czwartek, 28 stycznia 2016

Jak zwiedzałam Kraków

Pracując na stażu w urzędzie poznawałam inne powiązane z nim instytucje. Poznawałam je dosłownie, ponieważ lubiłam dostarczać do nich dokumenty. Czasem chodziłam do zaprzyjaźnionego działu i pytałam - macie dziś coś do zaniesienia, bo się chętnie przejdę? Wolałam roznosić teczki niż wklepywać dane w rubryczki albo stać przy ksero i martwić się, że coś komuś zrobię źle i będzie wściekły. 

 Jeśli było coś do zaniesienia, wpisywałam się do "księgi wyjścia"  i maszerowałam z teczką  pod pachą przez Kraków bo nie  wszędzie dało się dojechać autobusem czy tramwajem. 

Lubiłam chodzić do Urzędu Wojewódzkiego. Akurat w tym czasie był remont ulicy i nic tam nie jeździło, szłam więc kawał krakowskimi Plantami tam i z powrotem. W Urzędzie Wojewódzkim zawsze pięknie pachniało dobrymi męskimi perfumami. Często można było tam spotkać elegancko ubranych ludzi. Sam budynek w środku jest dość bogaty - marmurowe schody, wysokie stropy, przestronne korytarze i dobrze wyposażona ogólnodostępna toaleta. 

Trafiłam raz również do pewnej fundacji mieszczącej się w siedemnastowiecznej kamienicy "Pod Wiewiórką". Trafiłam to dobre słowo, zanim trafiłam to przeszłam wokół podwórka po niezwykłych galeriach i  drewnianych schodach aż wreszcie z którychś drzwi wyszedł człowiek jakby żywcem z epoki i zapytał, czego sobie życzę a potem wskazał mi drogę. Nie był to ochroniarz, portierów i ochroniarzy w odwiedzanych budynkach poznawałam bezbłędnie po charakterystycznym wyglądzie. Oni wszyscy wyglądają jednakowo - jak milicjanci. Trudno mi to wytłumaczyć. Taka trochę sztywna sylwetka, wolne ruchy i spory brzuch. 
Człowiek z tej kamienicy był szczupły, siwowłosy i elegancki. Miał wypielęgnowane dłonie i drogi garnitur. Tak, widzę takie rzeczy. Nic na to nie poradzę. Tak mam. 

Najgorzej w moich wędrówkach wypadły przychodnie i mieszczące się tam sekretariaty. Nikt nic nie wie i najlepiej iść z tym do koleżanki pokój dalej. Pokój dalej, piętro wyżej, nie w tym budynku. Za to są tam świetnie zorientowani pacjenci, kiedyś jeden z nich odprowadził mnie uwaga - od tramwaju aż pod same drzwi sekretariatu. A dlatego od tramwaju bo nie mając w telefonie internetu nie wiedziałam, na którym przystanku wysiąść a byłam w tamtym rejonie pierwszy raz więc po prostu kogoś zaczepiłam i zapytałam jak za dawnych czasów. 

Co mi zostało z tych wędrówek? Wiem, gdzie w Krakowie są ogólnodostępne nieźle utrzymane toalety. Oraz marzenie - ja chcę mieszkać przy Sienkiewicza albo Królewskiej! Lea też może być. 




42 komentarze:

  1. U nas mogę się przejść na pocztę, albo do Urzędu gminy, tylko, że wszystko w tym samym budynku, to sobie nie pozwiedzam. A czasami do sklepu wyjdę jak się np. ręcznik papierowy skończy ;-)
    Fajnie te Twoje wędrówki, a wiedza o stanie toalet jak najbardziej przydatna :-)
    A na Sienkiewicza, Królewskiej czy Lea to chcesz mieszkać, bo ładne toalety, ładni panowie czy ogólnie ładnie? ;-)
    I ubolewam, ze u nas nie pachnie ładnymi męskimi perfumami. W ogóle rzadko perfumami pachnie :p chyba, ze rano jak jeszcze same jesteśmy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to są takie przyjazne człowiekowi miejsca - wszędzie blisko, dużo zieleni i doskonała komunikacja

      Usuń
    2. Martek, w moim UG też jest poczta, może depczemy sobie po piętach? ;P

      Usuń
  2. Miło mi, że spotykam kolejną osobę dzielącą moje pasje :)
    I przypominam : w Polsce najlepsze toalety są w Lublinie :pppp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie dokładnie?
      ja znam, poza centrami handlowymi, te przy dworcu autobusowym południe :-D

      Usuń
    2. repo ja z prozaicznej przyczyny - nie wytrzymuję poza domem dłużej niż 2 godz bez wc

      Usuń
    3. dokładnie to U MNIE W DOMU !!!
      Serdecznie zapraszam :)

      Usuń
    4. repo - jak to, masz domową publiczną toaletę?

      Usuń
    5. użyczam potrzebującym :)

      Usuń
    6. Repo, czuję się zaproszona :-)

      Usuń
    7. oczywiście, Klarka też :)

      Usuń
  3. Jedna z moich bohaterek mieszkała na Królewskiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to znaczy że akcja współczesna bo pamiętam czasy gdy Królewska była 18 Stycznia

      Usuń
  4. Te wędrówki po miejscach publicznych i instytucjach dają wiele i skłaniają do refleksji. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zwłaszcza gdy nie musiałam nic załatwiać tylko byłam gońcem:)

      Usuń
  5. Klarko... ale Ci zazdroszczę... bliskości tych wspaniałych, cudownych miejsc... możliwości ich oglądania, zwiedzania... wdychania zapachów historii... Niestety w Krakowie byłam ostatnio z 15 lat temu;-((( więc nie znam tego miasta właściwie wcale!!! Dzięki takim blogom jak Twój możemy poznać miejsca do których czasem nigdy nie dotrzemy!!! Pozdrawiam ze zmokłej opolszczyzny, Gabrysia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, a na wycieczkę do Krakowa przecież można się wybrać, latem najlepiej

      Usuń
  6. trzeba zbadadać pęcherz jak sie tak często sika :pp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. Słyszałam, ze mozna przeziębic pęcherz jak sie za długo śpiewa nad jeziorem :pp

      Usuń
    2. kawy dużo piję
      i innych płynów po których się śpiewa też!

      Usuń
    3. hyhy bilet mpk mi odbiorą?

      Usuń
    4. a kto wie, kto wie???
      dobre zmiany idom!!

      Usuń
  7. Na studiach mieszkałem jakiś czas między Królewską (obecną) a Lea. U wylotu na Królewskiej była pęknięta szyna. Nocą co godzina walił w nią tramwaj...
    Nie ma sensu marzenie o mieszkaniu przy trasie tramwaju. Chyba, że lubisz jak ci bibeloty same łażą po telewizorze lub półkach ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to miałeś wszędzie blisko - Mikro, Maskotka, Wolność, komenda ;)

      Usuń
  8. Oj, Klarko, przydałaby się zbiorcza lista tych toalet, galeria krakowska czy inna nie każdemu po drodze;) Swego czasu w podbramkowych sytuacjach swe kroki kierowałam do budynku głównego UJ, tam już dawno mieli piękne wucety;) Lubiłam i lubię piechotą po Krakowie, teraz niestety z braku czasu muszę tramwajem, bo nie zdążyłabym do pracy albo na bus.
    A jeszcze o tramwajach chciałam - teraz 4 taka piękna jeździ, że och...;) Nie każda jeszcze, ale większość:) Ładne te Krakowiaki, i wygodne - trzeba przyznać. A 10 i 52, którymi jeżdżę najczęściej, to nadal marne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w starostwie wc publiczny jest taki sobie, bez szału

      Usuń
  9. bez czytania w połówie. pachmiesz mi już rasową Panią urzędnik Szefowo, idę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co jest na Sienkiewicza albo Królewskiej w Krakowie że chcez sętam przenieść? :)

      Usuń
    2. Królewską jeszcze rozważ, bo tam się tramwaje tłuką :) Na Sienkiewicza pracowałam, i wkurzał mnie codzienny slalom pomiędzy psimi kupami zostawianymi na chodnikach, bo tam żadnej trawki ani drzewka biedne psiaki nie uświadczyły...
      A co powiesz na Urzędniczą? Moja babcia tam mieszkała i mogę Cię zapewnić, że uliczka urocza, a kamienice klimatyczne (oczywiście dopóki nie znajduje się ich właściciel i nie oznajmia Ci, że zaraz Cię z niej "wyczyści")
      Agnieszka

      Usuń
    3. Ooo, no właśnie, i plac też, prawie jak Kleparz ;)

      Usuń
  10. Kraków przyciąga, to bardzo klimatyczne miasto, ale...żyć bym w nim nie chciała, i nie tylko z powodu na smog.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak byłam dużo młodsza to zaczytywałam się w książkach typu: Nana, W matni, Kaśka kariatyda...gardziłam tymi co oglądali Kiepskich - a teraz szukam by było lekko łatwo i przyjemnie i nawet w Kiepskich nie widzę już samej durnoty ale czekam na puentę . Tak mi z wiekiem się porobiło...

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobnie miałam przez dwa lata w Gdyni. NIby moje miasto, a poznawałam na nowo po latach mieszkania w grajdołku. Toalety też zaliczałam, a jakże...

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię Kraków , mieszkałam tam ponad rok :) Mam sentyment bo pierwsze randki z moim mężem były własnie tam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Haha, w mojej pracy to moge sie najwyzej zglosic na ochotnika, zeby odebrac pizze na jakias firmowa imprezke! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ale się uśmiałam Klarko,
    post i komentarze świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś często mi się bywało w Krakowie. Najbardziej byłam zestresowana, gdy jezdziłam po Krakowie samochodem, bo jakiś mało komunikatywny był dla mnie Kraków. Praktycznie jezdziłam z planem miasta na kolanach (GPS-a wtedy jeszcze nie znano)ale z reguły trafiałam tam gdzie musiałam. Przeżyłam koszmar z Nową Hutą, bo tam tak jakoś dziwnie było -stały dwa bloki i to było osiedle i miało swą odrębną nazwę, a trzy następne bloki, stojące w odległości 5o m to już było osiedle o innej nazwie. Klęłam jak szewc. A tak ogólnie to gdy byłam mała to Planty roiły mi się jako coś wielkiego- ostatnio przegnałam przez nie kłusem (idąc z dworca kolejowego na Rynek) i nie mogłam się nadziwić, że ten Rynek tak blisko Dworca a te Planty takie małe się zrobiły.
    Nie wiem jak jest aktualnie, ale kiedyś poszukiwania toalety w Krakowie wykończyły mnie psychicznie. W W-wie kawiarniane toalety są przeważnie obok szatni, zaraz po wejściu do kawiarni lub restauracji, a w Krakowie- na końcu sali, przy wejściu na zaplecze. Nim się tropnęłam to się nacierpiałam.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę się pochwalić, że też jestem nieźle obcykany z szybkodostępnymi krakowskimi toaletami (mam dwóch synów jeden już wyrósł z pieluch, ale drugi ciągle jeszcze wyrasta i na hasło "sikuuuu!" muszę reagować ekspresowo ;-) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajnie byłoby pospacerować po Krakowie :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz