sobota, 18 lipca 2015

na Kleparzu w dzień upalny

Szła Iwonka do pracy  rano, idzie, patrzy a tam zbiegowisko - ludzi w pierony, policja i straż miejska do kompletu. W sobotę rano w wakacje ruchu wielkiego nie ma,  coś się musiało stać! Może jakiś napad, włamanie albo nawet zbrodnia niesłychana. Podeszła bliżej a tam na chodniku leżała sobie grzecznie kozula. Link klik! 
Miała jechać na spacer tramwajem ale panowie opiekunowie byli spragnieni, poszli do sklepu a stworzenie uwiązali przed wejściem choć przecież w żadnym sklepie w Krakowie nie ma tabliczki głoszącej "Kozom nie wolno, z kozami nie wolno!". 

A w południe Sprzedawca Kawy uratował jaszczurkę. A było tak. Gorąco się zrobiło niemożebnie i nie pomagała nawet kawa,  tak było sennie i leniwie aż tu nagle rozległ się przeraźliwy pisk i wrzask. Szczurów się już nikt nie boi więc to nie był szczur. 
Sprzedawca podszedł do miejsca zamieszania i okazało się, że w skrzynce z truskawkami wygrzewa się spora jaszczurka. Wziął ją do pudełka (o właśnie, zostawiłem w samochodzie pudełko z ciastkami) i wyniósł do ogrodu po drugiej stronie ulicy Długiej bo tu na placu zaraz by ją zatłukły gołębie. Bohater!


miłej niedzieli!



17 komentarzy:

  1. Czytalam o tej kozie, he he he...

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku jaka ładna kózka! :) Ale biedna się musiała męczyć....
    A ciastka w samochodzie? Mam nadzieję, że w porę uratowałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ocalały, to takie zwykłe wafelkowe rurki z pianą bezową

      Usuń
  3. a to ci historia :))))

    miłej soboty...i niedzieli :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Naszą kozę kiedyś mój Brat i jego kumpel zabrali do naszej (już nie ma ani kozy ani tej kawiarenki) dzielnicowej kawiarenki, jako żart bo powiedzieli wcześniej ładnej kelnerce która im kosza dała pewnie, że przyjdą tu z ładną cycatą blondynką hehe..

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłej i spokojnej niedzieli Klarko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kobietawbarwachjesieni.
    Co za miłe i ciepłe obrazeczki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak prawie 18 lat temu dostaliśmy mieszkanie nieopodal mojego bloku blisko torów kolejowych na łące właściciel wypasał stado kóz,były trzy dorosłe i czworo maluchów.Moje dzieci były wtedy w wieku przedszkolnym i miały frajdę,wizyta u kóz to był obowiązkowy punkt każdego spaceru.Niestety właściciel działkę sprzedał i kóz już nie hoduje.miki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju DOSTALIŚMY mieszkanie, fajnie mieliście kiedyś, ja nigdy nic nie dostałam za darmo, a tu dawniej dawali mieszkania warte co najmniej 200 tysięcy złotych. Fajnie wcześniejsze pokolenie miało, zazdroszczę:)

      Usuń
    2. Zanim dostaliśmy to mieszkanie trzeba było oczywiście za nie zapłacić,mieszkanie jest własnościowe ,a ty czepiasz się słówek.miki

      Usuń
  8. Ale że zaraz policja i straż miejska???
    W tym kraju to już nic normalnego nie może sobie po ulicy chodzić ani leżeć! Kozie nic się nie stało, ale ludziom od tego upału chyba w głowach się zagotowało?! Dobrze, że nasi jakże twórczy politycy paragrafu nie zdołali wykoncypować, dopiero biedna koza miałaby problemy!
    A gołąbki to niezłe dziobaki są! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Klarko - u nas incydent z kozą miał dużo gorsze zakończenie;
    we wsi obok moda na kozy panowała od zawsze, tylko zawsze też był problem - kto te kozy ma paść. Gospodarz lubił sobie chodzić często na piwo z kolegami, a jak już zassali, to do północy tankowali, więc zapobiegliwa żona wpadła na pomysł aby wysłać męża z kozą na pastwisko - stamtąd do knajpy było daleko. Myślała, że koledzy go tam nie znajdą a dzięki temu oduczy męża pijaństwa. Idzie chłop przez wieś z kozą i kombinuje jakby tu wpaść do knajpy choć na jedno piwko. A że po drodze na pastwisko zamknęli mu szlabany, gdyż akurat miał przejeżdżać pociąg, to wykombinował że przywiąże kozę do szlabanu a sam prędko wypije jedno piwko i żona się nawet nie dowie, że nie był posłuszny. Pewnie wszystko obyłoby się bez rozgłosu, gdyby tylko jedno piwko zamówił, ale jak zassał to o kozie zapomniał. Pociąg przejechał, szlabany poszły w górę, a koza w niebogłosy się darła wierzgając łapami. Tak to, zrobiła się afera na całą wieś i wielkie dochodzenie - czyja koza powiesiła się na szlabanie? Było to tak głośne, że od tej pory utarło się regionalne powiedzenie- "ty to wiesz wszystko, nawet czyja koza powiesiła się na szlabanie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co innego wieszanie kozy na szlabanie, a co innego oprowadzanie jej po Kleparzu! :D :D :D

      Usuń
  10. Hmmm...a może ja bym tak kozę...przed biurem postawiła?
    Lubię kozy! Są urocze;)

    OdpowiedzUsuń
  11. z ciekawościa czytam co słychac na Kleparzu i prosze o więcej...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz