wtorek, 12 stycznia 2016

o korkach


Tak wygląda czas przejazdu samochodem z mojego miejsca zamieszkania do miejsca, gdzie ostatnio pracowałam. Czasem stoi się w korkach dłużej, ale..
Nie mam samochodu. Korzystam z komunikacji zbiorowej. Aby dojechać na czas, musiałam na dojazd poświęcić rano półtorej godziny. Dojście do przystanku, przejazd autobusem, dojście do tramwaju, znów trzeba było przejść kawałek od przystanku. 
To samo z powrotem. Z tym, że popołudniowe połączenia były gorsze i kiedy nawet kończyłam o piętnastej, do domu i tak trafiałam dopiero na siedemnastą. 
Czasem "zgarniał" mnie syn, staliśmy wtedy w korkach ale i tak byłam w domu prawie godzinę wcześniej. 
Trzeba też pamiętać o komforcie. Inaczej trzeba się ubrać do tramwaju. Kilka minut na przystanku w mróz i już kolana w cienkich rajstopach odmrożone więc tak się absolutnie nie da - rajstopy trzeba wkładać owszem ale pod spodnie. Do tego ciepły sweter i buty na solidnej podeszwie. Kto jeździ tramwajem i autobusem to wie jak trudno utrzymać równowagę w butach na obcasach.
Kraków z powodu smogu wprowadził  darmową komunikację miejską. Publicznym  transportem będą mogli bezpłatnie przemieszczać się po mieście kierowcy samochodów. Oczywiście tylko w dni, gdy norma zanieczyszczenia jest drastycznie przekroczona.
Już to widzę. Matki odwożące dzieci do szkoły i do przedszkoli tarabanią się z nimi do tramwaju. Eleganckie kobiety na wysokich szpilkach, mężczyźni w garniturach, wreszcie zwyczajni ludzie, którzy muszą po pracy zrobić zakupy. Niby nic - dwa kilo jabłek, masło, mleko, kurczak, papier toaletowy, ze dwa kartony soku. To wszystko wiozą w siatkach tramwajem.
Mimo starań o ochronę środowiska jeżdżę samochodem kiedy tylko mogę i nie znam nikogo, kto dobrowolnie przesiadłby się z auta do tramwaju skuszony darmowym przejazdem.
Radni krakowscy chyba powinni zejść z obłoków na ziemię.
Tytuł jest o korkach a ja popłynęłam z tematem bo to mnie akurat wkurza a nie korki.



57 komentarzy:

  1. Gdzieś mi mignęła informacja, ze Kraków będzie miał metro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie to niepokojąco często wykolejają się tramwaje

      Usuń
  2. Moja starsza siostra ze swoim mężem mieszkają w Łodzi, rano odwożą synka do babci do Aleksandrowa autem, a później wracają do domu i do pracy jadą rowerami. Zamysł może jest taki, żeby jeździły tramwajem te osoby które do pracy mają blisko? Generalnie przykład powinien iść z góry - prezydent chce żeby obywatele korzystali z komunikacji miejskiej? Niech sam z niej korzysta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale jak jechać rowerem w tym smogu, to dopiero się można udusić

      Usuń
    2. ale jednak mieszkanie w takim Krakowie ma pewne plusy: tu jest zdrowiej pić niż oddychać;)

      Usuń
    3. Stokrotko, leze i kwicze:))))))))))

      Usuń
  3. aleś mi sie wszczeliła!
    Dzis stałam w najwiekszym korku w historii wożenia syna do obecnej szkoły!
    Ps. Obrażam kierowców wręcz odwrotnie proporcjonalnie do wielkosci korka
    ale dzis tez sie kilku dostało:pp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie jak wozi syn i stoimy w korkach to wykorzystujemy ten czas na rozmowy i nie wiadomo kiedy jesteśmy w domu
      uniosłam się raz kiedy kierowca z pasa obok wymusił paskudnie a wiózł z tyłu niemowlaka i na szybie miał znaczek informujący, że wiezie dzieciaka, bo wiesz, sam jak chce to niech się zabija ale żeby dziecko wozić i się ładować pod ciężarówkę

      Usuń
    2. no tutaj zdecydowanie mniej jest takich durnych szaleńcó
      ja tez sobie ten korkowy czas albo spędzam na rozmowie z dzieckiem albo na słuchaniu audiobuka
      dziś był stres, bo sie spóźnialiśmy do szkoły, i to nie mało, pierwszy raz od 3 lat, w dodatku na fajna lekcję

      Usuń
    3. ee raz na 3 lata to można :D

      Usuń
    4. no raczej mu to oceny ze sprawowania nie obniży :pp
      w dodatku z tego co widzę, nie "zaliczono" mu tego spóźnienia, nie zaznaczono w dzienniku elektronicznym, prawdopodobnie musieliby pół szkoły odnotować

      Usuń
  4. Moja koleżanka niezmiennie oznajmia, że korki robią pozamiastowi w Krakowie. Bo oni dojeżdżają. A ja co rusz widzę KR na tablicach. Zresztą, dla mnie dojazd do Krakowa niby jest fajny, jak się zgra autobus, ale dojeżdżam w obrzeża, a potem nas Osobisty zgarnia. A jak nie to auto. Z dwójką dzieci w komunikacji miejskiej to masakra. Jeździłam na badania z Córą i w ciąży, dziękuję, postoję. Wolałam dotachać się dalej pociągiem i iść na nogach, niż tramwajem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeździła ze mną (tym samym kursem) dziewczyna z malutkim dzieckiem w wózku, dzień w dzień ta mała płakała po południu ze zmęczenia, ja się nie dziwię, wózek otoczony tłumem obcych ludzi, gorąco, hałas, coś okropnego.

      Usuń
    2. ciekawe, to "pozaakrakowiacy" brzmi jakos pejoratywnie:)

      Usuń
    3. normalnie się mówi "wiocha" mnie to śmieszy i nie obraża bo to prawda, ludzie biorą kredyty na pół życia a potem muszą harować żeby je spłacić a mieszkając na wsi muszą dowozić dzieci i taki to luksus,
      śmieszy mnie jeszcze wyśmiewanie odblasków, noszę przy torebce taki odblask aby być widoczną, w tej mgle i w smogu to naprawdę konieczne i nie ma się czego wstydzić ale kilka razy słyszałam uwagi, że po tym właśnie poznaje się wieś. Wolę być żywą wieśniarą niż martwą albo kaleką.

      Usuń
    4. i muszę dodać - kiedy będę bogata to kupię sobie mieszkanie na Sienkiewicza albo przy Królewskiej, o!

      Usuń
    5. jeju, jak cię kocham Klarko :D

      Usuń
    6. O!
      wiesz co, w Belgii to ludzie w oświetlonych miejscach chodzą na spacer w kamizelkach odblaskowych, dziwi raczej człowiek bez!!

      a nie jest tak, że te miejskie ludzie się wywyższajom?
      I Ty chcesz do nich dolaczyć??

      Usuń
    7. natychmiast stanę się krakowską mieszczką a Krzyśkowi każę chodzić wokół stołu zamiast na spacer

      Usuń
    8. no ale musicie sobie jakąś posaidłość wiejską zakupić jednakowoż :p

      Usuń
    9. posiadłość :D czyli z hektar gruntu plus 200 m domek, oloboga.

      Usuń
    10. To ja jestem pół mieszczka :P bo mam pół hektara i 160 metrów domu :P i noszę odblaski i w mieście nie chcę, choć Kraków kocham :P Wyszło, że jednak nie pół, tylko ni wiadomo co :P

      Usuń
    11. oj, macie tam problemy w tej małopolsce :pp

      Usuń
    12. I jeszcze UJ skończony! To dopiero burżuj :P

      Usuń
    13. "Pozapoznańscy" mają rejestrację zaczynające się od PZ, co jest pieszczotliwie określane Poznań Zadupie. ;-)))

      Usuń
  5. samochody to jedno... ale palenie węglem i śmieciami to jest powód smogu i syf który was/nas pozabija...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet kot jak wraca z pola to śmierdzi tym dymem :(

      Usuń
  6. A ja odstawiłam auto,jeżdżę komunikacją miejską.Z os.Kliny do Huty samochodem tarabanię się 1,5 godziny!Autobusem 40 minut.Faktem jest że w czasie mrozów czekanie na przystanku jest mało przyjemne ale przynajmniej inni kierowcy mnie nie wkurzają:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę,że coraz rzadziej się spotyka tzw.niedzielnych kierowców - ludzi,ktorzy mając auto(nie wiadomo po co) jeżdzą tramwajem.Kiedyś,kiedy nie wszyscy mieli auta, zdarzały się przypadki,że ludzie "oszczędzali" auto tzrymając je w garażu.Jeździli tylko w weekendy lub w święta:)Do kościoła lub z rodziną na wycieczkę:)Nie wiem jak im się to kalkulowało,może wszelkie opłaty,ubezpieczenia były tańsze? Nie mówiąc o tym,że nigdy nie zdobywali tego,co najważniejsze - doswiadczenia za kierownicą.Korki mi nie straszne,uwielbiam jeżdzić,boję się tylko staruszków za kierownicą, chyba bardziej niż po wariacku jeżdżących małolatów.
    Miłego dnia
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  8. ja mam zimą problemy z drogą, bo dopóki śnieg nie zawali drogi, to jeżdzi się w tej śliskiej nieodsnieżanej brei po zbyt wąskich drogach, dobrzę gdy sól na górkach rzucą...i tak wolę to od smogów, korków, tłumu

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja czasem rezygnuję ze swojego auta, gdy jestem w DM a muszę do kliniki i...wsiadam do taksówki ;) Nie muszę tracić czasu na szukanie miejsca na parkingu- to jest moją największą zmorą: szpitalne parkingi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z parkingami przy szpitalach to jest dramat, byłam świadkiem gdy ojciec niepełnosprawnego dziecka starał się o kartę parkingową i okazało się, że mu się nie należy, ech, facet o mało się nie rozpłakał

      Usuń
  10. Ja mam do pracy 35 km, transport zbiorowy byłby trudny do ogarnięcia: 3km do pociągu, później z pociągu do pracy ok 05km, ale już do żłobka/przedszkola ok 1,5km. Autobusu bezpośrednio nie ma, a metra jeszcze nie wybudowali;)

    Klarko z tym dojeżdżaniem do pracy do mam taką anegdotę, ale zupełnie autentyczną: u nas na wsi jest taka rodzina, która nie jest zbytnio zaradna, nie przelewa im się, czasem lubią sobie wypić, generalnie często korzystają z pomocy MOPSu i któregoś dnia kiedy po raz nie wiadomo który pani matka pojechała po pomoc i panie ulitowały się nad nią i zaproponowały jej pracę na etacie sprzątaczki w urzędzie właśnie. Pani Matka na propozycję odpowiedziała tak: Czy was k***a po*** *ło?! to wy w mieście ludzi do roboty nie macie?! to ja będę dojeżdżać 11 km rowerem?!? Za pewne mina pań była bezcenna;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jak, z mopem na bagażniku? :D będzie chwilami wyglądać jak czarownica!

      Usuń
    2. nie chce być złośliwa, ale czasem i bez mopa tak wygląda;-P

      Usuń
  11. Dlatego duże miasta lubię tylko przez chwilę :) W Rzeszowie korki rozładował nasz genialny i rewelacyjny Prezydent Rzeszowa. Porobił obwodnice, zjazdy, nowe mosty, nowe łączniki i już :) Nie ma korków. Jak się gdzieś utknie to najwyżej na 5-10 minut Jeszcze takiego gospodarza nasz Rzeszów nie miał - dlatego tak głośno o naszym mieście

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lubię Rzeszów, a o Waszym prezydencie słyszałam nie raz;) podobno ma ksywkę Da się! ale nie wiem ile w tym prawdy, przy takiej odległośći to głuchy telefon mógł coś przekręcić;)

      Usuń
    2. Tak właśnie na niego mówią "MOŻNA DA SIĘ" Z szarej zapadłej dziury zrobił piękne miasto - człowiek wart pochwał , ale nasze wieśniaki rzeszowskie i tak narzekają że na pierdoły kasę wydaje - że tyle ozdób powiesił ,że bus pasy zrobił. Jeśli ktoś widział Rzeszów 10 lat temu - dziś miałby problem żeby go poznać

      Usuń
    3. Byłam w Rzeszowie dwa lata temu i jestem wręcz zafascynowana tym miastem. Trochę się włóczyłam, często schodząc z głównych, turystycznych ścieżek i byłam mile zaskoczona, bo nie tylko przysłowiowy rynek utrzymany jest w porządku i czystości, także spora część bocznych uliczek. Gratuluję takiego włodarza :)

      Usuń
    4. Tak wygląda cały Rzeszów - Prezydent jeździ do pacy różnymi trasami i ogląda miasta a jak wiadomo pańskie oko konia tuczy :)

      Usuń
  12. Ja też wolę samochód niż komunikację miejską, wygodniej, zazwyczaj szybciej i bezpośrednio z punktu A do punktu B :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz problem z korkami? Przestaw się z wina na wódkę... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D:D dobre
      albo kupować wino w kartoniku

      Usuń
    2. szkoda, że nie można zdjęcia w komentarzu zamieścić:( ale opowiedzieć się nie da, to trzeba pokazać...

      Usuń
    3. niektórzy to potrafią, ja nie umiem :(

      Usuń
  14. Dziecię mi odwróciło uwagę, więc nieco roztargnionym okiem rzuciłam na ekran. I to z tym Władysławem Łokietkiem wzięłam jakoś... dosłownie... Jak przestałam się śmiać, to doczytałam resztę.:)
    A w korkach budzą się demony...

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja bardzo lubię jeździć tramwajem, autobusem, pociągiem. Nie muszę martwić się o benzynę, parking, tym że nie wiem jak tu przejechać i denerwować się, bo ktoś na mnie zatrąbił albo, że staruszka o lasce wbiegła na pasy przede mną na czerwonym (tak, to zazwyczaj staruszki o lasce a nawet balkoniku lecą po pasach jakby się paliło...). W autobusie siadam wygodnie, w tramwaju przeważnie stoję, pogadam ze znajomą, poczytam notatki, poobserwuję ludzi i miasto za szybą, podschłucham trochę rozmów. Nie obchodzi mnie totalnie nic, odpoczywam umysłowo od wszystkiego. Może się to zmieni, bo na razie mam zdrowe nogi i mogę stać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Marze o komunikacji miejskiej tylko wtedy, kiedy musze podjechac do wiekszego miasta i nie dosc, ze znalezc miejsce parkingowe, to jeszcze obcykac obsluge parkometru. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. a w wiadomościach tak nagłaśniali te darmowe przejazdy..
    rozmawialiśmy nawet o tym kilka razy, a tu jednak u Ciebie druga stona medalu, dziękuję....

    OdpowiedzUsuń
  18. Wczoraj przejazd z Majdanka do Konopnicy zajął mi godzinę w jedną stronę i 45 minut w drugą. Trasa trochę porównywalna z trasą ósemki w Krakowie, ale trochę krótsza. Ciemno, ślisko, śnieg z deszczem, okna zaparowane - trzy razy wysiadałem żeby zobaczyć gdzie jestem i zapytać o drogę. Gdyby można było komunikacją miejską bez problemu to bym zostawił samochód i pojechał - niestety łącznie zajęłoby to też dłużej a przecież Lublin jest o połowę mniejszy.
    Za to u was jest smog, a u nas nie, bo Lublin leży na wzgórzach. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj wolę samochód niż komunikacje, taka prawda, jedynie co mi skusi na autobus czy tramwaj, to radość Dziedzica, albo trudności w zaparkowaniu ;-)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz