środa, 19 sierpnia 2015

Taki dzień

O tej samej godzinie jeżdżą ci sami ludzie. Przychodzę na przystanek pierwsza bojąc się, że mi ucieknie autobus i się spóźnię. Ostatnia osoba dobiega, gdy pojazd już-już ma ruszać. 
Siadam z czytnikiem na kolanach i nie wiadomo kiedy jestem w mieście. 
 Dojazd do pracy zajmuje mi godzinę, jadę do Krakowa, wchodzę na wiadukt i dalej jadę tramwajem. Pod wiaduktem wysiada chłopak z dziewczyną, idą pod górę trzymając się za ręce, koło myjni żegnają się czule i on biegnie w dół ulicy a ona idzie w tym samym kierunku co ja. 

Czwórką o tej porze jeździ kobieta w moim wieku z charakterystycznymi dredami. Uśmiechamy się do siebie nie znając się. Tak jakoś. 
Czytam zachłannie. Czytam wszędzie. W trakcie jazdy i podczas czekania na przystankach. Zdarzyło mi się zagapić i wysiadać z wagonu w ostatniej chwili.
Idę kawałek bardzo ruchliwą ulicą. Mam wrażenie, że jestem w głębokim wąwozie. Idę dziurawym, wąskim chodnikiem zabrudzonym gołębimi odchodami. 

O pracy nie będę pisać bo świat jest mały a każdy czyta to, co chce przeczytać. 

Dziś po południu musiałam odebrać okulary. Jak to praca mobilizuje - od dwóch lat narzekałam na stare aż wreszcie raz-dwa i musiałam sobie załatwić nowe. 
To czytanie mnie zgubiło. Usiadłam nic nie widząc wokół, był tłok bo to czas powrotów z pracy a tymczasem koło mnie stanęła jakaś kobieta. Może myślała, że ustąpię jej miejsca. Ledwo tramwaj ruszył, kobieta upadła na podłogę. Z nosa chlusnęła jej krew. Pojazd zatrzymał się dopiero na przystanku. 
Gdybym wstała to nic by się nie stało. Nie mogę przestać o tym myśleć. 




31 komentarzy:

  1. Morał jest krótki i niektórym znany:
    Stojąc w tramwaju, mocno się trzymamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pani miała siatki w obydwu rękach

      Usuń
    2. ;-) akcja się rozwija jak widzę, ale siatki można na podłodze postawić, oprzeć o ścianę... chyba.

      Usuń
    3. Wymienianie uśmiechów z nieznajomymi - to bardzo miła sprawa, nauczyłam się tego bywając w Niemczech. Jeżeli tylko ktoś złapie z drugą osobą kontakt wzrokowy to wymieniają uśmiechy. Druga rzecz- osoby mijające się na klatce schodowej, niezależnie od stopnia znajomości wymieniają ze sobą pozdrowienia, życząc sobie wzajemnie miłego lub dobrego dnia.
      Ciągle nie mogę zrozumieć większości kobiet - czy one naprawdę muszą chodzić obładowane niczym oślice?
      Wystarczy pomyśleć i tak sobie wszystko zaplanować by nie ciągać dwóch siat. Poza tym jestem zwolenniczką posiadania wózka na zakupy. Inwestycja zamortyzuje się szybko a kręgosłup i nogi poczują się dopieszczone i zadbane.
      Miłego, ;)

      Usuń
    4. Marcheva też tak myśl podobnie jak ty :) Szefowo luz naspępnym razem się Pani czegoś złapie na pewno... a może to jakaś Pani ze wsi była i pierwsz raz tak jechała tramwajem i zapomniała że tu się trzymać należy tak samo jak i w autobusach ?

      Usuń
  2. Usmiech jest najbardziej rozumianym jezykiem swiata i najszybsza metoda na pogodny dzien. Nie potrafie sie nie usmiechac, po ponad 30 latach weszlo mi to w krew, jest tak naturalne, jak posiadanie reki czy nogi. I nie, nie jest to zadne "amerykanskie szczerzenie sie", z ktorego czesto nasmiewaja sie smutni Polacy:)))
    Ciesze sie, ze usmiech zaczyna co raz czesciej goscic na twarzach, bo az zycie latwiejsze sie staje jak czlowiek patrzy na zyczliwy wyraz twarzy drugiej osoby.
    Nie rob sobie wyrzutow o ten wypadek w autobusie, bo to nie Twoja wina, ot stalo sie. Jesli ta kobieta ma jakies problemy zdrowotne to powinna poprosic o miejsce siedzace.
    Mnie tam ciagle ustepuja, ale wiadomo, ja lysa jestem to wszyscy wiedza, ze to choroba. Ale gdyby mi ktos nie ustapil miejsca jak czuje sie zle to na pewno bym powiedziala. Nikt nie siedzi w drugim czlowieku i nie moze wiedziec jak sie ta osoba czuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżdżąc kiedyś pół godziny do pracy poznałam trzy wartościowe osoby, z którymi inaczej nigdy nie zaczęłabym/nie miałabym okazji rozmawiać. Jedną była pani, która miała zwyczaj przysypiać i musiałam strasznie uważać, żeby nie przejechała swojego przystanka, drugą młoda kobieta w moim ówczesnym wieku, która w tym samym roku zmarła - nie wiem, czemu, ale była to dla mnie znajomość wartościowa, znałam tę dziewczynę tylko z jasnych stron, trzecią - osoba, która doradziła mi dobrą dentystkę :)
    Co innego, gdybyś z rozmysłem nie zauważała tej pani. Nie mamy takich mocy, żeby wiedzieć, co się dzieje dokoła, nie widząc. Może chciała sobie stanąć obok kobiety, bo nie lubi stać nad mężczyznami? - A może lepiej by było.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mam takich znajomych nieznajomych w drodze do pracy. dziewczynę, która lubi kolor turkusowy i wesołą zakonnicę i psa rasy welsh corgi, z właścicielem - nie pamiętam jak wygląda, bo żeby pogłaskać psa muszę się schylić.

    Z panią upadłą to przykra sprawa, pewnie zasłabła. Gdyby ludzie mieli odwagę mówić, że źle się czują, nie dochodziłoby do takich sytuacji. Ktoś - może młodszy (wybacz Klarko ;-/)ustąpiłby miejsca.
    Ummm jeździsz czwórką od wiaduktu, ale którego? Mijasz po drodze Muzeum Lotnictwa?

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja z tych ludzi, którzy pierwsi zagadają...
    pewnie już znałabym ich imiona, miejsce zamieszkania... ???

    daj znać o następnym spotkaniu, że już wszystko w porządku

    OdpowiedzUsuń
  6. Różne różniste mogły być przyczyny upadku pasażerki. Nie zadręczaj się niepotrzebnie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak jeździłam autobusem do pracy to też jeździłam zawsze z tymi samymi osobami. Któregoś dnia tak się zaczytałam, żę wpadlam na przystanek w ostatniej chwili, kiedy autobus już był, wskoczyłam, siadam, ruszamy. Rozglądam się i nie widzę nikogo znajomego, mało tego autobus skręca w prawo zamiast jechać prosto!! Oczywiście wsiadłam nie do tego co trzeba, mój był 2 min. później więc biegiem na właściwy przystanek. Tak niebezpiecznie jest jeździć z nosem w książce ;)
    Wypadkiem się nie dręcz, rózne rzeczy sie zdarzają, to nie Twoja wina.

    OdpowiedzUsuń
  8. też mam takie fobie ...
    już ci wszyscy powyżej napisali żebyś się nie przejmowała ...
    oraz w normalnym kraju zwykła ludzka życzliwość jest normą u nas to szczegół godny zauważenia ... smutne.

    OdpowiedzUsuń
  9. ja niestety jestem z tych, co to dobiegają w ostatnbiej chwili;( kiedy jeździłam do szkoły autobusem prawie zawsze jeździł ten sam kierowca, a ja prawie zawsze biegłam, żeby zdążyć, często zatrzymywał się po drodze, żeby mnie zgarnąć;-P
    fajne to były czasy, a książke do czytania w torebce miałam zawsze;)
    Do ludzi też się uśmiecham, nawet jak ich nie znam, ale mam wrażenie że biorą mnie za jakąś nie halo, ale co mi tam;)
    Nie zadręczaj sie, czy zajmowałaś wszystkie miejsca w tym autobusie i nikogo po za Tobą i tą panią nie było? Pani mogła postukać Cie w ramię i zapytać, czy byś jej nie ustąpiła miejsca

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarko> dzień jak co dzień :) baba z torbami [siatkami] to obraz Matki-Polski, także mój. Runąć kobieta mogła z wielu powodów. Jest takie powiedzenie; "gdyby się wiedziało, że się przewróci, to by się usiadło". To nie Twoja wina, że było za mało miejsc siedzących. Przecież sama jesteś po operacji, więc musisz na siebie uważać.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja juz pisalam wiele razy ze usmiech to mam chyba przyklejony do twarzy bo nawet w Polsce ludzie sie do mnie czasami "odsmiechuja".
    Na miejscu baby, gdybym sie zle poczula to na pewno poprosilabym kogos o pomoc i wiem ze nie odmowionoby mi. Nawet w Polsce.
    Nie napisalas co tak naprawde sie stalo. Moze upadla bo zaslabla, moze upadla bo autobus nagle ruszyl i sie uderzyla w barierke, stad ta krew. Nie ma co sie zadreczac, to byl wypadek.

    OdpowiedzUsuń
  12. oj, to daleko masz do pracy:)
    w zamierzchłych czasach tez dojezdzałam do pracy tramwajem i nawet miło to wspominam:)
    Panie z siatkami pełnymi zakupów to dziś coraz rzadszy widok,ale zdarzają sie osoby,ktore wszystko musza robic same,przekonane,ze zrobią to lepiej niż np.inni domownicy:)
    Nigdy się nie załapałam na dźwiganie siatek z zakupami i juz mi to chyba nie grozi:)))
    miłego dnia,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Uśmiech do nieznajomego? Kurczaki... Bałbym się, że ktoś przeciwnej płci pomyśli, że zaczynam podryw. No, tej samej płci też tak może pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Daleko masz Klarko do pracy, dobrze,że możesz skupić się na czytaniu.Ja w środkach lokomocji nie mogę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  15. kibietawbarwachjesieni:
    To jest nas już dwie. Możemy podać sobie ręce.Ja też za wszystko, co się wydarzy, lub nawet nie, biorę odpowiedzialność na siebie. Z takim nastawieniem do życia trudniej się żyje. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Klarka, skoro miała siaty w rekach, to miała siły na zakupy. Wyrzutów nie miej.
    Jak dojeżdżałam do pracy autobusem to tez czytałam i tez rozpoznawałam "znajome" twarze i powiem Ci, ze czasami wręcz brakowało, jak ktoś sie nie pojawił ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Potrzebny co czytnik z czujnikiem przystanków.
    Nie wiem czy coś takiego wymyślono
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Klarko, bo to jedna się w tramwaju przewróciła...skąd Ty mogłaś wiedzieć, skoro nawet ona nie wiedziała, że upadnie.
    Jeśli potrzebowałaby miejsca, to na pewno by Cię poprosiła.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale Klarko, przeciez to nie byla Twoja wina! Ja czytalam zawsze w trolejbusie i ksiazka zazwyczaj tak mnie wciagala, ze z trudem pamietalam, zeby wysiasc na czas, a zeby ustapic komus miejsca, staruszkowie musieli mi doslownie chuchac na kark z wscieklosci. :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja też czytam wszędzie, gdzie tylko mogę. Nie rozstaję się z czytnkiem:) Niestety masz rację, że komórki i zamiłowanie do tych wszystkich nowoczesnych gadżetów sprawia, że się nie rozglądamy, nie patrzymy na innych, którzy być może potrzebują pomocy. Takie czasy....

    OdpowiedzUsuń
  21. ta pani już z pewnością jest w domu. pod czułą opieką bliskich.
    nie warto rozpamiętywać.
    miłego weekendu :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Klarko,ten uśmiech,to wymiana dobrej energii z tą drugą osobą.Ja tez się uśmiecham,ale nie tak często,będę musiala sie doszkolić w tym temacie.:-)
    Tak,ja także nawiązalam znajomość z b.miłą panią ,razem.czekalyśmy codziennie na ten sam autobus.Trwało to parę ładnych lat.
    Czytając Twoj opis drogi do pracy,te szczegóły...przez chwilę myślałam ze czytam.Stasiuka :-)Bardzo lubię taki plastyczny styl opisywania szczegółów.
    Nie potrafię skupić się na czytaniu wśród tłumu ludzi...natomiast mogę ubrać sluchawki i sluchac muzykę...
    Kochana nie wyrzucaj sobie tego incydentu z ta panią....Skąd moglas wiedzieć\przewidzieć?
    Pozdrawiam.z :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. dopiero dziś

    ale ja tez tak czytam
    nigdzie sie bez książki nie ruszam
    w Puszczy byłam i też książka ze mną...

    cusz...

    OdpowiedzUsuń
  24. Miej nadzieję na spotkanie tej pani z siatami i nowymi zakupami, a wtedy powiedz jej z uśmiechem: Jak pani mogła zlekceważyć niebezpieczeństwo i nie trzymać się uchwytów tylko siatek? Dalej już według potrzeby...
    "Gdyby człowiek wiedział kiedy upadnie, to na chwilę przed by sobie usiadł" - mawiali mądrzy ludzie. Mam nadzieję,że będzie tam dużo młodych chłopaków i pomogą tej pani

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz