sobota, 29 sierpnia 2015

kochany pamiętniczku


Miałam bardzo trudny problem i nie mogłam sobie z nim poradzić ale wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić bo tak nie może być. I w końcu znalazłam rozwiązanie.
Pomyślałam sobie - gdyby poprosiła mnie o pomoc osoba, na której mi bardzo zależy. Gdyby opowiedziała mi o tej sytuacji. I gdybym widziała ją zmartwioną. To co bym zrobiła? Odpowiedziałam sobie na to pytanie i zrobiłam dokładnie tak samo jak doradziłabym przyjaciółce albo siostrze.
W ten sposób rozwiązałam pomyślnie to, co mi zatruwało życie.

26 komentarzy:

  1. Klarko!
    komentarz jest zbędny
    rada do zapamiętania
    podziw 100 (stu) procentowy


    o życie!
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym rozgraniczył komu doradzić. Niektóre moje dorady są takie, że gdyby ktoś mi tak doradził to by dostał w dzioba !!.
    Pozdro z Opo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w bonusie napiszę Ci jak ostatnio doradziłam babie wstrętnej pyskatej i wrednej. Zaczepiła mnie na korytarzu pytając, czy pracuję w opiece społecznej a ja zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że absolutnie nie! Jej to nie przeszkadzało, złapała mnie za rękaw i opowiedziała z czym przyszła. Otóż ma syna, który ma rentę na głowę bo zwariował z powodu żony. Żona owa doprowadziła go do szaleństwa ciągłym upominaniem się o pieniądze, mieli bowiem bliźnięta i na te dzieci sama nie była w stanie zarobić bo była leniem(!). I tak się porobiło, że go zostawiła i poszła precz a on zwariował, najpierw zaczął pić a potem jeszcze coś gorszego (nie wiem co) i w końcu wystarał się o rentę, którą mu zabierają w dużej części na dzieci, które mają już trzy lata a jeszcze noszą pampersy bo baba leń i nie dba. Ale to nie wszystko. Syn zapoznał inną kobietę i zrobił jej dziecko i ta kobieta również domaga się alimentów. I teraz pytanie – co zrobić, by syn dostał wyższą grupę bo w sądzie mu powiedzieli, że jak ma niską rentę to niech idzie do pracy.
      I wtedy na mnie spłynęła jasność i z radością na twarzy oznajmiłam, że wiem, jak rozwiązać problem. Syn nie musi iść do pracy ani też nie musi się starać o rentę bo alimenty może płacić babcia!

      Usuń
    2. Super:):) Mam nadzieję, że Cię nie opluła:)

      Usuń
    3. wiedziałam, że masz tekst w zanadrzu

      skąd to bierzesz kobieto?

      Usuń
    4. Klarko, to Ty nie wiesz, że łopieka ocy wypieka? zanim cosik da ?

      Usuń
  3. O właśnie, niech jasność spływa na Ciebie wartkim strumieniem od rana do wieczora!

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaa, babcie są w Polsce niezastąpione. Nie dość, że dzieci dopilnuje to i alimenty zapłaci, niestety zgodnie z prawem. Ciekawa tylko jestem co się dzieje gdy babcia nie ma emerytury a tylko żyje z jakiejś renty socjalnej.
    Że też się facetowi nie mogło rzucić na jakiś inny organ!!!
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pracowałam kiedyś w KRUS - ie i też miałam z róznymi "oryginałami" do czynienia. I rozwiązywałam problemy podobne do opowiedzianych przez Ciebie. Ale czasem nóz mi sie w kieszeni otwierał na tę bezmyslnośc, pazerność i głupotę. Wytrwałam tam rok, bo gdybym zostałą dłużej chyba bym zwariowała! (choć z perspektywy czasu widze, ze i tamta praca posiadała zalety, jak np. wyjazdy w teren!:-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bezmyślność ludzka nie ma granic.... Ale tekst nr. 2 znakomity :))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Spojrzenie z innej perspektywy pomaga, szczególnie, że łatwiej jest nam doradzić komuś niż samemu sobie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestes Wielka- w sensie innym niż rozmiar :-))). Cieszę się, że ironia w stosunku do idiotów znów jest na swoim miejscu :-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. mi zdecydowanie łatwiej przychodzi służyć rada innym

    OdpowiedzUsuń
  10. ooo jaki pomysłowy sposób na rozwiązywanie swoich problemów. Chyba zacznę stosować .
    Klarko - jesteś wielka - takie cięte riposty na poczekaniu...

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę że po trochu dochodzisz do siebie. Bardzo się z tego cieszę. I dziękuję za A. Mam czytnik i czytam! :-D

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety, na drugim blogu wystąpił nieznany błąd i nie mogłam zostawić komentarza :-(

    OdpowiedzUsuń
  13. świetna rada :-) trzeba zapamiętać
    tylko, kurcze, komuś to się jakoś łatwiej radzi :-/

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialne! Nigdy nie pomyślałam w ten sposób...zawsze pławiłam się we własnych problemach zamiast zrobić jak ty!:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Twoja odpowiedź to był strzał w dziesiątkę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nieważne jak długo majsterkujemy nad pytaniami, decyzjami, ważne są efekty:).
    www.sercabiciem.blogujaca.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. No i po kłopocie
    Fajnie tak uzgadniać ze samym sobą i trzeba byc dorosłym by siebie posłuchać
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Heheh. Dobry pomysł :)
    nency15.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz