środa, 8 lipca 2015

nie czekając na straż

 Przed piątą  zaczęło gwałtownie wiać. Po tropikalnych upałach nadeszła niezwykle gwałtowna burza. Nie było słychać pojedynczych grzmotów tylko nieustanne dudnienie. W powietrzu latały gałęzie, uderzały o dach potęgując hałas. co chwilę z łomotem padało drzewo na sąsiedniej posesji. Wkrótce droga została zatarasowana. 
Lało, wyglądało jakby deszcz padał poziomo. 
 Pierwszy i drugi samochód nie przejechał. Potem kolejne. Ludzie wyjeżdżający do pracy  zawracali do domów. 
Krzysiek wyszedł przed bramę i zaczął ściągać z drogi gałęzie. Za chwilę drugi sąsiad wyjechał ciągnikiem aby usunąć grubsze drzewo. Kawałek niżej inny sąsiad wyszedł z piłą i ciął konary tak, aby je łatwiej było przesunąć. 
Wkrótce droga w okolicy była oczyszczona. 
Trochę wyrządziło szkód, nie mamy prądu ani internetu  ale jesteśmy cali i zdrowi. 

28 komentarzy:

  1. to u nas to był pikuś, powiało trochę, pogrzmiało, ale szkód nie narobiło, dobrze że nic się nikomu nie stało!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze, że z Wami wszystko ok. Na wsiach tak właśnie jest, najczęściej mieszkańcy biorą sprawy we własne ręce. U nas powiało i trochę grzmiało, ale szkód wielkich nie ma, brak jednej fazy jeżeli chodzi o prąd, ale może już usunęli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Klarko> bardziej mnie martwi to, że te burze wciąż zapowiadają więc jakby końca nie było. U nas póki co jeszcze się"kisi" w powietrzu duszna atmosfera. Wczoraj burza była łagodna, dużo nie napadało, bo beczki na deszczówkę nazbierały wody tylko trochę na dnie. Jeszcze poczekajmy....jeszcze się nie spieszmy z ocenianiem sytuacji. Może doczekamy normalności w pogodzie???
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie martwię się na zapas ani tym, na co nie mam wpływu, jak strzeli to strzeli, trudno!

      Usuń
  4. Taki maly huraganik?
    U mnie to normalna dzienna dawka.
    Wieje, ze lby palmom urywa, leje niczym z wiadra, pioruny pieknie sie rysuja na niebie. Trwa to moze z 15, 20 minut. A potem zostaje tylko wilgoc...i zar rozpalonego do czerwonosci pieca.
    Palmy sa na tyle elestyczne, ze lamia sie i pekaja pod naporem faktycznie silnego huraganu, co sie zdarza 3-4 razy do roku.
    O huraganie ida ostrzezenia w TV - siedzi sie wtedy w domkach czy w firmach, unika otwartych przestrzeni i zabezpiecza wszystko przed ewentualnym przelotem. Na szczescie traby powietrzne zdarzaja sie tutaj niezwykle rzadko - to domena srodkowych stanow. Pozdrawiam w upale i deszczu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że nikomu się nic nie stało. Deszczu poziomego jeszcze nie widziałam. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na Śląsku także było burzowo i w niektórych miejscach groźnie.1 osoba nie żyje. Bo na auto drzewo się wywaliło. Po takich upałach to takie burze są niebezpieczne..pozdrawiam Klarko -;))

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas dosyć tragicznie- trwa sprzątnie we wsi. Od 5 rano do 17 nie było prądu. W ogrodzie dwa konary morwy wyłamane. U sąsiada złamany świerk. Ludzie też nie czekali na straż . Jedni drugim pomagali. teraz pada deszcz, co dobrze robi wysuszonej glebie i roślinkom.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że Wam nic się nie stało, że np. nie zerwało dachu. Dziś była w nocy jakaś burza, ale chyba w drugim końcu miasta, bo od chwili błysku do grzmotu upływało sporo czasu. No ale deszcz lał jak należy.
    I po południu tak około 17,00 tak lało,że nie widziałam domów po drugiej stronie uliczki (szerokość wąskiej jezdni i dwóch chodników)- to była istna ściana deszczu.Miasto jest tak nagrzane, że praktycznie burza tu nie dochodzi , bo nad miastem stoi słup nagrzanego powietrza.
    Wiesz, to bardzo dobrze, że tworzycie z sąsiadami taką zgraną i świadomą społeczność, a nie czekacie na straż, tyle tylko, że niestety nie wszędzie tak jest.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że nikomu nic się nie stało!
    I dobre, pracowite ludzie u Was!:))

    OdpowiedzUsuń
  10. W miastach nie ma prądu od minut do godziny. Na wsiach wyłączanie trwa długo i często. Zamrożone produkty czasem już pływają. Burze będą jeszcze nas gnębiły ze dwa miesiące. Prąd znów będzie wyłączany. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Klaruś - co nawywijałaś, że Bozia sie tak wkurzyła ??.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siedziałyśmy z Marchevką cały wieczór, piły i plotkowały ;))

      Usuń
    2. Obrabiały nam d..., i to za karę! :D :D :D

      Usuń
  12. u mnie w normie było postraszyło, poszlamowało, zaciemnienie spore.
    Ale takie uczucie niepokoju zawsze jest....

    OdpowiedzUsuń
  13. Kilkanaście lat temu, przy idealnie spokojnej pogodzie, usłyszeliśmy trzask, łomot i huk - ogromna wierzba runęła znad rzeki na drogę. To było jakieś 30 metrów od naszej chałupy. Byłem z dzieciakami, wtedy jeszcze nie dorosłymi i ich kolegą. Złapaliśmy za siekierki, ale z "czym do ludzi" - mogliśmy co najwyżej gałęzie poodrąbywać. Za kilka minut dołączyli do nas miejscowi gospodarze, razem z synami sołtyski i z piłami. Nagle wokół powalonego drzewa uwijało się ponad 15 osób! Znalazły się też trójkąty ostrzegawcze, bo to na zakręcie było. Po 20 minutach droga była przejezdna a drzewo porąbane i pocięte. Bo tak trzeba.
    Za to panowie kierowcy, którzy musieli się zatrzymać nawet dupy nie ruszyli, żeby bodaj zapytać co się stało, a o podziękowaniu to i mowy nie było. Po wszystkim ktoś popatrzył i powiedział, że w zasadzie to mogliśmy zadzwonić po straż i niechby tak sobie stali ze trzy godziny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale..nie każdy ma tyle odwagi, by wysiadać z auta widząc Knezia z siekierą

      Usuń
    2. Obiecałem sobie od tego Watrowiska nigdzie się bez siekiery nie ruszać! :D
      A po prawdzie to trzech synów Sołtyski było o wiele bardziej postawnych. :D :D :D

      Usuń
  14. OK. 16.30 wygoniłam Erę na siku. W życiu mi się nie zdarzyło, żeby w 30 sekund przemoknąć ,,do gaci''...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na noc już prysznica nie musiałaś brać - zobacz jak oszczędność :) Mnie raz tak zmoczyło na rowerze, ale do domu dojechalam już gorzej i tak nie mogło być.

      Usuń
  15. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło! I bardzo dobrze, że sąsiedzi się zmobilizowali!

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie tylko przekrzywiło gruszę
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam tylko nadzieje, ze najpierw wszyscy sprawdzili czy miedzy zwalonymi drzewami nie "placza" sie zerwane linie wysokiego napiecia? :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Siedziałam w wannie, mój mąż się odważył i wyszedł na balkon, bo "daleko jest ta burza, nagram". Wziął mój telefon. Jak pierdyknęło, to aż drgania poczułam. Zastanawiałam się czy
    a) mój mąż nadal jest na balkonie
    b) czy telefon jest na balkonie
    c) czy mąż ma suche gatki
    Przyszedł do mnie do łazienki z miną wypłosza, wytrzeszcz oczu i te klimaty (tłumaczę sobie,ze to przez burzę a nie przez to, że mnie w stroju Ewy zobaczył). Suchy nie był, bo nie zdążył przejść przez balkon i już był przemoczony do suchej nitki.
    Dzień po burzy szłam ulicą. Połamane drzewa, gałęzie na chodnikach i nikt nie tknął. Jednak prawdą jest, że ludzie którzy mieszkają na wsi są bardziej pracowici.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobrze, ze cali i zdrowi. U nas tylko pomruczalo. W powiecie obok za to nawalnica przeszla :-/

    OdpowiedzUsuń
  20. Co to się dzieje na tym świecie???? Może faktycznie klimat się zmiania!

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobrze, że skończyło się tylko na prądzie i internecie i nikomu nic złego się nie stało. Ale to było naprawdę hardcorowe :D
    Dla stacji Kraków Główny pociągi miały opóźnienia rzędu 200-300 minut. Dopiero po 11 przywrócono ruch kolejowy.

    OdpowiedzUsuń
  22. Na Woli, w Warszawie, przeszło bokiem;;;

    Burzliwe pozdrowienia:))

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz