Z powodu jutrzejszego święta mam dziś dzień wolny od pracy, co mnie już wczoraj cieszyło niesamowicie, trafiło mi się to wolne jak gwiazdka z nieba. Wyspałam się do siódmej, pojechałam do Krakowa, załatwiłam swoje sprawy w banku i u optyka, wykupiłam miesięczny, zrobiłam zakupy i jeszcze przed południem byłam w domu. Zmieniłam i wyprałam pościel, ogarnęłam dom i teraz zamierzam zabierać się za karczowanie ogrodowego buszu.
Ochłodziło się, jest zaledwie trzydzieści stopni, idzie jesień! Szkoda, dla mnie lato może trwać i trwać. Wprowadziłam w biurze nowy zwyczaj - pytam starszych ludzi, czy chcą napić się wody. Wiem bowiem, że nie wszyscy potrafią obsłużyć dystrybutor a poza tym często obawiają się, że za to się płaci.
Dostałam od synowej sukienkę i wydawała mi się absolutnie za mała i nawet jej nie mierzyłam, dopiero dziś okazało się, że jest dobra. Zauważyłam, że moje ciuchy trochę na mnie wiszą ale myślę, że to od ciągłego prania, nie mam zbyt wiele wyjściowej odzieży więc chodzę ciągle w tym samym. Waga ani drgnie! A na dodatek odparzyłam sobie tyłek od siedzenia przez osiem godzin w wąskiej spódnicy na badziewnym krzesełku w pomieszczeniu, gdzie jest 30 stopni.
Dowiedziałam się, że takie odparzenia niekoniecznie dotyczą otyłych ludzi, żeby nie było.
To idę stąd - dynia zwariowała i poszła do sąsiada, może zrobię dziś jeszcze parę słoików w marynacie, ogórki trzeba zebrać i zakisić no i koniecznie chcę skończyć książkę bo już ściągnęłam drugi tom. Już dwa razy tak się zaczytałam, że o mało nie przejechałam przystanku. Zosiu, dzięki za recenzję "Piaskowej Góry".
jem pomidory prosto z krzaka |
Jak mi tu Ciebie brakuje tak codziennie, tak jak kiedyś.
OdpowiedzUsuńMoże czytelnicy powinni się skrzyknąć i płacić Ci za codzienne pisanie, żebyś nie musiała chodzić do tej pracy!
Udanego weekendu, a i mam nadzieję że zrobisz sobie jeszcze jakąś przerwę na bloga:)
U nas też tylko 30, już się przyzwyczaiłam, i lubię:) a w biurze mam dziś dokładnie 29, czyli chłodno:)
na służbowym mi nie wolno a kiedy wracam o 17 do domu to nie mogę patrzeć na komputer
UsuńTeż mi brakuje notek z rana do kawy :) Ale pracuj jużeli musisz lub jeżeli sprawia Ci to przyjemność, w końcu od samego umartwiania się to tylko dupa rośnie, bo powrzechnie wiadomo, że czekolada tudzież inny sodycz odgania smutki :)
OdpowiedzUsuńmuszę!
Usuńa przy okazji lubię bo strasznie lubię się uczyć, obserwować, angażować, lubię, gdy mi coś wychodzi, to mnie strasznie nakręca
blogowanie doprowadziło mnie do ściany
Klarko, jestem pełna podziwu dla Twego optymizmu, pracowitości i energii. Nawet już, już zaczynałam Ci zazdrościć i wpadać w kompleksy - na szczęście w porę sobie przypomniałam, że ja przecież jestem stara i mogę sobie być leniwa zupełnie bezkarnie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
bardzo dziękuję:)
Usuńtaka jestem, jeśli się w coś angażuję to ze wszystkich sił
Szlag to krzeselko faktycznie musi byc badziewne jak sie odparzylas. Moze kladz na nim jakis recznik, albo jeszcze lepiej kup cienka poduszke taka na krzeselka. Przeciez nie mozna zyc z odparzona pupa:)))
OdpowiedzUsuńmyślę o poduszce albo podmianie - interesanci mają na korytarzu wygodniejsze siedzenia niż to moje obtargane
UsuńBardzo miły zwyczaj z tą wodą, na pewno interesantom to wiele ułatwia, a poza oczywistą "korzyścią" ze szklanki wody jest poczucie, że nie jest się przeszkadzającym intruzem.
OdpowiedzUsuńŻyczę dobrego weekendu - ja mam wolne za jutro w poniedziałek, bo dzisiaj mieliśmy święto, więc byliśmy na uroczystościach w pracy :)
PS: Co do krzesła - poduszeczka to nie jest zły pomysł, tylko koniecznie z naturalnych materiałów.
wojsko to dopiero świętuje!
UsuńO jak miło, że będziesz czytać "Pisakową Górę" :)
OdpowiedzUsuńJa łyknęłam niemal jednym tchem "Piaskową Górę", "Chmurdalię", a wcześniej "Ciemno, prawie noc".
Tyle, że ja czytając byłam w moim mieście, bo wszystkie książki dzieją się w Wałbrzychu. A "Piaskowa Góra" to osiedle mieszkaniowe sąsiadujące z moim Podzamczem, które leży bardzo blisko Zamku Książ.
Pozdrawiam serdecznie, Małgosia
to jest trzy części? Bo ja dopiero kończę "Piaskową górę" (czasem śmiałam się na głos w tramwaju) i przymierzam się do "Chmurdali"
UsuńJeśli masz badziewne krzesełko w pracy, to koniecznie przywieź sobie z domu jakąś poduszkę, najlepiej z wkładem z trawy morskiej. Poza tym wstawaj od czasu do czasu, napinaj mięśnie itp.
OdpowiedzUsuńMnie niedługo też czeka podobne wysiadywanie - w komisji wyborczej na Referendum. Na ostatnie wybory nie omieszkałam przytaszczyć z domu poduszki. A co będę tyłek wypłaszczać na twardym krześle:)).
Ja też kiedyś próbowałem jeść pomidory prosto z krzaka, ale było trochę niewygodnie, no i oblewałem się miąższem, które malowniczo ściekało mi po brodzie:)))
OdpowiedzUsuńMniam, mniam....
Ja bym tak nie mogła. Za gęsto posadziłam :-D
UsuńJa bym tak nie mogła. Za gęsto posadziłam :-D
UsuńJa bym tak nie mogła. Za gęsto posadziłam :-D
UsuńJa bym tak nie mogła. Za gęsto posadziłam :-D
UsuńPolecam się i moje recenzje na przyszłość:) A na dalszą przyszłość może polecę własną książkę...? Kto wie!
OdpowiedzUsuńPoduszka pod pupe :)
OdpowiedzUsuńI dobra z Ciebie Kobieta :) - wcale nie parafrazuje F. Mauera :)
Milego ogrodowego ogarniania.
Co do lata calorocznego...wierz mi, nie moze sie znudzic!
Klarko,miło,że proponujesz petentom wodę,zauważyłam,że obsluga w sklepach,urzędach jest na trochę lepszym poziomie niż kiedyś.A Ty podwyższasz tę średnią:)Taka energia z Ciebie emanuje,mam nadzieję,że zaraźliwa.Mnie wykańczają upały i wieczne 30 stopni w domu a raczej w bloku,dlatego pragnę pięknej,złotej jesieni z temp.23.....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Czy zauważyłaś, że każdy wolny dzień kobiety jest niezmiernie pracowitym dniem?
OdpowiedzUsuńKlarko, przestań fiksować na punkcie swej wyimaginowanej grubości. Cudów nie ma, sylwetki sprzed 25 roku życia już nie odzyskasz, a zresztą gdybyś ją nawet odzyskała ( w drodze głodówki lub choroby) to wcale nie będziesz dobrze wyglądać, bo cały organizm już się przystosował do innej wagi.Gdy się już skończy 35 wiosenek to każdy spadek na wadze przysparza zmarszczek i skóra wiotczeje i wtedy dopiero widać nasz wiek w niemiły sposób.
Świetnie, że proponujesz wodę, bo większość osób w starszym wieku zapomina o tak ważnej czynności jak picie- podobno ponad 50% ludzi po 60 r. życia jest notorycznie odwodnionych. Po prostu nie czują pragnienia i trzeba im wręcz o piciu przypominać. Coś o tym wiem, bo sama piję przez rozsądek, bo nie czuję wcale pragnienia, ale już zdążyłam poznać skutki odwodnienia i teraz
uważam.
Marzę, by temperatury wreszcie spadły do bardziej normalnych,czyli 22 w cieniu. I czekam na deszcz, bo jednak strasznie wszystko schnie.
Miłego,;)
kobietawbarwachjesieni.
OdpowiedzUsuńPodobno już prawie po upałach.Od przyszlego tygodnia ma byc chłodniej.
Te pupne dolegliwości dobrze podsypać mąką kartoflaną na noc. Do pracy to nie bo się krochmal zrobi.
OdpowiedzUsuńBardzo mily zwyczaj wprowadzilas w pracy, Klarko. I petentom przyjemniej sie czeka i Wy nie musicie sie martwic, ze ktos Wam przy tych temperaturach zaslabnie na korytarzu. :D
OdpowiedzUsuńZazdroszcze, ze masz jeszcze ogorki do zebrania! Nasze sie niestety skonczyly, krzaczki padly i wlasnie przejadamy ostatni sloik malosolnych. :(
Pomidory jak zaczely dojrzewac, to nie nadazamy z jedzeniem! :)
Pomidorów prosto z krzaka zazdroszczę, muszę się zadowolić takimi ,,prosto z rynku''...
OdpowiedzUsuńten pomysł z wodą jest niezwykle ważny
OdpowiedzUsuństarsi ludzie słąbo odczuwaja pragnienie
a muszą w te upały duzo pić
może Ci się tuszcz na mięsień przerobił, dlatego wiszą a waga stoi w miejscu?