Przed piątą zaczęło gwałtownie wiać. Po tropikalnych upałach nadeszła niezwykle gwałtowna burza. Nie było słychać pojedynczych grzmotów tylko nieustanne dudnienie. W powietrzu latały gałęzie, uderzały o dach potęgując hałas. co chwilę z łomotem padało drzewo na sąsiedniej posesji. Wkrótce droga została zatarasowana.
Lało, wyglądało jakby deszcz padał poziomo.
Pierwszy i drugi samochód nie przejechał. Potem kolejne. Ludzie wyjeżdżający do pracy zawracali do domów.
Krzysiek wyszedł przed bramę i zaczął ściągać z drogi gałęzie. Za chwilę drugi sąsiad wyjechał ciągnikiem aby usunąć grubsze drzewo. Kawałek niżej inny sąsiad wyszedł z piłą i ciął konary tak, aby je łatwiej było przesunąć.
Wkrótce droga w okolicy była oczyszczona.
Trochę wyrządziło szkód, nie mamy prądu ani internetu ale jesteśmy cali i zdrowi.
to u nas to był pikuś, powiało trochę, pogrzmiało, ale szkód nie narobiło, dobrze że nic się nikomu nie stało!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że z Wami wszystko ok. Na wsiach tak właśnie jest, najczęściej mieszkańcy biorą sprawy we własne ręce. U nas powiało i trochę grzmiało, ale szkód wielkich nie ma, brak jednej fazy jeżeli chodzi o prąd, ale może już usunęli.
OdpowiedzUsuńKlarko> bardziej mnie martwi to, że te burze wciąż zapowiadają więc jakby końca nie było. U nas póki co jeszcze się"kisi" w powietrzu duszna atmosfera. Wczoraj burza była łagodna, dużo nie napadało, bo beczki na deszczówkę nazbierały wody tylko trochę na dnie. Jeszcze poczekajmy....jeszcze się nie spieszmy z ocenianiem sytuacji. Może doczekamy normalności w pogodzie???
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
nie martwię się na zapas ani tym, na co nie mam wpływu, jak strzeli to strzeli, trudno!
UsuńTaki maly huraganik?
OdpowiedzUsuńU mnie to normalna dzienna dawka.
Wieje, ze lby palmom urywa, leje niczym z wiadra, pioruny pieknie sie rysuja na niebie. Trwa to moze z 15, 20 minut. A potem zostaje tylko wilgoc...i zar rozpalonego do czerwonosci pieca.
Palmy sa na tyle elestyczne, ze lamia sie i pekaja pod naporem faktycznie silnego huraganu, co sie zdarza 3-4 razy do roku.
O huraganie ida ostrzezenia w TV - siedzi sie wtedy w domkach czy w firmach, unika otwartych przestrzeni i zabezpiecza wszystko przed ewentualnym przelotem. Na szczescie traby powietrzne zdarzaja sie tutaj niezwykle rzadko - to domena srodkowych stanow. Pozdrawiam w upale i deszczu.
Dobrze, że nikomu się nic nie stało. Deszczu poziomego jeszcze nie widziałam. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNa Śląsku także było burzowo i w niektórych miejscach groźnie.1 osoba nie żyje. Bo na auto drzewo się wywaliło. Po takich upałach to takie burze są niebezpieczne..pozdrawiam Klarko -;))
OdpowiedzUsuńU nas dosyć tragicznie- trwa sprzątnie we wsi. Od 5 rano do 17 nie było prądu. W ogrodzie dwa konary morwy wyłamane. U sąsiada złamany świerk. Ludzie też nie czekali na straż . Jedni drugim pomagali. teraz pada deszcz, co dobrze robi wysuszonej glebie i roślinkom.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Wam nic się nie stało, że np. nie zerwało dachu. Dziś była w nocy jakaś burza, ale chyba w drugim końcu miasta, bo od chwili błysku do grzmotu upływało sporo czasu. No ale deszcz lał jak należy.
OdpowiedzUsuńI po południu tak około 17,00 tak lało,że nie widziałam domów po drugiej stronie uliczki (szerokość wąskiej jezdni i dwóch chodników)- to była istna ściana deszczu.Miasto jest tak nagrzane, że praktycznie burza tu nie dochodzi , bo nad miastem stoi słup nagrzanego powietrza.
Wiesz, to bardzo dobrze, że tworzycie z sąsiadami taką zgraną i świadomą społeczność, a nie czekacie na straż, tyle tylko, że niestety nie wszędzie tak jest.
Miłego,;)
Dobrze, że nikomu nic się nie stało!
OdpowiedzUsuńI dobre, pracowite ludzie u Was!:))
W miastach nie ma prądu od minut do godziny. Na wsiach wyłączanie trwa długo i często. Zamrożone produkty czasem już pływają. Burze będą jeszcze nas gnębiły ze dwa miesiące. Prąd znów będzie wyłączany. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKlaruś - co nawywijałaś, że Bozia sie tak wkurzyła ??.
OdpowiedzUsuńsiedziałyśmy z Marchevką cały wieczór, piły i plotkowały ;))
UsuńObrabiały nam d..., i to za karę! :D :D :D
Usuńu mnie w normie było postraszyło, poszlamowało, zaciemnienie spore.
OdpowiedzUsuńAle takie uczucie niepokoju zawsze jest....
Kilkanaście lat temu, przy idealnie spokojnej pogodzie, usłyszeliśmy trzask, łomot i huk - ogromna wierzba runęła znad rzeki na drogę. To było jakieś 30 metrów od naszej chałupy. Byłem z dzieciakami, wtedy jeszcze nie dorosłymi i ich kolegą. Złapaliśmy za siekierki, ale z "czym do ludzi" - mogliśmy co najwyżej gałęzie poodrąbywać. Za kilka minut dołączyli do nas miejscowi gospodarze, razem z synami sołtyski i z piłami. Nagle wokół powalonego drzewa uwijało się ponad 15 osób! Znalazły się też trójkąty ostrzegawcze, bo to na zakręcie było. Po 20 minutach droga była przejezdna a drzewo porąbane i pocięte. Bo tak trzeba.
OdpowiedzUsuńZa to panowie kierowcy, którzy musieli się zatrzymać nawet dupy nie ruszyli, żeby bodaj zapytać co się stało, a o podziękowaniu to i mowy nie było. Po wszystkim ktoś popatrzył i powiedział, że w zasadzie to mogliśmy zadzwonić po straż i niechby tak sobie stali ze trzy godziny. :)
ale..nie każdy ma tyle odwagi, by wysiadać z auta widząc Knezia z siekierą
UsuńObiecałem sobie od tego Watrowiska nigdzie się bez siekiery nie ruszać! :D
UsuńA po prawdzie to trzech synów Sołtyski było o wiele bardziej postawnych. :D :D :D
OK. 16.30 wygoniłam Erę na siku. W życiu mi się nie zdarzyło, żeby w 30 sekund przemoknąć ,,do gaci''...
OdpowiedzUsuńTo na noc już prysznica nie musiałaś brać - zobacz jak oszczędność :) Mnie raz tak zmoczyło na rowerze, ale do domu dojechalam już gorzej i tak nie mogło być.
UsuńNa szczęście wszystko dobrze się skończyło! I bardzo dobrze, że sąsiedzi się zmobilizowali!
OdpowiedzUsuńMnie tylko przekrzywiło gruszę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam tylko nadzieje, ze najpierw wszyscy sprawdzili czy miedzy zwalonymi drzewami nie "placza" sie zerwane linie wysokiego napiecia? :D
OdpowiedzUsuńSiedziałam w wannie, mój mąż się odważył i wyszedł na balkon, bo "daleko jest ta burza, nagram". Wziął mój telefon. Jak pierdyknęło, to aż drgania poczułam. Zastanawiałam się czy
OdpowiedzUsuńa) mój mąż nadal jest na balkonie
b) czy telefon jest na balkonie
c) czy mąż ma suche gatki
Przyszedł do mnie do łazienki z miną wypłosza, wytrzeszcz oczu i te klimaty (tłumaczę sobie,ze to przez burzę a nie przez to, że mnie w stroju Ewy zobaczył). Suchy nie był, bo nie zdążył przejść przez balkon i już był przemoczony do suchej nitki.
Dzień po burzy szłam ulicą. Połamane drzewa, gałęzie na chodnikach i nikt nie tknął. Jednak prawdą jest, że ludzie którzy mieszkają na wsi są bardziej pracowici.
Dobrze, ze cali i zdrowi. U nas tylko pomruczalo. W powiecie obok za to nawalnica przeszla :-/
OdpowiedzUsuńCo to się dzieje na tym świecie???? Może faktycznie klimat się zmiania!
OdpowiedzUsuńDobrze, że skończyło się tylko na prądzie i internecie i nikomu nic złego się nie stało. Ale to było naprawdę hardcorowe :D
OdpowiedzUsuńDla stacji Kraków Główny pociągi miały opóźnienia rzędu 200-300 minut. Dopiero po 11 przywrócono ruch kolejowy.
Na Woli, w Warszawie, przeszło bokiem;;;
OdpowiedzUsuńBurzliwe pozdrowienia:))