piątek, 22 stycznia 2016

moja babka!

Babcie trzymają się nieźle. Wczoraj na placu było spore zapotrzebowanie na czekolady i inne zło bo jak wnuki przyjdą to żeby było. Najlepszy tekst klientki  - tak mu dam żeby matka nie widziała bo mu weźmie i sama zeżre!
Może się tak zdarzyć, nieraz zżerałam dziecku  zdobyczne dobra. 

Kiedy byłam małą dziewczynką, walczyłam o babcię aż do krwi z moim ukochanym kuzynem. Byliśmy nierozłączni (on zaledwie kilka miesięcy młodszy) i bawiliśmy się cały czas albo u nas albo u nich, nawet  podpaliliśmy razem dom i choć nasze mamy się przez nas kłóciły (bo jej nie pilnujesz) (patrz co zrobił) (wszystkie palce urżnięte! nożem!) to w kwestii babci długo zgody nie było. 

Moja babka! - wrzeszczałam i szarpałam kuzyna za nogę żeby natychmiast złaził z babcinego podołka. Babcia usiłowała pomieścić nas na kolanach razem i śmiała się mówiąc - bo mnie podusicie. Masz swoją babkę w domu, masz, a ta jest moja - darłam się ku uciesze dorosłych.  - Ale tata mówił, że babka Za Górą też jest moja - beczał kuzyn. 

Tu muszę coś wytłumaczyć. Nie wiem dlaczego w moim rodzinnym domu nie używało się zdrobnień, nie mówiło się pieszczotliwie ani do dzieci ani do dorosłych. Był dziadek, babka, stryk, Klarka, Fabian, Hanka itd. Nie było dziadziusiania czy  mamusiowania.  Pękaliśmy ze śmiechu z chłopaka którego matka nazywała Kaziunciu albo Kazisiu.  Ale on był jedynakiem to może dlatego a nas była hurma. 
Babcia mówiła do nas z czułością tylko w chwilach, gdy potrzebowałyśmy pociechy i wsparcia. No i do malutkich dzieci. Moja najmłodsza siostrzyczka długo była nazywana przez wszystkich "Krupcia". Taka mała, drobniutka, z wielkimi czarnymi oczyskami. 

Ale miało być o małej zazdrośnicy czyli o mnie. Kuzyn miał swoją babkę w swoim domu to czego, pytam się, czego czepiał się mojej? I jeszcze czasem, o zgrozo, babka mu coś zanosiła jakby nie mogła dać nam, swoim domowym wnuczkom. 
 Rosłam w poczuciu niesprawiedliwości i starałam się z całych sił babci pilnować. I dziadka oczywiście też bo kuzyn w swoim domu dziadka nie miał, miał tylko naszego. O dziadka jednak bałam się mniej bo dziadek miał nie tylko nas ale i konia i wozownię, nie mógł więc tak łatwo nas opuścić. 
Bałam się też, że umrą. Byli przecież strasznie starzy, mieli chyba z pięćdziesiąt lat albo nawet więcej. Wiedziałam jak wygląda pogrzeb bo pilnując babki chodziłam z nią wszędzie, więc również na cmentarz. Po pogrzebie pytałam babci - a ty nie umrzesz? Na co babcia odpowiadała - kiedyś umrę ale  zawsze będę na was patrzeć* i prosić Matuchnę o wasze zdrowie. 
I tak właśnie jest. 


* patrzeć - czuwać, otaczać opieką, pilnować


31 komentarzy:

  1. uśmiecham się do Twoich wspomnień Klarko,
    w moich babcia Zofia to było wcielone dobro, choć nieco upierdliwe... za to babka Anotnina była jej całkowitym przeciwieństwem i tak mi się równoważyła ta rodowa starszyzna, co odcisnęło piętno na mnie...jedynaczce.

    OdpowiedzUsuń
  2. też miałam czasem wrażenie, że Babcia jest najbardziej moja, w końcu byłam Jej chrześniaczką.....
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam to samo co t. jeśli chodzi o moje Babcie. Chociaż wiem,że ,że one teraz obie patrzą na swoje wszystkie wnuki..

    OdpowiedzUsuń
  4. W naszej rodzinie zawsze mówiło się "babcia" i "dziadziuś". Nigdy "dziadek", co to, to nie. (Ten był do orzechów:)). A już "babka", to wręcz byłaby zgroza.
    Uważam, że anglojęzyczne nazwy są naprawdę piękne - oddają sens więzi międzypokoleniowej. Starsza mama, starszy tata, to jest to. Nie jakaś baba, czyli babka, albo z łaski na uciechę zdrobniale, babcia. Są to określenia w najlepszym razie kojarzące się z zapyzieniem i starością. Stąd tyle młodych i aktywnych babć, które nie pozwalają się tak nazywać swoim wnukom, prosząc, by mówiły do nich w jakiejś innej, dziwacznej najczęściej, formie.
    Ja osobiście nie mam zamiaru się wygłupiać tudzież innych ogłupiać i nie mam nic przeciwko mówieniu do mnie "babciu". Lecz, abyśmy się dobrze zrozumieli: DO MNIE, a nie O MNIE. Bo to zasadnicza różnica. To oczywiście tylko tak tytułem dygresji, jeśli już jesteśmy przy nazwach:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te anglojezyczne to nie "starsza mama" czy "starszy tata" bo wtedy byloby oldmother i oldfather. To jest duza mama i duzy tata czyli grand (duzy, wielki) a great-grand to jeszcze wiekszy:)))

      U mnie tez panowaly zdrobnienia, byla Mamusia, Tatus, Babcia, Dziadzius i Coreczka, Synek oraz Wnusia i Wnuczek.
      A moje wnuczki mowia "bapcia" i bardzo mnie to cieszy zwlaszcza ze to jednyne polskie slowo jakie znaja i beda znaly.

      Usuń
    2. No, faktycznie, dosłownie to jest duża. Ja tylko sobie tak zawsze kojarzę ze starszą, bo chodzi i matkę matki. Masz rację, dzięki:).

      Usuń
    3. "Bapcia" jest przeurocze, tak mówią do mojej siostry jej mieszkające w Irlandiii wnuki.

      Usuń
  5. Łezka mi się zakręciła... . może dlatego że ja moją babcię uwielbiałam i miałam z nią swojego czasu niż z mamą. Ale już jej nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  6. Na moją moją Mamę mówiło się w rodzinie Bunia - skrót od babuni.Oczywiście - wymyśliła to Maradag i przyjęło się. Tak pozostało..

    OdpowiedzUsuń
  7. Łezka mi się zakręciła... . może dlatego że ja moją babcię uwielbiałam i miałam z nią swojego czasu niż z mamą. Ale już jej nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak właśnie jest, miejmy nadzieję, nie tylko u ciebie ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. u mojej mamy było jakby odwrotnie ze zdrobnieniami
    jakby
    do jej mamy dzieci mówiły "mamusiu", ale to nie było zdrobnienie, to było po prostu "mamo" ale jakby w innym języku

    ciekawe, czy to tłumaczenie jest zrozumiałe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie tak, u mojego męża mówi się zawsze do rodziców "mamusia" "tatuś"

      Usuń
    2. to mi uświadamia, że mój mąż też mówi tylko "mamusiu"
      taty nie ma od dawna, więc..

      Usuń
    3. Tak wlasnie bylo u mnie, mamusia i tatus:)

      Usuń
    4. A u mojego męża - "mamusia" i... "ojciec"! Co nie odbierało ani odrobiny miłości czy szacunku. To ja mówiłam do teścia "tato".

      Usuń
  10. "Byli przecież strasznie starzy, mieli chyba z pięćdziesiąt lat albo nawet więcej." uśmiałam się, bo ja też tak o swoich Dziadkach zawsze myślałam jako dzieciak, byli dla mnie tak przeokropnie starzy ;) Ehh wiesz, nadal nie chce mi się wierzyć, że oni kiedyś umrą, mam nadzieję, że bedzie to za 200 lat...
    Ps. Mam nadal cały komplet - i rodziców mojej Mamy i rodziców mojego Taty.

    OdpowiedzUsuń
  11. Babcię to miałam jedną i ona mnie wychowała, więc była dla mnie mamą. Druga babcia zmarła gdy byłam niemowlakiem.Dziadek też był jeden, bo ten od zmarłej babci, po wyjściu z obozu też szybko odszedł.W języku niemieckim nie używa się zdrobnień- nikt nie powie do dziecka "daj rączkę", ale zawsze daj rękę.Imion też się nie zdrabnia, co czasem daje śmieszne (dla nas) efekty.Kiedyś w sklepie szukałam wzrokiem jakiegoś faceta o imieniu Hieronim,(bo nawoływała tak jakaś pani) a ów Hieronim miał wszystkiego półtora roku.
    W mojej rodzinie zawsze imiona zdrabniano dopóki dziecko było małe, albo skracano imiona, gdy były "zbyt długie".Konkurencja do serca mojej babci nie była dla mnie grozna,bo dzieci jej córki mieszkały na Wybrzeżu no i były ode mnie sporo młodsze.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja, jako jedynaczka od pokoleń, miałam komplet dziadków tylko dla siebie...i nie było to dla mnie nic niezwykłego. Na dodatek dziadkowie mieszkali wszyscy w tym samym, co i ja, mieście, a ja chciałam mieć, jak inne dzieci, dziadków na wsi :D

    OdpowiedzUsuń
  13. patrz, ja tez tak miałam, że z kuzynką o moją babcie się wykłócałam, bo miała swoją u siebie to przyjeżdzała do mojej, i choć byłyśmy od zawsze najlepszymi przyjaciółkami, choć miałam z nią lepszy kontakt i wiecej tajemnic niż z siostrą to o babcię zawsze była kłótnia i płacz, a z siostrą rodzoną babciami sie podzieliłyśmy, moja była ta miejscowa (mama taty) a babcia (od mamy) była babcią siostry- i to tak w sumei do dziś zostało, siostra była od zawsze tamtej babci ulubienicą, a ja nigdy do babci aż takich ciepłych uczuć, jak do babci żywić sie powinno, nie odczuwałam i chyba wzajemnie. "Moja" babcia już od 16 lat patrzy na nas z chmur, druga babcia mino swoich 83 lat jeszcze latem na jagody chodziła, a zimą po gałęzie do lasu:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna opowieść! Miło się czyta. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czyli kiedyś te babcie i dziadkowie byli bliżej. Ja wyrosłam u moich dawno temu, a potem jeździłam do nich co roku na część wakacji, aż kiedy byłam starsza uznałam, że to zbyt nudne, bo dziadkowie zapracowani nie mieli czasu nigdzie ze mną chodzić a i pomagać w gospodarstwie nie mogłam we wszystkim.
    Potem jeździłam już tylko w ważnych momentach.
    Cieszę się, że mój dziadzio przed śmiercią zdążył jeszcze potrzymać moją córeczkę na rękach. I babcia zdążyła ją poznać...
    A to już tak dawno....

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo chciałam napisać!
      Klarko, trzymaj się ciepło!

      Usuń
  17. U mnie było tak że o mamie mamy mówiło się babcia, a o mamie taty babka. Babka mieszkała daleko i widziała nas raz na pięć lat albo i rzadziej, babcię widywałyśmy codziennie i u niej spędzałyśmy weekendy i wakacje. Dziadków nie miałam, dlatego też pozostali dziadkami, a nie dziadziusiami :-) W tej chwili została mi tylko babka i mam zamiar ją odwiedzić w tym roku i to będzie pewnie ostatni raz bo ma już ponad 90 lat.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawe jak moja wnuczka będzie do mnie i o mnie mówić. Teraz ma 14 miesięcy i z wielka energią powtarza "ba-ba" oraz na pytanie córki czy chce iść do baby z entuzjazmem powtarza "tak, tak, tak" i biegnie po buty ;-)))
    Dobrze jest być babcią. Chociaż szkoda, ze tak już plecy bolą...

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam czworke wnukow,dwa komplety.Starsi to jeden komplet, dwujezyczny, polsko-angielski .Mlodsi , tylko angielski, ktorzy mowia do mnie "bapcia" i dopiero od niedawna wiedza, ze to tez "Grandmother", jak mowia do drugiej babci.Cala czworka jest bardzo kochana i w podskokach biegnie sie przytulac, chociaz najstarszy jest prawie pol metra ode mnie wyzszy i prawie mnie zgniata , przytulajac.
    Ja sama mialam 2 babcie ,jedna blisko i ta byla bardzo kochana, druga daleko i ta byla taka "oficjalna".Przyjezdzala raz w roku albo ja jezdzilam do niej z tata,przytulala tylko przy powitaniu i byla taka mniej moja.Dziadkow nie mialam, zmarli wczesnie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wychowywałam się u babci.Gdy umarła, moję życie na zawsze się zmieniło.Pozdrawiam Ula

    OdpowiedzUsuń
  21. Co do nazewnictwa... Gdy jeździłam jako młoda żona do Teściów, nieco mnie raziło, gdy Teść zapytywał: - A jak tam ta ,,stara babka''? - mając na myśli moją Babcię, starszą wprawdzie od niego, ale zaledwie o kilka lat. Potem się przypadkowo dowiedziałam z jakiejś audycji w Radiu Gdańsk, że na Kaszubach określenie ,,stara babka'' jest jak najbardziej pełne szacunku...

    OdpowiedzUsuń
  22. My mówiliśmy babcia,dziadek,a moje córki babunia i
    dziadziuś.Mam nadzieję,że moja ,obecnie ,prawie 2 miesięczna wnuczka będzie kiedyś mówić babunia,bo przecież jestem strasznie stara.
    Klarko,dziękuję za miłe wspomnienia.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  23. Ładne to... Ania B.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz