wtorek, 26 stycznia 2016

najtrudniejsze książki

Powinny mieć na okładce ostrzeżenie. "Dla silnych", "dla odpornych". Albo nawet " lepiej tego nie czytaj".
Tak mi się trafiło książka za książką i teraz się nie mogę pozbierać. Najpierw mi ktoś podesłał "Achaję". Zaczęłam czytać ale porzuciłam bez żalu. Miałam wrażenie, że autor jest mocno zboczony i opisywanie wyrafinowanych tortur sprawia mu szczególną przyjemność. No to niech sobie dalej pisze ale ja tego czytać nie muszę.

Potem jednak dostałam książkę o losach dziewczynki, która po śmierci rodziców trafiła do rodziny zastępczej i tam była maltretowana przez grupę rówieśników i chorą psychicznie opiekunkę  a w końcu została zamordowana. Nie podam tytułu bo kiedy tylko skończyłam czytać, skorzystałam z opcji "usuń" aby już nigdy przenigdy do niej nie wracać.

A teraz skończyłam "Kato - tata. Nie-pamiętnik" - Halszki Opfer. Autorka opisuje swoje życie w domu pełnym zła. Ojciec ją gwałcił od trzeciego roku życia. Matka o tym dobrze wiedziała. Znęcał się zresztą nad całą rodziną. Poniżanie, znęcanie się i wykorzystywanie seksualne szło wraz z tą dziewczynką, nikt jej nie pomógł nawet kiedy usiłowała o pomoc prosić. Przeciwnie - wykorzystywali ją i  ksiądz, lekarz w szpitalu, była bita, poniżana  i wyśmiewana przez całe dzieciństwo wszędzie gdziekolwiek trafiła.

Matka o dzieci nie dbała, chodziły chore, głodne i brudne, biły się i wzajemnie się  nie wspierały. Dopiero gdy któreś o mało nie umarło, panikowała. Potem znów jej nie obchodziły.

Nie będę Wam opowiadać o tych wszystkich okropnościach.
Myślę cały czas o czymś innym. Bo jest tak - dopuszczamy do siebie myśl, że takie historie  się zdarzają i to nie jest fikcja literacka. Tylko czy czytanie tego rodzaju książek jest potrzebne?

51 komentarzy:

  1. Klarko,nawet jak czytam ,tylko to co Ty napisałaś,to mam ściśnięte gardło.Osobiście nie czytam nie oglądam filmów w tej tematyce, co nie znaczy,że w chwili kiedy miała bym taką informację w moim otoczeniu ,nie poruszyła bym "nieba i ziemi",żeby sprawców zutylizować.Uważam ,że najbardziej potrzebna jest czujność nawet na najmniejsze sygnały w tym temacie i ściganie tych osobników.Krystyna2

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja juz nie moge takich ksiazek czytac.A moze raczej nie chce?
    Kiedy bylam mloda czytalam wszystko, lacznie z horrorem, trillerami,opisem wojen, tortur,kryminalami,itd.Teraz nie chce tego czytac. Wole cieszyc sie zyciem i swiatem , pomagac innym i nie myslec nawet o zle, na ktore nie mam zadnego wplywu.

    OdpowiedzUsuń
  3. masz zakaz czytania takich książek bo jeszcze zaczną Ci się śnić horrory!!! np. JA!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tematyka wykorzystywania dzieci jest dla mnie szczególnie trudna, ponieważ sama mam dwie małe córki, wszystko o czym usłuszę, czy przeczytam przekładam w głowie na nie. Nie wiem czy w każdym rodzicu tkwi taka przypadłość, ale ja tak mam. Ostatnio było głośno o matce, która zostawiła 1,5 roczną dziewczynkę w oknie życia, nie oceniam jej, chodzi mi o sam fakt, to już w glowie maiłam moją Kasię, jej buźkę i to wołanie mama, tata, siś (siostra ;) i łzy same mi leciały. Straszne. Podobne uczucia miałam czytając Hosseiniego, chociaż naprawdę bardzo go lubię.

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba nie umiałabym przeczytać takiej książki
    najgorszą w takim sensie była dla mnie Kwiat Pustyni W. Diri.
    te prawdziwe krzywdy ..
    nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ją czytałam, najgorsze, że to nadal się dzieje.

      Usuń
    2. a co jeszcze najgorsze, to się dzieje w świecie zachodnim, robią to wykształeceni na zachodzie lekarze!
      czy musze móic, co bym za to im obcinała??

      Usuń
  6. Chyba już nie w każdym wieku musimy takie książki czytać. Jako młodej dziewczynie wychowanej w kochającej się rodzinie do głowy mi nie przychodziło, że w innych domach dzieją się rzeczy straszne. Wiedza o tym jednak otwiera oczy i nie powiem ufającemu mi dziecku : nie zmyślaj ! tylko przyjrzę się bliżej jego sytuacji.
    Natomiast okrucieństwo w moich ukochanych książkach historycznych przez sam fakt odległości czasowej jest jakieś takie ...mniej okrutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie tak samo mam --ksiazki historyczne kocham i tak samo znosze to, co sie w nich dzieje.

      Usuń
    2. Prawda ? Głowy lecą, tortury się odbywają, a ja popijam kawkę z czekoladką.

      Usuń
  7. Nie chcę już czytać takich książek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozornie trudno jest jednoznacznie na to odpowiedzieć. Czy warto coś takiego czytać? Lecz - czy warto o tym pisać? Skoro warto pisać, to i czytać warto.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech, ja po przeczytaniu "Kaśki Kariatydy" w ciąży wylądowałam w szpitalu. Teraz jestem bardziej odporna, ale też jeszcze bardziej wrażliwa. Niektóre historie ciągną się za mną latami.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wybieram takich lektur, może ze strachu, że zbyt mną wstrząsną, zapadną w pamięć. A w mojej pamięci jest już mało miejsca...

    OdpowiedzUsuń
  11. Podziwiam,ze przeczytałaś,ja świadomie nie sięgam po takie lektury.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rzuciłam okiem na tę opowieść Halszki. Rzeczywiście, książka jest wyjątkowo obrzydliwa. Tym niemniej prawdziwa, a na prawdę zamykać oczu się nie godzi. Nie ma lekko, to się nazywa utracona niewinność. Tylko dziecko ma prawo przeżywać życie nie mając pojęcia o całym brudzie tego świata. W tym konkretnym przypadku absurdalnie właśnie dziecku zgotowano nieludzki koszmar.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy potrzebne tego typu opowieści? .... nie wiem, mam wątpliwości. Być może "ku przestrodze"? By rozejrzeć się w okół siebie i zobaczyć, coś czego dostrzec nie chcemy, bo jest brzydkie? Znam tez takich, którzy powiedzą: o, ta miała jeszcze gorzej - i czują się ...lepiej?
    Mnie też dołuje tego typu lektura, ale z drugiej strony myślę, że to są bardzo osobiste historie, pisane, byc może, dla rozliczenia się z samym sobą i paskudną rzeczywistością. Na zasadzie: patrzcie, przeżyłam i oto jestem JA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam za "w okół" , ma być oczywiście "wokół"
      :-)

      Usuń
  14. Achaję czytałam, poległam chyba w połowie trzeciego tomu...pomysł niby ciekawy ale...wykonanie średnio mi pasuje.

    Kato-tatę też przeczytałam...na szczęście nie pamiętam już dokładnie jej treści, unikam teraz takich książek, jednak kiedyś łykałam jedną po drugiej...
    Mówiłam już kiedyś, że mam skłonności do samobiczowania...jak mi ciężej, to tak się lubię jeszcze dobić...(Walczę z tym :D)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja myślę ,że należy czytać ale może nie masowo. Bo przeciez jena oropność za druga to jest niestrawne i ..uopdparnia bo nie chcesz przyjmować do wiadomości itd. Raz na jakis czas,kiedy już poprzednia się ułoży, zostajnie niejako oswojona - można sięgnąć po następną okropnośc jak się koniecznie che. A czy pisąć - dla tych osób ,które to piszą to jest tak pewnie jak wyłuszczyła Maradag i to jest dla nich pewnie dobre.
    Osobiście - nie chce żyć w szklanej kuli. Dziś się dzieje tyle okropności w każdej dziedzinie życia ale też wiele pięknych rzeczy. Równowaga jest potrzebna....

    OdpowiedzUsuń
  16. Maiło byc jedna, okropność i chce. Te literówki mnie wykończą

    OdpowiedzUsuń
  17. też trafiłam kiedyś na podobną książkę.
    Czytało się źle, ale czułam przymus dokończenia czytania. Niegdy już nie sięgnęłam po coś podobnego i prosiłam aby mi nie dawać...

    OdpowiedzUsuń
  18. Najtrudniej przebrnąć przez taką lekturę, gdy wie się, że jest oparta na faktach.
    Ktoś, kto ma takie doświadczenia i potrzebę pisania, powinien pisać. Skoro znajduje się wydawca znaczy, że znajdą się czytelnicy. Natomiast musu czytać, rzecz jasna nie ma. Tak jak nie ma musu oglądania filmów, spektakli teatralnych, chodzenia na koncerty, wystawy fotografii czy innego gatunku sztuki. Tak więc wytworzyć można absolutnie wszystko i nikt nie ma prawa zabraniać autorowi tworzyć, ale odbiorca ma wybór. Szkoda, że do przedstawicieli nowej władzy to absolutnie nie przemawia. Jednocześnie ta sama opcja umieszczała w publicznych miejscach wystawy zdjęć płodów poaborcyjnych, odbierając widzom prawo wyboru.

    OdpowiedzUsuń
  19. Domyślam się o jaką książkę o dziewczynce chodzi. Jest straszna. Tak jak straszny bywa człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ej, tam, wole coś lżejszego i bardziej optymistycznego. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ,dawno temu przeczytałam książkę o wykorzystywaniu seksualnym córeczki przez ojca.Książka na faktach.Wstrząsnęło to mną ogromie
    i od tego czasu wystrzegam się książek ,z udziałem cierpiących,okrutnie dzieci.Z różnych wiadomości wiem o ich tragediach inie chcę o tym czytać.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  22. Z książkami to chyba jest podobnie, jak z jedzeniem. To przecież pokarm dla umysłu, jeśli nie dla całej duszy.
    Bardziej świadomi, dojrzali ludzie byle czego nie jedzą i nie czytają. Być może zastanawiają się, jaki to będzie miało na nich wpływ.
    Książki, filmy, muzyka, - w moim przypadku tylko przywracające harmonię.
    Wyspana

    OdpowiedzUsuń
  23. Czytam raczej ku pokrzepieniu, więc podobne utwory odrzucam a priori. Przez ,,Achaję'' też nie przebrnęłam, choć to tylko fantasy...

    OdpowiedzUsuń
  24. Od jakiegoś czasu czytujemy ze Starszą i oglądamy filmy, tylko łatwe, miłe i przyjemne. Życie nam wystarczająco zapewnia atrakcje mniej przyjemne. I chyba więcej nam nie trzeba?! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Absolutnie i włącznie unikam takich książek! Od jakiegoś czasu. Kiedyś czytałam niemal każdą,teraz czytam mało którą z tych co wpadną mi w ręce.
    Życzę ci optymistycznej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Achaję przeczytałam i pierwszym tomem byłam nawet zachwycona. Widziałam w niej materiał na wspaniały film. Dalsze tomy mnie rozczarowały. Jakby autorowi brakło inwencji i ochoty na porządne dokończenie tej historii.
    Mam to samo, co jedna z komentatorek powyżej- uwielbiam historyczne ksiązki i niektóre fantasy. Tam to zło jest przeszłe, dalekie i zamierzone. Jak w okrutnej baśni. Czeka się na jakis pozytywny morał, na wspaniałego bohatera który nareszcie zwalczy smoka. Wierzy się w to - jak dziecko.
    Natomiast w ksiązkach opisujących drastyczne fakty w koszmarnych, rzeczywistych życiach tej nadziei już nie ma. Bo zycie to nie opowieść z happy endem. Chociaż te okrutnie potraktowane przez los czy raczej innych ludzi osoby mają prawo do tych happy endów i pewnie do pewnego momentu miały i nadzieję na pojawienie się sprawiedliwości. Nie przyszła. A jeśli nawet przyszła to za późno. Krzywda nie do zapomnienia została. Kiedyś czytałam dużo tego typu książek. Teraz już nie, ale słucham róznych opowieści i z nich wyłania się wcale nie lepszy obraz świata. Przed grozą i bezradnością nie da się uciec...

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja nie czytam tego typu książek, ja zasiadam z książka wieczorem, przy herbacie, po całym dniu biegania, poznawania ludzkich tragedii. Książka ma mnie odprężyć, rozśmieszyć, nie zdołować.
    Dlatego aktualnie Chmielewska ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem, że Lesio próbujący otruć kadrową nie budzi w Tobie niesmaku ;)

      Usuń
    2. Chmielewska to nie tylko Lesio ;-)
      W Lądowaniu w Garwolinie np. nie ma nawet pół trupa czy nawet chęci morderstwa :-D

      Usuń
  28. Przeciez czytajac Chmielewska wiemy, ze to tylko humor.To nie sa prawdziwe kryminaly.Ona wszystko potrafila obrocic we wspanialy humor, miala niesamowite poczucie humoru.Rozsmieszylaby kamien chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tez prawda
      No uwielbiam ten typ humoru :-)
      I pamiętajmy, ze Lesio kadrowej nie ubił ;-)

      Usuń
  29. Naczyta się a później pisze o Halince...
    się nie zdziwcie, jak pewnego dnia Halinka na ulicę z toporkiem wybiegnie i będzie walić na oślep we wszystkie napotkanie po drodze koty i tramwajarzy! albo co gorsza sama się na środku urzędu zaciuka!

    A tak na poważnie, to staram się takich unikać, po co z własnej woli się tym katować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tu trafiłaś w sedno - kilka lat temu publikowałam na onetowym blogu opowiadania, po których dostawałam codziennie (nie ma w tym nic dziwnego bo blog był non-stop na pierwszej stronie onetu) kilkanaście maili z prośbami i groźbami - nie pisz o tym, po co to komu potrzebne, czy ty Klarka żyjesz wśród samej patologii? Poza tym wielu czytelników zastanawiało się, o kim tym razem. To był trudny czas, dlatego zaczęłam pisać o byle czym, z czasem robiąc z siebie blogowego błazna a potem odpuściłam całkiem.

      Usuń
  30. Takie ksiazki byc moze pomagaja autorom, wyrzucic z siebie wspomnienia jak trucizne... Byc moze, nie wiem. Z drugiej strony, czy takie tarzanie sie we wlasnym bolu moze pomoc na dluzsza mete? Bo te ksiazki raz wydane juz tam sa, dziennikarze chca wywiadow, moze jakis film ktos na podstawie nakreci? Do konca zycia juz sie bedzie tym/ta, co TO przezyla, nie da sie o tym zapomniec, a to moze byc brzemie... Wiec spisac - tak, ale czy wydawac? (Z kolejnej drugiej strony, jest np literatura obozowa - ku pamieci i przestrodze, na zasadzie "ludzie ludziom zgotowali ten los". Tylko nie jestem pewna ze te wspomnienia (np a kato-tacie) powstaly w tym celu?) Ja nie znam na te pytania odpowiedzi, tylko sie zastanawiam. Kazdy musi sam sobie odpowiedziec - a skoro takie ksiazki powstaja i sa wydawane, wiec najwyrazniej ktos na te pytanie ma odpowiedzi :)

    A czy czytac? Dla mnie te ksiazki to czesto niestrawiona tresc zoladka, ktora sie autorowi ulewa i czytelnik mentalnie jest nia obryzgiwany. Psycholog w sytuacji terapeutycznej ma dostep do superwizji, a przecietny czytelnik sam sobie musi radzic z wlasnymi emocjami. Tak ze ja nie czytam takich ksiazek. Nie znaczy to ze przymykam oczy na "zlo tego swiata", wrecz przeciwnie. Jak ktos wyzej napisal, zycie dostarcza wystarczajacych atrakcji. MariaAgdalena

    OdpowiedzUsuń
  31. Aaa i to samo uwazam o kryminalach i in ksiazkach nie opartych na faktach - tez niestrawiona tresc zoladka... Dla mnie niestrawna jak najbardziej ;) MariaAgdalena

    OdpowiedzUsuń
  32. Odkad mam dzieci, nie znosze takich ksiazek. W ogole, odkad mam rodzine o ktora codziennie drze, bo swiat jest jaki jest, wole siegac po lektury proste i przyjemne. Takie ksiazki nieraz "odmozdzajace", ale za to po ktorych nie mam koszmarow i nie widze pedofila/gwalciciela/mordercy za kazdym rogiem... ;) Fikcja historyczna tez jest fajna, bo chociaz nieraz przyprawia o dreszcze, to wiem, ze wszystko dzialo sie kilkaset lat temu. :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ostatnie tomy "Achai" są, moim zdaniem, lepsze - te z polskim , szpiegowsko-wojskowym wątkiem. A Chmielewska - ratunkiem na wszystkie smutki świata! Też kiedyś już się wystarczająco "dosmuciłam", teraz to, co niesie życie - wystarczy. Pozdrawiam, M.
    P.S. Ale Twoich opowiadań szkoda, pisz dalej, proszę...

    OdpowiedzUsuń
  34. Zdarza mi się czytać takie książki, ale później wszystko mnie boli w środku. Jestem wściekła i bezsilna.
    Myślę,że te książki najbardziej potrzebne są ich autorom. Być może przelanie tych koszmarnych zdarzeń na papier jest jedyną formą rozliczenia się z własną przeszłością, próbą uleczenia swej duszy.

    OdpowiedzUsuń
  35. Próbowałam czytać Kato-tatę, ale ta książka jest nie tyle straszna, co obrzydliwa. Leży z zakładką na stronie, gdzie brat bohaterki unicestwił ważkę i nie wiem, czy to kiedykolwiek dokończę.
    Kiedyś takimi dramatami się fascynowałam, obecnie wolę trochę lżejszy kaliber.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że Cię nachodzę, ale czytając komentarze zaczęłam intensywniej myśleć nad tematem.
      Wzięłam się za "Kato-tatę" jeszcze raz i jednak dokończyłam. W chwili, gdy do bohaterki dobrał się sędzia, zwątpiłam w cała historię. Być może jestem zwyrodniała, ale... No nie. Kupy się to wszystko nie trzyma. Książka moim zdaniem bez sensu, bez żadnego przesłania, morału, wniosków. Owszem, są historie, które powinny ujrzeć światło dzienne, bo są tak nieprawdopodobne, że aż prawdziwe, bo tylko życie pisze tak porąbane scenariusze. Ale nie może być tak, że przez 200 stron klepie się biedę dla klepania, bo są czytelnicy, którzy oleją temat i pójdą dalej, a są tacy, którzy się przejmą bardzo i nie będą w nocy spać.
      Niestety coraz mniej jest literatury niosącej przesłanie, coraz więcej za to chłamu ludzi, którzy często wydają książki tylko dlatego, że mają pieniądze na ich wydanie, a wartościowe dzieła leżą w szufladach albo na dyskach bez promocji i szans na rozpowszechnienie.
      Szkoda czasu na takie historie. Chyba, że ktoś ma osobisty cel w czytaniu tego typu książek, to proszę uważać, żeby się jeszcze bardziej nie podłamać.

      A nie masz czegoś lekkiego do polecenia? Przede mną kilkanaście godzin w pociągu, coś trzeba robić, a pomysłów brak ;)

      Usuń
  36. Nie czytam. Nie chcę czytać. Unikam takich książek. Do głowy mi nie przychodziło, że w innych domach dzieją się rzeczy TAK straszne.Ta książka jest nie tyle straszna, co obrzydliwa.



    Zazdroszczę Wam.
    Tego, że tak możecie mówić i tego, że tak czujecie i tego, że takie macie życie i tego jakie mieliście dzieciństwo i tego jak teraz możecie sobie żyć i tego jak postrzegacie świat i tego, że nigdy nie będziecie musieli czuć tego co czujemy tacy jak ja. Jak my.
    Bardzo wam zazdroszczę.
    Ja czytam. Nie wiem dlaczego. Ale wiem, że to trzeba mówić głośno, bo dzieje się wciąż. Wokół nas, wokół was!!! A nawet o tym nie wiemy! Może za ścianą, może na sąsiedniej ulicy? Takie rzeczy się dzieją i trzeba mieć tego świadomość.
    Zamykanie oczu, uszu, myśli... Bo to dla mnie za wiele, bo nie udźwignę, bo mam za dużo własnych problemów.
    Naprawdę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie czytam takich książek, mam za to więcej czasu, żeby obserwować rzeczywistość.
      I jestem przeciwniczka takich książek, bo one nie uwrażliwiają na krzywdę, ale uodparniają, a nawet niektórych inspirują do zła.
      Dlaczego mało jest książek i filmów o dobrych, porządnych ludziach i szczęśliwych rodzinach?

      Usuń
    2. Uogólniasz i to w bardzo niesprawiedliwy sposób. Nie każdy musi tłumaczyć motywy swojego postępowania. To, że ktoś nie czyta, czy unika wcale nie znaczy, że nie wie o bestialstwie, które dzieje się wokół nas. BA! Może niejednokrotnie doświadczył i zwyczajnie ma dość taplania się w tym błocie, chce iść dalej i zostawić to za sobą. Ran się nie wyleczy ciągle je rozdrapując.

      Usuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  38. Trudne pytanie! CZy są potrzebne takie książki... One są, tak jaki i zjawiska tego rodzaju. Ja wolę ostatnio pozytywne książki, motywują mnie do działania i szukania rozwiązań, a nie do poszukiwania nieszczęść. Psychologiem, nie jestem, osobom nie pomogę, a sobie mogę zaszkodzić ! Trzymaj się :))

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz