabszym ogniwem a jednocześnie najłatwiejszym do zaplanowania. Tak jak już było tu pisane trzeba postawić na potrawy mniej wyszukane ale sycące. Ostatnio byłam na weselu, gdzie było bardzo wyszukane i drogie jedzenie. Mnóstwo sałat i wędlin (nigdy się nie sprawdzają) a goście byli głodni.
      To taki dopisek do tego, co napisała już Zante

      Usuń
    2. To może jeszcze uzupełnię, że 7 lat temu był ślub mojej córki, a po nim skromne przyjęcie, tylko dla rodziny (w restauracji), bo młodzi i obie pary rodziców uznały, że pieniądze lepiej wsadzić w remont mieszkania dla Młodych niż w huczne wesele. Niemniej to była przede wszystkim decyzja Młodych, że nie chcą tańców, alkoholu. W tym wszystkim przesadzili: było cierpko, nudno, w tle leciała cichutko muzyka. Trwało niedługo i miałam uczucie niedosytu, a może nawet rozczarowania. Wieczorem zaprosiliśmy do siebie naszych przyjaciół, by nie poczuli się dotknięci brakiem zaproszenia. To wszystko razem wspominam z lekkim żalem.

      Usuń
  9. Też miałam skromny ślub, tylko najbliższa rodzina i przyjaciele, nie miałam sukni ślubnej a tylko kostium i na dodatek nie było wesela, zamiast niego wyjazd do Zakopanego. No i popatrz- w ub. roku obchodziliśmy złote gody.
    Jak mawiała moja babcia- trwałość małżeństwa nie zależy ani od tego czy ksiądz pokropi ani od sukni ślubnej.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobre towarzystwo, dobre jedzenie, fajna muzyka i klimatyzacja :-)
    My, jak na wiejsko-sielskie warunki, mieliśmy małe wesele - 120 osób ;-) ale ja tak chciałam.
    Patrząc z perspektywy czasu za dużo rad słuchałam, za dużo uwag brałam do siebie. Dobrze, ze choć na samo wesele wyluzowałam. trochę żalu jednak zostało...

    OdpowiedzUsuń
  11. to chyba nie mam co liczyć na zaproszenie...

    nie wiem, czy coś Ci doradzę
    swoje wesele pamiętam dość dobrze, ale to nie było wydarzenie dla mnie, dla nas, tylko dla gości, i mam wrażenie, że goście bawili sie dobrze,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa, juz wiem co mnie boli na polskich weselach
      jako osoba nie pijaca mocnych alkoholi, a lubiaca dobre wino zawsze na ochotnika zgłaszam się na kierowcę - jeszcze nie byłam na weselu na którym smakowałoby mi wino:/

      Usuń
    2. u nas prawie wszyscy "winni" a "wódkowych" prawie wcale

      Usuń
    3. to może jednak mię zaprosisz?? :pp

      Usuń
    4. jak się będę sama wydawać to na pewno, na razie Krzysiek mnie nie chce rzucić tak że tego no..nic z tego

      Usuń
    5. Rybenko, na spotkaniu padła propozycja, że tydzień po weselu Ukasza robimy wesele blogowe, ale jakoś pomysł nie pochwycił:( ale myśle, ze zawsze można zorganizować niespodziankę;-P

      Usuń
  12. Właściwie Figa powiedziała wszystko. Klima rzecz fajna, proste jedzenie, nie wymyslać pierdylion dań, postarać się o smaczny tort. DJ to super pomysł, sto razy lepszy od zespołu muzycznego. Nie zawracać sobie głowy wymyślną dekoracją, odcieniem kwiatków,o. Na ślub cywilny jechaliśmy maluchem rodziców, na kościelny zawiózł wujek, na stołach postawiłam bukieciki orlików z ogrodu. To co teraz młodzi wymyślają i wywalają durnie kasę w błoto, to o pomstę do nieba woła. A ty masz mądre dzieci Klarko, będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kwiaty prawdopodobnie po prostu urosną w moim ogrodzie

      Usuń
  13. U nas, czyli na moim i Tuśkowym weselu, największym problemem była ilość gości...Nie sposób zaprosić wszystkich. Jednak w obu przypadkach, to młodzi mieli decydujący głos. Tak jak ze wszystkim innym. Należy pamiętać, ze to jest ich dzień :)
    Sala- przestronna i z klimatyzacją.
    Jedzenie- oprócz menu jakie oferuje lokal, warto też włączyć swoje propozycje i produkty ( u nas to były ryby, ciasto domowej roboty, wędliny również ) O ile jest taka możliwość.
    Najważniejsze, to z uśmiechem na twarzy przeżyć ten dzień i noc :) A nie z pompą i pompatycznie ;)
    Nie przejmować się ewentualnymi "wpadkami", które nie raz nie są zauważalne przez gości, a młodzi albo ich rodzice stresują się niepotrzebnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Również mniej uwagi przywiązywałabym do dekoracji, ale napis "Od dziś koniec życia w grzechu" nad Młodymi musi być ;) Na weselu naważniejsza jest dobra muzyka i proste, smaczne jedzenie oraz rozrywkowi goście, tacy co tylko siedzą przy stole i wydziwiają to nigdy nie będą zadowoleni :) Na ślubie mojej siostry przed kościołem kiedy Para Młoda wychodziła pojawiły się Anioły (panowie z grupy teatralnej na szczudłach mam chyba gdzieś zdjęcia to Ci wyślę), które puszczały bańki mydlane i rozdawały gościom składającym życzenia Młodym cukierki. Zaskoczenie było tym wieksze, że Rodzicom udało się to zachować w tajemnicy do samego końca. Drugim miłym akcentem był wielki karton, opakowany jak prezent (wyglądał na lodówkę), który stał przed autem, a jak Młodzi go otworzyli wyleciały w niebo baloniki napełnione helem.To takie fajne dwie rzeczy mi przyszły do głowy. Jakoś puszczanie gołębi mnie nie urzekło chociaż też na jakimś ślubie widziałam. Generalnie Mloda to trzymała tego gołębia na samych koniuszkach palców, a jak poleciały - wystraszone nie na żarty - to przycupnęły na gzymsie kościoła i "błogosławiły" gości no wiadomo jak ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Moje wesele było organizowane przez teściową pana młodego, he he! Nawet sukienkę mi sama kupiła, sama bym nawet się koło niej nie zatrzymała, a musiałam to badziewie mieć na sobie przez cały dzień i noc. W ogóle wszystko zorganizowane było dla gości a nie dla młodej pary. My mieliśmy zrobić swoje w kościele, a potem cicho siedzieć i robić co nam każą. W życiu bym czegoś takiego już nie chciała, a jak kiedyś jeszcze wyjdę za mąż to chcę mieć tylko swoją wymarzoną suknię, nic więcej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba Ci kiedyś pisałam - nie lubię Twojego byłego!

      Usuń
  16. W ostatnim czasie byłam na dwóch weselach na pierwszym rewelacja kapitalni goście młodzi i starsi roześmiani chętni do zabawy,świetny DJ "czujący" salę i robiąca furorę fotobutka:)))polecam każdemu, dawno tak się nie uśmialiśmy zmieniając charakteryzację że nawet dzisiaj spoglądając na te zdjęcia wywołują uśmiech.Do domu wychodziliśmy o 5.
    Drugie podobnie młodzi goście chętni do zabawy ale orkiestra powaliła wszystko czegoś takiego jeszcze nie słyszałam,fałszowanie i jeszcze raz fałszowanie zabawa skończyła się około 23.
    Rok temu byliśmy na podobnej zabawie też z orkiestrą i niestety to samo.Nigdy nie zaryzykujemy z orkiestrą, DJ zawsze można nakierować.Miłej Zabawy:)))) Joanna.

    OdpowiedzUsuń
  17. Klarka! Kilka lat temu ( 3) szykowałam wesele mojej córki. Jesli zechcesz sięgnj do tamtych wpisów.
    http://furtka11.blogspot.com/2013_04_01_archive.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jaki był budżet tego wesela (jeśli można spytać)

      Usuń
  18. Chyba bardziej a propos będzie wspomnieć ślub i wesele własnego dziecka(jesli ktoś ma je już za sobą),bo jednak w ciągu co najmniej ćwierćwiecza, trochę się pozmieniało:)))W każdej dziedzinie życia.
    Na weselu mojej córki największym hitem okazały się... tzw.winietki czyli ozdobne wizytówki z imeniem i nazwiskiem gości,wskazujące im miejsce przy weselnym stole.
    Można je zamówić na allegro,ale moi młodzi zrobili je własnoręcznie - na pięknym papierze w kolorze ecru,z trzema białymi perełkami przy wydrukowanym nazwisku,proste,elaganckie nawiazujące stylem i kolorystyką do wystroju lokalu, sukni i bukietu młodej.Tak się spodobały,że goście je zabierali"na pamiątkę":)Nie było znanego mi z innych wesel zamieszania - kto, gdzie,obok kogo ma usiąść:)
    Oczywiście,to w żaden sposób nie przeszkodziło w weselnej "integracji" młodych i starych,rodziny jednej i drugiej strony:)Myślę,że im bardziej kameralna impreza,tym większa szansa na dobrą atmosferę,eleganckie przyjęcie,sprawną organizację i świetną zabawę.Może to zabrzmi nieskromnie,ale cała ta uroczystość była jedną z najbardziej udanych imprez w moim życiu:)A bywałam i bywam sporo..:)
    Moi młodzi też wszystko ogarnęli sami(przy naszym niewielkim finansowym wsparciu)z pomocą swoich przyjaciół.Moja "pomoc" ograniczyła się do uczestniczenia w jednej przymiarce sukni ślubnej córki(nota bene suknia była szyta w Krakowie).
    Życzę Ci,Klarko,żeby ślub i wesele syna dostarczyły Ci samych pozytywnych emocji,wielu wzruszeń i aby zostały w Twoich myślach jako jedno z najpiękniejszych przeżyć.



    OdpowiedzUsuń
  19. Hmm... z mojego przedpółrocznego doświadczenia co mogę napisać? Sporo tego się nazbierało, a na swoim blogu nie pisałam o tym, co mnie zawiodło, bo tam wchodzi rodzina i poczułaby się urażona.
    Jeżeli chodzi o ślub to wszystko przebiegło dobrze i na wesoło, a wesele? Trochę się różniło od tego, które będzie miał Twój syn, bo miałam na nim ponad 130 osób. Czyli weselicho jak ta lala ;) Ogólnie nie żałuję i na przekór niektórym wybawiliśmy się z mężem świetnie. Cały "problem" polegał jednak na tym, że wszystkiego musieliśmy pilnować sami, dosłownie. Za wszystkim biegaliśmy, a niektórzy mieli focha, że nie usiedliśmy z nimi na dłuższą chwilę. Kiedy, się pytam? Liczyłam, że chociaż na początku trochę rodzice czy rodzeństwo pomogą gości ogarnąć i wkręcić w zabawę, ale dosłownie każdy jakby wszystko olał i czuł się ważniejszy od nas. Nawet na pierwszy taniec zespół wołał po kilka razy, bo każdy był zajęty rozmowami, a my jak te kołki staliśmy na środku sali i czekaliśmy, aż łaskawie zwrócą na nas uwagę. Może faktycznie za dużo się naoglądałam amerykańskich filmów, gdzie na ślubie i weselu wszyscy są dla państwa młodych i chcą, by ten dzień był dla nich niezapomniany. U nas niestety potwierdza się, że "wesele robi się dla gości"... O wiele bardziej pomagali nam przyjaciele, którzy styczność z rodziną mieli pierwszy i jedyny raz w życiu. Ich nie trzeba było prosić, ani powtarzać. Od razu czuli, że coś jest na rzeczy i pytali co robić.
    Jedyna rada? Na samym weselu obserwuj młodych i od czasu do czasu pytaj czy coś trzeba pomóc. To tak z mojego doświadczenia ;)
    Ale u Was będzie inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  20. kategorycznie nie zapraszac nikogo , kogo nie chce sie na wlasnym weselu ogladac , tylko dlatego , ze tak wypada - pozdrawiam goscinnie

    OdpowiedzUsuń
  21. Koniecznie w kościele? Czyli na poważnie, jak sądzę. Nie ma to jak małe, skromne wesele.
    Trzy lata temu wychodziła za mąż moja córka. Zamiast typowego wesela był weselny obiad na 35 osób. Do dziś wspominamy tę uroczą, rodzinną imprezkę, zwłaszcza, że i sama ceremonia (w Urzędzie) była wyjątkowa. Występ orkiestry i chóru, mnóstwo gości, przedłużające się ponad przepisowy czas życzenia.

    OdpowiedzUsuń
  22. No bo to jest tak:
    ślub, to ślub
    a wesele to wesele

    myślmy bardzo długo i rzetelnie przygotowywali się do ceremonii zaślubin i samego ślubowania jako decyzji, a wesele - było, nawet fajne. O barakach dawno już zapomniałam ;)

    Chociaż wiem, czego na samym weselu może brakować - to jest w gestii orkiestry lub DJ-a - musi imprezkę prowadzić. Przypominać gościom, po co tu przyszli. Nie ważne, czy garstka ich jest, czy pułk wojska.
    Przyszli tu dla młodych i mają zrobić wszystko, żeby młodzi ten dzień pamiętali, a nie fochy stroić i porównywać.

    Także tego: DJ-a trzeba sprawdzić, czy radzi sobie z animacją, zabawami, czy ma gadane. Muza to nie wszystko. Wesele to nie dyskoteka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się tu dopiszę, bo też o nim: jak będzie podawane jakieś danie, to on powinien dostać je jako jeden z pierwszych, żeby zjadł i zaczął grać, choćby ciszej, ale zanim goście skończą jeść. Najgorzej jest, gdy orkiestra albo didżej są traktowani jak "pracownicy",więc są obsługiwani ostatni /a przecież też muszą zjeść!/ a potem całe wesele nudzi się i czeka aż zjedzą i zaczną grać.
      Nasz zespół delikatnie zwrócił na to uwagę i dzięki temu wesele bawiło się świetnie do 6 rano a poprawiny skończyły się między 2 a 3 w nocy.
      Może potem jeszcze coś dopiszę, na razie miłych przygotowań i cudownej pogody i wspaniałej atmosfery, takiej i dla ducha i dla ciała życzy - M.

      Usuń
  23. Dziewczyny już chyba wszystko napisały, ja swój ślub od A do Z organizowałam sama z mężem i wyszło super.
    Na pewno dobrze jest poszukać świetnego fotografa. Wysoka cena nie zawsze idzie w parze z jakością.

    OdpowiedzUsuń
  24. Moja żona tez nie wtrącała się do wesela syna, dzięki temu dostąpiła zaszczytu udziału w wyborze sukni ślubnej
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. nie dawać do fszyskiego KOPERKU !!! :ppp

    OdpowiedzUsuń
  26. My postanowiliśmy w tym roku wziąć ślub i będzie to bardzo skromna uroczystość - tylko USC, a potem obiad w domu dla najbliższej rodziny, razem z nami 9-11 osób (zależy, czy wszyscy będą).

    Dla przyjaciół zrobimy oddzielną imprezkę w innym terminie. Jedzenie przygotujemy sami, teściowa pewnie też coś przygotuje (zawsze, nawet na zwykły obiad, przygotowuje za dużo, więc pewnie i tym razem tak będzie, no ale przynajmniej mam pewność, że niczego nie zabraknie ;) ), tort się kupi, ciasto jedno-dwa na szybko można upiec (coś z owocami, bo planujemy się pobrać w lipcu), alkoholu dużo na taką ilość osób nie trzeba - parę butelek wódki i wina, trochę zimnego piwka i cydru, jeśli ktoś będzie wolał się ochłodzić.

    Zamierzam postawić na lekkie potrawy, dużo warzyw, owoce - trzeba korzystać z darów lata póki można :) A w razie czego będzie można wyjść na dwór, rozpalić grill lub ognisko i upiec sobie kiełbaskę ;)

    Na sukienkę nie zamierzam dużo wydawać, garnituru nowego kupować nie będziemy. Nasze "wesele" będzie chyba jednym z najskromniejszych w historii ;p

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  27. Czeka mnie wkrótce to samo wydarzenie. Tez syn! W maju będę już miała więcej doświadczenia...

    OdpowiedzUsuń
  28. Można bawić się wyśmienicie na dużym weselu i
    skromniejszym przyjęciu,bo wszystko zależy od ludzi.Ostatnio uczestniczyłam w przyjęciu,około 30
    osób i było wspaniale.Bawili się młodzi i starsi,chociaż alkoholu było,tylko troszeczkę,gdyż wszyscy przybyli samochodami.
    Jeżeli zdarzy się jakaś wpadka,to traktować z przymrużeniem oka i nie wyolbrzymiać.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  29. Po centusiowemu, czyli skromnie, a resztę pieniądzy dać młodym. Te baloniki i inne atrakcje kosztują. Jedzenie proste, każdemu smakujące to: rosół, pieczeń, sałatka. Z moich obserwacji wynika, że wymyślne potrawy wracają. Uda się będę trzymać kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  30. Koleżanki córka i zięć na obiedzie weselnym (ale to nie jest istotne) w restauracji, robili sobie zdjęcia z gośćmi trzymając w rękach różne przedmioty:sztuczne wąsy na patyku, ramkę do zdjęć, okulary itp. Widać, że świetnie się przy tym bawili.

    OdpowiedzUsuń
  31. Niewiele mogę doradzić,nie znam się,ale jedzenie zależy od rodzaju gości,młodzi wolą lekkie i bardziej fikuśne, starsi tradycyjne.

    No i kto przy kim siedzi,tez ważne,żeby jakoś się rozmowa kleiła:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Najważniejszy jest dobry wodzirej i smaczne jedzenie. Byłam niedawno na weselu, na którym było mnóstwo jedzenia, ale głównie mięsne. Mięso w każdej postaci - na zimno i na gorąco. Jem mięso, ale rzadko, a tamto nie było smaczne.
    Na innym weselu, po 22 pojawił się szwedzki stół - na ciepło różne pierogi, gołąbki, krokiety. Rewelacja!
    Znajomi kupili na wesele polaroida i album. Gości cykali sobie zdjęcia i zaraz je wklejali do albumu, pisząc co chcieli kolorowymi pisakami na czarnym tle. Księga wyszła pięknie, a goście mieli ubaw, bo było trochę gadżetów do tych zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
  33. W ubiegłym roku "ożeniliśmy" dwóch synów, w tym roku trzeciego. Służę radą na maila bo to temat rzeka :)) Gabrysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzy wesela w tak krótkim czasie? o matko!
      pisz na priv, adres mam w profilu

      Usuń
  34. pierwsza myśl..winietki!!!!tj usadzenie gości przez organizatorów...od dzieciństwa na dużych weselach pamętam gorączkowe ciotki prące na salę,żeby dobrze usiąść, chociaż miejsca zawsze jest dla wszystkich ALE..raz zostalismy na środku restauracji, bo nie bylo miejsca w wyznaczonym dla naszej strony rodziny stołach..jakoś skołowano miejsca(dlamnie nie problem) na innym para była dwukrotnie proszona o przesiadki, poniewaz na końcu stołu zabrakło miejsc dla rodziny (rodzice i dwie corki z dzieckiem) nie było jak tej piątki rozdzielić,sama panna młoda ordynowala ruchem bo sytuacja naprawdę była niemiła,nie liczę przesuwania si e rzędów po 10 osób, coby było miejsce dla par (w rzedach pozostawaly po jednym wolnym krzesle) kulminacją było małe wesele , kuzynka matka powiedziała że WINIETKI NIE WYPADA, skończyło się na teściowej młodej wychodzącej z wesela bo ona nie ma gdzie usiąść...faktyczne nie bardzo miała gdzie przy rodzinie usiąść...wg moich obserwacji do ogarniecia jest usadzenie na żywo 1o-15 osob z własnej rodziny, przy większej grupie robi się bałagan, czasem kwasy. a planowanie winietek to też wysoka polityka..wujek B nie moze siedzieć koło babci C (chociaz to jego teściowa....)ps.a najwaniejszy i tak jest dobry humor-zabrany z domu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mojej siostry winietki były w takim układzie cztery pary obok siebie z jednej rodziny, następnie 4 pary z drugiej (dwie obok siebie i dwie na przeciw), więc było pomieszanie rodzin, ale nikt nie był "poszkodowany". miejsca kto koło kogo były zaplanowane i obgadane z mamą i teściową, wszyscy w ostateczności byli zadowoleni :)

      Usuń
  35. No to arcyważne wydarzenie przed tobą.Na pewno stresujące,ale jakie przyjemne!Bo co może być bardziej istotnego w życiu od cieszenia się szczęściem dziecka?
    Wszystko się uda,jestem pewna.Powodzenia!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja z dzieciakami (wyrośniętymi)zostałem kiedyś usadzony ni z gruchy, ni z pietruchy obok jakiejś dziwacznej rodziny - uznałem to za afront, ale zachowywałem się grzecznie i miło - no co oni mi winni ze tak mi się trafiło. A później ojciec Panny Młodej powiedział mi że jest bardzo wdzięczny, bo tam był jakiś piekielnie ważny dla niego dyrektor i on nie miał nikogo, przy kim mógłby siedzieć i się dobrze bawić! Na pytanie, dlaczego od razu nie mówił powiedział, że się bał!!! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Moje wesele było bardzo dawno, ale pamiętam je doskonale. Przyjęcie weselne miało miejsce w moim domu rodzinnym na wsi, odnowionym absolutnie na tę okazję, czystym i pachnącym. Było ogromne, zaproszona była rodzina z całej Polski (mamy i ojca rodzeństwo: z Zabrza, Opola, Szczecina, Szamotuł, Tarnowie i reszta niedaleko Nowego Sącza). Do tego mieszkańcy wsi, dużo ich było, moi koledzy z pracy i męża też. Jedzenie gotowało i wypieki robiło kilka kucharek, a grał zespół do rana, potem wieczorem na nowo.Mamy z mężem i rodzeństwem cudowne wspomnienia na całe życie. W tym dniu nie można oszczędzać, skromne przyjęcie uważam za błąd. Żadne przedmioty nie zastąpią atmosfery tego dnia i przeżyć jakie zostają na całe życie.
    W tym miesiącu obchodzimy 40. rocznicę ślubu.
    Pozdrawiam Klarko serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  38. 1. mlodzi wybieraja gosci, bo wiedza, z kim chca swietowac ten dzien, kilka ciotek niewidzianych 20 lat sie obrazi, trudno, takie czasy
    2. mlodzi wybieraja menu, bo znaja gosci i wiedza czy lepszy schabowy z buraczkami i stol z ogorkami i smalcem czy osmiorniczki
    3. alkohol, ciasto i owoce kupuje rodzina, reszte robia kucharki wg ustalonego menu
    4. mozna kupic male pudeleczka na ciasto i z kartka z podziekowaniami za wspolnie spedzony wieczor wreczac wychodzacym gosciom, beda mieli do kawy jak na drugi dzien beda obgadywali wesele :)
    5. warto dac 2-3 stowy glownej kucharce albo managerowi sali, zeby obie mamy nie biegaly do kuchni, jak komus pasztecikow do barszczu zabraknie, mamy maja sie bawic, to tez ich swieto
    6. mloda i obie mamy musza miec wygodne buty na zmiane-sa najczesciej obtancowywane przez gosci
    7. zabawy na oczepiny ustalaja mlodzi-nie kazdy lubi skakac na balonie w kroku podpitego wujka- mlodzi znaja gosci, wiedza, co sie spodoba
    8. 1 osoba np swiadek dpowiedzialna za transport-wzywa taksowki albo odwozi autem, tych co zapomnieli o odwozce do domu
    9. poprawiny zaleza od kasy, tradycji itp, ja na weselu mialam tylko najblizasza rodzine, na poprawinach tylko najblizszych znajmych i policje bo chlopakom o 4 rano "sokoly" swietnie wychodzily :)
    10. nie wolno sie przejmowac zadnymi wpadkami, bo zawsze sie zdarzaja, tak jak sfochowani goscie i puste koperty
    11. zaproszenia powinny byc z koniecznoscia potwierdzenia, sorryale takie czasy, ze talerzyk kosztuje
    12. mlodzi maja prawo zaznaczyc nawet na zaproszeniu czy chca 5 zelazek czy kase, no takie czasy
    13. najwazniejsze: Mama mlodego ma wczsniej zamowiona kosmetyczke, fryzjera i kupiona kreacje, bo stresow i tak nie bedzie jej brakowalo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama młodego bez odchudzania schudnie parę kg z przedweselnego stresu.Tak miałam,wcześniej kupiona sukienka okazała się o 2 numery za duża.Tuż przed weselem nabyłam nową kreację,ładniejszą i mniejszą:)))

      Usuń
    2. ale dlaczego to ma być stresujące? Przecież to nie operacja na otwartym sercu tylko radosna uroczystość

      Usuń
  39. Myślę, że najgorzej oddawać komuś część obowiązków. Najlepiej jak Para Młoda jest odpowiedzialna za organizację i każdy wie, co do niego należy.U nas nie sprawdził się podział na - to Pana Młodego a to Pani Młodej obowiązek. Nie chcę tego nawet wspominać, jak to w jednym punkcie wyszło w praktyce. ;) W rodzinie był problem z podziałem kosztów - to dość przykre. Kuzyn, który zapraszał mniej osób chciał z rodzicami płacić mniej niż jego przyszła żona...nie rozumiem tego do dzisiaj, jak mogli się tak mocno o to sprzeczać.

    OdpowiedzUsuń
  40. Kochana...przeczytałam 66 powyższych komentarzy (nie wiem, czy to poprawna forma, ale niech tam...) bo i temat na czasie, jak dla mnie! We wrześniu czeka mnie wesele córki i już się denerwuję i to podwójnie, bo matka zięcia nie żyje. Napisałaś Klarko, nie ma się czym stresować... ale ja z tych bardziej przejmujących się jestem i nienawidzę bycia "na świeczniku"... wiem, wiem - to dzień Państwa Młodych, no ale my, jako rodzice też jakoś musimy zaistnieć, co nie! A 100 gości, to niemało;-))) No i muszę skołować ten napis "Od dzisiaj koniec życia w grzechu", czy jak to tam leciało !!!

    OdpowiedzUsuń
  41. Miałam 2 wesela z tym samym facetem oba super.

    Panna a

    OdpowiedzUsuń
  42. Klarko, na weselach sie nie znam, choc kilka mam za soba- organizacyjnie rzecz jasna! Uwielbiam to: od zaproszen po dekoracje stolow.
    Ale ja nie z tym. Teraz zauwazylam Twoje zdjecie- jak Was fryzjer wyczesal.
    Wiem, ze Twoje wlosy sa delikatne. Nie myslalas o zmianie koloru na jasny?
    Mnie sie osobiscie wydaje, ze w jasnym kolorze mlodniejemy.
    Poza tym wygladasz swietnie!
    Jak moja Mama mowila: "Ladnemu to i w worku ladnie".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  43. Dla mnie, starej już baby w końcu ślub to ślub. A wesele? Najlepiej byłoby tak prosto ze stopni pójść precz i zostawić całe towarzystwo w cholerę jasną.
    Nawet stara ciotka mojego Dziecięcia unowocześnia się w tej materii: dopytuje się raz po raz, kiedy ślub, bo kto to tak widział "na kocią apę". Więc usłyszała, że nie ma co mówić o ślubie, jak funduszy na życie nie starcza. A ciotka na to, że po co wesele, na co wesele, wsiąść do pociągu byle jakiego, albo samolotu i gdzieś sobie pojechać lub polecieć. Co jest w pewnym sensie pomysłem niegłupim, jak na starą ciotkę

    OdpowiedzUsuń
  44. Mój pierwszy ślub 10 lat temu. Oboje nie znosiliśmy tańców więc stwierdziliśmy, że po kościele będzie obiad i deser w restauracji dla rodziców, chrzestnych i rodzeństwa. Razem z nami jakieś 16 osób. Alternatywą było zaproszenie rodzeństwa rodziców i ich dzieci, ale moja mama ma 7 rodzeństwa, tato również, każde z nich ma 2 dzieci. I rodzina teściów, i znajomi... Wyszło co najmniej 150 osób. Takiej biby nie chcieliśmy, tym bardziej, ze sami nie chodziliśmy na wesela, bo taka zabawa nie dla nas. Ale teściowa, jak to teściowa, chciała po swojemu, i "swoich gości" zaprosiła po kościele do siebie, a na naszym przyjęciu poganiała nas subtelnie, "bo na nią goście w domu czekają". Masakra!
    Rozwód był po 4 latach...
    Drugi ślub - cudowny! Wynajęliśmy zaprzyjaźnioną agroturystykę pod Srebrna Górą. Miejsce urocze,pod samym lasem. Panie dbają tam o każdy drobiazg (polecam wszystkim na weekendowy wyjazd W STARYM DOMU Jemna).Nasi goscie byli zaskoczeni tak urokliwym miejscem. Po ślubie w ratuszu był uroczysty obiad w przytulnym salonie, w tle Aretha Franklin z koleżankami. A potem ognisko i wino i piwo. A następnego dnia wszyscy na grzyby, i obiad na werandzie. Był bardzo ciepły wrzesień.
    Sprawę jedzenia zostawiłam w rękach gospodyni i do dziś wspominamy jakie pyszne i niespotykane dania jedliśmy.
    było nas mało, tylko najbliższa rodzina, jakieś 12 osób.
    Moja sukienka, krótka koronkowa biala z H&M 100zł
    Marynarka, spodnie i koszula męża, jakieś 250zł.
    Posiłki z noclegami ok 3500zł


    OdpowiedzUsuń
  45. na kapitalnym weselu mojego syna na 60 osób, które sami planowali od ad-do z udało się:
    1. winietki obowiązkowo,
    + godzinami planowane usadzenie gości -plan stołu ( w kilku egz.)
    + 'witający' z planem stołu w ręku i mówiący każdemu w którą stronę ma zmierzać i żadnych zmian (ew. przesiadanie potem)
    2. podział młodsi - starsi a nie 1-2 rodzina (genialny pomysł)
    3. świadkowie - jako gospodarze , pilnowacze organizacji , administracji itd. - ani młodzi ani rodzice.
    4. DJ, zorganizowany i doświadczony - i fotki zrobił, i muzyką zarządzał i jeszcze w tany poszedł. żadnych przerw-miał gotową muzykę pod kotlet -pod tańce wolne i pod szybkie.nic nie pił i nie dał się poczęstować - był w pracy i koniec. butelkę wziął do domu na koniec.
    5. precyzyjny grafik - rozpisany ściśle na zadania,godziny i obowiązki ( kto którym samochodem którą ciotkę babcię itp zabiera i jak są odwożone!)
    - kelnerzy - studenci wynajęci przez lokal, ale opłaceni przez rodzinę z obowiązkiem pracy do końca imprezy i zakazem picia ( praca).Podobno lokal koniecznie chciał od nich procent od zapłaty...
    nie udało się:
    - młodzi zabronili filmowania - filmu nie ma,
    - sałatki stały i stały i zdychały - podobno na weselach sałatki nie schodzą.
    - lokal wykorzystał każdą możliwość zaoszczędzenia lub wyłudzenia grosza ( zwykły chleb zamiast mieszanego - miały byc jakieś razowce, ziarniny itd), byle jakie soczki itd każdy drobiazg -ilość markę trzeba uzgodnić.
    - 'swojskie wędliny za grubą kasę' były z marketu i to z 2 lady (tej gorszej)
    itd.

    OdpowiedzUsuń
  46. Dzień dobry.
    Jako mama Panny Młodej sprzed 3 miesięcy pozwolę sobie zabrać głos. Ślub i wesele były takie, aby podobałysie Młodym, ale z racji naszych dobrych relacji, uwzględniali też nasze głosy. I drugich rodziców.
    Generalnie my jesteśmy z tych, kórzy lubia mieć wszytko zaplanowane, wiec i do kwestii ślubu i wesela podeszliśmy w sposób zorganizowany.
    W kościele - młodzi sami wybrali czytania, poprosili konkretne osoby o czytanie (ojców) i śpiew psalmu, przeczytanie modlitwy wiernych. Ponieważ maja do spółki pięcioro rodzeństwa, postarali się tak porozdzielać zadania, by każdy coś robił (dwie osoby z rodzeństwa były świadkami, co sprawę ułatwiło). Samochodem posłużył jeden z wujków, a uzdolniona ciotka niebanalnie go przystroiła.

    Co ważne - u nas jest możliwośc spotkania się z księdzem, żeby młodzi wiedzieli jak się poruszać w kościele. Mogą wtedy też ustalić czy trzymająsie za ręce czy pod rękę, w którą stronę się obracają itd. To nie jest może najistotniejze, ale zdejmuje troche stresu i sprawia, że wszystko ładnie wygląda.
    Tak samo ustaliliśmy z rodzicami Pana młodego gdzie siadamy itd.
    Nie przesadzaliśmy ze strojeniem kościoła, skupienie było bardziej na liturgii - żeby to było jak najpiekniejsze i naprawdę sie udało.

    Ponieważ mamy dużą rodzinę, z którą utrzymujemy żywe kontakty, gości było aż nieco ponad 100. Wesele było więc w lokalu i tu przy planowaniu jego przebiegu korzystaliśmy z ich doświadczenia - np. ile czasu ludzie jedzą obiad itd. I to nam się sprawdziło. Przy takiej ilości gości starannie rozplanowaliśmy kto gdzie siedzi, były specjalne karteczki, ręcznie zrobione. Natomiast przed wejsciem do sali był rozrysowany plan stołu. Miałam zrobione ze trzy puste karteczki na zapas gdyby okazalo się, że jest jakiś niespodziewany gość. Usadzenie gości planowaliśmy razem z rodzicami zięcia i z młodymi - była okazją sie spotkać. Podobnie razem układaliśmy też ostateczny plan wesela. My - rodzice (x4) bylismy jako doradcy ;)

    Moja córka bardzo sie denerwowała czy wszystko zagra, a to przecież miał być ich dzień, więc było wyraźnie powiedziane, że jako gospodarze wobec obsługi etc. występujemy my, głównie mąż i młodzi już niczym się nie mają martwić. (ale tak samo tę rolę pewnie może wziąc na siebie świadek).
    Sprawdziło się jeszcze umieszczenie w łazience damskiej "koszyczka ratunkowego" z rajstopami, podpaskami, bezbarwnym lakierem do paznokci, nożyczkami, pilniczkiem, chusteczkami etc. To pomysł podpatrzony na jakimś blogu.

    Bardzo fajnie zagrała nam lista prezentów umieszczona w internecie (jako dokument google). Z opcją zaznaczania, że ktoś coś kupuje (bez nazwisk, tylko notka "zajmujemy"). Rozrzut wielkości i cen prezentów był ogromny (od bodajże 7 zł za wymarzony durszlak z IKEA). Czasem był link do konkretu, o którym marzą. Goście mogli więc nawet kupować coś wspólnie (np. na jeden z prezentów zrzuciło się chyba z sześć osób) i było wiadomo,ze prezenty sie nie powtórzą. Link dostawały osoby, które pytały się "co im kupić" - nie startowaliśmy z listą :).

    Nasi młodzi zrezygnowali z kwiatów, można było w zamian wrzucić do skarbonki grosz na określony cel tzw. dobroczynny. Zebrali calkiem sporo :)

    Ślub był przepiękny i wzruszający, po weselu ludzie dziękowali. Myślę, że się z grubsza sprawdziliśmy :)

    Pozdrawiam serdecznie i dobrych przygotowań życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Ja również uważam, że w tym wszystkim najważniejsza jest miłość i ślub. Nawet jeśli wesele jest wystawne na np.200-300 osób, to i tak nigdy nie jest tak, że każda z osób wyjdzie zadowolona. Może być skromne ale gustowne i w gronie najbliższych. Rodzicom można zorganizować jakieś godne podziękowanie, na przykład coś takiego https://www.jdstyle.pl/30-podziekowania-dla-rodzicow-swiadkow bo uważam że na to zasługują i powinni mieć "swoje pięć minut" w trakcie imprezy.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz